***W poprzednim rozdziale ***
Zrozpaczona dziewczyna pragnie pobyć sama, dlatego prosi Louis'a o podwiezienie do domu. Ten jednak nie stosuje się do jej zaleceń i jedzie w zupełne inne miejsce.
Miałam w sobie wewnętrzną obawę, bałam się tego gdzie Louis mnie zabiera, przez całą drogę milczy, jak pytam gdzie jedziemy nie odpowiada. Czy mam zacząć panikować? Niech on się chociaż odezwie.
- Louis ty nie zrobisz mi krzywdy ? - wychlipałam, najnormalniej w świecie zaczęłam płakać. Jak zobaczyłam las, miałam ochotę wyskoczyć z jadącego pojazdu.-Louis- spojrzałam niepewnie w jego błękitne tęczówki, niewidać w nim zła.
- Nic ci nie będzie , poczekaj tylko chwilę.- odpowiedział nerwowo zmieniając bieg. Oddychałam głęboko, padał gęsty śnieg, widoczność była utrudniona. Prowadził bardzo szybko, tak jakby się gdzieś śpieszył. Zadzwonił mu telefon, odebrał.
- Tak, mam ją ... taaak zdążymy, uspokój się, nie dowie się o tym... - jak bardzo chciałabym wiedzieć o czym rozmawia, a jednak może nie. Wolę nie wiedzieć jak zginę. Przymknęłam oczy i rozmasowałam skronie. Po chwili samochód stanął.
- Wysiadaj Abigail.- powiedział dźwięcznym głosem. Niepewnie na niego zerknęłam po czym umożliwił mi wyjście otwierając automatyczny zamek. Nałożyłam kaptur a samochód w momencie odjechał, ruszył gwałtownie buksując w śniegu. Odjechał, zostałam sama w ciemnym lesie z daleka od jakiejkolwiek cywilizacji.
- Albo będziesz grzeczna albo nie będzie tak milusio - usłyszałam za sobą głos, który wzmógł we mnie dreszcze. Obróciłam się, za mną stał typowy łysy paker. - Idziemy - odparł pchając mnie lekko w przód. Niepewnie ruszyłam za postacią, która torowała drogę wśród leśnej gęstwiny. Niech to się okaże jakimś cholernym snem. Ja już chcę umrzeć. Przed nami zaczęło migotać jakieś światełko, mężczyzna skręcił w tamtą stronę.
- Jeśli chcecie okupu to już zadzwonię, nie róbcie mi krzywdy. - jęknęłam płaczliwie.
- Ciiicho- machnął ręką i nie zwrócił na mnie uwagi. Światełko błyskało z większą częstotliwością a w ciemnościach dało się dostrzec polankę po środku której stała chatka. Zaskrzypiały drzwi a mnie wprowadzono do pomieszczenia, które okazało się być bardzo przytulne. Drzwi zatrzasnęły się a dwumetrowy mężczynzna nagle zniknął.
- Jest tu ktoś ? - wydukałam, światło zgasło a ja poczułam, że ktoś zasłania mi oczy, cóż za ironia... Zasłaniać oczy przy zgaszonym świetle. Zaczęłam drżeć.
- Nie bój się. - wyszeptał ktoś prosto w moją szyję, ciepły oddech owiał kark.
- Kim jesteś ? - wydukałam przerażona, cała drżałam. - Co ode mnie chcesz?.
- Znasz mnie, dobrze mnie znasz.- teraz ten głos był nad moim uchem.-Od dawna próbowałem ci to jakoś powiedzieć. Nie potrafię inaczej. Abigail.- poczułam chłodne dłonie na mojej talii.
- Kimkolwiek jesteś skąd znasz moje imię ? - wyprostowałam się i napięłam mięśnie.
- Abby, Abby, Abby. - dźwięczny, ironiczny śmiech.- Przejdźmy do rzeczy. Pomiędzy nami jest dobrze, chciałbym żeby było jeszcze lepiej. Kiedy jesteś w pobliżu cały promienieję. Trudno mówi mi się o uczuciach ale spróbuję.- wraz z wypowiadaniem głos się przeobrażał z szeptu w pełny ton.- Nie wiem czy mogę, ale raczej tak, może to zrobię tylko nie wiem jak, może te słowa znaczą coś dla ciebie, że czuję coś do ciebie i tylko ciebie. - chrypliwy, niski, głos ... zaraz zaraz jego właścicielem może być tylko Harry, alee...
