Serce Abigail panicznie kołatało pod żebrami. Wszystkie spojrzenia
były skupione na nich. Okryła się cała zimnym potem, jednocześnie
czuła jak wstyd zalewa czerwienią policzki. Ta chwila zdawała się
trwać wieczność. Stała tak odrętwiała od dłuższego czasu oczekując jakiejkolwiek reakcji swojego ojca. On zaś zaczął rozchylać usta aby przemówić. Rozdygotana siedemnastolatka obawiała się opinii swojego ojca, który był dla niej bardzo ważny. Od zawsze mieli dobry kontakt i nie chciała by teraz coś się zmieniło. Harry wyczekiwał na to co się stanie, a zarazem nie chciał poznać prawdy. Bał się jej i skutków jakie mogą nadejść.
- Tato, powiedz coś, proszę ... - Dziewczyna wypowiedziała te słowa łamiącym się głosem. W kącikach jej oczu zaczynały się formować słone łzy. Nikt nie odważył się zabrać głosu w tej sytuacji. Chłopak widząc stan emocjonalny swojej dziewczyny chciał podejść, uczynić coś by poczuła się lepiej, ale bał się postawić jakikolwiek krok. Cedrick niespodziewanie podszedł do swojej córki i zamknął ją w swoich ramionach. W pomieszczeniu zapanowała głucha cisza. Wszyscy stali w ciszy zaskoczeni przebiegiem trudnej do zinterpretowania sytuacji. Słychać było tylko cichy szloch drobnej blondynki. Harry czuł się strasznie. To było jak oczekiwanie na ścięcie, lub najgorsze co mogło go spotkać, lecz nie wiedział co to będzie. Z uwagą obserwował swoją dziewczynę tulącą się do swojego ojca. Abigail nic nie powiedziała tylko wlepiała w rodziciela swoje smutne
i mokre od łez tęczówki. Cisnęło jej się na usta wiele słów
tłumaczących, że nie chciała żeby tak się stało. Lecz nie wydobyła
z siebie żadnego dźwięku. Po prostu nie mogła...
- Już nie płacz dziecko, teraz musisz być silna. Mam nadzieję, że masz świadomość, ogromnych zmian jakie nadejdą w twoim życiu ? - Córka nieśmiało przytaknęła, słuchała uważnie jego cennych jak złoto słów. - Nie powiem, że to najlepsze co mogło mi się przytrafić, nie wyobrażałem sobie, że moja córka tak wcześnie... - Urwał i dał szansę każdemu kto słuchał na własne dokończenie tego zdania. Nie mogło mu przejść przez gardło, że jego ukochana córeczka, oczko w głowie wstąpiło w etap dorosłości i współżycia, że w ogóle zaznała tego uczucia tak wcześnie. Mimo to nie miał do niej żalu, miał jedynie wątpliwości do tego co przyniesie przyszłość. Meredith siedziała w bezruchu i przyglądała się rodzinnej sytuacji.
- Już nie płacz dziecko, teraz musisz być silna. Mam nadzieję, że masz świadomość, ogromnych zmian jakie nadejdą w twoim życiu ? - Córka nieśmiało przytaknęła, słuchała uważnie jego cennych jak złoto słów. - Nie powiem, że to najlepsze co mogło mi się przytrafić, nie wyobrażałem sobie, że moja córka tak wcześnie... - Urwał i dał szansę każdemu kto słuchał na własne dokończenie tego zdania. Nie mogło mu przejść przez gardło, że jego ukochana córeczka, oczko w głowie wstąpiło w etap dorosłości i współżycia, że w ogóle zaznała tego uczucia tak wcześnie. Mimo to nie miał do niej żalu, miał jedynie wątpliwości do tego co przyniesie przyszłość. Meredith siedziała w bezruchu i przyglądała się rodzinnej sytuacji.
- Przepraszam was wszystkich, ale muszę porozmawiać z Harry'm sam na sam. - Powiedział odsuwając od siebie drobne ciało córki. Styles przełknął głośno ślinę na znak tego co nadejdzie.
