niedziela, 3 marca 2013

# 18

** W poprzednim rozdziale **
Po udanym i pełnym wrażeń dniu Abigail wraca do domu. Kręgle z resztą One Direction i przyjaciółką to świetna forma czynnego trybu spędzania dnia.
Dzisiaj w szkole normalnie rzeźnia. Sprawdzian z chemii organicznej dał nam nieźle w kość. Izolacja morfiny z opium i przekształcenie jej w chlorowodorek ? Aha okej wiem to.
Surowcem służącym do otrzymania alkaloidów makowca jest opium oraz słoma makowa. Opium jest to wysuszony sok mleczny niedojrzałych makówek - nachyliłam się nad kartką i w skupieniu próbowałam cokolwiek przypomnieć.- Uzyskuje się go przez 3-4 krotne, pionowe nacięcie niedojrzałych makówek rosnących roślin. - dobra, coś już mam, może na jeden punkt będzie.
- Ejj psss Turner co masz w trzecim ? - szturchnęła mnie Pheobe, oh god ludzie ja tu myślę.
- Zaraz ci powiem, daj mi pomyśleć.- szepnęłam i z powrotem powróciłam do analizy.
Wypływający z nasion sok zastyga na masę i jest zbierany, a następnie suszony w zacienionym miejscu w temp. 60*C oraz prasowany w kostki; w takim stanie występuje jako produkt handlowy.- dobrze, może będą dwa punkty ?
- Ej Cody kto jest głównym dostarczycielami opium ? - obróciłam się dyskretnie w tył.
- Wpisuj po kolei. - zaczął dyktować.
Głównymi dostarczycielami opium są Turcja, Bułgaria, kraje byłej Jugosławii, Iran, Chiny oraz Indie. W opium znajduje się mieszanina około 25 alkaloidów, z których sześć otrzymuje się na skalę przemysłową w stanie czystym. 
- A masz zawartość procentową ?
- Tak, już ci dam. Pisz.morfina 10-14,  narkotyna 5-8, papaweryna 0,5-1, kodeina 0,5-1, narceina 0,1-0,2, tebaina 0,2-0,5- zlokalizowałam sytuację nade mną. Ojć niedobrze. Wściekła chemiczka w białym kitlu aż poczerwieniała ze złości, no to leżę.
- Turner, Jenkins do zobaczenia po lekcjach i na poprawce. A teraz dziękuję. - chamsko wyrwała mi kartkę z ręki.- Możecie sobie już iść. To niedopuszczalne by uczniowie na moich lekcjach odpisywali. - prychnęła. Fuck, fuck, fuck. Odebranie pracy grozi jedynką ? No to zajebiście, wręcz pięknie.
- Proszę pani to nie jej wina, to ja ją zagadałem. - skruszony Cody wstał .- Proszę mi odebrać pracę, Abby niech pisze. - zacisnął wargi w cienką linię. Chemiczka ironicznie się zaśmiała.
- Takie słodkie, że aż do porzygu. Brawo, brawo, brawo. - klaskała w dłonie ironicznie się śmiejąc.- Takie scenki to do pana Ackney'a może się załapiecie pod Hamleta w kwietniu, ale na pewno nie na moich lekcjach. Już was tu nie ma ! - wywracając oczami zebrałam rzeczy z ławki i oboje wyszliśmy.
- Wredna suka.- warknął pod nosem Jenkins.
- Coś ty powiedział ? - oburzyła się.
- To wada słuchu czy może na starość na uszy się rzuciło ? - wykrzywił się i wyszedł z sali trzaskając drzwiami, klasa zaczęła się śmiać wniebogłosy, wredna Frey poczerwieniała ze złości, Frey'nonator zaraz wybuchnie... Pamiętaj chemiku młody zawsze wlewaj kwas do wody. Pamiętaj chemiku młody, nie wkurwiaj Frey bo będę kłopoty. Wyszłam z tej nieszczęsnej klasy. Cholera, umiałam ten materiał, miałam szansę na pozytywną ocenę ... Na parapecie siedział Cody, kiedy mnie zobaczył niepewnym krokiem podszedł.
- Przepraszam, to moja wina. Jaa... ja - jąkał się. - Nie chciałem. - podrapał się po karku i spuścił wzrok na swoje trampy. Czyż conversy z ćwiekami nie są urocze ?
- Daj spokój.- machnęłam ręką. - Podobno uczeń bez pały to żaden uczeń. - zaśmiałam się. -Idziemy na stołówkę ? Co będziemy tu robić, kupa czasu do dzwonka a nie chce mi się siedzieć pod klasą. W sumie to nie przejmuję się tą oceną, gorsza sprawa to rodzice... Porozmawialiśmy chwilę.
- A słuchaj Abby jest sprawa. - zaczął bawić się serwetką.
- Słucham cię. - oparłam się łokciami.
- Devon jest jutro w domu ? Bo organizujemy z chłopakami amatorskie zawody, no i chciałem o coś zapytać. - uśmiechnął się lekko, ah tak wspólna pasja.
- Chodzi o rowerkowanie ? - wgryzłam się w jabłko.
- Można to tak nazwać. - zaśmialiśmy się.- Rowerkowanie ? Ha, tego jeszcze nie słyszałem. Dobra jesteś.