- Harry ? - wydukałam niepewnie a światło w momencie rozbłysło drażniąc moje tęczówki. - O co tu chodzi?- przeczesałam palcami grzywkę, odetchnęłam z ulgą widząc jego przed sobą, ale zaraz zaraz... czy on przypadkiem mi czegoś nie wyznał ?!
- Co to miało być ?! - wrzasnęłam wyswobadzając się z jego objęć.-O co do cholery jasnej tu chodzi ? Ty wiesz jak ja się bałam ?! Jesteś jednym, wielkim dupkiem Harry. - krzyczałam okładając go z całej siły po klatce piersiowej. Stał niewzruszony i się śmiał w najlepsze. - Ty idioto, ty nie wiesz co ja przeżywałam przez ciebie ! Boże, nienawidzę cię !!!
- Serio ? - odparł momentalnie przestając się śmiać, stanął jak sparaliżowany.
- Nie, to tylko taka terapia antystresowa.- syknęłam sarkastycznie i znowu zaczęłam go bić. Zaśmiał się cicho i otoczył mnie swoimi ramionami, momentalnie ustałam, opadłam z sił, złość poszła sobie gdzieś, nie wiem gdzie... - Co to ma być ? - odpowiedziałam ostatkiem z sił. - Ty nie powinieneś być przypadkiem na randce.
- Zaraz będę, jeśli przestaniesz mnie bić i umożliwisz mi kontynuowani.- Czy on właśnie powiedział to co powiedział ? Czy usłyszałam to co usłyszałam ? Chyba jestem za tępa. - No dobrze, ja już się wypowiedziałem, to teraz ty powiedz co sądzisz na ten temat.
- Co ja mam powiedzieć na ten temat ? - wydukałam a po chwili rzewne łzy zaczęły spływać po policzkach.-Czyli to wszystko co przeżyłam przez te kilka ostatnich dni to ot tak dla żartu ? Bo nie rozumiem... Do czego ty dążysz ? Chciałeś mnie zrujnować ? Nie wiesz jak przeżywałam, że spędzisz ten wieczór z inną, która nigdy nie będzie mną ? - krzyknęłam prosto w jego twarz.- Nigdy nie dowiesz się, co siedzi w mojej głowie. Po co ci to? Po co miałbyś wiedzieć, że kiedy się budzę jesteś moją pierwszą myślą, a kiedy zasypiam-ostatnią? Nie chcę, żebyś wiedział, że kiedy przy mnie jesteś, wszystko inne przestaje istnieć. Dlaczego ? Bo tak cholernie boję się, że zobaczysz jak bardzo mi na tobie zależy... - zamilkłam, czy ja to właśnie powiedziałam ? Czy to co siedziało mi na sercu przez jakiś czas w końcu po mnie spłynęło ? Spojrzałam niepewnie w jego oczy, uśmiechał się. - Co to było ? - zaśmiałam się lekko wspominając całą tą akcję.
- To może porozmawiamy przy stoliku co ? - wskazał ręką na ślicznie przyozdobiony stół, uśmiechnęłam się lekko i zasiedliśmy. - Co to było ? - parsknął śmiechem. - Chciałem być oryginalny - Ło boże człowieku... z tą oryginalnością to uważaj bo byś mnie do grobu wpędził. - Zacznę od początku. - uśmiechnął się zerkając na mnie porozumiewająco. - Potrzebowałem trochę czasu aby uświadomić sobie co tak na prawdę czuję, wierz lub nie ale powinienem być teraz na spotkaniu z Blue a jestem tu z tobą... - zamilkł, szczęka zaczęła mi mimowolnie drgać. - Moi przyjaciele przejrzeli mnie na wylot, lepiej niż mnie samemu udało im się zdefiniować. Zanim po ciebie pojechałem zacząłem się wahać.- Kiedy widziałem z jakim zaangażowaniem mi pomagasz a ja wyrządzam ci tym krzywdę czułem się jak idiota Abby. Przepraszam, że tego wcześniej nie zauważyłem. - schował twarz w dłoniach.- Chciałaś dla mnie dobrze mimo iż działałaś przeciwko sobie, prawda ?- spojrzał na mnie pytająco.
- Prawda. - wychlipałam a pojedyncza łza spłynęła po policzku.- Nie chciałam tego, ale samo przyszło Harry. Było.. jest mi bardzo ciężko. Podobasz mi się. - uśmiechnęłam się lekko.
