sobota, 7 grudnia 2013

#74

 w części poprzedniej
- Too… too… - wydukał . – Boże, to coś pięknego. – powiedział nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Gołym okiem dało się zauważyć wybrzuszenie i chyba każdy mógł już stwierdzić moją ciążę. – Niesamowite. – wyszeptał kręcąc z niedowierzaniem głową. Naciągnęłam materiał koszulki z powrotem na siebie i posłałam mulatowi ciepły uśmiech.

- Chyba powoli zaczynam się do tego przyzwyczajać, wiesz? – westchnęłam cicho, kładąc się na łóżku. Chłopak dołączył do mnie i odwrócił głowę w moim kierunku.
- Do czego? – spytał, a jego ciekawe tęczówki lustrowały moją twarz.
- Do tego, że nie jestem już odpowiedzialna tylko za siebie... teraz odpowiadam za nas dwoje... – uśmiechnęłam się delikatnie wyobrażając sobie małe dzieciątko, rozwijające się we mnie. Położyłam dłoń na lekko wystającym brzuchu i zaczęłam go gładzić spokojnym ruchem ręki.
Leżałam tak na łóżku z Zaynem w kompletnej ciszy. Nie wiedziałam za bardzo, o czym mam z nim porozmawiać, choć bardzo chciałam z kimś porozmawiać o normalnych rzeczach, a nie ciągle myśleć o tym, co się dzieje. Przewróciłam się na bok i podparłam na łokciu, wpatrując w chłopaka.
- Powiedz mi, jak wam idzie nagrywanie piosenek i tworzenie teledysku, o którym mi mówiliście? – spytałam z ciekawością. Chłopak zaśmiał się pod nosem, jakby coś sobie przypominając.
- Dobrze... teledysk jest już prawie gotowy. Zostało zmontowanie i ewentualne poprawki, ale o tym dowiemy się dopiero jutro – uśmiechnął się.
- A płyta? – spytałam ponownie.
- Piosenki z płyty, powoli, ale do przodu – puścił mi oczko i uśmiechnął się. – Przez teledysk do Best Song Ever, nie mamy czasu na nagrywanie piosenek, bo... cóż, to jest naprawdę męczące. Ale nic więcej nie powiem. Sama za niedługo zobaczysz efekty – udał, że przekręca kluczyk przy ustach, i że go wyrzuca, a ja zaśmiałam się cicho.
W pokoju znów zapanowała niezręczna cisza i leżeliśmy po prostu się w siebie wpatrując. Chłopak przybrał poważny wyraz twarzy, obserwując uważnie moją twarz i wpatrując się w oczy. Spuściłam wzrok na pościel, szukając na niej niewidocznej nitki, tylko po to, żeby nie widzieć tych przeszywających, czekoladowych tęczówek. Nagle chłopak zrobił coś, co całkowicie mnie zaskoczyło, wyłączając we mnie wszystkie instynkty, razem ze zdrowym rozsądkiem. Odgarnął za ucho kosmyk moich blond włosów, plątający się przy twarzy i lekko pogładził dłonią mój policzek. Fakt, faktem, że był blisko mnie, wcale nie ułatwiał sprawy, bo czułam jak przeszywał moją dusze, swoim przenikliwym wzrokiem. Nie mogłam się w ogóle ruszyć. Zayn zaczął powoli się zbliżać, i gdy był dosłownie milimetry od moich ust, zdrowy rozsądek dostał objawienia, gdzieś w niebie i stwierdził, że jednak wróci... szkoda, że dopiero wtedy, jak sprawy zaczęły zachodzić za daleko. „Jezu, przecież ja nie mogę tego zrobić! Co ja w ogóle wyprawiam?!” jęknęłam w myślach, i chyba Bóg mnie wysłuchał, bo gdy moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej, w pokoju rozniosło się donośne pukanie. Odskoczyliśmy od siebie z Zaynem jak poparzeni i zaczęłam wpatrywać się w niego tępo, nie wiedząc, czemu do cholery to zrobił?! Czemu chciał mnie pocałować, wiedząc, że ja tego nie chcę! „Jesteś tego pewna...?” moje drugie ja, jak zawsze nie dawało mi spokoju. „Cholera, jasne, że nie chciałam! Kocham Harrego i nie chcę go skrzywdzić... do tego całując się z jego przyjacielem...”