- Ale tato... - Jęknęła płaczliwie chwytając go za dłoń. Widok płaczącej Abigail łamał mu serce, wiedział, że nie może postąpić zbyt pochopnie w stosunku do jej chłopaka, byłby wtedy na straconej u córki pozycji, która stała murem za tym chłopcem. Miał tę świadomość i nie chciał ryzykować, mimo wszystko.
- Abigail, idź proszę do pokoju. - Dziewczyna jeszcze chwilę stała w bezruchu miętosząc nerwowo skrawek materiału sukienki. Jakby dedukowała cały obrót sprawy. Odeszła posłusznie według woli ojca. - Harry, wyjdźmy na zewnątrz. - Dziewiętnastolatek podniósł się bez słowa udał się za zanikającą za drzwiami tarasowymi sylwetką ojca Abigail. Otarł spocone dłonie w spodnie i odchrząknął szykując się do rozmowy. Zamknął za sobą oszklone drzwi i przybliżył się. Cedrick spoglądał w wyjątkowo gwieździste niebo tej nocy. Ptasi śpiew też jakoś zamilkł, tylko świerszcze z rzadka cicho cykały. Drzewa zerwały się pod wpływem ciepłego powiewu. Noc zapowiadała się bezchmurnie i jakże zachęcająco.
- Słuchaj no młody człowieku. - Na te słowa Harry jakby z transu wybudził się i szerzej otworzył oczy. Nim się obejrzał został przyparty do otynkowanej ściany domu. - Straciłem przez ciebie żonę i jestem na dobrej drodze by stracić córkę, wiesz ? - Syknął wściekle przeglądając jego oczy. Zacisnął pięści na kołnierzyku chłopaka. - Nie za wiele jak na dziewiętnastoletniego smarkacza ? - Młodszy zachował zimną krew i nie ruszył się ani na moment, nie darowałby sobie, gdyby poniosły go nerwy. - Który miesiąc ?
- Drugi, to znaczy trzeci, już trzeci. - Szybko poprawił się a mężczyzna puścił wolno chłopaka i chwycił się za głowę wsuwając palce we włosy. Nie mógł w to uwierzyć, to go przerosło, nie umiał być spokojnym.
- Gówniarz. - Splunął z ukosa przypatrując się młodszemu. - I co ? I tak bez skrupułów dobrałeś się do majtek mojej córki ? - Wrzasnął a jego donośny głos rozniósł się echem po okolicy. - Nie tak ją wychowałem. - Mruknął pod nosem. - I co ty śpiewający chłopczyku planujesz z tym zrobić ? Zostawisz ją z tym problemem samą ? - Zadrwił ironicznie się śmiejąc. W Styles'ie zawrzało, na określenie nienarodzonego dziecka problemem. Obelgę pominął, nie raz już słyszał z ust antyfanów nawet gorsze rzeczy na swój temat, był już do tego przyzwyczajony, nie reagował.
- To nie jest problem. To jest nowe życie, które nadaliśmy. - Odepchnął się od ścianki i oparł posturę na drewnianej balustradzie, był odważniejszy. - Może to i wcześnie o wiele za wcześnie, Abigail zostanie matką w wieku osiemnastu lat ale wierzę w to, że nam się uda. Nie może pan tego pojąć ? Pogodzić się z tym ? - Harry miał świadomość, że wysłuchanie jego osoby nie należało do najprostszych
i najprzyjemniejszych czynności Cedrick'a, ale musiał w pełni wykorzystać szansę. - Nigdy nie zostawię Abigail, traktuję ten związek na poważnie, zawsze traktowałem a dziecko to tylko umocni. - Odpowiedział pewny siebie, zapatrzony w ich wspólną przyszłość. Starszy milczał i skrycie interpretował słowa chłopaka, mimo iż był negatywnie do niego nastawiony, wewnątrz odczuwał wyraźną ulgę, że ten zachowywał się bardzo dojrzale.