- Abigail.- Ten dźwięk. Aż dreszcz mnie przeszedł... Cały czas było dobrze. A tu, przez przypadek, natknęłam się na melodię, której się tak bałam. Wszystko wróciło. Jego każdy uśmiech... błyszczące oczy. Wszystko. Boje się... boje się go znów zobaczyć, powiedzieć "Cześć", odwzajemnić ciepłe spojrzenie. Dlaczego płaczę? Przecież to tylko przyjaciel... którego tak mocno pokochałam... - Abby ja zwariowałem na twoim punkcie. Chcę się tobą opiekować, chcę abyś miała we mnie oparcie, chcę być twoim przyjacielem ale uświadomiłem sobie, że to mi nie wystarcza. - dotknął delikatnie mojej ręki, wziął w swoje chłodne, męskie dłonie.- Mała powiedz coś. - uśmiechnął się lekko i potarł kciukiem wierzch dłoni.
- Hazza- wstałam i wtuliłam się w chłopaka. - Ty znasz moje zdanie na twój temat, wiele razy ci już o tym wspominałam. Kiedy dowiedziałam się, że masz kogoś na oku poczułam się rozdarta, bałam się, że odejdziesz i zostawisz mnie. A to byłoby najgorsze. - Zielonooki usadził mnie na swoich kolanach.
- Nigdy cię nie zostawię. - na jego słowa oparłam podbródek o jego ramię. - Jesteś taka malutka a tyle szczęścia dajesz. Kto by powiedział, że Harry Styles zwariuje na punkcie siedemnastolatki. - wyszeptał nachylając się nad moim uchem.
- A jeśli nam nie wyjdzie ? Nie chcę stracić najlepszego przyjaciela - popatrzyłam w jego śliczne oczy. - Ja nigdy nie byłam w związku...- niepewnie zagryzłam wargę. - A jak mnie nikt nie zaakceptuje ?
- Jesteśmy tylko ludźmi, będę się starał. Nie jestem idealny, będę nad sobą pracować Abigail. Nawet jeśli nie wyjdzie nam jako para, nigdy cię nie opuszczę. - uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób.- Popatrz na to z tej strony, przez plotki od kilku dni już "jesteśmy ze sobą " - zakreślił cudzysłów w powietrzy i zachichotał. - No i nikt ci nic nie robi. Nawet nie wiesz ile dostałem wiadomości na Twitterze. Pozytywnych oczywiście. Dziewczyny cię kochają, a te które tego nie akceptują widocznie nie są prawdziwymi Directioners. Daj nam szansę Abby. - uśmiechnęłam się promiennie i wtuliłam się w tors chłopaka. Milczeliśmy. Rozkoszowałam się swoją obecnością. - Trzeba być tobą żeby wymyślić coś takiego. - szturchnęłam go lekko w ramię. - Myślałam, że umrę ze strachu.- zaśmialiśmy się.
- Czyli poznałaś już naszego ochroniarza, co ? -skinęłam głową.
- Co to w ogóle za domek ? Ładnie tu - rozejrzałam się dookoła.
- Nasz weekendowy domek. Często tu przyjeżdżamy żeby odetchnąć od miasta. Kilkanaście minut drogi a tak na prawdę to dwa kroki od betonowej stolicy. Lubię tu przebywać, cisza i spokój. Czasami mam naprawdę dość. - chłopak westchnął.
- Hazza czy my jesteśmy razem ? - wydukałam niepewnie, uśmiechnął się tajemniczo.
- A chcesz ? - przygryzł wargę.
- Marzę o tym. - odpowiedziałam entuzjastycznie i cmoknęłam go w policzek. - W końcu- odetchnęłam z ulgą. Nie wierzę, Harry jest moim chłopakiem, mój chłopak Harry... jejku jak to pięknie brzmi. Może w końcu zacznie mi się układać ?
- Jesteś głodna ? - wstał z miejsca
- I to bardzo.- pogładziłam się po brzuchu i poszłam za nim do kuchni.
- Co powiesz na tacos ? Jestem w tym mistrzem. - podszedł do mnie i oplótł dłonie na mojej talii, uhh jak gorąco, muszę przyzwyczaić się do tego uczucia. Uniósł mnie lekko i posadził na marmurowym blacie. Zaraz chyba zemdleję. Stanął pomiędzy moimi nogami nieustannie wpatrując się w moje oczy z uśmiechem.
