Moi kuzynowie są wspaniali, za grosz się przy nich nie idzie nawet nudzić. To co się tu ze mną działo przez ostatni tydzień jest nie do pomyślenia. Nie wiem co zrobiły ze mną te dwa czuby, ale sama siebie nie poznaję. Jest bardzo wesoło, praktycznie każdą wolną chwilę spędzamy na świeżym powietrzu. Joe tak jak Devon mógłby całe dnie spędzać na skatepark'u. Zaczęłam chodzić tutaj do szkoły, jest zupełnie inaczej niż w Londynie. Nikt nie wytyka nikogo palcami, wszyscy są na równi niezależnie od statusu społecznego. Szkoła w której metal z osiedlowcem chodzą za pan brat. Jest bardzo fajnie, złapałam dobry kontakt z rówieśniczkami, oczywiście nikt nie dorówna mojej szalonej Valerie, ale Kendra jest całkiem spoko. Zabawna i przebojowa z wyczuciem stylu. Nauczyciele ? No cóż, z pewnością nikt mnie nie tępi na lekcjach chemii. Tutaj nauczycielka w porównaniu do pani Frey potrafi nawiązać kontakt z uczniem i zainteresować materiałem. Nie mam problemów w nauce, na szczęście obowiązują mnie te same podręczniki co w Hillmont High. Chodzę do klasy z Phineas'em, który wkręcał wszystkich znajomych, że jestem jego nową dziewczyną, no cóż. Była nawet niezła zabawa podczas przerwy obiadowej jak musiałam się do niego kleić. Jednak wszystko się wydało bo zorientowali się, że łączy nas to samo nazwisko a na pomysł o wczesnym ślubie nikt już nie chciał uwierzyć.
- Abbs, zbieraj się. Idziemy na rowery, pośpiesz się. - Wyglądnęłam przez okno, na trawniku przed domem stali kuzyni w towarzystwie jeszcze jakiegoś chłopaka, którego widzę po raz pierwszy na oczy. Wsunęłam telefon do kieszeni , przewiesiłam lustrzankę na ramieniu i wyleciałam jak szalona przelotem informując babcię, że wrócimy później. Poprawiłam w lustrze włosy i nie zwlekając zbliżyłam się do grupy.
- Cześć, jestem Abigail. - Uśmiechnęłam się w kierunku nieznajomego.
- Miło mi, jestem Tom. - Wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą lekko uścisnęłam. - Chłopcy, nie wspominaliście mi, że wasza kuzynka jest taka śliczna. - Uśmiechnął się czarująco a ja w tym momencie ostałam onieśmielona. Nie przywykłam jeszcze do takich komplementów.
- Nooo chhhoodźcie. - Jęknął znużony Joe. - Łatwo im mówić, oni mają rowery a ja ? No jak od tygodnia przystało łażę za nimi na nogach. Pomknęli jak szaleni ulicą a ja sobie spokojnie szłam rozmyślając. Dużo się zmieniło w tym mój numer. Nie kontaktowałam się z żadnym z członków zespołu ani tym bardziej z Harrym. Jestem pewna, że uczucie jakim darzę zielonookiego nie zniknęło całkowicie i w głębi siebie czuję jak ciało domaga się jego dotyku. Uszy chcą słuchać jego głosu natomiast oczy pragną podziwiać. Nie opanowałam swoich zmysłów więc nie mam na to wpływu. Część mnie skrycie wzdycha do niego, ale to tylko część. Skoro mam zacząć nowe życie to muszę się tego oduczyć. Rozdział zamknięty. Bez matki, bez chłopaka. Nic mnie teraz nie interesuje, mogą nawet sobie być razem. Ich sprawa, ich życie. Niech każdy przeżyje je tak jak sam tego chce, nie jesteśmy pod czyjeś dyktando, tak właśnie uważam. Dostrzegłam po prawej stronie ulicy dość atrakcyjny park, korzystając z okazji, że mam przy sobie aparat zajęłam się fotografowaniem. To moja pasja, którą po części zaniedbałam. Fotografując odcinam się od świata, jestem tylko ja i obiektyw. Kocham fotografować, bo tylko tak można zatrzymać ten szybko biegnący czas... Po skończeniu fotografowania wystarczy zaznaczyć nieudane
zdjęcia i patrzeć, jak błyskawicznie są one kasowane.
Szkoda, że z "nieudanymi wspomnieniami" nie jest tak łatwo...
- Piękne miejsce, co ? - Podskoczyłam jak szalona, podniosłam wzrok a za mną stała starsza pani. - Przepraszam, nie chciałam cię nastraszyć. Aż tak źle wyglądam ? - Kobieta roześmiała się.
- Nie, wszystko w porządku. - Uśmiechnęłam się i podniosłam z kolan. - Ma pani rację, pięknie tutaj. - Rozejrzałam się wokół siebie. Symetrycznie posadzone kolorowe klomby, asfaltowe alejki otoczone młodymi brzózkami a całość pokrywa jasnozielony, krótko ścięty trawnik. Magiczne miejsce, promienie słoneczne przedzierają się przez korony bujnych drzew przy kojącym szumie przepływającego strumyka. Wiem już gdzie będę przychodzić.
- Chyba wołają cię koledzy. - Starsza kobieta skinęła głową w kierunku trójki szalonych rowerzystów. Pomachałam jej i pobiegłam w stronę chłopaków.
- Boże, baliśmy się o ciebie, mogłaś się zgubić. - Panikował Finn. - Żyjesz ?
- Spokojnie. - Machnęłam ręką i uniosłam aparat. - Musiałam się na chwilę zresetować. A poza tym wątpicie w moją orientację w terenie ? - Pokiwałam brwiami i podeszłam do Joe. - Złaź, teraz jadę ja. - Starałam się zabrzmieć groźnie, jednak coś mi nie wyszło bo parsknęli śmiechem. Tak chce się ze mną bawić ? Okej, zapamiętam to sobie.
- Nie ? To nie. - Warknęłam i użyłam swoich umiejętności aktorskich. Tupnęłam nogą i pokierowałam się w stronę domu.
- Abbs ! Abbs ! No dobra, masz.- Usłyszałam nawoływanie z tyłu pleców. Wyszczerzyłam się cwaniacko i na pięcie wykonałam obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Podskakując wsiadłam na rower. Wręczyłam mu aparat i ruszyliśmy w stronę skate park'u. Zataczałam ogromne koła, no tak. Ja nie umiem jechać po prostej ! Zawsze albo się wywrócę, albo .. no właśnie. Zawsze się wywracam. Te kilka godzin spędzonych w towarzystwie chłopaków uważanych przeze
mnie za kompletnych idiotów, pomogło mi zapomnieć na jakiś czas o wszystkim. Z
uśmiechem spoglądałam na wszystkich po kolei. Byli roześmiani.
Siedzieliśmy tak przez długi czas, który mijał i mijał. Od czasu do czasu pożyczałam rower i zjechałam kilka razy w te i we wte po rampie. Jednak i tak większość przeleżeliśmy na jednym z podestów. Dzień był słoneczny, niemiłosiernie grzało, coś dla mnie. Podwinęłam rękawy T-shirtu i odwróciłam się na brzuch.
- Ale zajebiście. - Wymruczałam, uwielbiam to uczucie jak skóra mi się nagrzewa. Podniosłam głowę i skierowałam wzrok na Phineas'a, który cały czas się z czegoś śmiał. - A tobie co ? - Ten tylko przyłożył sobie palec do ust i uciszył mnie. Spojrzałam odruchowo na pozostałą dwójkę. Joe zasnął, miał zamknięte oczy i odchyloną głowę do tyłu a Tom robił mu zdjęcia. Stłumiłam w sobie cichy śmiech i powróciłam do wylegiwania.