- Wiem- skomentowałam skromnie i pokiwałam brwiami, lubię jego towarzystwo. Jest prze zabawny. W końcu zadzwonił dzwonek i stołówka wypełniła się po brzegi, po chwili do stolika dosiadła się Valerie i wspólnie skonsumowaliśmy lunch w większości komentując zachowanie pani Frey, która przez większość lekcji prawiła im kazanie na temat tego jak bardzo poczuła się urażona, jednym słowem- cieszę się, że wyleciałam.Dostałam wiadomość od Devon'a.
Po szkole zabieram Ciebie i Josh'a  do galerii na małe zakupy. Devuś stawia xx
Jeśli taki układ to czemu nie ? Oh nie, muszę odwołać spotkanie z Hazzą po lekcjach, może mnie nie zabije... rano jak mnie odwoził był strasznie podekscytowany tym, że wyjdziemy gdzieś razem. Kulturalnie odeszłam od stolika w moje zaciszne miejsce a mianowicie schowek woźnej, mianowicie- idealne miejsce do telefonowania.
- Hej ślicznotko ty moja. - uśmiechnęłam się na jego słowa.
- Cześć Hazz, jest problem. - rozejrzałam się dokładnie po pomieszczeniu, mopy są na prawdę fascynujące, ale co tu robi zużyta prezerwatywa ? Oh god. 
- Coś się stało ? - od razu się poruszył a jego ton głosu przybrał powagi.
- Dzisiaj odbierze mnie Dev, jedziemy razem na zakupy z jego kumplem. Niestety nie możemy się dzisiaj spotkać, aleee? - starałam się go zaciekawić, westchnął. - Ale zapraszam cię dzisiaj do siebie.- wyszczerzyłam się, rodzice z małym u dziadków, Dev ożeni się z xbox'em. Spędzimy trochę czasu razem, na pewno będzie fajnie... ale czekam na jego odpowiedź.
- Szkoda, no ale wyratowałaś się. - zareagował śmiechem. - Jasne, że przyjdę. Będę po osiemnastej, wcześniej się nie wyrobię.
- Oh a cóż takiego robisz mój ty biedny zapracowany Harrold'zie ? - zadrwiłam
- Sprzedaję swój uśmiech do nowej sesji. - wydawał się być tym znużony. - Wolę uśmiechać się do ciebie a nie sztucznie się szczerzyć przed obiektywem. - dlaczego on jest taki słodki ? - Dobra mała będę kończył, a tak pozwól że się spytam, będą rodzice w domu ? - WIEM TO, PO PROSTU WIEM ŻE TERAZ SIĘ CWANIACKO UŚMIECHA, daję sobie łeb uciąć...
- Idź już lepiej. - wywróciłam oczami. 
- No dobra, dobra. Do zobaczenia. - cmoknął do słuchawki, zaśmiałam się i rozłączyłam połączenie. Wyszłam z tej śmierdzącej kanciapy i dołączyłam do przyjaciół. Ostatnie dwie lekcje minęły bardzo szybko. Na francuskim odpytano pół klasy, chwała temu kto wymyślił szczęśliwe numerki i chwała temu kto je dziś losował. Pozbyłam się zbędnych książek w szafeczce i odebrałam z szatni rzeczy. Na podjeździe czekał już wóz brata. Bez wahania podbiegłam i usadowiłam się na tylnych siedzeniach.
- Cześć chłopcy- odparłam wesoło, objęłam ich mimo iż utrudniały mi samochodowe zagłówki. - Dostałam dzisiaj pierwszą jedynkę i jestem z tego cholernie dumna. - wyszczerzyłam się.
- Wohohoh siostruniu, no nieźle. - przybiłam żółwia z braciakiem.
- Ja już nawet nie wiem jakie to uczucie pierwsza, czy dziesiąta z rzędu. - machnął ręką przyjaciel Devon'a. Straciłem rachubę pod koniec drugiej gimnazjum. Dobra jedź już, bo nie mam wieków na ciebie i twoje zachcianki. - zaśmiał się. Zapięłam pasy i ruszyliśmy do centrum handlowego.
- Po co tak właściwie zabierasz mnie na zakupy ? Knujesz coś ? - uniosłam podejrzliwie brew, czyżby coś przeskrobał ?
- Aleś skąd. - machnął ręką.- Od tak bez okazyjnie. Zaparkowaliśmy w dość komfortowym miejscu, zostawiłam plecak i kurtkę w samochodzie. Już od samego wejścia dziewczyny zaczęły oglądać się za moim bratem, no fakt, dupa to z niego niezła, taka tam mała siostrzana uwaga, ba a w towarzystwie Josh'a ? Jedna to by się skrętu szyi nabawiła ... Czyli lansuję się w otoczeniu brata, który z kolei lansuje się bluzą z OBEY a Josh lansuje się lansem Devon'a i swoimi Ray Ban'ami. Ogarniacie ? LANS. U Jack'a Wills'a zatrzymaliśmy się na dłużej.
- Abby jak myślisz, zielona kratka czy niebieska ? - stanął przede mną brat z dwiema ślicznymi koszulami.