- Mogę ? - uśmiechnęłam się szerzej a po chwili nasze usta się zetknęły. Całował tak delikatnie jakbym była z porcelany, moja dusza tańczy w kącikach jego ust. W brzuchu czuję przyjemne mrowienie, Harry delikatnie obejmuje moją twarz. Robił to z taką perfekcją, lekkością i sprawnością, lekka pieszczota pogłębiła się w namiętny pocałunek. Niepewnie zaangażowałam język chłonąc jego słodki oddech, pogładziłam wierchem dłoni jego aksamitny policzek i delikatnie odsunęłam się. To było coś... Poczułam jak ciemnoczerwony rumieniec wkrada mi się na twarz.
- Jeśli tak to ma wyglądać za każdym razem to możesz robić to znacznie częściej. - wysapałam łapiąc oddech. Musnął przelotnie moje wargi i zajął się przygotowywaniem tacos. Wpatrywałam się w każdy jego ruch, był idealny ... Z gracją poruszał się po kuchni nie dopuszczając mnie do jakiegokolwiek stanowiska. Normalnie jakbym widziała Devon'a. Przed oczami w dalszym ciągu mam obrazy sprzed kilku chwil, uśmiecham się na samą myśl.
- Nie patrz się tak bo się krępuję. - wytknął język i ukrył twarz w dłoniach.
- Nie da się inaczej. - zeskoczyłam z blatu i poszłam do jadalni. Usiadłam przy stole i nie mogłam przestać się szczerzyć, jestem taka szczęśliwa. Po chwili Harry przyszedł z dwoma talerzami aromatycznego tacos.
- Smacznego, mam nadzieję że posmakuje ci moje popisowe danie.- uśmiechnął się ciepło. Wzięłam pierwszy kęs i poczułam jak się rozpływam. To było pyszne . Po skonsumowanej kolacji Harry odwiózł mnie do domu. Po piętnastu minutach drogi, która minęła w przyjemnej atmosferze rozmów i śmiechu, zupełnie tak jak dawniej. Harreh wyprzedził mnie i otwarł drzwi od samochodu z mojej strony.
- To był świetny wieczór, nie licząc że umarłam na zawał. - wtuliłam się w jego muskularne ciało, ślicznie wyglądał w tej koszuli. - Dziękuję Harry. - stanęłam na palcach bo chciałam dać mu buziaka w policzek jednak sprytnie obrócił głowę i złożył na moich wargach namiętny pocałunek.
- Jutro masz na dziewiątą do szkoły, wiem bo sprawdzałem . Będę po ciebie.- zamilkł- Kochanie. - dodał ukazując dołeczki.
- Jesteś niemożliwy, ale takiego cię właśnie uwielbiam. Dobranoc. - pomachałam i skierowałam się w stronę bramki. Odjechał trąbiąc kilkakrotnie. Przekręciłam zamek w drzwiach, które uderzyły w jakiś przedmiot, który zaczął krzyczeć.
- Aua litości, na ojca z drzwiami ? Mój palec - zaczął skakać na jednaj nodze, podglądał !
- A to za podglądanie - zaplotłam ręce na klatce piersiowej.
- Co to za chłopiec, co ? - pokiwał brwiami
- Harry - rozmarzyłam się
- Ale przecież jeszcze wczoraj był twoim przyjacielem. - otwarł buzię ze zdziwienia
- No widzisz , a teraz jest już moim chłopakiem- poklepałam go po ramieniu i wyminęłam znikając na piętrze. Przebrałam się w ciuchy po domu. Zawibrował telefon.
Niespodzianka się udała ? Przepraszam, że Cię nastraszyłem ale ten Lokowaty by się na mnie później wyżywał. PS: Nie masz mojego numeru, LouLou- Twój wierny patataj :D
Ah tak, Louis. Ten spontaniczny, pokręcony, najstarszy członek zespołu ...
Udała się, udała. Ja myślałam, że tam na zawał padnę. Już zapisuję i będziesz na mojej oficjalnej liście kontaktów, ciesz się ^^
Rozczesałam włosy i przyszykowałam piżamę.
Niezmiernie się cieszę >niewykryty sarkazm< O, mój Księciunio właśnie przyjechał idę go wypytać. Dobrej nocki !
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza ... ten chłopak jest pokręcony, ale za to bardzo pozytywnie. Już go uwielbiam, i z tego co wiem to najlepszy przyjaciel Harrego. Odrobiłam szybko lekcje i wzięłam prysznic. Jejku w dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że mam chłopaka... kto by powiedział. Nie miałam siły bawić się z Oliver'em więc wpuściłam psa do pokoju i szybko zasnęliśmy.