- Nie tak porozmawiamy Harry...- Starszy wyszedł ku niemu z zaskakującą wiązanką słów. - Poczekaj, muszę to jeszcze chwilę przemyśleć. - Odetchnął głośno i przykucnął wplątując dłoń we włosy. Styles skinął głową i przeszedł się po tarasie zaciągając do płuc rześkie, wieczorne powietrze.
- Muszę mieć więcej czasu by sobie to wszystko poukładać, ale powiedz mi co ty chcesz teraz zrobić ? Nie mówię, że od razu mi to przyjdzie z łatwością, ale słucham cię uważnie Harry. - Młodszy uznał to za sygnał gotowości, teraz ma swoją szansę by odmienić swoją opinię w oczach ojca swojej ukchanej.
- Panie Turner nigdy nie podważyłbym swojego uczucia do pańskiej córki. Kocham Abigail, kochałem zawsze... a ta sprawa z pańską żoną ... straszne zamieszanie, jednak ja nie byłem pochłonięty tym "związkiem"- Na to słowo wykrzywił twarz, przywracając do swojej głowy wspomnienia z tamtych zdarzeń.
- Dobrze, powiedzmy, że tego nie było, wiem jak zachowywała się moja żona do mężczyzn nawet w mojej obecności, więc wolę nie wiedzieć jak na osobności, tam gdzie mnie nie było... Pomińmy ten temat. Nie mniej jednak mamy tutaj dużej wagi sprawę. Moja córka jest w ciąży a ty jesteś ojcem. Jak ty się na to zapatrujesz ?
- Panie Turner ... Nie mieliśmy dużo czasu na przemyślenia, sami dowiedzieliśmy się o tym nie tak dawno temu. Jednak nigdy nie zostawiłbym Abigail samej. Potrzebuje teraz wsparcia, ma prywatnego lekarza, mój znajomy ukończył z wyróżnieniem Kings Colege London i teraz sam prowadzi klinikę. Do niego trafiła Abigail i jak na ten etap, płód rozwija się prawidłowo a Abby czuje się bardzo dobrze. Nudności nie zdarzają się często, jeśli już to wcześnie rano. - Cedrick wybauszył oczy. W tym momencie przyjął za dużo informacji jak na tak krótki okres czasu. Był w szoku z postawy młodszego, nigdy nie podejrzewałby go o tak racjonalne podejście do sprawy. Prywatny lekarz ? Zaczynał powoli zmieniać nastawienie do chłopca. Nie sądził, że traktuje to tak poważnie a jego córka jest pod prawidłową opieką specjalisty. - Moim marzeniem jest byśmy byli dalej razem, kontynuowanie tego związku, miłości i przebywania ze sobą. To zwariowane, ale chciałbym byśmy mogli zamieszkać razem, mam na oku bardzo przyzwoity dom, ale to najpierw musiałbym z panem zamienić kilka zdań. Nie mógłbym zatwierdzić transakcji bez pana zgody. Ale o tym później .- Harry zakończył posyłając przelotne spojrzenie swojemu rozmówcy, oddychał spokojnie jednak wewnątrz kołatały nim nerwy, za wszelką cenę chciał wypaść dobrze i to go spalało. Kiedy zakończył mówić pochłonęła ich nurtująca cisza, oparł się o ścianę i osunął siadając płasko.Wracając do drobnej blondynki ... Abigail przerażona leżała zwinięta w kłębek na łóżku i cicho popłakiwała. Bała się o siebie i o swojego chłopaka. Nie wiedziała co może przynieść rozmowa dwóch mężczyzn na werandzie w ogrodzie. W głębi serca tliła się nadzieja, że może jednak uda im się żyć normalnie, w zgodzie a ojciec zaakceptuje to, że wkrótce zostanie dziadkiem. Chciała być optymistką, pragnęła nią być za wszelką cenę, jednak nastawiona była zupełnie na odwrót. Nie da się opisać słowami ile