- Weź obie.- uniosłam kciuk do góry i wróciłam do wertowania kolejnych wieszaków. Jedna bluza była nawet całkiem spoko, oh na śmierć zapomniałam o tej co kupiliśmy sobie z Harrym jeszcze jako dowód naszej przyjaźni, ahh uśmiecham się na tą myśl, koniecznie muszę ją dzisiaj założyć. Standardowo zaliczyliśmy Starbucks'a. Stwierdzam uzależnienie od Frappucino i szarlotki na ciepło. Dlaczego rzeczy w sklepach lepiej smakują ? Jak robię taką w domu to ani trochę nie przypomina Starbucks'owej. Podsumowując bilans zakupów wychodzi całkiem nieźle. Biodrówki z pełnego jeans'u w Wranglerze, kolejny T-shirt od OBEY'a z fullcapem co by były lanss focie na Twittera. Po drodze podwieźliśmy jeszcze blondyna do do domu, który prawie usnął w aucie, oh tak zakupy z Devon'em dają w kość. Na zegarku dochodzi godzina siedemnasta trzydzieści, za chwilkę powinien być Hazza.
- Harry dziś do nas przyjdzie.- poinformowałam.
- To fajnie, domyślam się że mam nie przeszkadzać ? - zaśmiał się, znając jego wiem, że teraz w głowie ma prze różne obiekcje. 
- Przesadzasz. - wywróciłam oczami. Nie zwlekając dłużej wysiadłam z samochodu i przywitałam się z Bentley'em. Przebiegłam się z nim w te i we wte spod płotu ot co dla zdrowia. W tempie światła ogarnęłam w pokoju, zaścieliłam łóżko i wywietrzyłam dokładnie. Moje posprzątanie było jednoznaczne z wrzuceniem wszystkich porozrzucanych ubrań do szafy. Tak przecież też można. Przebrałam się w luźne dresy i założyłam tą bluzę. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na Twitterze.
Pełen wrażeń dzień Ughh padam na twarz. @Harry_Styles gdzie Ty jesteś ? ;c
Opublikowałam na swojej tablicy, pora najwyższa odkurzyć moje konto, póki co pojawiałam się tam sporadycznie, może pora to zmienić ? Szczęka mi opadła jak zobaczyłam aktualną liczbę moich follow'ersów, wszystko pewnie przez to, że całe One Direction mnie obserwuje...
- Abby masz gościa ! - usłyszałam wołanie mojego brata, czym prędzej zbiegłam po schodach. Harry witał się z Devon'em przez tzw. grabę, awww założył tą bluzę !
- Hazza !- nie czekając wtuliłam się w niego.
- Dobra, to ja będę u siebie. Jakby co to wołajcie, wiesz gdzie mnie szukać. - mrugnął oczkiem i nas zostawił. Odwiesiłam za Harrego kurtkę, podczas gdy on ściągał trampki. Wyglądał podobnie jak ja, też miał na sobie dresy, w których wyglądał korzystnie. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do wnętrza.
- Ale cieszę się że jesteś. - pisnęłam z podekscytowania. - Stęskniłam się. - zrobiłam minę szczeniaczka, otoczył mnie swym muskularnym ramieniem, zaprowadziłam go do mojego pokoju. - Czuj się jak u siebie.- dodałam wpuszczając go do wnętrza. Położyliśmy się na łóżku, leżałam na plecach głęboko oddychając, wpatrywałam się w sufit podczas gdy on bawił się moimi palcami, co w tym fajnego ? Ja nie mam pojęcia, tylko Harrold wie.
- Dostałam dziś jedynkę.-wyszczerzyłam się na temat swoich wspomnień. - Pierwszą w życiu.-podkreśliłam.
- Oh jaka z ciebie niegrzeczna dziewczynka.- parsknął śmiechem. - Za co ? - dodał jak już się uspokoił.
- Dyktowałam koledze na sprawdzianie. To irytujące, że za pomaganie w tym świecie jesteśmy karani, co za ironia... - prychnęłam i położyłam się na boku.- A ty co dziś robiłeś ? - na moje słowa również obrócił się bokiem.
- Po tym jak cię odwiozłem musiałem zrobić zakupy spożywcze w TESCO. - zachichotałam.- Liam'owi oczywiście nie chciało się tyłka ruszyć bo po co... - warknął gestykulując śmiesznie rękami. - Później odpisałem kilku fankom. - oh god ... On jest mój dziewczynki ... - A potem mieliśmy sesję. - zakończył uśmiechając się, jego tęczówki promieniały. 
- I jak ci poszło, mój modelu ? - pokiwałam cwanie brwiami.
- To nie zabawa dla mnie, to coś dla Zayn'a, ja odpadam na wstępie. - zaśmiał się kładąc dłoń na moim biodrze sprawnie mnie do siebie przybliżając. Okej, po raz pierwszy jestem z chłopakiem tak blisko, wdech wydech i ogarnij się. 
- A to dlaczego ? - zdziwiłam się, przecież on jest fotogeniczny i przyciąga oko. Prawda jest taka, mam cholernie przystojnego chłopaka.
- Nie lubię stać w bezruchu i stać pod dyktando fotografa. To męczące. Wolałbym z Louis'em szaleć po korytarzu, ale nieeee... bo nie wolno.- zironizował.- Menadżer narzucił nam z góry przyzwoite zachowanie.- zirytował się, to widać. Spojrzałam w jego zielone tęczówki i uśmiechnęłam się lekko, odwzajemnił gest po czym się odezwał.