- Abby, wszystko w porządku? – zza drzwi dało się słyszeć zdenerwowany głos Devona i ponowne pukanie.
- Tak, wejdź – powiedziałam szybko, patrząc ostatni raz, niedowierzającym wzrokiem na Zayna, i odwracając go ku wejściu. – Coś się stało? – spytałam widząc nietęgi wyraz twarzy Devona.
- Umm... musimy porozmawiać – powiedział nerwowo, patrząc uważnie na mnie. „Ten wzrok nie zwiastował niczego dobrego...”
*
Malik widząc, że musi nas zostawić samych, pożegnał się i poszedł. Miał naprawdę ogromne szczęście, że przyszedł Devon. Dzięki temu nie zdążyłam opieprzyć go, za to co próbował zrobić. Po wejściu Devon’a do pokoju, ta czynność, znalazła się zdecydowanie na drugim miejscu listy rzeczy do zrobienia...
Popatrzyłam niepewnie na brata i pokazałam na miejsce obok siebie, na łóżku. Chłopak podszedł i usiadł na nim, biorąc głęboki wdech i patrząc na mnie.
- Olly przyjeżdża od dziadków... – powiedział cicho, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- O Boże... westchnęłam cicho i schowałam twarz w dłoniach – Co my mu teraz powiemy? On jest za mały, żeby znać całą prawdę, a na pewno będzie się dopytywał o nieobecność ojca... – jęknęłam zrezygnowana i przeczesałam ręką rozpuszczone włosy, które spadły mi na twarz.
- Nie mam pojęcia. Tu się nasuwa dobre pytanie... Lepiej powiedzieć mu prawdę, w dość przystępny dla niego sposób, czy skłamać, że tata z Meredith gdzieś wyjechali...? Nie wiadomo, jak zareaguje...  – powiedział brat siadając na moim łóżku.
- Sama nie wiem, moglibyśmy tak zrobić. Powiedzielibyśmy, że pojechał w delegację, jak za dawnych lat i wydaje się, że to by wystarczyło. – skubnęłam palcami swoją brodę i tępo zaczęłam wpatrywać się w sufit. – Kiedy Go przywiozą ?
- Dziadek Steve już jedzie … - wymamrotał zrezygnowany i opadł na materac. Jeśli dziadek już jedzie, to znaczy, że nie mamy za wiele czasu, to tylko 30 kilometrów. – Abigail, zajmiesz się nim ? Ja mam teraz kolokwium, a poza tym mam etat w sklepie i nie chciałbym tego zawalić siostrzyczko, oczywiście, że będę Cię wyręczał, kiedy będę tylko mógł. Dzisiaj muszę jechać na nockę, ale wynagrodzę Ci to w najbliższym czasie. – wszystko trafiło do mnie dość dosadnie. Musiałam zająć się Oliver’em by Devon mógł jakkolwiek na nas zarobić. Brzmi to poważnie, ale teraz znajdujemy się w nieciekawej sytuacji. Kiedy odeszła matka to tata stał się naszym głównym źródłem dochodów. Nigdy nie mogłam narzekać, na brak czegoś i chciałabym ze wszystkich sił zapewnić to Oliver’owi i mojej małej kruszynce. Nikt nie wie kiedy tata się obudzi, nie ma pewności, że w ogóle do tego dojdzie. Musimy dać sobie radę.
- Oczywiście, nie mam wyjścia, bracie. – posłałam mu pokrzepiające spojrzenie i przysiadłam obok niego, zarzucając sobie jego ramię na swoje barki. Błysnął przelotnym uśmiechem, jednak to nawet nie była połowa z tego na jaki było go stać. Ja w sumie też nie miałam powodów do uśmiechania się. Najlepszy kumpel mojego chłopaka przychodzi do mnie w godzinach wieczornych i próbuje mnie pocałować, nie, taki zarys sytuacji zdecydowanie nie wpływa dobrze na mój stan. Jestem kłębkiem nerwów, a to chyba ostatnie co powinno się wydarzyć. Usłyszałam sygnał swojego dzwoniącego telefonu, sięgając po niego ręką jednocześnie pożegnałam się z wychodzącym Devon’em, który musiał jechać do pracy. Bez zwłoki odblokowałam ekran i przytknęłam urządzenie to ucha.
- Halo.