myśli przewijało się przez jej młodociany umysł, ile scenariuszy i rozwiązań. Gdyby nie wchodziła na ten czat pewnie nie spotkałaby Harry'ego - miłości swojego życia. Gdyby nie odwiedziła go wtedy w Londynie nie byłaby teraz w zaistniałej sytuacji. Nie byłaby w ciąży a Harry nie musiałby się przed nikim a zwłaszcza jej ojcem tłumaczyć. Czy to wszystko jest więc warte tego zachodu ? Rozmyślała długo i wiele. Rozwinęła dużo rozmaitych wątków i nadała im pierwowzór. Marzyła jak każda nastolatka. Chciała wziąć ślub o zachodzie słońca w bajkowej aurze, pragnęła stąpać po zroszonym trawniku o świcie w swoich własnych czterech kątach. Chciała iść przez życie z Harry'm i przyjaciółmi przy boku, dalej w dobrych stosunkach z ojcem, jednak czy jedno z drugim idzie w parze ? Valerie w tym wypadku nie umiała pomoc swojej przyjaciółce. Oboje wraz z Devon'em i Meredith, która nie kryła zdziwienia podczas akcji rodzinnej mieli miny wręcz nietęgie. Chłopak nie potrafił się ruszyć z miejsca a co dopiero przeprowadzać rozmowy z siostrą. Sytuacja w ogrodzie stała się mniej napięta. Starszy z młodszym pochłonięci byli rozmową na temat jednej, najważniejszej osoby w ich życiu. Ojciec i chłopak, który stanie się ojcem.
- Harry późno już, powinieneś już pójść chłopcze. - Przemówił podsumowując Cedrick Turner, który bił się ze swoimi myślami, czy ustąpić umie i postąpić zgodnie z rozsądkiem ? Sam nie mógł do końca zrozumieć dlaczego w tak szybkim czasie zdążył zrozumieć całą ich historię i nawet przybliżyć się do myśli nadchodzącego dziecka. Bił się ze sobą, nie mógł być też zbyt miły, nie tolerował tej rzeczy, jednak miał myśli odmienne, a mówi się, że nie ma się tej pewności jeśli powstaje jakieś ale. No właśnie. Czy podczas jednego wieczora rozsądnie będzie, jeśli zmieni swoje nastawienie do Styles'a tylko przez to, że wczuł się w ich opowiastki miłosne ? Nie mógł też tak postąpić, byłby wtedy zbyt uległy, jednak chciał dobrze dla tego chłopaka i swojej córki, jednak wszystko w swoim czasie. - Idź już Harry. Póki co nie przychodź tutaj, muszę porozmawiać z córką, poukładam to sobie na spokojnie. Nie chcę cię tu jeszcze widzieć. To mój dom. - Wyraźnie zaznaczył swoją dominację i niczym samiec alfa dumnie naprężył mięśnie.
- Ale .... - Usta młodego drgnęły .
- Żadnego ale. Harry, jestem wyjątkowo opanowany. Proszę nie prowokuj mnie. - Brunet nie chciał się narażać i zgodnie z wolą właściciela domu opuścił jego posesję ów wcześniej żegnając się z nim, jak na kulturalnego chłopaka przystało.
To był długi dzień.
- Nie tak porozmawiamy Harry...- Starszy wyszedł ku niemu z zaskakującą wiązanką słów. - Poczekaj, muszę to jeszcze chwilę przemyśleć. - Odetchnął głośno i przykucnął wplątując dłoń we włosy. Styles skinął głową i przeszedł się po tarasie zaciągając do płuc rześkie, wieczorne powietrze.
- Muszę mieć więcej czasu by sobie to wszystko poukładać, ale powiedz mi co ty chcesz teraz zrobić ? Nie mówię, że od razu mi to przyjdzie z łatwością, ale słucham cię uważnie Harry. - Młodszy uznał to za sygnał gotowości, teraz ma swoją szansę by odmienić swoją opinię w oczach ojca swojej ukchanej.
- Panie Turner nigdy nie podważyłbym swojego uczucia do pańskiej córki. Kocham Abigail, kochałem zawsze... a ta sprawa z pańską żoną ... straszne zamieszanie, jednak ja nie byłem pochłonięty tym "związkiem"- Na to słowo wykrzywił twarz, przywracając do swojej głowy wspomnienia z tamtych zdarzeń.
- Dobrze, powiedzmy, że tego nie było, wiem jak zachowywała się moja żona do mężczyzn nawet w mojej obecności, więc wolę nie wiedzieć jak na osobności, tam gdzie mnie nie było... Pomińmy ten temat. Nie mniej jednak mamy tutaj dużej wagi sprawę. Moja córka jest w ciąży a ty jesteś ojcem. Jak ty się na to zapatrujesz ?
- Panie Turner ... Nie mieliśmy dużo czasu na przemyślenia, sami dowiedzieliśmy się o tym nie tak dawno temu. Jednak nigdy nie zostawiłbym Abigail samej. Potrzebuje teraz wsparcia, ma prywatnego lekarza, mój znajomy ukończył z wyróżnieniem Kings Colege London i teraz sam prowadzi klinikę. Do niego trafiła Abigail i jak na ten etap, płód rozwija się prawidłowo a Abby czuje się bardzo dobrze. Nudności nie zdarzają się często, jeśli już to wcześnie rano. - Cedrick wybauszył oczy. W tym momencie przyjął za dużo informacji jak na tak krótki okres czasu. Był w szoku z postawy młodszego, nigdy nie podejrzewałby go o tak racjonalne podejście do sprawy. Prywatny lekarz ? Zaczynał powoli zmieniać nastawienie do chłopca. Nie sądził, że traktuje to tak poważnie a jego córka jest pod prawidłową opieką specjalisty. - Moim marzeniem jest byśmy byli dalej razem, kontynuowanie tego związku, miłości i przebywania ze sobą. To zwariowane, ale chciałbym byśmy mogli zamieszkać razem, mam na oku bardzo przyzwoity dom, ale to najpierw musiałbym z panem zamienić kilka zdań. Nie mógłbym zatwierdzić transakcji bez pana zgody. Ale o tym później .- Harry zakończył posyłając przelotne spojrzenie swojemu rozmówcy, oddychał spokojnie jednak wewnątrz kołatały nim nerwy, za wszelką cenę chciał wypaść dobrze i to go spalało. Kiedy zakończył mówić pochłonęła ich nurtująca cisza, oparł się o ścianę i osunął siadając płasko.Wracając do drobnej blondynki ... Abigail przerażona leżała zwinięta w kłębek na łóżku i cicho popłakiwała. Bała się o siebie i o swojego chłopaka. Nie wiedziała co może przynieść rozmowa dwóch mężczyzn na werandzie w ogrodzie. W głębi serca tliła się nadzieja, że może jednak uda im się żyć normalnie, w zgodzie a ojciec zaakceptuje to, że wkrótce zostanie dziadkiem. Chciała być optymistką, pragnęła nią być za wszelką cenę, jednak nastawiona była zupełnie na odwrót. Nie da się opisać słowami ile myśli przewijało się przez jej młodociany umysł, ile scenariuszy i rozwiązań. Gdyby nie wchodziła na ten czat pewnie nie spotkałaby Harry'ego - miłości swojego życia. Gdyby nie odwiedziła go wtedy w Londynie nie byłaby teraz w zaistniałej sytuacji. Nie byłaby w ciąży a Harry nie musiałby się przed nikim a zwłaszcza jej ojcem tłumaczyć. Czy to wszystko jest więc warte tego zachodu ? Rozmyślała długo i wiele. Rozwinęła dużo rozmaitych wątków i nadała im pierwowzór. Marzyła jak każda nastolatka. Chciała wziąć ślub o zachodzie słońca w bajkowej aurze, pragnęła stąpać po zroszonym trawniku o świcie w swoich własnych czterech kątach. Chciała iść przez życie z Harry'm i przyjaciółmi przy boku, dalej w dobrych stosunkach z ojcem, jednak czy jedno z drugim idzie w parze ? Valerie w tym wypadku nie umiała pomoc swojej przyjaciółce. Oboje wraz z Devon'em i Meredith, która nie kryła zdziwienia podczas akcji rodzinnej mieli miny wręcz nietęgie. Chłopak nie potrafił się ruszyć z miejsca a co dopiero przeprowadzać rozmowy z siostrą. Sytuacja w ogrodzie stała się mniej napięta. Starszy z młodszym pochłonięci byli rozmową na temat jednej, najważniejszej osoby w ich życiu. Ojciec i chłopak, który stanie się ojcem.
