poniedziałek, 17 czerwca 2013

# 55

Ob­raz uciekał w pędzie samochodu. Ona też uciekała. Szyb­ciej i szyb­ciej. Od tych chwil co cisną gardło i niebez­pie­cznie krzy­wią us­ta.
- Tyl­ko nie rycz baranie - zbeształa samą siebie. Za­cisnęła moc­niej zęby, aż zgrzytnęło w zgry­zie. I dobrze mi tak. Naiw­nia­czka bez­nadziej­na. No bez­nadziej­na, że świat nie widział. Co so­bie myślała. No co. Że ta­ka mądra, że da radę, że chcieć to móc. I ta­kie tam in­ne światłe idee dla mas. A życie jest, ja­kie jest. I krop­ka. Tyl­ko cze­go ta krop­ka jeszcze chce, że tak ścis­ka. I spo­koju nie da­je. No cze­go. Była szan­sa i nie ma. Pros­te jak drut. Pus­te jak nic. Wol­ne jak po­wiet­rze. Fi­nał ok­le­pany.

 Os­tatniej no­cy czy­tałam do późna. Ulubiona książka, zaszczytne miejsce na szczycie przypadło "Zielonej mili", autorstwa naszego niekwestionowanego króla, Stephen'a King'a... Każdy z nas na pewno ma taką jedną wyjątkową, niezapomnianą książkę, która na zawsze utkwiła w pamięci... z różnych względów. Czytanie wyciszyło mnie, mogłam oderwać się od rzeczywistości. Miałam wolność. Mogłam być sa­ma. A wiecie co z Harrym ? Zechciałam jak najszybciej zna­leźć się w je­go ra­mionach, ale prze­cież to nie jest niemożli­we. Od wczoraj się tu nie pojawił, może jest w szoku, może czuje do mnie obrzydzenie... może tylko mówił, że kocha ? Nie, ja to słyszałam. Powiedział "Kocham Was, nie odpuszczę, nie teraz." Ktoś wszedł do pokoju, przekręciłam się na drugi bok, byłam w ta­kim szo­ku. Nie wie­działam, co mam powiedzieć. Po pros­tu wstałam z łóżka i lekko się chybotając stanęłam naprzeciw. Pat­rzył na mnie dość krępująco. Nie wie­działam, co so­bie te­raz myśli.Stał tam, ubrany w bordowo granatową koszulę w kratę rozpiętą na dwa guziki i ciemne spodnie. Zupełnie się go nie spodziewałam.
- Dzień dobry Abigail. Jak się czujesz ? - Przemówił niskim i lekko zachrypniętym głosem.
- Harry...- Westchnęłam i z całej siły wtuliłam się w ciało chłopaka. - Tak się bałam ... - Wydukałam przez łzy. - Nie krył zdziwienia, po jakimś czasie dopiero odwzajemnił uścisk.- Bałam się, że cię straciłam, że odejdziesz... zostawisz mnie z tym samą. Harry przepraszam za wszystko, za wszystko. Tak cholernie żałuję, powinnam być bardziej wyrozumiała, ty tego nie chciałeś... Za dużo sobie ubzdurałam, Harry wybacz mi kiedyś ...- Krztusiłam się łzami co jakiś czas w dłoniach mierzwiąc jego koszulę.
- Shhh Abby. Spokojnie- Pogładził mnie po plecach. - Abby spójrz na mnie. - Wziął moją twarz w swoje dłonie, tak abym wpatrywała się w niego. Miał piękne oczy. Piękne? Nie wiem. Ma około 1.80 wzrostu, kasztanowe, kędzierzawe włosy i zielo­ne oczy: Po pros­tu cu­dow­ne. Ale... nie. Nie jest chy­ba piękny w obiego­wym sen­sie te­go słowa. Jed­nak na pew­no jest mężczyzną z którym  od ra­zu chciałabyś spędzić resztę życia... Ku mojemu zdziwieniu, chłopak zamiast przemówić, przybliżył się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Prawie słyszałam swój puls. W tym po­całun­ku było za­war­te ty­siąc słów, których przez tak długi okres nie potrafiliśmy so­bie powiedzieć. Niczym delikatny trzepot skrzydeł motyla o porannym brzasku. Podparłam się dłonią o jego tors, składając jeszcze jeden, jeszcze kolejny, jeszcze następny. Delikatnie odsunął mnie od siebie, z uśmiechem, którego tak mi brakowało wpatrywał się we mnie, oparł swe czoło o moje. Dłonią odszukałam jego, spletliśmy palce na znak ... jedności.