- Cześć kochanie. – ten charakterystycznie zachrypnięty głos … - Pomyślałem, że mógłbym wpaść do Ciebie, jeśli oczywiście nie masz nic w planach na dzisiejszy wieczór. – Jeśli nie masz na myśli opiekowania się młodszym bratem i zastępowanie mu tymczasowo matki i ojca, to stary … wbijaj śmiało.
- Ouhh, nie, skądże. Zapraszam, tylko …
- To świetnie będę za pięć minut. – Rozłączył się, tylko szkoda, że nie dał mi dojść do słowa. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i uruchomiłam jej odpowiedni program pracy. Mieszkanie było pochłonięte ciszą i mechanicznym odgłosem parzonej wody obijającej się o naczynia dopóki nie zadzwonił dzwonek. Odłożyłam telefon na blat i wpuściłam Harry’ego do wnętrza. Przyznam, że dość szybko udało mu się zregenerować, nie miał już uwydatnionych sińców pod oczami a jego włosy zyskały swą dawną obecność. Harry z powrotem wyglądał jak człowiek, atrakcyjny człowiek… bardzo. Miał na sobie biały, prześwitujący T-shirt z dekoltem ukazującym jego wytatuowany tors i czarne rurki. Tradycyjnie zamiast porządnej jesiennej kurtki miał na sobie skórzany kożuch z futerkiem na karku, szkoda tylko, że rozpięty. Jeszcze brakuje mi tego, by on się poważnie rozchorował. Moje przemyślenia wydawały się poważnie rozbawić mojego chłopaka, pomachał mi dłonią przed oczami i zachichotał.
- Tęskniłem. – wyszeptał ściągając z nóg brązowe skórzane sztyblety. W głowie miałam zarys naszych pożegnań i powitań, jeden drobny całus i nic poza tym, postanowiłam wprowadzić nieco zażyłości pomiędzy nas. Nie chciałam by ten okres nas podzielił.
- Ja za Tobą bardziej. – stanęłam na palcach i naparłam na wargi zdezorientowanego chłopaka, który dopiero po chwili odwzajemnił w pełni pocałunek. Zarzuciłam ręce wysoko, na szyję chłopaka a on natychmiast chwycił mnie delikatnie w talii. Mogłabym przysiąc, że w tej chwili się uśmiecha. Zaczął kreślić wzory palcem na mojej wystającej kości biodrowej nie zaprzestając  naszego pocałunku. Masował swoim językiem moje podniebienie, kiedy usłyszałam po raz kolejny dzisiejszego dnia dzwonek do drzwi.
- Harry … - szepnęłam wyswabadzając się z objęć, niechętnie z resztą zostałam puszczona.-Muszę iść otworzyć. – wytłumaczyłam, kiedy złożył jeszcze jeden, drobny całus w kąciku mych ust. Puściłam jego dłoń i poszłam otworzyć drzwi. Stał przede mną dziadek Steve, ojciec od strony mojej matki, nasze kontakty nieco się rozbiegły po całym tym wszystkim gównie. Mieliśmy i tak wiele szczęścia, że zgodzili się zaopiekować małym, jednak dobijał mnie fakt, że nie możemy na nic liczyć z ich strony. Jak wiecie, lub nie rodzina od mojego taty praktycznie nie istnieje. Tata stracił rodziców w bardzo młodym wieku, miał zaledwie osiem lat, i tak naprawdę to nigdy nie miałam ciepłych i kochających dziadków. Rodzice matki nie byli przychylni związkowi moich, uważali, że matka zasługuje na kogoś „lepszego” niż, chłopca po architekturze. Sytuacja się nieco zmieniła, kiedy tatuś zaczął dostawać zlecenia na całym świecie wykonując jedne z nowocześniejszych to wieżowców w Dubaju, czy wstrząsoodpornych mostów w Japonii. Smutne bardzo, więc nigdy nie mogłam pójść na obiad do babci, bo od zawsze żyli w waśni. Lecz w sumie to moja babcia jest strasznie opryskliwą, starszą kobietą, więc patrząc na to z tej strony, niewiele tracę. Spojrzałam w dół i obok poczułam Malca obejmującego mnie na wysokości kolan.
- Olluś ! – ukucnęłam i wzięłam braciszka na ręce. Ucałowałam jego główkę kilkakrotnie nie mogąc nacieszyć się jego widokiem. Odstawiłam go na ziemię i pognał jak burza do domu. Ouh tak, dziadek.
