Jestem strasznie zadowolona, dziękuję, że udało Wam się dobić do tylu komentarzy ! Ja słowa dotrzymuję. Pozostaje mi tylko życzyć udanego czytania :))
Ruszyliśmy wąską alejką. Było strasznie gorąco, aż się zdziwiłam, bo przecież to jest marzec. Lubiłam spacery, zwłaszcza jeżeli chodziłam na nie z kimś kogo uwielbiałam. Harry był taką osobą, bez wątpienia, a zwłaszcza, jeśli wygląda tak jak wygląda. Jak go zobaczyłam, kopara samoistnie mi opadła. Nie ma lepszego sposobu, by poznać miasto, niż przechadzka po jego tętniących życiem i kipiących różnorodnością rejonach. Odwiedzający Paryż nie mogą narzekać na brak rozrywek, to już wiem. Obejrzenie wszystkich zabytków Paryża, zwiedzenie tutejszych muzeów i spacer po urokliwych zakątkach miasta zajmie wiele dni. Zwiedzanie zaczęliśmy od Cmentarza Père - Lachaise. Następnie Pałac Inwalidów, i przez Pola Marsowe dotarliśmy pod wieżę Eiffla.Uśmiech sam wkradł mi się na usta, kiedy zobaczyłam przed sobą słynną budowlę. Przy wieży ogromne kolejki oczekujących na wjazd oraz czarnoskórzy handlarze próbujący na siłę wcisnąć nam świecące miniaturowe wieże. Wjechaliśmy na sam szczyt. Panorama miasta- wręcz zapierająca dech w piersiach. Stanęłam przy wysokiej barierce i pewnie jej się chwyciłam. Harry złapał moją rękę i przyciągnął do siebie, po czym przycisnął do barierki i zaczął całować jak wariat. Odpowiadało mi to, było bardzo przyjemne a zarazem romantyczne.Chyba każda nastolatka marzy o pocałunku na szczycie wieży Eiffla ? Położyłam jedną dłoń na jego klatce piersiowej i lekko odchyliłam od siebie. Staliśmy tak dłuższą chwilę bez jakiegokolwiek słowa, z zaciekawieniem podziwiałam widok przed sobą. Harrold czule obejmował mnie od tyłu a jego policzek spoczywał na mym ramieniu. Wsunął dłoń pod bluzę i zaczął dotykać mojego brzucha.
- I pomyśleć, że tutaj będzie Darcy ...albo Louis.- Szepnął do ucha sunąc opuszkami palców po moim podbrzuszu.
- Słucham? - Zirytowałam się lekko, zupełnie nie wiem o czym on gada. Pewnie te kadzidełka tak na niego zadziałały, gada jak naćpany.
- Darcy lub Louis. - powtórzył spoglądając na mnie.
- Jaka Darcy? Jaki znowu Louis ? Harroldzie o czym ty mówisz ? - Stanęłam frontem do niego.
- Moja córka będzie nazywać się Darcy. - Miałam wrażenie, że ten chłopak postradał zmysły.- A jeśli będzie chłopczykiem to Louis. - Agresywnie wyjęłam jego dłonie spod mojej bluzy, nie wydawało mi się, że żartował. A co jeśli te kadzidełka faktycznie tak na niego zadziałały ? Cholera, mogłam sobie odpuścić tą kawę, teraz przez to Harry gada jakieś głupoty.
- Boże, Harreh czy ty się dobrze czujesz ? - Przyłożyłam dłoń do jego czoła, dziwne... nie było pod gorączką. Chłopak spoglądał na mnie z zakłopotaniem. - Dziecko ? Ja sama jeszcze jestem dzieckiem.- Prychnęłam a złość kumulująca się we mnie aż tylko błagała o upust emocji.
- Ale chyba każda dziewczyna marzy o założeniu rodziny. - Jęknął a dłonie na talii zacisnęły się. Zirytował mnie do tego stopnia, że miałam ochotę mu przywalić.
- Człowieku, ja mam siedemnaście lat, nie czas na pieluchy ! Ogłupiałeś do reszty ?! - Wykrzyczałam mu to w twarz. - Później jednak tego szybko pożałowałam. Widząc jego załzawione tęczówki miałam ochotę się pociąć.-Przepraszam, Harry. - wyjąkałam i się rozpłakałam. Był nieobecny, nie reagował, z resztą sama się mu nie dziwię. Potraktowałam go cholernie źle, jestem pieprzoną, bezmyślną gówniarą.
Chłopak nie wahał się długo. Od razu przyciągnął mnie do siebie i mocno
przytulił. Takie zachowanie jak zwykle wywołało u mnie falę
niepohamowanej rozpaczy.- Przepraszam. - Wyszlochałam cichutko.- Nie powinnam tak na ciebie naskakiwać, kolejny raz zachowuję się jak rozkapryszona gówniara. - Zaczęłam płakać coraz mocniej, a on tylko słodko mnie uciszał i lekko kołysał głaszcząc po głowie.
- Nie powinienem zaczynać tego tematu. - Szeptał w moje włosy.
- Wybacz mi… - Zamknęłam oczy i opuściłam głowę.
- To nie twoja wina… - Szepnął łapiąc moją dłoń. - Już dawno to zrobiłem, nie potrafię się na ciebie gniewać.- Już skarbie, spokojnie…
Dzień później ...
To niewiarygodne jak ten czas szybko leci. Jeszcze wczoraj stałam na szczycie wieży Eiffla z Haroldem, a teraz co ? Teraz siedzę na walizkach w poczekalni na Heathrow i czekam na spóźniającego się Devon'a. Dwudniowy pobyt w Francji, no cóż, mimo kilku napiętych sytuacji mogę zaliczyć jednak do tych udanych. Widziałam się z Harrym, odwiedziłam tatę i zwiedziłam miasto, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, a nasze pożegnanie, wieczorem u niego w apartamencie, ahh chyba wszyscy wiemy co było dalej.
- Abby ! - Poczułam jak ktoś mną potrząsa. - Abss !- Podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego Devon'a z Valerie u boku. Momentalnie poderwałam się na równe nogi i uścisnęłam ich na raz.
- Stoimy tu od paru minut a ty nic. -Westchnęła z niedowierzaniem .
- Zakochani tak mają. - Pokiwał brwiami brat i przejął moje walizki. Ruszyliśmy do samochodu. Dev prowadził ostrożnie a ja z Val obmawiałam szczegóły, czyli wychodzi na to, że jeszcze dzisiaj idziemy na kręgle z Coodster'em, nie mogę się doczekać. Londyn, jak to Londyn. Przywitał mnie jak zwykle deszczową pluchą. O godzinie osiemnastej umówieni byliśmy pod nową kręgielnią. Przez najbliższe czterdzieści minut biegałam po domu nieustanne panikując. Niby dwa dni mnie nie było, a i tak zdążyłam wybić się z rytmu, zupełnie nie wiem gdzie, co mam.
- Maaamo !-Wydarłam się przegrzebując stertę rzeczy do prania.-Gdzie jest mój nowy, bordowy sweter !?- Bezsilnie opadłam na dywan.
- Abigail, a sprawdzałaś w szafie ? - Rodzicielka stanęła w futrynie a na biodrze trzymała Oliver'a. Ah tak, szafa ! Poderwałam się na równe nogi i zaczęłam przegrzebywać półki. Kiedy odnalazłam zgubę mama zaczęła się śmiać, natomiast Olluś zaklaskał w rączki. No tak jestem udana. Jakimś cudem udało mi się skompletować strój, więc teraz z czystym sumieniem mogłam wziąć długi prysznic. Chwilę
później zniknęłam ponownie w łazience, aby się w spokoju przebrać. Zajęło mi to
dosłownie kilka minut. Wyszłam i spojrzałam na swoje lustrzane odbicie. No cóż, wyglądam całkiem fajnie. Włosy związałam w wysokiego kucyka i obawiając się spóźnienia pobiegłam na dół. Po drodze narzuciłam na plecy czarny płaszcz, bo wieczorem może być zimno. Wsunęłam portfel razem z telefonem do kieszeni i jak szalona gnałam na przystanek autobusowy. Po przejechaniu kilku przystanków wysiadłam i ujrzałam machającego do mnie Cody'ego. Bez wahania podbiegłam w jego stronę i mocno go uścisnęłam.
- Jenkins, jak dawno cię nie widziałam. - Po chwili odsunęłam się od chłopaka i przyjrzałam się dogłębnie. Zmienił się. Przypakował solidnie. -No, no, no - pokiwałam głowa z uznaniem. - Jakie bary. Jesteś pewien, że zmieścisz nam się w drzwiach ? - Zażartowałam lekko uciskając mięśnie chłopaka. [(Tak wygląda Coody, jakbyście nie pamiętały )]
- Jak co to wejdę bokiem. - Roześmiał się. Czekaliśmy dość długo na Valerie, jednak po chwili pojawiła się na horyzoncie i mogliśmy rozpocząć zabawę.Żeby rozwiać wasze wątpliwości, Coody zmieścił się normalnie. Sprawnie odebraliśmy specjalistyczne obuwie.
- Jenkins, Carter. - spojrzałam na nich z góry jednocześnie wyzywając na pojedynek - Czy jesteście pewni, że uda wam się mnie pokonać ? - Wzięłam do ręki kulę i kątem oka obmawiałam trajektorię lotu. Rozpędziłam się i wypuściłam z ręki różową kulę, która z dużą prędkością mknęła prosto na najbardziej wysuniętego kręgla, oczywiście, że zbiłam wszystkie dziesięć. Posłałam im całusa w powietrzu i zadowolona z rzutu usiadłam na ławeczce. Tym razem Val podchodziła do wyzwania. Z nią, jak to z nią. Śmiechu było nie mało bo dziewczyna nawet nie wiedziała jak się do tego zabrać. Po podpatrzeniu nieznajomych nam osób z toru obok wykonała pokracznie "pseudo krok" i wypchnęła kulę, która niefortunnie stoczyła się na bok.
- A niech to szlag !- Tupnęła nogą. - Co za szajs !- Zbulwersowała się blondynka, roześmialiśmy się. Zajęłam się sączeniem przez rureczkę coli z lodem, teraz przyszła kolej naszego rodzynka. Podszedł pewnie i wybrał odpowiednią. Zachowywał się bardzo profesjonalnie, dało się wyczuć, że mam potencjalnego przeciwnika, jednak nie dałam nic po sobie poznać. Chłopak wziął rozpęd i pozbył się ciemnozielonego okrągłego gówna, które mknęło na sam środek.
- Żebyś się nie spocił. - Wytknęłam język a ta się toczyła, toczyła, toczyła jak na złość. Odetchnęłam z ulgą, kiedy pozostawił po sobie dwa, samotne kręgle.
- Pierwsza akcja za nami. - Pokiwałam brwiami .- Więc sądzisz, że masz ze mną szansę ? - Spojrzałam na niego spode łba. Obracając w dłoniach przedmiot, który z pewnością był większy od mojej głowy.
- Tak, tak właśnie sądzę. - Wyszczerzył się cwaniacko, no co za gość, postradał zmysły.
- Obyś się nie zdziwił. - Prychnęłam, oczywiście wszystko w ramach żartów. - Patrz i się ucz. - Sprawnie wykonałam rzut dzięki czemu kolejny raz zaliczyłam strike'a. No i tak toczyła się gra. Szliśmy niemal oko w oko, nawet Val się później rozkręciła. Po dziesięciu seriach padłam wykończona na kanapę.
- Ughh to było coś. - Blondynka objęła mnie ramieniem i wtuliła się w zagłębienie tuż obok szyi. Westchnęłam i zaśmiałam się cicho. Bardzo dobrze się bawiłam, są świetni.
- Wygrałem, wygrałem. - Wyszczerzył się Coody, no tak... jedyny minusowy aspekt spotkania. W ostatniej rundzie kula wyleciała na boczny tor i niemal stratowała małą dziewczynkę. Po udanej grze udaliśmy się jeszcze do Milkshake City, zajęliśmy miejsce przy stoliku, jak się okazało pod wielką oszkloną ścianą, nie było innego miejsca, co jednak było trochę krępujące bo przechodnie z ulicy wgapiali się w nas jak nie wiem... To, że jestem dziewczyną Harrego nie czyni mnie sławną, prawda ? Po tym jak dziesiąta osoba podeszła po autograf, byłam już kompletnie zirytowana i nie byłam w stanie dalej prowadzić rozmowy z przyjaciółmi. Jezu, no tak się nie da !
- Ja już pójdę. - Nerwowo chwyciłam za płaszczyk i wstałam czym zwróciłam uwagę obojga przyjaciół.
- Poczekaj, ja też zaraz idę. - Uśmiechnęła się Val i chwyciła mnie za nadgarstek. - Wyluzuj, siadaj.- Niechętnie zajęłam poprzednie miejsce i wpatrywałam się jak krople deszczu spływają po szybkie, fascynujące. Jak byłam mała, zawsze obstawiałam wyścigi, która kropla wygra.