- Ale ty na mnie działasz. Jednym ruchem umiesz mnie uspokoić. - wydukał z niedowierzaniem i cmoknął mnie soczyście w usta, zaśmiałam się cicho, jego zdezorientowana mina była na prawdę słodka. Sięgnęłam po leżącego pod poduszką iPhona.
- Chodź, zrobimy sobie zdjęcia. - rozbudził się a na twarzy pojawiły się dołeczki, czy on przypadkiem nie mówił, że nie lubi zdjęć ? Skomentował od razu moje pytające spojrzenie. - Mówiłem, że nie lubię drętwych sesji, a z tobą to będzie tylko przyjemność. - nachylił się i cmoknął mnie w policzek, po czym został tak na dłużej. Wyciągnął rękę i zrobił zdjęcie. Zareagowaliśmy śmiechem na efekt. Moje zaróżowione policzki, dzióbek do zdjęcia no i buziak Styles'a , słodko, słodko.
- Wstawię to na Twitter'a. Chcę, żeby wszyscy zazdrościli mi, mojej małej, malutkiej dziewczynki. - wyszczerzył się i wyrwał mi z ręki telefon. Jest niemożliwy. Pokiwałam głową z politowaniem, ale nie przegadam go, jak się uprze to musi dopiąć swego, w sumie to fajne to zdjęcie.
Keep calm and do sweetfotos with @AbigailOfficialxo. Xx
- Jesteś kochany.- zaśmiałam się, podniosłam się do pozycji siedzącej i oparłam o ramę łóżka, dołączył do mnie. - Jeszcze miesiąc temu zastanawiałam się czy kiedykolwiek się zakocham. - westchnęłam zerkając na niego, wpatrywał się we mnie uważnie, Harry był świetnym słuchaczem, zawsze służył dobrą radą. - Gdyby wtedy ktoś by mi powiedział, że będziesz moim chłopakiem to wyśmiałabym go od góry do dołu.
- Dlaczego tak sądzisz ? - założył kosmyk grzywki za moje ucho, objął mnie ramieniem.
- I'm a just ordinary girl.- wzruszyłam ramionami. - Ale potrafię bardzo mocno kochać. - obniżyłam się i ułożyłam głowę na jego udach. Oddychałam spokojnie i czekałam na odpowiedź, zdziwiłam się bo zaczął podśpiewywać spokojną melodię pod nosem.
You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..
Czy to możliwe abym zakochała się w jego głosie ? Oczarował mnie swoim brzmieniem, niski, lekko zachrypnięty, jeej a te słowa, aż się łezka w oku kręci. 
- To co prawda solówka Niall'era, ale bardzo na miejscu. - uśmiechnął się lekko.
- To było piękne Harreh. Dziękuję. - pofatygowałam się i cmoknęłam go w policzek. - Masz śliczny głos, uwielbiam to. - szepnęłam mu na ucho.
- To w takim razie muszę to robić częściej.- pogładził mnie po policzku, nachylił się i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Czując muskanie jego warg zapominałam o rzeczywistości. Zawsze to robił z niezwykłą precyzję, doskonale wiedział czym doprowadzić mnie do szału. Jednak on zawsze lubił dominować, podniosłam się na łokciach i lekko naparłam na niego, pogłębiłam zachłannie pocałunek wprowadzając do słodkiej pieszczoty język. Objęłam dłońmi jego twarz i po chwili bo wygodniej usiadłam mu na kolanach. Odnalazłam chyba swoją ulubioną czynność.
- Jesteś . Świetna- wysapał w przerwie na oddech, nie czekając ponownie wpiłam się w jego rozgrzane usta. Zamruczał cicho i oplótł swe ręce wokół mojego pasa. Nie był nachalny w żadnym stopniu.
- Harreh- wydukałam dysząc, styknęliśmy się czołami. Nie mogłam napatrzeć się w jego oczy, za każdym razem pozostają dla mnie nie do opisania. Położyłam się i wsłuchiwałam się w najpiękniejszy dźwięk na świecie- bicie jego serca. Więź jaka wytworzyła się pomiędzy nami w przeciągu kilku tygodni jest na prawdę silna. Kocham tego chłopaka z loczkami na głowie. Gładził mnie po włosach, stałam się bardzo senna. Cmoknął mnie w czoło po czym poruszył się.
- Hazza gdzie idziesz ?- wymamrotałam sennie, nadmiernie mrugając oczyma.
- Jesteś już śpiąca, pójdę już. - oznajmił wstając.
- Zostań Harreh.- chwyciłam go za rękę. -Proszę.- na moje słowa lekko uśmiechnął się i z powrotem położył się na łóżku. Okrył nas kołdrą a ja ułożyłam głowę na jego torsie, nawet przez materiał bluzy biło od niego niesamowite ciepło, nie krępowała mnie bliskość... Harry był moim chłopakiem, którego kocham. Ułożył się wygodniej i objął mnie ramieniem. Szybko zasnęłam, po raz pierwszy w objęciach Harrego.
***
Rozdziały po nocach zawsze spoko.
Pod ostatnim rozdziałem pokazałyście na co Was stać, bardzo Was za to kocham <3
Takie kochane misie na dobranoc :3