- Dziękuję dziadku, wejdziesz? Napijesz się czegoś? – spytałam z grzeczności i odwróciłam głowę z uwagi na śmiechy dobiegające z salonu. Olly wisiał do góry nogami, przytrzymywany przez Harry’ego.
- Nie, dziękuję, będę już jechać. – Odrzekł formalnym tonem i nawet mnie nie przytulił, serio dziadku ?
- Dobrze... w takim razie, jeszcze raz dziękuję za zajęciem się Olly’m – posłałam mu wymuszony uśmiech i gdy mruknął coś pod nosem i odwrócił się, zamknęłam za nim drzwi oddychając głęboko. Boże... jest moją rodziną, a nawet nie potrafi udawać zainteresowanego czy coś... To jest kolejny dowód, że większości ludzi zależy tylko na kasie.
Poszłam przed siebie i udałam się do salonu. Głośny śmiech Olly’ego dało się słychać w całym mieszkaniu, kiedy to Harry łaskotał malca i wygłupiał się z nim na całego. Czasem miałam wrażenie, że on sam jeszcze nie wyrósł z tych chłopięcych lat i zachowuje się na poziomie Olly’ego, ale z drugiej strony kochałam to w nim. Kiedy sytuacja tego wymagała, był poważny, troskliwy i opiekuńczy, ale potrafił też dobrze się bawić i jak widać świetnie dogadywał się z dziećmi. Będzie na pewno świetnym ojcem.
Widząc, że Harry świetnie zajmuje się młodszym bratem, postanowiłam coś ugotować. Było już dużo po porze obiadu, a zupełnie nic nie było przygotowane. Zabrałam się za coś prostego i szybkiego i zaczęłam gotować makaron, a na osobnej patelni smażyć kurczaka z warzywami. Jak na zawołanie do kuchni zbiegło się całe towarzystwo i po chwili poczułam jak Olly podchodzi do mnie i stukając rączką w moją nogę, próbuje zwrócić na siebie moją uwagę. Oderwałam się na chwilę od garnków stojących na kuchence i popatrzyłam na Olly’ego.
- Abby, jestem głodny – wywinął słodko wargę i zrobił nieco naburmuszoną minę. Zaśmiałam się na ten widok i popatrzyłam na Harry’ego, który stał oparty o framugę i przypatrywał się nam uważnie.
- To poproś Harry’ego, żeby pomógł Ci w nakryciu do stołu, i za jakieś dziesięć minut będzie gotowe – uśmiechnęłam się do niego, a on pobiegł szybko do bruneta i oboje znikneli w jadalni. Włączyłam cicho radio i zaczęłam śpiewać pod nosem lecące w nim przeboje. Już prawie kończyłam przyrządzać jedzenie, kiedy poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i kładzie ręce na zaokrąglonym brzuchu.
- Mmm... pachnie znakomicie – ochrypły głos Harry’ego sprawił, że po całym moim ciele przeszły przyjemne ciarki. – Ciekawe, czy też tak smakuje... – wtulił nos w moją szyję i złożył na niej kilka pocałunków, podgryzając moją skórę.
- Harry – jęknęłam przeciągle, po czym zaśmiałam się, bo jego usta zaczęły podrażniać skórę, lekko ją łaskocząc. – Proszę Cię. Przestań... – szepnęłam, choć tak naprawdę tego nie chciałam. Trzeba było zdać sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy sami i że trzeba zaopiekować się Olly’m, a nie urządzać tu jakieś gry wstępne w kuchni!
- No ale co? To? – spytał niewinnym głosem, dmuchając delikatnie w wrażliwą skórę na mojej szyi. – To? – spytał ponownie, składając na niej delikatny pocałunek, przez co się  wzdrygnęłam. – Czy może to? – spytał znów przygryzając skórę w tym miejscu, na co cicho pisnęłam zaskoczona i odwróciłam się do niego, karcąc go wzrokiem.
- Wszystko – wzięłam jego twarz w dłonie i delikatnie pocałowałam, żeby nie czuł się jakoś odrzucony. – A teraz proszę idź, i przypilnuj Oliviera, ja zaraz przyjdę z obiadem – posłałam mu delikatny uśmiech i wróciłam do gotowania.

