Szesnaście dni do przyjazdu.
Jak myślicie, czy mój plan się powiódł ? Abigail Evelin Turner przeważnie dostaje to czego chce.Z wielkim trudem, bo ciężko było mi namówić matkę na samodzielną podróż do Francji, ale z pomocą daru przekonywania i błyskiem w oku udało mi się.Wszystko dopięte na ostatni guzik. Devon wsadza mnie w Londynie w samolot a w Paryżu odbierze tata. Plan doskonały. Według moich obliczeń i potajemnych konwersacji z Niallerem chłopcy będą mieć wtedy wolne. Czyli wychodzi na to, że mamy dwa dni na nacieszenie się sobą. Dwa ? No tylko dwa, pomiędzy koncertem pod wieżą Eiffla a występem w Lyon'ie mangament zapewnił im wolne, rzekomo na "zwiedzanie" miasta. Znając chłopaków i ich wyjątkowo imprezowy charakter wszyscy wiemy, że skończyłoby się to we francuskim klubie. Harry oczywiście nic nie wie, mam nadzieję, że nie zastanę z rana w jego łóżku jakiejś długonogiej piękności. Nie wiem co by się wtedy stało, ale świat moich wartości by się załamał.
Pakowanie, walizki, zagubione w pokoju rzeczy ? Czy tylko mi nie jest obcy "wyjazdowy szał" ? Na oślep wrzucałam prosto z szafy rzeczy do czarnej walizki, pomyśleć że jakiś czas temu to ja uczyłam Harrolda jak się skutecznie spakować, jednak przy mojej gapiowatości i bujaniu w beztroskiemu wylegiwaniu się z Oliver'em na kanapie, patrząc w kolorowe kreskówki mogę, stwierdzić, póki się nie pośpieszę, moje podboje Paryżu legną w gruzach, a sam bilet przepadnie.
- Pośpieszyłbyś się ...- fuknęłam w stronę brata, który naciągał na siebie granatowe rurki.
- Kto to mówi siostrzyczko. - uśmiechnął się ironicznie i poczochrał mnie po włosach. Zbiegł na dół z kluczykami w zębach. Podciągnęłam w górę wysuwaną rączkę od walizki, którą zdążyłam zwyklinać pod nosem od najgorszych. Złośliwość rzeczy martwych.
- Abby, kochanie zrobiłam ci kanapki na drogę. - rodzicielka zaczęła mi wpychać do bagażu podręcznego foliowy woreczek.
- Jak tak dalej pójdzie to coś czuję, że poleci kaucja za nadbagaż.- zaśmiałam się pod nosem i mocno przytuliłam mamę, lekko odsunęłam się i zapakowałam walizki do czarnego volvo. Devon odpalił silnik
- Jesteś okropna! - powiedziała i szybko mnie wycałowała po całej twarzy. Nie do wiary, poczułam się jak przedszkolak kiedy przyszczypnęłam palcami moje policzki. - Moja mała dziewczynka. - rozczuliła się.
- Mamuś, nie czas na rozmyślania. Spóźnię się. - jęknęłam wyswabadzając się z morderczego uścisku.
- Dobrze dzieci, jedźcie ostrożnie. Pozdrów tatę. - podparła się o biodra. I właśnie w takich momentach scenarzyści w większości wielkometrażowych Hollywod'zkich produkcji dopuszczają by aktor wypowiedział słynne słowa "Ah jak te dzieci szybko dorastają." Odjechał z piskiem opon a ja po raz ostatni zerknęłam na rodzinną posiadłość, która stopniowo znikała wraz z przejechanymi dziesiątkami metrów. Odetchnęłam z ulgą, na szczęście miasto nie było zakorkowane. Na lotnisku miałam podejść do odprawy dokładnie za dwadzieścia minut.