- Dobra, zbierajmy się.- Zarządził Cody, ochoczo wstałam i narzuciłam na ramiona płaszczyk. Po drodze odprowadziliśmy Valerie, a resztę drogi spędziłam z Cody'm, który szedł w tą samą stronę co ja.
- Wiesz, ty nigdy nie przestałaś być
dla mnie kimś ważnym… odkąd cię zobaczyłem wiedziałem, że nie jesteś
kimś zwyczajnym… - ciągnął. Chyba wiedziałam do czego zmierza, cholera jasna
- To znaczy? - spytałam udając niewzruszoną.
- To
znaczy, że gdyby była taka możliwość, mógłbym cię tu w tej chwili pocałować… -
spojrzał głęboko w moje oczy. Zmroziło mnie.
- Nie mów bzdur… - jęknęłam.
- Mówię poważnie. - Jego twarz potwierdzała ta powagę.
- Cods, wiesz, że mam chłopaka ... - Westchnęłam, wtedy on zrobił zwinny ruch i wykonałam obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Wpadłam w jego ramiona.
- Ja chcę cię bardziej z minuty na minutę… - Szepnął.- Zaufaj mi, nie zawiedziesz się nigdy na mnie.
- Wiem, że się nigdy nie zawiodę. Jesteśmy PRZYJACIÓŁMI.- Podkreśliłam, dając mu lekko do zrozumienia, że takiej gadki ze mną nie ma.Widziałam jego minę. Trudno było mi rozczytać, czy to rozpacz, czy złość, a może rozczarowanie? Dziwne to było. Na szczęście mój dom stał tuż za rogiem.
- Abby, dlaczego nie możesz dać nam szansy ? - Przytrzymał mnie mocniej za nadgarstek. - Będę lepszy od niego. Ja nie wyjeżdżam, nie koncertuję, byłbym cały czas przy tobie.- Desperacko próbował mnie zatrzymać, jednak szłam w kierunku domu. - Abby ! Noo... heej, hej. Wysłuchaj mnie. - Krzyknął za mną i po chwili dorównał mi kroku.
- Cody, nie mamy o czym gadać. Kocham Harrego, dobrze mi z nim. - Starałam się być delikatna. - Błagam, zrozum mnie. - Posłałam mu przepraszające spojrzenie i w pełnym biegu udałam się do domu. Wkroczyłam na jezdnię, olewając kompletnie, że w niedozwolonym miejscu, byłam zła więc nie rozglądałam się za pasami.
- Tak, tylko ja przynajmniej nie pieprzyłbym twojej matki !!! - Krzyknął, stanęłam w momencie jak wryta. - Matko boska, Abigail uważaj !- Zerknęłam przez ramię, prosto na mnie pędził z ogromną prędkością samochód terenowy. W momencie poczułam jakbym zderzała się ze skałą, zostałam pchnięta do rowu. Pisnęłam, a później to zrobiło mi się ciemno przed oczami.
- Abbs, Abbs.- Usłyszałam pogłos mojego imienia. Niepewnie otworzyłam oczy, nie wiem jak się stało, ale Cody wylądował na mnie. Chłopak momentalnie poderwał się do góry i klęknął obok mnie, spoglądałam w niebo, kręciło mi się w głowie. - Abigail, słyszysz mnie ? - Potrząsnął mną. Do jasnej cholery nie jestem żadną kukłą idioto. Nerwowo wstałam i otrzepałam się z ziemi.
- NIGDY. WIĘCEJ. SIĘ. DO. MNIE. NIE ODZYWAJ. - Wysyczałam przez zęby i pokracznie wygramoliłam z rowu, byłam w lekkim szoku, to wszystko działo się tak szybko. Przeraźliwy pisk opon, a później on... Mamy problem, bo ten chłopak przed chwilą uratował mi życie.
- Porozmawiajmy. - Przygarnął mnie do siebie i zamknął w ramionach, na ulicy znalazł się tłum gapiów, a kierowca oczywiście zwiał.
- NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ ! - Warknęłam i pobiegłam w stronę domu. Przecież to niedorzeczne co on powiedział ... kolejna desperacka próba przekonania mnie do swojej osoby. Harry i moja matka ? Bardzo śmieszne Cody. Otarłam się o śmierć... jestem w strasznym szoku. Oparłam się o ogrodzenie i podkuliłam nogi pod brodę. Siadłam na chłodnym betonie i zaczęłam głośno oddychać. Bez wahania wybrałam numer do Loczka. Drżącymi dłońmi przyłożyłam telefon do ucha.