- Harry ? - wydukałam niepewnie a światło w momencie rozbłysło drażniąc moje tęczówki. - O co tu chodzi?- przeczesałam palcami grzywkę, odetchnęłam z ulgą widząc jego przed sobą, ale zaraz zaraz... czy on przypadkiem mi czegoś nie wyznał ?!
- Co to miało być ?! - wrzasnęłam wyswobadzając się z jego objęć.-O co do cholery jasnej tu chodzi ? Ty wiesz jak ja się bałam ?! Jesteś jednym, wielkim dupkiem Harry. - krzyczałam okładając go z całej siły po klatce piersiowej. Stał niewzruszony i się śmiał w najlepsze. - Ty idioto, ty nie wiesz co ja przeżywałam przez ciebie ! Boże, nienawidzę cię !!!
- Serio ? - odparł momentalnie przestając się śmiać, stanął jak sparaliżowany.
- Nie, to tylko taka terapia antystresowa.- syknęłam sarkastycznie i znowu zaczęłam go bić. Zaśmiał się cicho i otoczył mnie swoimi ramionami, momentalnie ustałam, opadłam z sił, złość poszła sobie gdzieś, nie wiem gdzie... - Co to ma być ? - odpowiedziałam ostatkiem z sił. - Ty nie powinieneś być przypadkiem na randce.
- Zaraz będę, jeśli przestaniesz mnie bić i umożliwisz mi kontynuowani.- Czy on właśnie powiedział to co powiedział ? Czy usłyszałam to co usłyszałam ? Chyba jestem za tępa. - No dobrze, ja już się wypowiedziałem, to teraz ty powiedz co sądzisz na ten temat.
- Co ja mam powiedzieć na ten temat ? - wydukałam a po chwili rzewne łzy zaczęły spływać po policzkach.-Czyli to wszystko co przeżyłam przez te kilka ostatnich dni to ot tak dla żartu ? Bo nie rozumiem... Do czego ty dążysz ? Chciałeś mnie zrujnować ? Nie wiesz jak przeżywałam, że spędzisz ten wieczór z inną, która nigdy nie będzie mną ? - krzyknęłam prosto w jego twarz.- Nigdy nie dowiesz się, co siedzi w mojej głowie. Po co ci to? Po co miałbyś wiedzieć, że kiedy się budzę jesteś moją pierwszą myślą, a kiedy zasypiam-ostatnią? Nie chcę, żebyś wiedział, że kiedy przy mnie jesteś, wszystko inne przestaje istnieć. Dlaczego ? Bo tak cholernie boję się, że zobaczysz jak bardzo mi na tobie zależy... - zamilkłam, czy ja to właśnie powiedziałam ? Czy to co siedziało mi na sercu przez jakiś czas w końcu po mnie spłynęło ? Spojrzałam niepewnie w jego oczy, uśmiechał się. - Co to było ? - zaśmiałam się lekko wspominając całą tą akcję.
- To może porozmawiamy przy stoliku co ? - wskazał ręką na ślicznie przyozdobiony stół, uśmiechnęłam się lekko i zasiedliśmy. - Co to było ? - parsknął śmiechem. - Chciałem być oryginalny - Ło boże człowieku... z tą oryginalnością to uważaj bo byś mnie do grobu wpędził. - Zacznę od początku. - uśmiechnął się zerkając na mnie porozumiewająco. - Potrzebowałem trochę czasu aby uświadomić sobie co tak na prawdę czuję, wierz lub nie ale powinienem być teraz na spotkaniu z Blue a jestem tu z tobą... - zamilkł, szczęka zaczęła mi mimowolnie drgać. - Moi przyjaciele przejrzeli mnie na wylot, lepiej niż mnie samemu udało im się zdefiniować. Zanim po ciebie pojechałem zacząłem się wahać.- Kiedy widziałem z jakim zaangażowaniem mi pomagasz a ja wyrządzam ci tym krzywdę czułem się jak idiota Abby. Przepraszam, że tego wcześniej nie zauważyłem. - schował twarz w dłoniach.- Chciałaś dla mnie dobrze mimo iż działałaś przeciwko sobie, prawda ?- spojrzał na mnie pytająco.
- Prawda. - wychlipałam a pojedyncza łza spłynęła po policzku.- Nie chciałam tego, ale samo przyszło Harry. Było.. jest mi bardzo ciężko. Podobasz mi się. - uśmiechnęłam się lekko.
- Abigail.- Ten dźwięk. Aż dreszcz mnie przeszedł... Cały czas było dobrze. A tu, przez przypadek, natknęłam się na melodię, której się tak bałam. Wszystko wróciło. Jego każdy uśmiech... błyszczące oczy. Wszystko. Boje się... boje się go znów zobaczyć, powiedzieć "Cześć", odwzajemnić ciepłe spojrzenie. Dlaczego płaczę? Przecież to tylko przyjaciel... którego tak mocno pokochałam... - Abby ja zwariowałem na twoim punkcie. Chcę się tobą opiekować, chcę abyś miała we mnie oparcie, chcę być twoim przyjacielem ale uświadomiłem sobie, że to mi nie wystarcza. - dotknął delikatnie mojej ręki, wziął w swoje chłodne, męskie dłonie.- Mała powiedz coś. - uśmiechnął się lekko i potarł kciukiem wierzch dłoni.
- Hazza- wstałam i wtuliłam się w chłopaka. - Ty znasz moje zdanie na twój temat, wiele razy ci już o tym wspominałam. Kiedy dowiedziałam się, że masz kogoś na oku poczułam się rozdarta, bałam się, że odejdziesz i zostawisz mnie. A to byłoby najgorsze. - Zielonooki usadził mnie na swoich kolanach.
- Nigdy cię nie zostawię. - na jego słowa oparłam podbródek o jego ramię. - Jesteś taka malutka a tyle szczęścia dajesz. Kto by powiedział, że Harry Styles zwariuje na punkcie siedemnastolatki. - wyszeptał nachylając się nad moim uchem.
- A jeśli nam nie wyjdzie ? Nie chcę stracić najlepszego przyjaciela - popatrzyłam w jego śliczne oczy. - Ja nigdy nie byłam w związku...- niepewnie zagryzłam wargę. - A jak mnie nikt nie zaakceptuje ?
- Jesteśmy tylko ludźmi, będę się starał. Nie jestem idealny, będę nad sobą pracować Abigail. Nawet jeśli nie wyjdzie nam jako para, nigdy cię nie opuszczę. - uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób.- Popatrz na to z tej strony, przez plotki od kilku dni już "jesteśmy ze sobą " - zakreślił cudzysłów w powietrzy i zachichotał. - No i nikt ci nic nie robi. Nawet nie wiesz ile dostałem wiadomości na Twitterze. Pozytywnych oczywiście. Dziewczyny cię kochają, a te które tego nie akceptują widocznie nie są prawdziwymi Directioners. Daj nam szansę Abby. - uśmiechnęłam się promiennie i wtuliłam się w tors chłopaka. Milczeliśmy. Rozkoszowałam się swoją obecnością. - Trzeba być tobą żeby wymyślić coś takiego. - szturchnęłam go lekko w ramię. - Myślałam, że umrę ze strachu.- zaśmialiśmy się.
- Czyli poznałaś już naszego ochroniarza, co ? -skinęłam głową.
- Co to w ogóle za domek ? Ładnie tu - rozejrzałam się dookoła.
- Nasz weekendowy domek. Często tu przyjeżdżamy żeby odetchnąć od miasta. Kilkanaście minut drogi a tak na prawdę to dwa kroki od betonowej stolicy. Lubię tu przebywać, cisza i spokój. Czasami mam naprawdę dość. - chłopak westchnął.
- Hazza czy my jesteśmy razem ? - wydukałam niepewnie, uśmiechnął się tajemniczo.
- A chcesz ? - przygryzł wargę.
- Marzę o tym. - odpowiedziałam entuzjastycznie i cmoknęłam go w policzek. - W końcu- odetchnęłam z ulgą. Nie wierzę, Harry jest moim chłopakiem, mój chłopak Harry... jejku jak to pięknie brzmi. Może w końcu zacznie mi się układać ?
- Jesteś głodna ? - wstał z miejsca
- I to bardzo.- pogładziłam się po brzuchu i poszłam za nim do kuchni.
- Co powiesz na tacos ? Jestem w tym mistrzem. - podszedł do mnie i oplótł dłonie na mojej talii, uhh jak gorąco, muszę przyzwyczaić się do tego uczucia. Uniósł mnie lekko i posadził na marmurowym blacie. Zaraz chyba zemdleję. Stanął pomiędzy moimi nogami nieustannie wpatrując się w moje oczy z uśmiechem.