*

Po obiedzie Olly zaczął narzekać, że chce spać, więc Harry zaoferował się, że pomoże mu się wykąpać, przebierze go w pidżamkę i położy do łóżka. Byłam totalnie wykończona całym dniem i jedyne o czym marzyłam, to położyć się i odpocząć. Najlepiej w objęciach Harry’ego.
Poszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Sama nie wiem, czy to był dobry pomysł, po w mojej głowie zaczęło roić się od myśli zaczynając od wypadku ojca, przez ciążę, do ‘prawie pocałunku’ Malika... Tak właściwie, to czemu on to zrobił? Czy już niejednokrotnie nie próbowałam mu wyjaśnić, że z tego nic nie będzie i to co było z Bradford, pozostanie w Bradford? Czy on nie pojął tego, że robiąc to, rani mnie? I że tak właściwie, to nie jest ani trochę fair, w stosunku do jego najlepszego przyjaciela! Więc czemu on to zrobił?!
- Hej, o czym tak myślisz? – Harry usiadł na skraju kanapy, ręką delikatnie odgarniając zabłąkane kosmyki z mojej twarzy. Uśmiechnęłam się do niego, starając się, żeby wyglądało to jak najbardziej wiarygodnie.
- Nic... tak po prostu... o wszystkim – mruknęłam. – Uch... moje mięśnie – jęknęłam, próbując dźwignąć się na ramionach i usiąść.
- Bolą? Skarbie... nie powinnaś się tak przepracowywać w swoim stanie. Lekarz zabronił Ci się przemęczać – Harry powiedział troskliwym głosem.
- To co, mam przestać odwiedzać ojca w szpitalu, przestać zajmować się domem, czy może w ogóle, zostawić tu Olly’ego samego i wynieść się do Ciebie, niczym nie przejmując?! – warknęłam nieco wściekle. Sorry, ale niech on czasem pomyśli! Gdybym mogła, to bym się nie przepracowywała. Nie moja wina, że moje życie jest tak nienormalne!
Podniosłam wzrok na chłopaka, i od razu pożałowałam mojego wybuchu. Cholera!
- Harry... ja, ja przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło, prze... – nie zdążyłam dokończyć, bo chłopak przerwał mi w pół zdania.
- Nie, Abby. Przestań. Wiesz? Rozumiem, że Tobie nie jest lekko... wyobraź sobie, że mi też nie jest, ale mimo to staram się zachować jakieś pozytywy, czy chociaż pozory... Ja nie chcę Cię skrzywdzić. Chcę Ci po prostu pomóc, ale Ty czasem zachowujesz się, jakbyś nie chciała tej pomocy... – dokończył ze smutnym wyrazem twarzy i bez słowa wstał z kanapy.
- Harry... ale...
- Idę się przewietrzyć – mruknął pod nosem, i jedyne co usłyszałam, to trzask drzwi. Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Zwinęłam się w kłębek i zaczęłam najnormalniej płakać. Czemu moje życie jest tak trudne?