- No hejo Abigail. Jak tam ? - Rozpoczął wesoło.
- H-h-hhhazza. - Wydukałam a skumulowane wewnątrz uczucia puściły, wybuchnęłam płaczem.
- Boże, Abbs ! - Podniósł ton głosu. - Kochanie, co się stało ? - Przejął się.- Skarbie, dlaczego płaczesz. Powiedz mi, bo zaraz nie wytrzymam, tylko zatrzymam tego pierdolonego Tour Busa i wysiadam na pierwszej lepszej stacji benzynowej.
- Od czego zacząć ? - Pytam ocierając łzy.
- Kochanie, opowiedz mi wszystko, bezwzględnie. - Stwierdził poważnie.
- Od razu po przylocie umówiłam się z Valerie i Cody'm na kręgle. - Wzięłam oddech. - No i było normalnie, aż do drogi powrotnej. Odprowadziliśmy Val, no a sami ruszyliśmy w tym samym kierunku, bo on mieszka blisko mnie. I wtedy zaczął mi się zwierzać ze swoich uczuć. - Zamilkłam - ..... do mnie. - wychlipałam cichutko przez łzy.
- Abb.. - Zaczął coś mówić.
- Nie przerywaj, proszę. - Wtrąciłam. - Nie chciałam go słuchać, wyrwałam mu się i biegłam w stronę domu, kiedy pędzące z naprzeciwka auto prawie rozjechałoby mnie w całości. Pchnął mnie w ostatniej chwili do rowu. - Nie mogłam dalej mówić, słona ciecz okryła oziębłe policzki, krztusiłam się łzami.
- Boże, kochanie !- krzyknął. - Idź lepiej na pogotowie, no zabiję gnoja. Abby mogło ci się coś stać, jak się czujesz ?... - zadawał mnóstwo pytań, był cały roztrzęsiony, nie dał mi dojść do głosu.
- Harreh, to jeszcze nie wszystko. - Wychlipałam pod nosem. - A co najlepsze, on powiedział, że posuwałeś moją matkę. - prychnęłam. A w tym momencie usłyszałam jak Styles głośno przełyka ślinę. - Jak on nawet śmiał tak powiedzieć. To wręcz obrzydliwe, powinnam mu strzelić z liścia, mam rację ? - Spytałam rozdygotana, czułam się jak kłębek nerwów. - Co za idiota, naraził mnie, mogłam przez niego zginąć.- Teraz to ja się rozgadałam, nie dopuściłam go do głosu. Roztrzęsiona ruszyłam w kierunku domu ignorując spojrzenia wszystkich ludzi.
~*~*~*~*~
PS : Podoba Wam się pomysł z przesuwanymi aktualnościami ?
Ogarnęłam kody HTML i się lasnuję 8D
PS : Podoba Wam się pomysł z przesuwanymi aktualnościami ?
Ogarnęłam kody HTML i się lasnuję 8D
Kochani, jeśli macie jakieś pytania do postaci tytułowej zapraszam na ASK'a Abigail
Właśnie tam możecie zadać mi pytania a także wybiec ciekawym nosem w przyszłość.
Serdecznie proszę o komentarze.
Zapraszam na TT. @czekajkinga
Oraz Facebook'a . Kinga Karolina Czekaj
Do następnego - Mrs.Styles xx
Next + /-25 komentarzy
Next + /-25 komentarzy
Boski rozdział xDDD Czekam na następny :))))
OdpowiedzUsuńo mój Boże ! zajebisty! w końcu zaczęło się coś dziać, nie no nie mogę nie wytrzymam, umrę z pragnienia kolejnego rozdziału ! uwielbiam Cię mam nadzieję, że jutro będzie nowy, rozumiem szkoła i życie prywatne, nie nalegam ale tak skromnie proszę :) Kochaaaaaam Cię, Twoja żona Asiaaa xx @love_cookies3
OdpowiedzUsuńmatko boska ! przecież ja zaraz tu na zawał zejdę !
OdpowiedzUsuńten rozdział jest zajebisty, tyle się w nim dzieje :D nie mogę doczekać się na następny !!
OdpowiedzUsuńJesteś naprawdę świetna.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego. :)
Aaaa dziewczyno dodawaj dzisiaj następny rozdział bo ja nie wytrzymam dużej. :**
OdpowiedzUsuńZajebistyyy.. Nie napiszę więcej ponieważ nawet nie wiem co mam napisać. Zabrakło mi słów.
OdpowiedzUsuńKocham cię dziewczynko <3
Kocham to opowiadanie a rozdział zajebisty jesteś świetna proszę postaraj się napisać następny jak najszybciej bo ja zejdę z tego świata XDDDDDDDDDD :*
OdpowiedzUsuńno dziewczynki pisać te komentarze , bo ja chcę następny rozdział........
OdpowiedzUsuńbłagam Cię dodaj szybciutko następny bo ja muszę wiedzieć dalej inaczej nie będę mogła normalnie funkcjonować ;)
- Lexi <3
OMG jaki zajebisty *O* Ja chcę następny :D I kurde jaka ja jestem mądra wiedziałąm że będzie chodziło o matkę Abby <33 Mądra ja ^^ Nie mogę się doczekać następnego no błagam dziewczyno pisz bo piszesz BOSKO *.*
OdpowiedzUsuńO KURWA! Bagam niech tylko się nie okaże, że on jednak spał z jej matką! BOZE!
OdpowiedzUsuńi tak to kocham *_*
Świetnie !!! Tylko błagam niech się nie okaże że on jednak sypiał z jej mamą bo normalnie się załamię ;)x Dodawaj szybko next !
OdpowiedzUsuńWow to się podziało dawaaaaaj szybko następny
OdpowiedzUsuńa więc jednak? :o Będzie się działo! Czekam na kolejny! :)
OdpowiedzUsuńOmG z jej mamą? Jezu, to nawet gorzej niż jakby zdradził ją z no nie wiem, kimkolwiek innym. I wiesz co, ja tam się ciesze z odrobiny zamieszania. Nie mogę powiedzieć że nie podobało mi się jak byli do tej pory razem bo te twoje rozdziały sa zajebiste, ale sama nie wiem czemu mam ochotę na trochę zamieszania. Więc wiedz że jest tu taki jeden ktoś(czytaj: ja) kto czeka na nowy rozdzialik. I chciałam ci podziękować za ten rozdział, myślałam że dodasz dopiero w weekend, w dodatku są święta. Przynajmniej u mnie to wygląda tak że prawie w ogóle nie mam czasu ale może u ciebie jest na odwrót, więc pisz pisz, bo my tu czekamy.
OdpowiedzUsuńOMG TEN ZWROT AKCJI Z JEJ MATKA super!!!
OdpowiedzUsuńOJRGJBDGUBTNIURWHNGUIHBVNDITSNDIUBVFNIUVHBITUHBIHIFGHVCIBIUBTIGVUI ALE ŻE Z JEJ MATKĄ ?!
OdpowiedzUsuńpo prostu świetny!! nie mogę doczekać się następnego!!!
OdpowiedzUsuńżycze weny :)
OMG OMG OMG! Masakra.. mam nadzieję że nie zerwą ze sobą, i że sie okaże że nieprzespał się z jej matką :o
OdpowiedzUsuńTo by była masakra, chociaż znając Twoje zwroty akcji to teraz będzie niezłe piekło!
A poza tym, jej mama nie za stara na Harolda? :DD
A co do poprzedniego, będzie jakieś wytłumaczenie tego dziwnego zachowania Zayna? Czyżby Zayn się zakochał w Abby?
Błagam Cię pisz dlaej, bo nie mogę się doczekać next'a! <3
Pozdrawiam Cherry.xx
Kochanie, zwrot akcji z Zaynem będzie wytłumaczony za kilka rozdziałów : ) A co do Harrolda i matki - póki co milczę bo sama obmyślam plan xx
UsuńBOSKI rozdział! *,* ;3
OdpowiedzUsuńNo no, swietnie to wymyslilas z matka i Harrym ;)
OdpowiedzUsuńAz czekam co bedzie dalej <333
Jestes genialna.!
Coś czuje, że Harry ma coś za uszami(oprócz loków.). Aaa... i co z tą ciążą Zayna.? ; ppp
OdpowiedzUsuńUuups ;d się porobiło .. !!
OdpowiedzUsuńAnka
hahaha wiedzialam wiedzialam!!! od slow gdy Harry powiedzial" imie i Turner to Twoja matka??? " od tych slow wiedzialam ze on z nia spal!!!!!!!!!! jestem taaaaka madra:D- Magda
OdpowiedzUsuń