- Mogę ? - uśmiechnęłam się szerzej a po chwili nasze usta się zetknęły. Całował tak delikatnie jakbym była z porcelany, moja dusza tańczy w kącikach jego ust. W brzuchu czuję przyjemne mrowienie, Harry delikatnie obejmuje moją twarz. Robił to z taką perfekcją, lekkością i sprawnością, lekka pieszczota pogłębiła się w namiętny pocałunek. Niepewnie zaangażowałam język chłonąc jego słodki oddech, pogładziłam wierchem dłoni jego aksamitny policzek i delikatnie odsunęłam się. To było coś... Poczułam jak ciemnoczerwony rumieniec wkrada mi się na twarz.
- Jeśli tak to ma wyglądać za każdym razem to możesz robić to znacznie częściej. - wysapałam łapiąc oddech. Musnął przelotnie moje wargi i zajął się przygotowywaniem tacos. Wpatrywałam się w każdy jego ruch, był idealny ... Z gracją poruszał się po kuchni nie dopuszczając mnie do jakiegokolwiek stanowiska. Normalnie jakbym widziała Devon'a. Przed oczami w dalszym ciągu mam obrazy sprzed kilku chwil, uśmiecham się na samą myśl.
- Nie patrz się tak bo się krępuję. - wytknął język i ukrył twarz w dłoniach.
- Nie da się inaczej. - zeskoczyłam z blatu i poszłam do jadalni. Usiadłam przy stole i nie mogłam przestać się szczerzyć, jestem taka szczęśliwa. Po chwili Harry przyszedł z dwoma talerzami aromatycznego tacos.
- Smacznego, mam nadzieję że posmakuje ci moje popisowe danie.- uśmiechnął się ciepło. Wzięłam pierwszy kęs i poczułam jak się rozpływam. To było pyszne . Po skonsumowanej kolacji Harry odwiózł mnie do domu. Po piętnastu minutach drogi, która minęła w przyjemnej atmosferze rozmów i śmiechu, zupełnie tak jak dawniej. Harreh wyprzedził mnie i otwarł drzwi od samochodu z mojej strony.
- To był świetny wieczór, nie licząc że umarłam na zawał. - wtuliłam się w jego muskularne ciało, ślicznie wyglądał w tej koszuli. - Dziękuję Harry. - stanęłam na palcach bo chciałam dać mu buziaka w policzek jednak sprytnie obrócił głowę i złożył na moich wargach namiętny pocałunek.
- Jutro masz na dziewiątą do szkoły, wiem bo sprawdzałem . Będę po ciebie.- zamilkł- Kochanie. - dodał ukazując dołeczki.
- Jesteś niemożliwy, ale takiego cię właśnie uwielbiam. Dobranoc. - pomachałam i skierowałam się w stronę bramki. Odjechał trąbiąc kilkakrotnie. Przekręciłam zamek w drzwiach, które uderzyły w jakiś przedmiot, który zaczął krzyczeć.
- Aua litości, na ojca z drzwiami ? Mój palec - zaczął skakać na jednaj nodze, podglądał !
- A to za podglądanie - zaplotłam ręce na klatce piersiowej.
- Co to za chłopiec, co ? - pokiwał brwiami
- Harry - rozmarzyłam się
- Ale przecież jeszcze wczoraj był twoim przyjacielem. - otwarł buzię ze zdziwienia
- No widzisz , a teraz jest już moim chłopakiem- poklepałam go po ramieniu i wyminęłam znikając na piętrze. Przebrałam się w ciuchy po domu. Zawibrował telefon.
Niespodzianka się udała ? Przepraszam, że Cię nastraszyłem ale ten Lokowaty by się na mnie później wyżywał. PS: Nie masz mojego numeru, LouLou- Twój wierny patataj :D
Ah tak, Louis. Ten spontaniczny, pokręcony, najstarszy członek zespołu ...
Udała się, udała. Ja myślałam, że tam na zawał padnę. Już zapisuję i będziesz na mojej oficjalnej liście kontaktów, ciesz się ^^
Rozczesałam włosy i przyszykowałam piżamę.
Niezmiernie się cieszę >niewykryty sarkazm< O, mój Księciunio właśnie przyjechał idę go wypytać. Dobrej nocki !
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza ... ten chłopak jest pokręcony, ale za to bardzo pozytywnie. Już go uwielbiam, i z tego co wiem to najlepszy przyjaciel Harrego. Odrobiłam szybko lekcje i wzięłam prysznic. Jejku w dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że mam chłopaka... kto by powiedział. Nie miałam siły bawić się z Oliver'em więc wpuściłam psa do pokoju i szybko zasnęliśmy.
***
Dam dam dam . Oto i on.