14 komentarzy:

  1. ahhh wreszcie pierwsza ! Woooohooo a co do rozdziału to super słitaśny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie gdybyś przede mną teraz stała to bym złożyła Ci hołd ! Zajebisty *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam dostępu do neta przez 3 dni i jak odzyskałam dostęp to od razu wbiłam na twojego bloga bo nie mogę wytrzymać tak mnie zaciekawił ten blog aaaa rozdział jak zawsze zajebisty <3 :*
    @WerciaLoL

    OdpowiedzUsuń
  4. omgnkisdjfnvixinc brak słów żeby to opisać. W pozytywnym znaczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG. WoW. Kocham. Pisz dalej :D. Jesteś boska <3 Twoje prace są MEGAŚNE <3 <3 <3
    Czekam na kolejną część :D /Magdaaa:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg .
    Ty weź częsciej po nocach pisze te rozdziały bo wychodzą naprawdę extra ^^
    Weny <33

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam !! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O mój Boż, jest zajefajny xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Kobto, jesteś niesamowita. ; d More, please more. ; *

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć! :) Nominuję Cię do Versatile Blogger Awards, szczegóły tutaj: http://bring-me-to-london.blogspot.com/2013/03/versatile-blogger-award.html :) + KOCHAM CIĘ KOCHANIE, PISZ SZYBKO, DODAWAJ NASTĘPNY AAA JARAM SIEU <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Z twoim opowiadaniem jest tak:
    - Czytasz
    - szczerzysz sie do ekranu
    - jestes smutna ze rozdzial sie skonczyl
    -chesz wiec wiecej wiecej

    <3333333

    OdpowiedzUsuń
  12. Co chwila się uśmiecham a to u mnie rzadkie. Zwykle jestem ponurakiem.

    OdpowiedzUsuń