- Wiesz...- zaczął kładąc dłoń na skrzyni biegów, wiedziałam, że zaraz zacznie temat, który wyjątkowo go krępował. Znam go bardzo dobrze, a jak posuwa się do przygryzania wargi i nerwowego oblizywania ust, wiem, że sprawa nie jest błaha. - Kochasz Harrego ? - odchrząknął zerkając w lusterko, wykonał sprawnie manewr podwójnego wyprzedzania. Wbiłam się w fotel i obróciłam frontem do niego.
- Masz mnie za chciwą dziwkę, która jest z nim tylko dla jego majątku ? - Huknęłam głośno,przetarł oczy i ze zdziwioną miną spojrzał na mnie. Rozszerzył powieki i się zaczęło.
- Tego nie powiedziałem. - Uśmiechnął się nader spokojnie.
- Ale tak pomyślałeś. - Wyszczerzyłam się i poklepałam dłonią jego policzek. Większość drogi upłynęła w niezręcznej ciszy, krótko mówiąc zdenerwował mnie. Kiedy dotarliśmy na lotnisko, wyjęłam swoje dwie walizki z bagażnika, pożegnałam się z bratem rzucając krótkie "cześć" i pognałam do środka.
- Zaczekaj ! - krzyknął wybiegając za mną z samochodu, dogonił mnie i mocno zamknął w ramionach.- Przepraszam… - usłyszałam nagle cichy, zmieszany głos. - Głupek ze mnie, nie powinienem kwestować twojego uczucia do niego. - przejechał dłonią po twarzy i wypuścił z siebie powietrze.
- Masz rację. - zaczęłam mierząc go wzrokiem. - Ale wybaczam ci, bo obawiam się, że nie puścisz mnie póki tego nie zrobię, a na samolot spóźnić się nie chcę. - dodałam łagodnie. Wspięłam się na palcach i cmoknęłam brata w policzek. - Do zobaczenia. - odkleiłam się i pobiegłam w stronę terminalu, usłyszałam za sobą drobne krzyki,ale nie odwróciłam się, nie miałam na to czasu. Zdyszana podałam zabukowany wcześniej bilet. Kobieta sprawdzała coś nieustannie wstukując literki w komputer.
- Dobrze, wszystko się zgadza. - uśmiechnęła się. - Proszę się udać do bramki numer osiem, życzymy udanego lotu.
- Dziękuję. - chwyciłam za torby i przeszłam przez bramkę, nic nie zapikało, czyli nie jestem żadnym narkomanem ani seryjnym zabójcą, możecie czuć się bezpiecznie. Całe procedury na lotnisku trwały okropnie długo. Nie ma się co dziwić. Zniecierpliwiona czekałam w poczekalni na lot, ale kiedy kobieta w spódnicy w kantkę i trójkątnej czapeczce stanęła w drzwiach wiedziałam, że to już. Chwyciłam bagaż podręczny, toreb pozbyłam się już wcześniej i udałam się do rękawa prowadzącego na pokład maszyny. Doszukując się odpowiedniego numeru przemierzałam wąski korytarz. Aż w końcu natknęłam się na 261. Zadowolona, że w końcu skończy się moja gehenna zapakowałam bagaż podręczny do luku nad głowami pasażerów. Usadowiłam się wygodnie na fotelu pod okienkiem. Zerknęłam na płytę lotniska, masa ludzi sprawdzała stan techniczny maszyny, z wózków pośpiesznie przeładowywano bagaże podróżnych. Ehh no lećmy już. Znużona włożyłam słuchawki do uszu, zgodnie z poleceniami stewardessy zapięłam pasy a chwilę potem maszyna wzbiła się w przestworza. Kiedy maszyna uregulowała swój lot odpięłam pasy i podwinęłam nogi pod brodę, ów opierając kolana na poprzedzającym mnie fotelu. Opuściłam się po fotelu i z nudów zasnęłam.
Chyba przez dłuższą chwilkę się zdrzemnęłam bo pasażerowie bezpiecznie opuszczali pokład. Ziewnęłam ospale i pozbierałam dość uporządkowane jak na mnie rzeczy. Wsunęłam przeciwsłoneczne okulary na nos i ostrożnie stąpałam po schodkach. Specjalnie podstawiony autobus zabrał nas pod gmach terminala przylotów. Czekając cierpliwie odebrałam swój bagaż. Dokładnie oglądnęłam, czy walizki nie nabawiły się większych uszkodzeń, ale na szczęście nic nie wyłapałam. Martwiłam się czy tata będzie na mnie czekać. Zawsze mógł zapomnieć a ja, tu sama na obcej ziemi... cholera gadam jak emigrant na obcym kontynencie. Pokazałam dokumenty i wypuszczono nas z sali. Stanęłam pośrodku terminala, było strasznie tłoczno. Wszędzie pełno kumulujących się uczuć. Tu witają się rodziny, a z kolei pod filarem żegna się para, zwątpiłam w przyjazd rodziciela.
- Córeczko ! Abigail ! Abby, kochanie ! - usłyszałam nawoływanie. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam tatę przeciskającego się przez tłum. Pisnęłam entuzjastycznie i podbiegłam do taty, wyglądał jak zawsze elegancko, tak pod krawatem.
- Taaaata !- wyściskałam go mocno. - Jak fajnie, że jesteś. - odetchnęłam z ulgą a wszelkie moje wątpliwości zostały rozwiane. Uśmiechnięci wyszliśmy z budynku wprost do służbowego samochodu taty. Kierowca zawiózł nas pod hotel w którym stacjonuje tata.. no i ja chyba też, co nie ukrywajmy, jakoś szczegółowo mnie nie zadowala. Już na miejscu odświeżyłam się po podróży. Zamknęłam się w łazience i póki co nie zamierzam z niej wychodzić. Mam plan zrobić się na bóstwo, więc trochę pracy w to trzeba włożyć. Wykąpane ciało owinęłam ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Westchnęłam i zlustrowałam od góry do dołu moje ciało. Może taka najgorsza nie jestem ? Odwróciłam się i obmacałam tyłek, no dobra, może i jestem ładna ... Pokiwałam z dezaprobatą głową, coraz starsza a coraz głupsza... ehh. Nakremowałam ciało kakaowym balsamem. Wyszczotkowałam dokładnie zęby i ze szczoteczką w buzi popędziłam prosto do torby. Dobrze, że mam jednoosobowy apartament. Wytarłam się dokładnie i włożyłam świeży komplet bielizny. Pośpiesznie dopięłam biustonosz i poczęłam wywalać wszystko z torby. Było ciepło, więc zdecydowałam się wykorzystać atuty atmosferyczne. Założyłam kremową koszulę bez rękawów, z koronkowym obszyciem na ramionach, które świetnie ekspanowała. Wciągnęłam na tłusty zad czarne rurki i pobiegłam robić coś z włosami. Zawiązałam wysoką kitkę a oczy standardowo podkreśliłam eye-liner'em. Kiedy byłam już gotowa do wyjścia do kieszeni spodni wsunęłam telefon i kartę hotelową. Starannie zawiązałam sznurówki od moich ukochanych Campbelli.-click-Niall wcześniej podesłał mi adres. Wyjaśniłam tacie, że mogę wrócić późno lub wcale. Jakoś się tym nie przejął, tylko wrócił do sterty papierów. Zamówiłam taksówkę i wskazałam kierowcy adres. Wzięłam głęboki wdech i z uśmiechem na twarzy wypuściłam powietrze.Otworzyłam oczy i spojrzałam za siebie. Podeszłam do taksówkarza, zapłaciłam mu i z uśmiechem na twarzy się pożegnałam. Stanęłam przed luksusowym hotelem, w którym stacjonują chłopcy podczas pobytu w stolicy Francji. Przy recepcji czekał już na mnie Niall, który był zdenerwowany ? Przywitałam go przyjacielskim uściskiem i zniecierpliwiona poprosiłam aby zaprowadził mnie na górę.
- Ślicznie wyglądasz. - dodał kiedy winda wznosiła się.
- Dzięki. - posłałam mu zarumienione spojrzenie. - A tak w ogóle to miło, że wtajemniczyłeś mnie w szczegóły. - wyjaśniłam. Gdyby nie on to nie wiedziałabym nawet gdzie, co i jak. Szybko wysiedliśmy z widny a ja krętym korytarzykiem udałam się za nim. - Denerwuję się jak cholera. - powiedziałam bardziej do siebie niż na głos. Westchnęłam a blondyn podprowadził mnie pod drzwi, które należą do samego Harrolda. Ukryłam się za ścianką bo z pokoju Harrego ewidentnie dobiegł hałas. Niall zniknął, poprosił mnie abym nie ruszała się z miejsca a sam pomknął do jego pokoju. Zdziwiona postanowiłam dotrzymać obietnicy. Donośne hałasy nie pomogły w zachowaniu obietnicy, wyjrzałam zza paprotki i powolnym krokiem, nasłuchując ruszyłam w stronę drzwi z których niespodziewanie wyskoczył Niall. Oparł się o futrynę i zagrodził mi drogę.
- Niall, co ty do cholery wyprawiasz ? - spytałam zirytowana, próbowałam go odepchnąć, lecz na marne, miałam ochotę nastąpić mu obcasem na nogę.
- Nie chcesz tam wchodzić Abbs. - wyjąkał, te słowa podziałały na mnie jak wabik na komary. Czy oni coś ukrywają ? A co jak w łóżku zastanę baraszkującego Stylesa z jakimś żabojadem ?!
- Odsuń się Niall. - warknęłam i ztaranowałam go w przejściu.
- Żeby nie było, że nie ostrzegałem. - uniósł dłonie do góry i odszedł. Szarpnęłam za klamkę a to co tam ujrzałam spowodowało zimne strużki potu.
- Co.. do chuja tu się dzieje ? - wydukałam a szczęka mimowolnie mi opadła. Stojący obok Loczek pobladł, a ja poczułam jak upadam na ziemię.
***
Hej, hej, hej aniołeczki ! Zawitałam z świeżym rozdziałem z rana, bo twórczość Mrs.Styles z rana jak śmietana. I co zadowolone ? Raz dwa mi tu proszę opiniować.
Jak myślicie, co zastała Abigail wchodząc do apartamentu Stylesa ?
Bardzo zależy na Waszym zdaniu, na temat moich rozdziałów. Dla Was to tak niewiele a dla mnie uhonorowanie wkładu pracy jaką wkładam w prowadzenie tego bloga. Mam nadzieję, że widać jak się staram.
Jeśli macie jakieś pytania co do Abigail zapraszam na jej ASK'a.
OMG ! Pewnie ją zdradził ! Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńZdradził ją?! :O nie żartuj :D Dawaj kolejny!!!
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY. RACZEJ JEJ NIE ZDRADZIŁ. NAPISZ DZISIAJ NASTĘPNY ROZDZIAŁ !!!