#Notkę uzupełnimy jutro : ) 
#30 komentarzy ? 

30 komentarzy:

  1. Pierwsza!!! Jejku wspaniałe <33 ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko to jest cudowne.... Brak mi słów! Nie mogę doczekać się następnego, jestem tak strasznie ciekawa co będzie dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. och! mam nadzieję, że nie będzie się długo gniewał . a poza tym rozdział cudowny, nie mogę doczekać się następnego ;) @love_cookies3

    OdpowiedzUsuń
  4. omg omg omg świetny *.* i jeszcze do tego Zayn <3
    czekam z niecierpliwością na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabijcie, rozmiatacie, wymiatacie sjnfnsjs czekam na następny <3 A wy lenie, nieroby jak czytacie to komentujcie a nie! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle świetny. Mam nadzieję że tata Abby się niedługo wybudzi i będzie ok :)

    OdpowiedzUsuń
  7. cudny :D za około ile dni dodasz nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział cudowny zajebisty i wgl. taki jdwjdidbidhfoseheoewpjwvdydbnzmosjeigu *.* cudowny normalnie *-*
    Czekam na next *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. super :D @catybelieves

    OdpowiedzUsuń
  11. ŚWIETNY! FANTASTYCZNY! NO NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ *.*!! Kocham! Czekam na więcej! <3 Jestem ciekawa czy w następnym rozdziale będzie coś z perspektywy Harry'ego :3!
    Czekam na next <33333 :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo udany rozdział. Czekam z nie cierpliwością na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny kocham tego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozpłakałam się. Świetny i wzruszający!

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham. Abby + Zayn = <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojej :/ Pokomplikowało się między Abby i Harrym...
    Ale Zayn? Niby było kiedyś że Abby mu się podoba i ta sytuacja w Bradford, ale teraz mu się zebrało?

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem zaskoczona ta ostatnia postawa Hazzy. No ale czekam na reszte xX

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochany rozdział tylko ta końcówka :c
    Mamy rozumieć, że Zayn wraca do gry? :> hmm :D
    Czekam na ciąg dalszy <3
    Weny ! xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne ! Czekam na next :>

    OdpowiedzUsuń
  20. Boooże <3 Genialny! Nie mogę się odczekać następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem ciekawa co zrobi Harry ! ;*
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny czekam na next !!

    OdpowiedzUsuń
  23. jest super! nie mmogę doczekać się następnego!

    OdpowiedzUsuń
  24. Malik!
    Rozdział super, ale Malik! Oj nie ładnie, nie ładnie...

    OdpowiedzUsuń
  25. Udany, winszuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Aaa świetny :))
    Ciekawe co będzie z ojcem Abby :)
    Świetnie piszecie!

    OdpowiedzUsuń
  27. fantastyczny ! czekam z niecierpliwością na następny ;D życzę weny bo jak na razie to idzie wam niesamowicie *_*

    OdpowiedzUsuń
  28. Harry zachowal się jak dzieciak. zwial;/ czekam na następny yy^^ / Gosiek

    OdpowiedzUsuń
  29. Extra awwwww nie moge sie doczekac next ;-)

    OdpowiedzUsuń