***UWAGA***



Zastrzegam sobie możliwość występowania wulgaryzmów i treści mogących urazić niepełnoletnich czytelników.

piątek, 15 lutego 2013

# 2

No nie wyspałam się, co się dziwić jak do godziny trzeciej nad ranem pisałam z Harrym ? Jejku strasznie podoba mi się jego wirtualne ja. Mamy podobne zainteresowania, on też lubi muzykę. Dowiedziałam się, że do jego ulubionych deserów należy sorbet z mango a on sam uwielbia gotować - moja pierwsza myśl ? Zakumplowaliby się z Devon'em. Strasznie jestem ciekawa tego chłopaka, kto siedzi po drugiej stronie ? Ciekawe czy jest przystojny ? - pacnęłam się z otwartej dłoni w czoło, kto mnie nauczył tak płytko myśleć ? Jejku, źle ze mną. Dzisiaj sobota, zobaczymy co wymyślą rodzice, ale dzisiaj wyjątkowo nie mam na nic ochoty. Wydaje mi się, że przez ten wieczorny spacer z Bentley'em troszeczkę mnie przeziębiło. Jednak luty to nie miesiąc na sweterki. Wstałam z łóżka, które dzisiaj przyciągało ze zdwojoną mocą i ubrałam moją ulubioną bluzę Devon'a która jest już moja, tak dla ścisłości. Zeszłam na dół gdzie panował wyjątkowy gwar, tata lata w rozpiętej koszuli i szuka krawata, mama prasuje jedną ręką a drugą usiłuje napisać sms'a.
- Hej wszystkim !- z wyjątkowo dobrym humorem w podskokach przywitałam się z rodzinką, biorąc Olivera na ręce. - No cześć szkrabie - przytuliłam go do siebie, pachniał jak zawsze jagodowym szamponem i oliwką. Uwielbiam zapach bobasków.
- Córeczko, zrobiłam wam śniadanie. W piekarniku pieką się bułeczki a ja z tatusiem jedziemy dzisiaj na ważne spotkanie. Zostaniecie dzisiaj z małym ?- skinęłam głową
- Ej ja nie jestem mały ! Mam cy lata - zaprotestował mały wypinając dumnie pierś do góry. Usadziłam go sobie na karku . - I bede pawerrendżersem ! - odgroził się śmiesznie gestykulując.
- Tak tak, w to tatuś nie wątpi - zaśmialiśmy się cicho a ja z małym na rękach usiadłam w salonie przy telewizorze.
- Zjedzcie śniadanie, my zjemy na mieście bo czas nas goni. Nikomu nie otwierajcie drzwi. Papa - pośpiesznie nam pomachali i niemal wybiegli z domu. Moi rodzice są wspaniali, nie tylko mam w ich ostoję ale także osoby z którymi mogę porozmawiać.
- Nie myśl tak blondyna bo się spocisz - ktoś bezczelnie zburzył mi grzywkę.
- Devon! - warknęłam, odłożyłam Olly'ego na miejsce obok i zaczęłam gonić brata co chwilę mu się odgrażając.
- Aaa wściekła blondynka mnie goni - tatralnie gestykulował ramionami. Wiedząc, że wbiegł do kuchni, skąd wyjście jest tylko jedne postanowiłam zaczaić się na niego. Zobaczymy kto tu jest górą. Pokiwałam cwanie brwiami, challenge actepted. - Aua ohh Abby ratuj - zajęczał, coś porządnie łupnęło o podłogę, wystraszyłam się. Wbiegłam szybko do kuchni i jednak tego pożałowałam. Stałam się jego ofiarą, pistoletem na wodę potraktował moją bluzkę i twarz, ehh a takie kreski dzisiaj miałam fajne.
- Nienawidzę cię - warknęłam groźnie się do niego zbliżając. - Wiesz co z tobą zrobię ? - zaśmiałam się ironicznie.
- Nie mam zielonego pojęcia - wytknął mi język, zobaczymy czy za chwilę będzie taki cwany. - Pamiętasz twoje zdjęcia z moich piątych urodzin ? - pokiwałam brwiami a jemu zrzedła mina. - Chyba nie chciał byś aby "przypadkiem" - podkreśliłam kreśląc w powietrzu cudzysłów- znalazły się w internecie ? - wiedziałam że teraz już mi się nie wywinie, ciekawe jaka byłaby reakcja jego kumpli na Devon'a w stroju Scooby Doo.
- No dobra wygrałaś - opuścił poważną broń i odłożył do zlewu, próbował odejść.
- Nie skończyłam jeszcze - wytknęłam mu język.- Zajmujesz się dzisiaj małym a ja idę na miasto z Valerie.
- Niech ci będzie siostra. - przybiliśmy żółwia. Spojrzałam na zegarek w kuchni, do wyjścia zostało mi jakieś czterdzieści minut. Podkradłam bułeczkę z piekarnika i uciekłam się przebierać. Kochany braciszek załatwił mi bluzkę w której planowałam iść, więc cała koncepcja legła w gruzach. Ostatecznie postawiłam na brąz. Podłączyłam jeszcze na chwilę telefon do ładowania i poszłam do łazienki. Poprawiłam rozmyty kreski zaledwie kilkoma pociągnięciami i byłam już gotowa. To niesamowite, że wyrobiłam się przed czasem. Pisanie z Harrym stało się dla mnie jednym z podstawowych zajęć w ciągu dnia, jednak dzisiaj nie dostałam ani jednej wiadomości.
- Hej co dzisiaj robisz ? Co ty na to, żeby spotkać się w realu ?Będę dzisiaj z koleżanką w Westfield London jak chcesz to wpadnij.
Serce biło mi jak opętane, nie wiedziałam czy dobrze robię zapraszając Harrego, ale to miejsce publiczne a w dodatku będę z przyjaciółką. Przecież nie każdy internauta to pedofil, prawda ? Po chwili dostałam wiadomość. 