- Harry późno już, powinieneś już pójść chłopcze. - Przemówił podsumowując Cedrick Turner, który bił się ze swoimi myślami, czy ustąpić umie i postąpić zgodnie z rozsądkiem ? Sam nie mógł do końca zrozumieć dlaczego w tak szybkim czasie zdążył zrozumieć całą ich historię i nawet przybliżyć się do myśli nadchodzącego dziecka. Bił się ze sobą, nie mógł być też zbyt miły, nie tolerował tej rzeczy, jednak miał myśli odmienne, a mówi się, że nie ma się tej pewności jeśli powstaje jakieś ale. No właśnie. Czy podczas jednego wieczora rozsądnie będzie, jeśli zmieni swoje nastawienie do Styles'a tylko przez to, że wczuł się w ich opowiastki miłosne ? Nie mógł też tak postąpić, byłby wtedy zbyt uległy, jednak chciał dobrze dla tego chłopaka i swojej córki, jednak wszystko w swoim czasie. - Idź już Harry. Póki co nie przychodź tutaj, muszę porozmawiać z córką, poukładam to sobie na spokojnie. Nie chcę cię tu jeszcze widzieć. To mój dom. - Wyraźnie zaznaczył swoją dominację i niczym samiec alfa dumnie naprężył mięśnie.
- Ale .... - Usta młodego drgnęły .
- Żadnego ale. Harry, jestem wyjątkowo opanowany. Proszę nie prowokuj mnie. - Brunet nie chciał się narażać i zgodnie z wolą właściciela domu opuścił jego posesję ów wcześniej żegnając się z nim, jak na kulturalnego chłopaka przystało.
To był długi dzień.
***
Oh Chryste, nie wierzę, że udało mi się to napisać, jednak nie jest to do końca po mojej myśli. W pewnym stopniu zgubiłam wątek i później za cholerę nie mogłam zaskoczyć o co mi wcześniej chodziło, no ale... Przepraszam, że musieliście tak długo czekać na rozdział, jednak patrząc na mój czas wolny to na prawdę nie miałam kiedy siąść i pisać beztrosko z laptopikiem na kolankach, oh nie. Niestety ja kobieta pracująca !
Mam nadzieję, że #65 przytrzymał Was nieco w napięciu i czekam na relacje tuż pod spodem : )
***
Szukam osoby do współpracy na tym blogu. Więcej info :
Pozdrawiam cieeeeeeeeeplutko . xx
Zabiłaś mnie <3 OMG, oddycham, jest dobrze... Jesteś świetna- Twoje opowiadanie jest przegenialne <3 Kocham, kocham, kocham <3
OdpowiedzUsuńfap fap fap *,* zajebisty <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, mam nadzieję że ojciec Abigail zaakceptuje to co się stało i pozwoli im zamieszkać razem. Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńCałuski Domkaa!:***
Zapraszam do mnie :P http://kolomanska11.blogspot.com/ :))
dziewczyno ten rozdział jest świetny! myślałam, że Hazza nieźle oberwie ale jednak nie :D nie mogę doczekać się na następny, uwielbiam cię @love_cookies3 xxx
OdpowiedzUsuńJa cie zpierdziele, ile emocji, tez mam nadzieje ze ojciec Abigail polubi bardziej Harrego i pozwoli im razem mieszkac. Masz talent dziewczyno
OdpowiedzUsuńHm, NIE MOGĘ SIĘ JUŻ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO!!! <3
OdpowiedzUsuńCudowny, genialny, świetny <3 Jak zwykle z resztą :P Całkiem niedawno natknęłam się na twój blog i jednego dnia nadrobiłam wszystkie rozdziały, nie mogłam oderwać się od czytania :) Piszesz mega fajnie i z niecierpliwością czekałam na ten rozdział. Jest idealnie taki jak to sobie wyobraziłam. Zaskakujący, ale nie 'przytłaczający'. Czekam na następny :) :* !