OdpowiedzUsuńSUPER!!! NIE MOGE DOCZEKAC SIE NASTEMPNEGO, ciekawi mnie co zastala tam Abbi
OdpowiedzUsuńDalej dalej dalej. niee mogę się doczekac następnej części
OdpowiedzUsuńProszę napisz dzisiaj następny.Ponieważ nie mogę się doczekać. Ten jest zajebisty. <3
OdpowiedzUsuńJak ją zdradził to jadę do niego czołgiem . Pffff co do rozdziału jak zawsze świetny mam nadzieję że dodasz dzisiaj jeszcze na dobry początek tygodnia ;p Po prostu jestem twoją fanką. Albo wiem Kevin potargał mu ubrania Luis się wkurzył i wyprostował Harremu loczki. Haha genialna ja :D
OdpowiedzUsuń~Die~
o boże on jak ją zdradził to jcnhjhdncnlbil zabije go chyba, no prosze cie nie rob nam tego.A ogolnie to rozdział zajebisty *_*
OdpowiedzUsuńja myślę że jej nie zdradził, to raczej coś innego, ale co to nie mam pojęcia. Nie będę prosić o kolejny bo zrobiły to już za mnie inne dziewczyny. Ja tylko chcę ci powiedzieć że twoje rozdziały są zajebiste po prostu, zresztą liczba wyświetleń mówi sama za siebie. Jednym słowem kocham cię, ups, to dwa słowa ale chyba mogłam nie? No więc kocham i chyba nie tylko ja, tak coś mi się wydaje
OdpowiedzUsuńzajebisty. dalejjjj!!! kocham ci,ę kocham twoje opowiadania. są prześliczne
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jej nie zdradził to zupełnie coś innego. Nie mogę się doczekać kolejnego. Uwielbiam twoje opowiadania. XDDDDDddDddDDd <3*.*
OdpowiedzUsuńPROSZE DAJ DZISIAJ KOLEJNY!!!! PROSZE!!! BO NIE ZASNE :D zajebiście piszesz :*
OdpowiedzUsuńSuper, ale musiałaś w takim momencie skończyć? Czekam na następny
OdpowiedzUsuńbłaaaaaaaaaaaaaagaaaaaaaaaaam!!! niech on jej nie zdradza !! ani żeby nie było nic z Louisem (wiesz Larry itp.) niech będzie coś śmiesznego błagaaaam !! :D
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty nie mogę się doczekać następnego, umrę z ciekawości xD Asiaaa xx @love_cookies3
dalejjj. musiałaś tak skończyc ?? dodaj dzisiaj następną częśc proszę. boo nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńOMG....... co ty dziewczyno z nami robisz????? W takim momencie skończyć , ja myślałam że na zawał zejdę......... Taka wkręta w akcję , a tu bum i nie wiem co dalej , ooooo nawet mi się zrymowało , a tak w ogóle to zajebisty rozdzialik... Mam nadzieje , że dodasz dziś next'a, bo inaczej to nie będę mogła zasnąć :)
OdpowiedzUsuńŻyczę WENY <3
Nie moge w takim momencie. dawaj dalej szybko proszę
OdpowiedzUsuńOsz ty szujo!!! :D
OdpowiedzUsuńJak mogłas przerwac w takim momencie :D
Ja tu zaraz sie wykoncze nerwowo :D
Hahaaahha XD
Weny <333
No, no! Nie mam bladego pojęcia :D Może Harry i Louis coś tam... Nie chce wyjść na jakiegoś zboka .... Chyba już wyszłam xd Weny <33
OdpowiedzUsuńBożeee ! w takim momencie ? ;c mam nadzieję , że Harry jej nie zdradzi , bo to by była jakaś maskara normalnie xd powiem tyle , Twoje opowiadania są zajebiste dziewczynoo ;* mam nadzieję , że dodasz dzisiaj nowy rozdział , bo jak nie to normalnie się zabiję ;o kocham Cię , kocham Twoje opowiadania i kocham One Direction ;3 Weeny ♥
OdpowiedzUsuńwszystko, tylko nie zdrada ... Niech to nie bedzie ak każde puste opowiadanie, proszeeee.
OdpowiedzUsuńJesteś zajebista, uwielbiam twoje opowiadania ;*
Rozdział świetny jak zawsze, tylko prosze nie zdrada. To za fkne opowiadanie, żeby umieszczać w nim zdradę. Ale rozdział wspaniały. ; *
OdpowiedzUsuńJej! WoW! Hmmm, no tego to się nie spodziewałam - co się stanie?!
OdpowiedzUsuńGenialne ♥
-K
O kurcze, aż boję się co będzie w następnym rozdziale!!! oby jej nie zdradził.. ;c a tak przy okazji, to tak, wiem, nie komentuje na bieżąco ale dopiero 2 dni temu dowiedziałam się o tym opowiadaniu ;) JESTEŚ WIELKA!! ;D Anka ..
OdpowiedzUsuńJeżeli będzie tam leżeć inna pannica to jesteś strasznie przewidywalna. Zacznij odstawać od rutyny...
OdpowiedzUsuń