- Abby.- Wypowiedział cały czas się uśmiechając, gładził kciukiem mój policzek, tak pragnęłam tego dotyku. - Strasznie za tobą tęskniłem. Kocham cię i nie boję się przyszłości, już nie. - Musnął wargami wierzch mojej dłoni. Czy będziemy w stanie być dobrymi rodzicami ? Jesteśmy tak bardzo młodzi, a co powiedzą nasi rodzice. Tato na pewno mnie nie pochwali, boję się jego reakcji, a Devon ? Co powiedzą inni ludzie, fanki Harrego ? - Nad czym myślisz, Abby ? - Westchnął tuląc mnie jeszcze bardziej, to ciepło, tak mi go brakowało.
- Boję się Harry. Boję się... Ale... - Spojrzał na mnie z czułością. - Obiecaj mi, że nie zostawisz mnie, że zawsze już ... zawsze będziemy razem. Proszę.- Na moje słowa rozpromienił się w pięknym uśmiechu ukazując dołeczki. Nawet za nimi tęskniłam. Położyłam się na szpitalnym łóżku a Harry usiadł na krześle obok. Nie mogłam się na niego napatrzeć, zbyt długo zwlekałam. Ale... ale to dziecko.
- Daj rękę.- Poprosiłam wyciągając do niego swoją dłoń, jego w porównaniu do mojej była taka duża, miękkie opuszki silnie zacisnęły się wokół moich palców. Uniosłam kąciki ku górze.
- Nic się nie zmieniłaś. - Skwitował lekko się uśmiechając, przypatrywał mi się przechylając głowę.
- To znaczy ? - Spojrzałam mu w oczy przerywając zabawę jego śmiesznymi dłońmi.
- Dalej śmiejesz się z moich rąk ... - Powiedział udając oburzenie. Chodź przez chwile się śmiałam, na prawdę ! Dalej nie wiem jak powiedzieć o tym tacie i bratu... bardzo się boję.
- Harry ? - Szepnęłam łamiącym się głosem.
- Tak Abby ? - Zwrócił na mnie uwagę.
- Jak powiemy o tym naszym rodzicom ... to znaczy mojemu tacie i twoim rodzicom ? . A jak oni wezmę mnie za jakąś nieletnią dziwkę ? Harry... - Jęknęłam a w oczach powoli pojawiało się więcej łez.
- Oh przestań, nie wolno ci tak mówić Abbs. Zrozumieją, sami przecież kiedyś spodziewali się dziecka.
- No tak, ale planowanego ... i może trochę później.
- Ja akurat nie byłem planowany. - Wyszczerzył się dumnie, szturchnęłam go lekko i mimowolnie się zaśmiałam. Tak na mnie działa. - Boję się ich reakcji, bardzo...
*jakiś czas później*
Londyn, kochany Londyn. Zaraz samochód zaparkuje na moim podjeździe, nie wiem jak wytłumaczę ojcu dwudniową nieobecność, ale może to jakoś będzie. A z Harrym na czym stanęło ? Wziął wypis z ośrodka i bardzo dobrze. Nie mają prawa go tak więzić bo ja i tak wiem, że nie jest na tyle poważnie by prowadzić leczenie. A zresztą obiecał nie przeginać. Wracamy do domu. Czy będzie jak dawniej ? Tego nie wiem, czuję w sobie życie, mam Harrego i spodziewamy się dziecka. Trochę za dużo jak na jeden dzień. Jestem zmęczona i najchętniej bym się położyła spać. Malik jest trochę nieobecny, no cóż. Prowadzi Harry. No właśnie.... spakowaliśmy jego graty i wracamy. Stanęło na tym, że najpierw poinformujemy Devon'a o tym. Ciekawa jestem jak zareaguje tato na to, że znów jesteśmy razem. Kompletnie nie mam pojęcia. Jak to przetrawi...to dopiero się dowie o dziecku. Mam nadzieję, że Dev nam pomoże. Harry zatrzymał się na podjeździe pod moim domem. 
- Abby jak byś się źle poczuła to dzwoń, okej ? - Spojrzał na mnie poważnie, odpiął pasy i wydostał się z samochodu. Zaśmiałam się cicho, przecież tak na prawdę jeszcze nic mi nie grozi. W drugim miesiącu brzuch i tak jeszcze nie jest widoczny. Jedyne co powiedział lekarz to będę częściej odwiedzać toaletę.
- Dobrze Harry. Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. -Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Zayn'a.- Ej Malik, ogarnij się... - Szturchnęłam go lekko, mając nadzieję, że się rozchmurzy. Spojrzał na mnie spod wachlarza swoich kruczoczarnych rzęs i wysilił się na niemrawy, ale szczery uśmiech.
- Cholernie źle się czuję, zaraz się porzygam. Harry jedźmy już. - Jęknął chwytając się za brzuch.
- No pięknie, może i ty jeszcze wpadłeś, co ? - Na co zgromił mnie wzrokiem. Wolałam się już nie odzywać, faktycznie źle wyglądał. Harry przytulił mnie mocno i wsiadł do samochodu. Odmachałam im i pokierowałam się w stronę domu.
Pociągnęłam za klamkę z lekką obawą, oby taty nie było w domu. Muszę porozmawiać z Devon'em, zawsze mogłam na niego liczyć, nigdy mnie nie zawiódł.
- Jest tu ktoś ? - Dźwięk mojego głosu obił się o ściany i powrócił do mnie w postaci echa. Cisza, głucha cisza, ale jakim cudem drzwi są otwarte ? Szybkim krokiem weszłam wgłąb domu, do salonu. Zaczęłam się rozglądać, aż w końcu mój wzrok zatrzymał się na czymś co wyglądało jak jeden wielki naleśnik. Odetchnęłam z ulgą, to Devon zasnął na sofie. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam na górę. Z lekkim użyciem siły pchnęłam drzwi do mojego pokoju. Zaciągnęłam się jego zapachem i włączyłam światło. Robiło się już powoli ciemno. Wreszcie dotarłam do łóżka. Zwinnym ruchem odrzucając pościel na bok, ułożyłam się wygodnie, naciągając kołdrę pod samą brodę z góry ignorując fakt, że jestem w starych, dość znoszonych ubraniach, teraz jestem na to za bardzo zmęczona, jutro rano się wykąpię, teraz pora spać.
***
Zeskoczyłam z łóżka i szybkim krokiem podeszłam do szafy. Najwyższa pora się nieco odświeżyć, marzy mi się długa, gorąca kąpiel. Otwarłam drugą półkę komody, przeznaczonej na podkoszulki. Wyciągnęłam pierwszy lepszy T-shirt jaki wpadł mi w ręce. Padło na czarny z nadrukiem logo słynnej whisky Jack'a Daniels'a. Sama nie wiem dlaczego ją mam, nie lubię mieć w posiadaniu rzeczy, na które jest jedno wielkie bum. Lubię być oryginalna.. ahh to może dlatego, że sprzedawali w gratisie z dwupakiem alkoholu, tak to było to. Pamiętam jak Devon mi ją wcisnął, tłumacząc się, że na niego jest zbyt obcisła, a niech mu będzie, teraz przynajmniej mam coś do znoszenia, o co nie muszę się martwić. Po prawej stronie na otwartych drzwiach dużej szafy były przewieszone jeans'owe shorty z postrzępionymi nogawkami- idealne jak na dzisiejszą, słoneczną pogodę. Jeszcze nigdy tak szybko nie skompletowałam sobie stroju, także z uśmiechem na ustach powędrowałam do mojej, prywatnej łazienki. Od razu po wejściu zatkałam korek i włączyłam najgorętszą wodę, by już się nalewała podczas gdy ja będę się rozbierać. Ów wcześniej zasłoniłam roletki, co by nie świecić tyłkiem na pół okolicy. Kiedy powstała już duża piana a woda wypełniła wannę ostrożnie weszłam i usiadłam relaksując się przyjemnym ciepłem i zapachem jagodowego płynu.
Przepasałam się ręcznikiem pod pachami gdy skończyłam kąpiel i po dokładnym osuszeniu wsmarowałam w siebie olejek nawilżający skórę, kiedy nagle zakręciło mi się w głowie. Mocniej zacisnęłam dłonie na umywalce i oparłam się o nią całym ciężarem. Przebiegłam palcami po twarzy i spojrzałam w lustro. Wzięłam głęboki oddech i nieprzyjemne dolegliwości odeszły. Zignorowałam, to jest podobno normalne w tym stadium. Przebrałam się w ubrania jakie przygotowałam i z zawiniętym ręcznikiem na głowie pchnęłam drzwi łazienki, zrobiło się tam strasznie gorąco i musiałam wyjść. Zarzuciłam włosami i przechyliłam się do skłonu pozwalając im swobodnie zwisać dokładnie wytarłam je jeszcze raz ręcznikiem. Siedząc na łóżku dokładnie je rozczesałam i poczułam głód. Ręcznik odrzuciłam do kosza na rzeczy do prania i zeszłam na dół, gdzie słychać było czyjeś rozmowy. Nie miałam jak się przysłuchiwać, bo burczenie w brzuchu na potęgę zagłuszało wszystko inne. Idąc schodami, spojrzałam kto to taki złożył wizytę w naszym domu o godzinie dziesiątej. Zamarłam w miejscu, kiedy moim oczom, ukazał się chłopak z burzą ciemnych loków, siedzący na fotelu w towarzystwie mojego brata. Dlaczego Harry o niczym mi nie powiedział ?
- O cześć Abigail, patrz kto nas odwiedził. - Wesoły Devon skinął głową w kierunku znajdującego się naprzeciw Styles'a.
- Um... hej Harry. - Przywitałam się, po chwili jego wzrok przeniósł się na moją twarz. Usiadłam obok brata w siedzie skrzyżnym. Mam nadzieję, że Harry nie pisnął mu ani jednego słówka, lepiej by było dla niego, gdyby tego nie robił bez mojej wiedzy.
- Zaraz przyjdę.- Zakomunikował Dev, wstał i pokierował się w kierunku piętra. Przysunęłam się do chłopaka i przycisnęłam swe wargi do jego policzka.
- Chyba masz dobry humor. - Stwierdził z uśmiechem kładąc swą rękę na moim ramieniu.
- O... przeszkodziłem ? - Odwróciliśmy głowę, Dev stał oparty o framugę cały czas kokieteryjnie się uśmiechając. Zgromiłam go wzrokiem. - To znowu jesteście razem ? - Harry porozumiewawczo spojrzał na mnie, skinęłam głową z uśmiechem.
- Tak, jesteśmy. - Powiedział chwytając moją dłoń w swoją i splatając nasze palce.
- To wspaniale, cieszę się. - Powiedział z ekscytacją. - Dobra, to ja wam nie przeszkadzam, idę na gó...
- CZEKAJ ! - Odwrócił się na pięcie i spojrzał na mnie. - Usiądź Dev, musimy pogadać. - Harry chwycił mocniej moją dłoń, tak, właśnie zamierzałam poinformować mojego brata, że najprawdopodobniej zostanie wujkiem. Usiadł z powrotem na wcześniejszym miejscu, wzięłam głęboki oddech.
- Devon... boo...no wiesz.. yy. noo..- Jąkałam się, szukałam pomocy w Harry'm.
- Abigail jest w ciąży. - Powiedział z całą powagą. - Devon zastygł w miejscu i najnormalniej w świecie zaczął się śmiać. 
- Dobre, dobre. - Zaśmiał się. - To co ode mnie chcesz Abby bo muszę iść napisać projekt...- Nie zrozumiał, nie wziął tego na poważnie, co za idiota. Tępy idiota...
- Nie Dev. Ja jestem w ciąży... Z Harry'm spodziewamy się dziecka. - Milczała jego twarz przybrała poważny wyraz. Nie wiedział jak się zachować a ja nie wiedziałam czego się spodziewać.
- Yyyy okeej ? - Podrapał się po karku a szczęka nerwowo mu drgała. Bałam się tego co powie. - Wiesz... nie będę ci mówił, że marnujesz sobie życie czy coś, ale po prostu... yhh no nieciekawie... Ale wierzę w was, Harry mam nadzieję, że nie zostawisz Abigail samej z dzieckiem, prawda ? - Jego głos zabrzmiał nad wyraz protekcjonalnie. Potarłam dłońmi skronie, próbując znaleźć rozwiązanie całej tej sytuacji.
- Oczywiście, że nie... chłopie za kogo ty mnie masz, nie ma takiej opcji. Kocham Abigail i będę się starał zapewnić im jak najlepsze warunki. - Brzmiał tak zdecydowanie, w jego głosie nie dało się wyczuć zawahania.I mam nadzieje, że tak będzie już do końca.

******
Uff sporo mnie kosztował rozdział #55. 
Przypominam o aktualizacji listy informowanych !
KOMENTUJCIE :>

20 komentarzy:

  1. Cieszę się że udało Ci się napisać ten rozdział. Ja spodziewałam się jakiejś innej reakcji po Devonie a ty taki spokój... Ale i tak twierdzę że to jest BOSKIE!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne dawaj dale bo juz nie mg sie doczekac :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, jakie to było aww... <3
    Weny. <33

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny, cieszę się że Hazz i Abby zostaną rodzicami. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDOWNY. MAM NADZIEJE, ZE TATA ABBY I RODZICE HAZZY DOBRZE PRZYJMA TĄ WIADOMOŚĆ. JUŻ MYSLAŁAM ZE SIE NIE DOCZEKAM. CODZINNIE TYLKO ODWIEDZAŁAM TWÓJ BLOG Z NADZIEJĄ, ŻE OŻE ZAPOMNIAŁAS MNIE POWIADOMIĆ I JEST NOWY ROZDZIAŁ.
    @AnitaPirg1 z www.perfect-harry-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny , czekam na następny <3 dziękuję za powiadomienie mnie na twitterze <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wooowww to było coś :D
    Ten zwrot akcji,tyle emocji xD
    Kocham twoje opowiadanie.Życzę weny :)

    Vanessa Styles

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny *,* czekam z niecierpliwością na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!! jupi jaj jej !!!!!! ale jestem podjarana :D stara mrs. styles powraca i to w świetnym stylu. nawet nie wiesz jak się cieszę :D nie mogę doczekać się na następny :Dkocham Cie Asiaaa @love_cookies3

    OdpowiedzUsuń
  11. hu hu, świetny *__* czekam na następny :D boskie serio :D
    ~Wika

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski ;) mogłabyś powiedzieć kiedy następny .? Czy nie wiesz jeszcze ,?

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnyyy ;** Nareszcie są razem *___*
    Czekam na następnyyy <3 ;****

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzisiaj rano jak się obudziłam i weszłam na twojego bloga przypomniało mi się jak go znalazłam.
    pamiętam, że dostałam tablet i o wiele fajniej sie tam czytało opowiadania. czytałam Dark, Danger, Afterlight, Bronx itp. i pamietam ze bardzo m isie czytanie tych fanficów spodobało. Postanowiłam poszukac innych, też fajnych. No i sie natknęłam na twojego. Dziękuję teraz za to. :D
    Jest świetny. Uwielbiam go.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pokazałam go koleżankom w klasie i tez go teraz czytają.. wiesz plotkujemy o nim. hahahah o tobie też... <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Swietne, kochamm ;*
    A czy Horanowa będzie kontynuowała twojego drugiego bloga? Bo nwm czy mam czekac, czy nie... ;C

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział:)
    Uwielbiam twój styl pisania <3
    z niecierpliwością czekam na next :*
    @GosiaGlebocka

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękny .. Dużo Cię kosztowało, no i widać efekty ;p

    OdpowiedzUsuń