OdpowiedzUsuńDobre, dobre! Trzeba było czekać, ale jak zawsze - opłacało się! Mam nadzieję, że następny również pozytywnie mnie zaskoczy :)
OdpowiedzUsuńZarąbisty!
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Bo na ten nie mogłam się naczekać
Uwielbiam twoje opowiadanie <3
kocham Twoje opowiadanie aaaaaaaaaaa <3
OdpowiedzUsuńNIe lubie zbyt Abigail - zamiast wysłuchać Harrego zachowała sie jak zimna sucz -.-
Super ;D
OdpowiedzUsuńWoowww
OdpowiedzUsuńJest świetny czekam na next
OdpowiedzUsuńBuedny Harry ;// jestem ciekawa co jej ojciec postanowi dalej.
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny <3
Łał. Nie spodziewałam się takiej reakcji ojca Abby. :/
OdpowiedzUsuńWspółczuje Harry'emu. ;//
Rozdział świetny.
Życzę weny kochana. ;*
http://nie-oceniaj-1d.blogspot.com/
Genialne, czekam na więcej! <3
OdpowiedzUsuńPotrafisz trzymać w napięciu, to trzeba przyznać! Teraz sama nie wiem już co myśleć o zaistniałej sytuacji, zdecydowanie zbyt szybko pochłaniam opowiadanie. Czekam na następne, mam nadzieję, że wkrótce się pojawi. Pozdrawiam<3!
OdpowiedzUsuńCzekanie się opłaciło - jak najbardziej <3
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze rozwinięcie wątku :>>
Chętnie bym pomogła, ale nie mam genialnego artystycznego geniuszu jak Ty :(
Weny! ;**
GENIALNY ! KOCHAM CIĘ I TWOJE OPOWIADANIE ! <3 ŻYCZĘ WENY ! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie! :) No i Twoje trzymanie w napięciu wymiata! Błaaaagam pisz jak najszybciej bo chyba umrę bez nowych opowiadań <3 <3 <3!
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie! :) No i Twoje trzymanie w napięciu wymiata! Błaaaagam pisz jak najszybciej bo chyba umrę bez nowych opowiadań <3 <3 <3!
OdpowiedzUsuńpo prostu świetne *.*
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
Niesamowity!
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział świetny. Myślę że jak będziesz cały czas robiła coś w kierunku pisania to możesz coś osiągnąć. Twojego bloga się tak fajnie, płynnie czyta i podziw za to dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńA i gratulacie za pierwsze P z Libią :D
szczerze nie tego się spodziewałam, ale to i tak mi się podoba bardziej niż to czego się spodziewałam, jest po prostu idealnie, strasznie fajnie się to czyta
OdpowiedzUsuńNigdy nie spodziewałam się, że będę fanką (może to jeszcze trochę za dużo powiedziane, ale co tam) takiego boysbandu, a już na pewno nie, że będę czytać o nich opowiadanie! Strasznie wciąga i jest chyba jednym z niewielu, które ma sensowną fabułę i jest pisane przyjemnym, dojrzałym językiem. Gratuluję takiego cudeńka, nie pierwszego zresztą i życzę powodzenia w dalszym pisaniu. Z niecierpliwoscią czekam na dalsze losy zakochanych. :3
OdpowiedzUsuń