Komentujcie dzióbaski xx
ZA JE BI STY <333
OdpowiedzUsuńwow dziewczyno hehehe dawaj nexta :D
OdpowiedzUsuńKurcze i znów nie jestem pierwszaa ... :c
Przez cały dzisiejszy dzień gwałce przycisk odświeżania na twym zacnym bloku. Potem kliknełam jeszcze raz i... Jest, jest nowy (przyspieszenie pracy serca) normalnie myślałam, że się posikam ze szczęścia. Jeju ale ten rozdział jest super taki... Jezu jestem słaba w opisach na ale wiesz wszystko jest takie zajebiście zajebiste. Nie moge doczekać się kolejnego ale to jak zawsze :D. Przepraszam że nie komentuje ale... kurwa nie mam wytłumaczenia... tak czy siak wiedz, że cię kocham i twe blogi również <33
OdpowiedzUsuńAwww *-* Czekałam na ten rozdział wczoraj cały dzień i dzisiaj *połowę dnia*. To co Hazz zrobił było słodkie *u*. Bardzo się cieszę, że Abby jest z Harry'm. ♥ ♥
OdpowiedzUsuńDziewczyno oszalałam na Twoim punkcie!!! Od powrotu ze szkoły ciągle siedziałam i sprawdzałam czy dodałaś nowy. Uwielbiam jak piszesz. Jestem też fanką Twojego wcześniejszego opowiadania więc bardzo byłabym szczęśliwa gdybyś w niedługim czasie dodała rozdział do tamtego :) Ten rozdział powala, nie przypuszczałam, że opowiadanie może wywołać takie emocje. Codziennie siedząc w szkole zastanawiam się (zamiast uważać co mówią nauczyciele) czy dodasz nowy rozdział, niekiedy sama sobie wymyślam treść następnego rozdziału, ale żadne moje wymysły nie są aż tak dobre jak Twoje ;) Kocham Ciebie i Twoje opowiadania <3. Asiaaa ;*
OdpowiedzUsuńJeeeej *.* Jaki słodziak z niego. :D Świeeetny *.* Czekam na nexta :]
OdpowiedzUsuń+Harry, nie spieprz tego. ;D
OdpowiedzUsuńSuper czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaa jezu jak się cieszę że w kołncu są razem ! Dziewczyno nie wiem jak ty to robisz ale ja już nie mogę się doczekać nastąpnego !
OdpowiedzUsuńJest boski , no i Abby i Hazza w końcu razem...........
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM KOCHAM ;* ;* ;*
błagam CIĘ dodaj nowy jak najszybciej , a i czekam też na nowy na LWWY :)
W końcu są razem <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3 ;)
OdpowiedzUsuń@WerciaLoL
wow dawaj next
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMMDSOVHNFUVJ kiedy będzie następny ? dawaj noo! bo się nie doczekam!
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwwwwwww Abby i Hazz są w końcu razem! Awwww!
Aż zaczęłam sie szczerzyć do komputera.n Istny banan na twarzy!
W końcu *_________________*
OdpowiedzUsuńWeny <33
<3 - wyraża więcej niż tysiąc słów!
OdpowiedzUsuńhaha.. nie no, ale tak szczerze to zajebisty rozdzialik <3
ale czekałam na ten moment! aż mi się gęba cieszy!
Dodawaj szybko następny! <3
Cherry.xx
Dziewczyno kocham twoje opowiadania!!! <3
OdpowiedzUsuńNie ma to jak uśmiechać się do lapka przez przeczytanie opowidania i do tego mieć 1000 razy lepszy humor :)
Czekam na next
Gosia :>
Haha świetnie piszesz. Myślalam że zawału dostanę razem z nią <333
OdpowiedzUsuńDAJ DAJ DAJ *.*
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY :D
OdpowiedzUsuńNEXT ! NEXT ! NEXT !
OdpowiedzUsuńDodaj dzisiaj Następny proooosimy <333
OdpowiedzUsuńBłagam Cię dodaj dzisiaj nowy..............
OdpowiedzUsuńKoffam twój blog ;* ;* ;*
Ahhhh... KOCHAM CIE <33
OdpowiedzUsuńPodziwiam cię. Większość osób zrezygnowałaby już z ciągnięcia dalszej historii, ale z tego co widzę to ty nie zamierzasz. Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńhttp://balonempomoimmozgu.blogspot.com/
http://kronikawiatru.blogspot.com/
Niech wasze strzały zawsze sięgają celu!