- Bardzo bym chciał, ale dzisiaj pracuję. ;c 
No cóż, więc Harrego dzisiaj nie spotkam. Trudno się mówi. Po chwili dostałam drugą wiadomość z tego numeru.
- Ale to miłe, dziękuję za zaproszenie i może uda mi się Ciebie wyciągnąć gdzieś jutro ? 
- Pomyślimy, dobra popiszemy wieczorem bo przyjaciółka jest już pod domem. A więc miłej pracy Harry ! :) 
- Udanych zakupów Abigail !
Z uśmiechem na ustach pożegnałam się z rodzeństwem i wybiegłam przed dom gdzie czekała już na mnie śliczna jak zawsze Valerie. Długie, blond włosy z błękitnymi końcówkami opadające swobodnie po sam pas, strasznie zazdroszczę jej włosów, ale rodzice się nie zgodzili bo groziłoby to obniżeniem średniej zachowania. No nic, przyjdzie jeszcze na farbowanie czas.
- Hej kochana !- uścisnęłam i cmoknęłam w policzek. - Ślicznie wyglądasz - skomentowałam
- Oh daj spokój, w końcu muszę się jakoś zrobić jak idziemy na miasto nie ? - zaśmiałyśmy się i akurat podjechał nasz autobus. Kiedy weszłyśmy bardzo się zdziwiłyśmy.
- Ahhaa - skrzywiła się przyjaciółka- Wiem że to największe centrum w mieście, ale takich tłumów to tu jeszcze nigdy nie było.- wywróciła oczyma i pociągnęła mnie do stoiska z ręcznie robioną biżuterią. Val wybierała a ja rozmyślałam dlaczego wszędzie jest mnóstwo podnieconych małolatów.  - Co sądzisz o tych ?- przymierzyła do ucha śliczne wkrętki. 
- Są śliczne, weź je - uśmiechnęłam się szczerze. - Poczekaj idę się coś dowiedzieć. - zostawiłam zdziwioną przyjaciółkę i zaczęłam robić wywiad środowiskowy z nastolatkami. 
Znalazłam grupkę przyjaźnie nastawionych do życia, kto wie ? Może i w moim wieku dziewcząt. 
- Emm hej nie chcę wam przeszkadzać ale mam małe pytanko- założyłam kosmyk za ucho.  
- To ty nie wiesz ? - jedna z nich wytrzeszczyła oczy jakby to było coś oczywistego. Druga z nich szturchnęła tą dziewczynę. - No dobrze przepraszam. - odpowiedziała rozmasowując bolące miejsce.
- Dzisiaj One Direction podpisuje nowe płyty - oznajmiła trzecia z dziewczyn, najbardziej opanowana. Fajnie byłoby wiedzieć kto to ten One Direction ? Kolejny azjatycki jednostrzałowiec na miarę Gangnam Style ? Wstyd mi trochę, bo niby interesuję się muzyką, ba śpiewam coś tam ale jednak nie wiem kto i co siedzi w tej branży. Przecież teraz wytwórnie ścigają się kto co wyda lepszego. Ja zatrzymałam się na Lady Gaga, potem kto Katy Perry, Jessie J, Rita Ora wypełzły znienacka powodując wstrząs rynkiem. 
- Tak mi trochę głupio spytać a kto to jest One Direction ? - nieśmiało podrapałam się po karku, jak już zaczęłam rozmowę to ją skończę. 
- To brytyjsko- irlandzki boysband z bardzo ciekawą historią powstania. Tworzy go pięciu członków, moi przyszli mężowie - wyszczerzyła się rozmarzona najmniejsza z nich, ta którą poniosło na początku.
- Wydali właśnie swoją drugą płytę, która okazała się istnym przebojem i w światowych notowaniach przebili The Beatles ! - no okej, to mamy do czynienia z kimś poważnym. 
- Dzięki dziewczyny, no to powodzenia, bo z tego co widzę to niezła kolejka - wskazałam na rządek, który śmiało liczył kilkaset osób. Uśmiechnęłam się i  na pięcie obróciłam w stronę koleżanki, która właśnie wychodziła ze sklepu. 
- I jak, co się dowiedziałaś ? Darmowy make-up, wyprzedaż w H&M'ie czy adopcja kotów ? - zadawała pytania drwiąc. 
- Jakiś zespół, którego nazwy zapomniałam jakoś One.. One Republic chyba płyty podpisuje.
- Czekaj czekaj, dzisiaj jest 15 lutego ? - zaczęła myśleć na głos, skinęłam głową.- A my jesteśmy w Westfield Center ? - znowu potwierdziłam. - JA PIERDZIELĘ ! - rozwarła usta i pociągnęła mnie w głąb tłumu. Wiedziałam, że Valerie jest szalona, ale że aż tak ? 
- Val buraku co ty najlepszego wyrabiasz ? - ledwo co powstrzymywałam się od parsknięcia śmiechem, przyjaciółka za rękaw ciągnęła mnie w sam środek. 
- Idę poznać się ze swoim mężem. To nie One Republic tylko One Direction idiotko - sprzedała mi kuksańca w bok, ah tak faktycznie tak oni się nazywali.
***
A więc proszę drugi rozdział z historii Abigail. Jest choć trochę zainteresowania ? Błagam, proszę o odpowiedź bo nie wiem czy dalej pisać. <3 Rozdział dedykowany PauliK.

6 komentarzy:

  1. super ! Ale mogłabyś powiększyć czcionkę, bo ciężko było mi się doczytac :< Ale tak to jest zajebisty *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, świetne, świetne! Chyba będę ci tak pisać pod każdym postem! Uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń