***UWAGA***



Zastrzegam sobie możliwość występowania wulgaryzmów i treści mogących urazić niepełnoletnich czytelników.

środa, 7 sierpnia 2013

# 64

Gdy tylko otworzyłem lodówkę wiedziałem, że łatwo nie będzie. Po wczorajszym wieczorze z Bundesligą wybrakowane są nawet zapasy jajek. Wszyscy jeszcze spali, półprzytomnie przetarłem oczy i zarysowałem na ekranie swojego telefonu graficzny zygzak w postaci kodu. Odblokowany telefon z włączonym radiem odłożyłem bezpiecznie na parapet. Przy pierwszych dźwiękach *Radioactive moja głowa sama zaczęła bujać się do rytmu a czekanie na gotującą się wodę było bardziej przyjemne niż to w głuchej ciszy. Tradycyjnie zalałem do połowy pozostawiając miejsce na mleko, które o dziwo jest. Kiedy już miałem zamiar podśpiewać refren pod nosem, mój iPhone zawiesił się co było oznaką przychodzącej wiadomości, lub co gorsza, kolejnej usterki... już chyba piątej od roku posiadania tego urządzenia. Nie, to była wiadomość. 
Przyznam, że jestem szczerze zaskoczony... Nie to złe słowo. Jestem chyba przerażony. Po ostatnim mam na pieńku u pana Turner'a a jak się dowie, że jego córeczka jest w ciąży to chyba nie będzie pałał do mnie zapałem. Trzeba to zrobić, ona ma rację. Im szybciej tym lepiej, będzie to dla niego szokiem, z resztą nie wyobrażam sobie siebie na jego miejscu. Czytam gazetę, oglądam telewizję a do salonu wkracza moja córka, uśmiechnięta od ucha do ucha z chłopakiem trzymając się za ręce. I co ot tak po prostu " Tatusiu, jestem w ciąży, będziesz na mnie zły?" Chyba bym tego nie przeżył, poprawka, ten młodzieniec by tego nie przeżył.... Więc dlatego się boję.




 Z głębokich przemyśleń wybudził mnie dźwięk oznaczający, że woda jest już zagotowana. Zalałem wrzątkiem kawę i bezpiecznie odstawiłem czajnik.

 W odpowiedzi wysłałem jedynie krótkie "ok". Chwilowo mój nastrój jak i przyjazne nastawienie do otoczenia skierowało się ku schyłkowi. Harry jesteś dużym chłopczykiem, powinieneś wziąć odpowiedzialność na swoje barki. Mówi mi głos w mojej głowie. Z zafascynowaniem przyglądałem się wirującej kawie pod wpływem ruchu metalowej łyżeczki. Cisza. Jedynie słychać dźwięk metalu obijanego o ścianki kubka.
- Co tak sam siedzisz, hm ? - Usłyszałem głos za sobą i wyraźną czyjąś obecność tuż za za mną. To tylko mój przyjaciel, Lou. Czuję, że mogę mu powiedzieć wszystko. Może ma dla mnie jakieś wskazówki ? Padł już duży odstęp czasowy od zadanego pytania, zapomniałem o tym. Zamrugałem kilkakrotnie oczami i wybudziłem się z transu.
- Cześć Louis, dobrze, że jesteś. Musimy pogadać.- Westchnąłem biorąc łyk aromatycznej cieczy. Chłopak wskoczył na blat a jego nogi rytmicznie zaczęły się poruszać wahadłowo. 
- Dawaj stary, po to tu jestem. Słucham. - Odparł ze spokojem i sięgnął po jabłko. Wgryzł się głośno a sam ten dźwięk mnie rozkojarzył. Zmarszczyłem brwi na co przyjaciel posłał mi przepraszające spojrzenie i odłożył owoc na blat. -O co chodzi? Dlaczego wyczuwam, że to poważna sprawa ? - Lou westchnął i skupił na mnie swoje  tęczówki.
- Chodzi o Abigail. - Zacząłem przerywając ciszę. 
- Oh. Coś nie tak ? - Spytał zeskakując z blatu i pokonując dystans jaki nas dzielił. Usiadł obok mnie na podłodze opierając się o ściankę lodówki. 
- Nie jest w porządku, to znaczy dzisiaj zamierzamy powiedzieć jej ojcu o tym, że jest...no wiesz
- W ciąży ? - Przytaknąłem kiwając machinalnie głową. Zaciągnąłem tlen do płuc i zacząłem mówić. 
- Tak, więc jak ty to rozpatrujesz Lou. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Chcę wypaść dojrzale, najmniej konfliktowo. Kurde, rozumiesz ? - Jęknąłem rozpaczliwie. Tysiące myśli przebiegało w tej chwili przez mój umysł a nie umiałem sklecić nawet banalnego słowa.
- Rozumiem stary, rozumiem. Czyli ma być treściwie a bezkonfliktowo, tak ? Ughh wychodziliśmy razem już z gorszych przypadków więc damy radę. - Na jego słowa moje kąciki ust lekko drgnęły ku górze, dał mi nadzieję tym sposobem. - Ja to widzę tak. Najlepiej zrobić to w najbliższym gronie rodzinnym, nie wiem jak jest u Abigail, wiem, że ma dwóch braci z kimś jeszcze mieszka. Ciocia ? Dziadkowie ? 
- Nie, mieszka z ojcem i dwoma braćmi. W grę wchodzi jeszcze pies, ale da się go przekupić.
- Okej, no to lepiej nawet. przynajmniej psa masz już po swojej stronie. - Zaśmiał się i sprzedał mi lekkiego kuksańca w bok.
- Oh zapomniałem, będzie jeszcze Meredith, ymm kobieta pana Turner'a. - Louis pstryknął palcami i przerwał mi.
- Właśnie ! No to przecież w gronie takich osób nie będzie chciał cię ukatrupić Harreh. Będzie dobrze, zobaczysz ! - Lou zarzucił na mnie swoje ramię i oparł głowę o bark. - Widzisz jaki ja jestem genialny ? - Pokiwał cwanie brwiami obrywając ode mnie łokciem w brzuch.
- W to nie wątpię. - Roześmiałem się i podniosłem z podłogi.
 ~*~

Stałam przed lustrem sklepowej przymierzali i przyglądałam się swojemu odbiciu. Jasna sukienka w kwiaty idealnie odzwierciedlała mój nastrój. Kwitnęłam, tak jak to określiła Valerie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chyba rzeczywiście potrzebna mi była chwila rozluźnienia a zakupy z przyjaciółką to nie był taki zły pomysł. Odsłoniłam zasłonkę i pokazałam się przyjaciółce, która przeglądała strony czasopisma z modą. Chrząknęłam i uraczyła mnie swoim spojrzeniem. 
- Pff idź się przebierz, ta jest zła. Wyglądasz w niej jak szalona pracownica ogrodnika. Już wolę tą wcześniejszą. - Westchnęłam i obróciłam się na pięcie. Kolejna sukienka i kolejna na nie, jestem tym już strasznie znużona. Sięgnęłam po następną rzecz z pokaźnej kupki. Większa część z niej walała się po podłodze, nie miałam czasu nawet ich odwiesić. Ta była inna, od razu wpadła mi w oko. Była w kolorze lawendy a podszyta była czarną koronką. Nie wiem dlaczego, ale mam słabość do rzeczy z akcentem koronki. Uważam, że jest w pełni kobieca i dodaje uroku swą delikatnością. Sprawnym ruchem odpięłam błyskawiczny zamek mojej poprzedniej i odłożyłam ją na wieszak. Przerzuciłam włosy na prawe ramię i wcisnęłam się od dołu w kreację. Była idealna, zakończona na 3/4 ud optycznie wydłużała nogi a bezrękawne ramiączka luźno opadały na obojczykach. Musiałam ją mieć, cokolwiek powie Carter. 
- Już ? No pośpiesz się. - Jęknęła znużona. Dokonałam ostatnich poprawek i pokazałam się jej. Spojrzałam na nią. Jej oczy świeciły a twarz mieniła się w radosnym uśmiechu. Zadowolenie i akceptację ukazała gestem uniesionego kciuka. 
- Wyglądasz ślicznie. Bierz ją, bo jest trzecia. Jeszcze trzeba cię wyszykować, moja panno. - Oh zapomniałabym ! Wspólny obiad i ta cała sprawa z ciążą.... Przytaknęłam i wróciłam by przebrać się w moje ubrania. Pozostałe sukienki wzięłam na ręce i oddałam dziękując pracownicy . Nie patrząc na jej wartość wstukałam kod pin by zapieczętować transakcję. Zdaję sobie doskonale sprawę, że muszę zacząć oszczędzać, w przyszłości muszę jakoś utrzymywać dziecko a póki co moje wykształcenie nie pozwoli mi znaleźć dobrej pracy. Kto by przyjął siedemnastolatkę, no dobra, za miesiąc osiemnastolatkę z papierem ukończenia szkoły średniej bez studiów ? Pewnie nikt, a żyć z utrzymania Harry'ego na pewno nie będę. Nie mogłabym żyć ze świadomością, że mój chłopak pracuje na mnie, to chore i nie rozumiem osób, które w ten sposób egzystują. Przyjaciółka podwiozła mnie pod sam dom, z tylnego siedzenia zgarnęłam siatkę z zakupami i pożegnałam się z nią. Kiedy jej czerwony garbus odjechał z uśmiechem na ustach pokierowałam się w stronę ganku. Zegarek na moim nadgarstku wskazywał godzinę czwartą, więc mogę się na spokojnie przyszykować. Wyjęłam z torebki klucze i przekręciłam zamek w drzwiach. 
- Wróciłam ! - Oznajmiłam wydzierając się na cały dom. Przeszłam nad śpiącym na wycieraczce Bentley'em i udało mi się go nie obudzić.
- O, córcia już jesteś ? To dobrze się składa, nakryjesz do stołu ? - Spojrzałam przed siebie, tato stał i nieporadnie wiązał sobie krawat. Odłożyłam sukienkę na komodę w przedpokoju. I posłusznie skinęłam głową. Opłukałam dłonie w zlewie i otarłam ręcznikiem. Faktycznie zaczynam czuć się już lekko ociężała, może jeszcze nie rzucam się w luźnych ubraniach w oczy, ale kiedy ostatnio przeglądałam się w lustrze zauważyłam zaokrąglające się wybrzuszenie w dolnej części podbrzusza. Lekko przeraża mnie myśl, że wkrótce będę matką. Tak na prawdę nic o tym nie wiem, mam młodego brata, ale nigdy nie przywiązywałam do niego uwagi, kiedy był jeszcze niemowlakiem. Wręcz go nie lubiłam, bo wydawał się być okropnym albinosem z opuchniętymi kończynami. Wszystko przede mną, teraz zamiast marnować czas na facebook'a będę się edukować na przeróżnych portalach a Harry nawet chciał zapisać mnie na specjalistyczne spotkania, jednak szybko wybiłam mu ten pomysł z głowy. Dokonałam ostatnich poprawek, idealnie wypolerowane sztućce odbijały światło słoneczne leżąc ustawione w poprzek talerzy według etykiety. Przygotowałam sześć miejsc dokładnie tyle ile było zaproszonych gości. Ja i Harry, Devon i Valerie i finalnie tato z Meredith.
- Skończyłam tato, zrobić coś jeszcze ? Bo... no wiesz chciałam się szykować. 
- Nie, jasne. Dzięki za pomoc, idź idź. - Odwróciłam się na pięcie. - Ammm Abby ? - Usłyszałam pytający głos mojego ojca. Przystanęłam w miejscu. 
- Tak ? 
- Nie przytyło ci się coś ostatnio grubasie ? - Pokiwał cwaniacko brwiami i roześmiał się głośno. Zmroziło mnie całkowicie, chciałam się wycofać z tej całej sytuacji, ale nie było jak, trzeba to dzisiaj zrobić. Stałam sparaliżowana i nerwowo roześmiałam się miętosząc w dłoni zwiewny materiał koszuli. 
- Pójdę już na górę. - Wycedziłam z siebie niemrawy uśmiech i pośpiesznie udałam się najpierw do pokoju mojego brata. Od razu, bez pukania wkroczyłam w przestrzeń osobistą Devon'a, który zdziwił się moją obecnością. 
- Co się stało, siostra ? - Wstał z łóżka i widząc moje lekkie zakłopotanie szybko oplótł mnie ramionami. 
- Powiem mu dzisiaj, przy wszystkich ... Chcę mieć to za sobą.- Wymamrotałam bawiąc się swoimi palcami, nigdy nie sądziłam, że mogą one być tak interesujące.
- Dobra decyzja kochanie, pomożemy wam a Meredith tylko załagodzi sytuację. Głowa do góry. - W tym momencie uniósł palcami mój podbródek. Ulokowałam swoje spojrzenie w nim, tak jak tego oczekiwał. - Nie wolno ci się przejmować, to będzie początkowo dla niego trudne, ale zrozumie. Kocha cię, jesteś jego córeczką, pogodzi się z tym. A ciąża tylko umocniła twój związek z Harry'm kotku.... To dobry chłopak, jest zapatrzony w ciebie i w pełni uważam, że będziecie wręcz zajebistymi rodzicami. - Zakończył w lekkim uśmiechu a ja poprzez łzy stłumiłam w sobie cichy chichot. Devon ma rację , Harry mnie kocha. Tak, kocha mnie. Opuszkami palców otarłam pojedyncze łzy i z całej siły uścisnęłam brata, mimo iż często mnie wkurza bardzo dobrze mieć go, jest dla mnie bardzo ważny, zaraz po Harry'm jest kolejnym mężczyzną w moim sercu. - Leć się przebierać kotku, bo nie zdążysz. O której Harry będzie ? - Wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Jakoś przed piątą, jak przyjdzie to przyprowadź go do mnie,ok ? 
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnęłam się triumfalnie i udałam się w stronę swojego pokoju. Na dzisiejszą okazję postanowiłam wybrać jeszcze pachnącą nowością sukienkę i skórzane mokasyny. Stanęłam przed lustrem i spryskałam się odświeżającą różaną mgiełką, od razu poczułam orzeźwienie i przyjemny zapach moich ulubionych kwiatów. Sprawnie poradziłam sobie z zapięciem sukienki. Teoretycznie byłam już gotowa, przebrałam się w swoją sukienkę i rozczesałam włosy, zanim wróciłam do pokoju. Podskoczyłam jak opętana a z gardła wydobył się stłumiony pisk.
- Matko boska Harry przestraszyłeś mnie ! - Wydyszałam łapiąc się za serce.
- Też się cieszę, że cię widzę. - Uroczo uśmiechnął się i zmniejszył dystans, który nas dzielił. Szeroko rozszerzył ramiona i wtuliłam się w jego pachnące ciało. Mmm męskie perfumy. Szybko zlustrowałam jak wyglądał. Czarna koszula prężąca się na jego umięśnionym torsie pozostała wetknięta w ciemne biodrówki. Zauważyłam też, że od dłuższego czasu Harry też zmienił sposób uczesania się. Teraz jego gęste, brązowe włosy zaczesane są do góry, muszę przyznać, że bardzo mu tak korzystnie.
- Zrób zdjęcie, będzie na dłużej. - Szepnął nachylając się nad moim uchem, zdałam sobie sprawę, że przez ostatnią chwilę namiętnie wpatrywałam się w niego nic sobie z tego nie robiąc. Moje policzki pokrył rumieniec i ukryłam się za grzywką. - Oj kochanie, to nic złego, jeśli twój facet cię kręci. - W tym momencie jęknęłam z zażenowania. Zawstydził mnie konkretnie. On zawsze jest taki bezpośredni, zresztą jak to chłopak ...
- Głupi jesteś. - Prychnęłam wędrując w głąb łazienki zostawiając go samego. Z półki pod lustrem wzięłam szczotkę i powróciłam do pokoju, gdzie Harry zdążył się już na tyle rozgościć by przysiąść na moim łóżku.
- Zapomniałem ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz. Nowa sukienka ? 
- Tak, teraz się podlizuj ! - Wytknęłam język i udałam obrażoną. - Tak, nowa. Dzisiaj ją kupiłam, podoba ci się ? - Spytałam zajmując miejsce obok. Oparłam głowę o jego bark a on odszukał moją dłoń, splatając nasze palce razem. Przeszły mnie dreszcze, coś na rodzaj iskry przebiegło od pasa wzwyż. Nie cofnęłam dłoni, wręcz odwzajemniłam uścisk. 
- Abby ? 
- Tak, Harry ? - Obróciłam głowę w jego stronę, kiedy jego pytanie przerwało przyjemną ciszę, która nas spowiła. Zamiast tego jego wargi naparły na mnie z łatwością napotykając moje. 
- Już nic. - Wymamrotał a ja zachichotałam ponownie łącząc nasze usta w kolejnym pocałunku. Moje palce drżały lekko, kiedy  wsunęłam je w miękkie włosy chłopaka a on sam jęknął w moje usta powodując u mnie spazm rozkoszy. Położył dłonie na moich biodrach i z łatwością przeniósł na swoje kolana. Nie protestowałam, mimo iż każdy mógł tutaj w najmniej oczekiwanym momencie po prostu wejść. W duchu dziękowałam za zasady panujące w tym domu. Nie pukasz - nie wchodzisz. Jedną z moich dłoni dotknęłam jego policzka, a drugą położyłam na jego karku, aby nasze usta były bliżej. Owinęłam nogi wokół jego pasa, chcąc go mieć bliżej, tylko i wyłącznie dla siebie. Potrzebowałam jego obecności, bardzo. Z bocznej perspektywy wyglądaliśmy jak dwójka zdesperowanych ludzi, którzy wzajemnie pożerają sobie języki. Byliśmy wygłodniali tego uczucia, wygłodniali siebie .
- Kochani, kolacja gotowa! – Głos mojego ojca odbił się echem po całym domu, więc delikatnie odepchnęłam od siebie Harry'ego. Z uśmiechem wtuliłam podbródek w zagłębienie jego szyi.
- Musimy iść ... - Mruknęłam zostawiając pojedyncze pocałunki na jego szyi. Odchylił głowę w tył robiąc więcej miejsca dla mnie, spodobała mi się dominacja nad nim, był taki bezbronny. Harry delikatnie usadził mnie na moim poprzednim miejscu a ja zdziwiona przypatrywałam się jego poczynaniom. 
- Zwariowałem. - Westchnął szybko kierując się do łazienki. Zdziwiona zmarszczyłam brwi i poprawiłam sukienkę. - Harry, wszystko okej ? Coś nie tak ? 
- Domyśl się ... 
Nie, to nie może być to o czym myślę. Z wrażenia przysiadłam i przytknęłam dłoń do ust by nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Czy ja właśnie podnieciłam Harry'ego ? 
- Oh ! - Westchnęłam zakłopotana i spłonęłam rumieńcem. Siedziałam już cicho dopóki Harry nie opuścił łazienki. Sytuacja była niezręczna, bynajmniej dla mnie. Z drugiej strony dobrze wiedzieć ... Z przemyśleń gwałtownie wybudził mnie dźwięk zamykanych drzwi. Podniosłam się z miejsca.
- Chodźmy już lepiej. Tata będzie się denerwował niepotrzebnie. Gotowy ? 
- Chyba... to znaczy tak, gotowy. - Poprawił się i podał mi dłoń. Zeszliśmy ze schodów i pojawiliśmy się w jadalni. Wszyscy już byli. Meredith z uśmiechem przyglądała się naszej osobie, Valerie zacięcie o czym dyskutowała z Devon'em a miejsce taty było już wolne. 
- Cześć słońce, ślicznie wyglądasz Abby. - Przywitała się uśmiechnięta Meredith.
- Miło cię widzieć, pamiętasz Harry'ego ? - Wskazałam na niego a ona pokiwała przytakując głową. 
- Dzień dobry . - Tajemniczy uśmiech wkradł się na jego twarz i zajęliśmy miejsca. Ja naprzeciwko Valerie, Harry po mojej lewej a na przeciw Devon,a. Meredith i tata jak na głowę domu przystało, zajmowali miejsca na dwóch przeciwległych krańcach stołu. Pomachałam przyjaciółce a ona mrugnęła tylko oczkiem.
- O dobrze, że jesteście. Bałem się, że wystygnie. - Odparł tak jakby oddychając z ulgą. .
- Dzień dobry panie Turner. Miło pana widzieć i dziękuję za zaproszenie. - Zabrał głos, będąc totalnie kulturalnym i ugrzecznionym. Widziałam jak się denerwuje i dosyć głośno przełyka ślinę. Ja sama jestem już odrętwiała.
- A więc Harry. Powiedz mi proszę, jakie masz plany na przyszłość ? - Ooho, mój tato rozpoczyna przesłuchanie. Z zafascynowaniem podparł się łokciami o stół. W geście otuchy chwyciłam pod spodem jego dłoń.
- Panie Turner, jestem muzykiem i utrzymuję się tylko z przychodów zespołu. 
- Tylko ? - Bąknęła Valerie i załagodziła atmosferę śmiechem. Moje kąciki ust drgnęły ku górze, widząc, że żart się przyjął. Tylko ? Przecież on ma cholernie dużo pieniędzy i może z nimi robić co mu się żywnie podoba. Jest na liście najbogatszych dzieciaków w Anglii, ludzie....
- Dobrze Harry, a gdzie w tym wszystkim miejsce dla mojej córki ? Skoro macie być razem to muszę mieć pewność, bo Abby potrzebuje mieć kogoś blisko przez cały czas. 
- Oh tato.... - Jęknęłam, niech on się nie zapędza.
- Zapewniam pana, że o mój czas wolny proszę się nie martwić. Z resztą jego całość poświęcam pańskiej córce. - Zerknął na mnie ukradkiem, był strasznie dzielny. Wszyscy uważnie słuchali tego jak dojrzale się wypowiada i nie daje się złapać za słówka.  - W następnym roku nie planujemy trasy, nic mi o tym nie wiadomo, a nawet jeśli by była, to już jedną mamy za sobą . - Przytaknęłam mając w pamięci naszą rozłąkę, każdy samotnie spędzony dzień i nasze spotkanie w Paryżu... później te głupie zdjęcia, rozstanie i mój wyjazd. Zaczęliśmy jeść a czas mi się niesamowicie dłużył, mimo wszystko chciałam mieć już to wszystko za sobą. Co za paradoks.  Nie wytrzymałam, gwałtownie odsunęłam krzesło przez co zwróciłam uwagę wszystkich zgromadzonych. Puściłam dłoń Harry'ego i wstałam. 
- Tato... jest coś o czymś musisz się dowiedzieć. - Szukałam wsparcia po wszystkich jednak nie potrafiłam tego dostrzec, widziałam jedynie przejęte spojrzenie Harry'ego i dopingujące kciuki brata. 
- Tato... bo ja i Harry spodziewamy się dziecka.
~*~
* Radioactiove - Imagine Dragons -> click  

 Da bum tss. Długi, co ?  Tego się chyba nikt, nie spodziewał co ? :) Jestem zadowolona, że część tego mamy już za sobą. Muszę przyznać, że tego typu rozdziały dosyć ciężko skonstruować nie bazując na własnych doświadczeniach... mogłabym w sumie zasięgnąć rady mojej koleżanki, która jest w podobnej sytuacji, no ale mniejsza o to. Jeszcze tylko przebrnąć przez reakcję ojca Abby, ale to muszę jeszcze wszystko dokładnie przemyśleć i rozpracować. Małego drama nie zaszkodzi. 
Trzymajcie się i do następnego rozdziału : )) 

I w tym momencie pada pytanie, czy odpowiada Wam taka forma "sms'ów" ? Wydaje mi się, że to fajny pomysł. Zostawiam to do Waszej decyzji i proszę o odzew bo nie wiem co robić. Jeśli pomysł się przyjmie to zostawiamy, a jeśli nie to wracamy do poprzedniej formy. Ale i tak zrobię ankietę. : ))
Jestem teraz dostępna na ASK'ach postaci. Zapraszam .
-> http://ask.fm/AbigailOfficial <-
  -> http://ask.fm/HarryOfficialxxo <-

32 komentarze:

  1. Dziewczyno kurde w takim momencie ? :cccc
    jak miglas ni to zrobic, ale rozdzial zreszta jak kazdy jest zajebisty. Ale no kurw. w takim momencie ? ;cc
    Czekam na następny ;*
    Twoja Zuch Marcel <3 <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju !!! no nie mogę, jak śmiesz przerywać w takim momencie ??!!haha ;p nie mogę doczekać się na tą reakcję, mam nadzieję, że będzie ciekawa :D :D rozdział niesamowity i jak zawsze, czekam z niecierpliwością na następny ;) uwielbiam Cię. asia: @love_cookies3 <3 xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego w taki momencie?? Ryczę :( no ale rozumiem cię bo sama prowadzę bloga z opowiadaniem i wiem, że czasem trzeba sobie to wszystko poukładać i mieć czas na napisanie kolejnego rozdziału. Nie mogę się doczekać, chcę wiedzieć jak zareaguje ojciec Abbs. A ten pomysł z sms'ami jest niesamowity. Podoba mi się. Jest w tym coś takiego ciekawego :D
    Życzę weny i czekam na kolejny :D
    A na ten rozdział to mucha nie siada, po prostu wspaniały!!!
    pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jak zwykle świetny <3
    ta forma sms'ów bardziej mi się podoba:)
    z niecierpliwością czekam na następny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  5. ooooo ja nie mogę.... ciekawa jaka będzie reakcja ojca Abby. trzymam za nią kciuki :d

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciu *.* nię wiem co napisać <3 jest cudownie i już nie mogę doczekać się następnego<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Następny! Następny!! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. *
    Gwjsnehxgsnxh, MUSIAŁAŚ.PRZERYWAĆ.W.TAKIM.MOMENCIE?! xD i teraz musze czekać na nowy rozdział? D: a pfy, pfy. U.U Na kiedy planujesz 65? XD Czekam z niecierpliwością na następny rozdzialik cnie. No i ten Kocham Cię i twoje opowiadanie/a i w ogòle to jak piszesz. < 3 
    Wierna czytelniczka: You'll never love yourself 
    Half as much as I love you

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. NO JA CĘ CHYBA KIEDYŚ UDUSZĘ ! NO KOBIETO W TAKIM MOMENCIE. NO ZLITUJ SIE *.*
    Hahahha. C u U u D o W n Y *.*
    KOCHAM *.*
    OmG <3

    OdpowiedzUsuń
  11. sms-y swietny pomysl. Juz nie moge doczekac sie reakcji taty abby ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba umrę *o* w takim momencie! Nie wytrzymam chyba do następnego rozdziału xd forma sms'ów bardzo fajna ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezuu w takim momęcie ;D No ja sie wykończe xdd roździał fajny i przemyślany ;)) czekam na następny .;p weny .;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Serioo ? W takim momencie ?? Ale rozdział świetny, ciekawe jak zareaguje ^^
    I jeszcze jedno zmieniłam nazwę z @Kasiaa_1D na @HoranoweLoveee mogłabyś mnie informować ?

    OdpowiedzUsuń
  15. O ta nowa forma Sms lepsza ;) A rozdział super, już się nie mogę doczekać kolejnego. ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. boze, kocham normalnie te opowiadania! a co najdziwniejsze, nie byłam ani jak na razie nie jestem directionerką, ale sama fabuła wciąga. czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezuu to jest świetne ^^ kocham to .!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. W sumie moment idealny na przerwanie, bo się teraz będzie lepiej czekało na następny *-*
    Świetne, świetne, świetne <33
    Sms'y są fajne w takiej formie :))

    OdpowiedzUsuń
  19. świetny dawaj nastepny szybko

    OdpowiedzUsuń
  20. zajebisty!!! dawaj dalejjj !!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Mi się podobają te smsy i to bardzo :D Fajnie to wygląda :)
    Aaaaa skońćzyłaś w takim momencie?! :( Ale podobało mi się to zakończenie, zrobione tak żywo. Ciekawa jestem jak wymyślisz reakcję ojca, i to bardzo^^
    Czekam z niecierpliwością na 65 :D
    /Angry Krychu

    OdpowiedzUsuń
  22. mam juz konto. tag.
    a wiec, bardzo mi sie podoba a koncowka trzyma w napieciu :)
    masz baardzo rozwiniete slownictwo :D
    a ta wersja sms jest lepsza :))
    czekam na 65 :D :D

    OdpowiedzUsuń
  23. :D niesamowite :D świetnie piszesz

    OdpowiedzUsuń
  24. Nominowałam Cie do Versatile Blogger Award. Po więcej informacji zapraszam tu:
    http://byc-strozem.blogspot.com/2013/08/nominacja-do-versatile-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  25. Kurde super ekstra , ale taki moment ?
    Jezu strasznie mi się podoba . Kocham to opowiadanie . Jest lepsze od dark ięcej rzeczy się dzieje .
    Weny weny i jeszcze raz WENY .
    //julka

    OdpowiedzUsuń
  26. Przeczytałam wszystko od samego początku i jestem pod wrażeniem! :) Świetnie piszesz, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  27. Aaaaaaaaaaaaaa kiedy następny????
    Kocham to twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Mimo że nie jestem fanką 1D czytam opowiadanie, uwielbiam je! Napisz kolejny rozdział, kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
  29. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger, więcej szczegółów znajdziesz na moim blogu http://anne-zayn-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. O matko proszę cie dodaj nowy rozdział bo nie mogę się doczekać <3 twoje opowiadania są super <3

    OdpowiedzUsuń