~*~
Minął tydzień odkąd Abigail wyjechała i nagle ślad po niej zaginął. Zmieniła numer i nikt nie ma z nią kontaktu. To znaczy ci co powinni mają z nią kontakt ... Tak bardzo tęsknię za tą blondynką. Byłem kilka razy pod jej domem, ale za każdym razem odpowiadano mi tym samym. "Wyjechała, daj jej zapomnieć i ty też zapomnij." Cholera, kiedy ja nie chcę zapomnieć ! - Kopnąłem nerwowo w stojący obok kosz na śmieci. Starsza kobieta zdzieliła mnie za to wzrokiem, ale zignorowałem to. Byłem teraz w drodze pod szkołę Abigail, może uda mi się coś wyciągnąć od Valerie. Był czwartek, dzisiaj jej klasa kończy lekcje o godzinie piętnastej. Stanąwszy oparłem się o pień drzewa. Usłyszałem dzwonek a po chwili mnóstwo osób zaczęło opuszczać budynek. Doszukiwałem się w tłumie wysokiej blondynki, jednak na tą chwilę nie mogłem jej namierzyć. Dopiero po chwili wybiegła ze szkoły. Potrząsnąwszy włosami ruszyłem w jej stronę.
- Valerie !- Krzyknąłem. Obróciła się a kiedy mnie zobaczyła momentalnie zmierzyła mnie wzrokiem.
- I ty masz tu czelność jeszcze przychodzić ?! Po tym wszystkim co jej zrobiłeś, nie mogę sobie uświadomić, że kiedyś byłeś moim idolem Harry ! - Zaczęła histerycznie krzyczeć.
- Valerie zależy mi na niej. Proszę powiedz mi gdzie ona jest. - Jęknąłem płaczliwie., choćbym i miał prosić ją na kolanach to to zrobię. Odwróciła głowę lekko w moim kierunku i spojrzała w oczy. Miała poważną minę, jakby chciała mnie wzrokiem zabić. Kontynuowałem, bo udało mi się zwrócić jej uwagę. - Ty jako jedyna możesz mi pomóc. Nie mogę żyć z myślą, że nie ma jej przy mnie. Ja ją na prawdę kocham. Chciałbym wszystko naprawić. Chociaż ty mnie wysłuchaj. - Złożyłem dłonie jak do pacierza, nie kryła zdziwienia.
- Harry. Ona chce zapomnieć. Ilekroć z nią rozmawiam nie wspomina nic o tobie. Ty ją kochasz, ale może ona chce iść dalej ? Nie pomyślałeś o tym Harry ? - Położyła dłoń na moim ramieniu, każde jej słowo raniło mnie jak sztylet.
- Ale.. ale. - Jąkałem się. W tym momencie dopadła mnie bezsilność. Zacisnąłem pięści. - Nie odpuszczę. - Warknąłem i poszedłem w swoją stronę. Ja ją odnajdę. Ogarnia mnie tęsknota. Tęsknota za kimś, kto już ode mnie dawno odszedł.
~*~
Nie wiem jakim cudem ale chłopakom udało się wyciągnąć mnie do klubu. Dziadkowie byli nieco przeciwni takiemu wyjściu, ale za dłuższą namową i pomocą cioci Tayler jakoś nam udało się wymknąć. A zgadnijcie kto był gospodarzem ? Wcześniej poznany Tom. Nie szykowałam się specjalnie, sama nie wiem na co mam się nastawić. Tom mieszkał w okolicy więc po chwili byliśmy w samym środku imprezy. Zdecydowanie nie lubię takich miejsc. Wszędzie pełno alkoholu, woni dymu papierosowego, żeby tylko ... Znalazłam sobie jakiś kącik, głowa mi pękała. Było tak głośno.
- Ej mała, co tak sama tu siedzisz. Chodź się baw. - Jakiś koleś dosiadł się do mnie, był pijany.
- Jakoś nie mam zamiaru. Dzięki. - Przewróciłam oczami.
- No weź wyluzuj. Napij się chociaż. - Podstawił mi pod nos szklankę z alkoholem, dobre mi halo... ja i alkohol ? Zignorowałam go i skierowałam się do wyjścia.
- Ej Abby, co ty robisz ? - Przytrzymał mnie za nadgarstek Joe.
- Wracam, nie mogę się tu odnaleźć. - Powiedziałam mu do ucha, musiałam wręcz krzyczeć, głośna muzyka wszystko uniemożliwiała.
- Abbs ale wtedy nam się oberwie. Proszę, no weeź. - Jęknął. Chcąc nie chcąc nie chciałam, żeby mieli przeze mnie kłopoty więc postanowiłam jeszcze chwilę zostać. Kuzyni porwali mnie na parkiet. Można powiedzieć, że nawet rozerwałam się i zaczęłam się dobrze bawić. Musiałam się napić, wzięłam jakiś kubek i pochłonęłam całą zawartość. Po niej jakoś zabawa ułatwiła się, zrobiłam się bardziej otwarta. kto by powiedział, że Abigail sięgnie po procenty w takim wieku ? Zaczęłam wlewać w siebie ogromne ilości alkoholu, kolejka za kolejką.
Zwisałam bezwładnie w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Unosiłam się
w powietrzu, zupełnie nie czując własnej wagi. Nie widziałam nic,
oprócz cienkiej smugi światła, wpadającej przez małe okienko,
a potem niknącej gdzieś wśród ogarniającej mnie nicości.
Spróbowałam podejść do okna, w nadziei, że może rozpoznam okolicę,
w której się znajduję, ale coś zdawało się trzymać mnie w miejscu.
Nie mogłam wyjść poza krąg o średnicy około czterech metrów, o czym
przekonałam się chodząc po jego obwodzie i przez środek.
Najdziwniejsze było to, że nie ściany wyznaczały jego koniec.
Po przystosowaniu się moich oczu do ciemności mogłam zobaczyć ich
zarys zdecydowanie dalej. Znajdowałam się w czymś w rodzaju
szklanej klatki. Ale dlaczego nie dotykałam ziemi?
~~~~
Uff a jednak wstawiam. 8D
Od tego rozdziału Abigail już nie będzie taką wzorową córeczką, coś się zmieni .
Jednak muszę to jeszcze przemyśleć.
Komentujcie xx
~*~
Kochani, jeśli macie jakieś pytania do postaci tytułowej zapraszam na ASK'a Abigail
Właśnie tam możecie zadać mi pytania a także wybiec ciekawym nosem w przyszłość.
Serdecznie proszę o komentarze.
Zapraszam na TT. @czekajkinga
Oraz Facebook'a . Kinga Karolina Czekaj
Do następnego - Mrs.Styles xx
Abigail bardziwn podobala mi sie z Harrym, a narkotyki i te sprawy chyna mie sa dobrym pomyslem, ale twoje opowiadanie, twoj wybor
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zawsze! Hazza bardzo jest zdeterminowany i tak czymać XD A Abbs popada w alkoholizm oj nie ładnie.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał, czekam na nowy :*
~Wika
OHOHO ZAJEFAJNY :D WIDZE NEXTA JUTOR ;d
OdpowiedzUsuńjutro? :o dzisiaj jeszcze xD
Usuńzajebisty. alee proszę niech on ją w końcu znajdzie. niech oni będą razem. i nie za bardzo podoba mi się pomysł z alkoholem. ale rób co chcesz. i rozdział zajebisty
OdpowiedzUsuńMoże to i dobrze że Abby nie będzie już taka grzeczna tylko bez przesady rozdział jest jak zawsze świetny i fajnie że wstawiłaś go dziś mam nadzieje że jutro będzie kolejny już nie mogę się doczekać :****
OdpowiedzUsuńzajebisty jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńNie nadążam z komentowaniem! Ale nie przejmuj się tym mogę komentować nawet 10 razu dziennie byle tylko było co! No więc co myślę o rozdziale? CO myślę co myślę? Podoba mi się. Abigail i alkohol? Fajnie, fajnie, tylko co z tego będzie? No i nie ma co ukrywać że zastanawiam się nad tym czym tak szklana klatka jest naprawdę. Wydarzy się coś na tej imprezie czy może chłopaki po prostu odstawią ją do domu a rano będzie kacyk męczył. Chyba zbyt dużo snuję domysłów, ale to ty mnie do tego zmuszasz! Cholernie mi się podoba rozdział. A! i jeszcze bym zapomniała dodać że jestem dumna z Harrego. Jest zdeterminowany i wierzę że ją znajdzie, ale musi swoje przeczekać w cierpieniach! Dobra, bez przesady. Eh, się rozpisałam wiec starczy, nie będę ci wzroku dłużej psuć. Jutro z rana liczę na świetny rozdzialik, weny maleńka!
OdpowiedzUsuńBOŻE BOZE BOOOOOOOOŻEEEEEEE KOCHAM CIĘ KINGAAAAAAA <3 JESTEŚ CUDOWNA, DAJESZ PISZ SZYBCIUTKO, ŻEBY WENA CIĘ NIE OPUŚCIŁA :D :*
OdpowiedzUsuńOhohooh.. Niegrzeczna Abby ... Hmmm zapowiada się ciekawie ;D Mam nadzieje że nic się nie stanie Abby w tej "szklanej klatce" i wgl co to jest ? O.o Jakieś schizy chyba złapała :/ :D Rozdział świetny i jestem dumna z Harrego że walczy o Abby ;> Zaczęłam się bać tej staruszki w parku :O mam nadzieje że nie zrobisz z tego żadnego horroru czy coś ;P Jak zawsze nie mogę się doczekać kolejnego, mam nadzieje że jutro się pojawi... Ale nie powinnaś się może zrelaksować pisząc LWWY ? ;) Taki tam mały pomysł z mojej strony ;D Chyba nie masz weny na LWWY...ale czekam na ten i na ten rozdział ;DD
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział i pojawiła nam się tutaj niegrzeczna Abby ulala xd.
OdpowiedzUsuń@WerciaLoL
hahaha!! Abby pokazuje pazur :D dobrze, bardzo dobrze :D teraz się będzie działo przez jakiś czas :D nie mogę doczekać się na następny :) Asiaaa xx
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita :D
OdpowiedzUsuńtrochę żal mi Harrego,ale wiem że nie odpuści i znajdzie Abby :) Niech Ona sobie zaszaleje ale bez przesady proszę bo jeśli przesadzi to może ie to źle skończyć :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i oczywiście czekam na następny :)
To się porobiło czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńMatko! Się porobiło... Nie mogę uwierzyć że A tak całkowicie wyzbyła się uczucia :/ Oby się zeszli :)
OdpowiedzUsuń-K
ŚWIETNY! Mam nadzieje, że Abby i Harry się zejdą. Oni muszą się zejść. ;D Czekam na nn. ;*
Usuń~Julie
DALEJ, DALEJ, SZYBKO.ONI MUSZĄ BYC RAZEM
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem!
OdpowiedzUsuńOby Harry i Abby byli razem!!! Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMatko świetny <3
OdpowiedzUsuńJA CIESZ PIERDZIELE! ZAJEBISTE TO! ALE ŻEBY HARRY I ABBS BYLI RAZEM!
OdpowiedzUsuńjest zarąbisty dawaj następny szybko, a ja jakoś wole Abby jak jest wzorową uczennicą ale to twój blog i ty nim decydujesz więc dawaj następny. Ps. kiedy następny rozdział z Ross?
OdpowiedzUsuńUuuuuuu
OdpowiedzUsuńŁuhuhu Abby, no ciekawe co to bd ;>
OdpowiedzUsuńZarąbisty rozdział czekam na nn ! <3
Zapraszam: onlyyouharrystyles.blogspot.com c;
Cuuudowny ♥ ^^ Niech oni się zejdą !
OdpowiedzUsuń7 cud świata to Twoje opowiadanie ♥ czekam na następny i mam nadzieję , że Harry i Abby się zejdą ;3 WENY <3
OdpowiedzUsuńJakos nie czujetego opowiadanie, ale uwielbialam. Live while we're young! Dodasz tam jeszxze ?;)
OdpowiedzUsuńCiekaweee, co teraz będzie? ;p Abby w opałach? ;c może Harry ją uratuje .. ;d
OdpowiedzUsuń