Harry usnął niedługo po tym, akurat kiedy odczuwałam nagłą
potrzebę rozmowy z nim. Z badań wynika, że po udanym stosunku 80 % kobiet
dostaje słowotoku, 15 % usypia od razu a dla 5 % na jednym razie się nie
kończy. Z zafascynowaniem oglądałam jak Harry śpi. Leżał bez ruchu, nie licząc równomiernych uniesień klatki i
sporadycznych drgnięć palcami a jego bujna grzywka opadała na twarz. Zanim
odgarnęłam loki z jego czoła złożyłam subtelny pocałunek na jego odsłoniętym
obojczyku, chłopak ani drgnął, miał twardy sen. Na dworze zaczynało się powoli
ściemniać. Nie mogłam tutaj zostać, choć
tak bardzo bym chciała. Siłą woli musiałam obudzić Harrego, nie miałam rzeczy
na przebranie a poza tym nikt nie wie gdzie teraz jestem. No trudno, Harry,
wyśpisz się innym razem.
- Kochanie .. – chwyciłam
go za ramię i potrząsnęłam lekko. – Harry proszę, obudź się. – zamiast odzewu
spotkałam się tylko z cichym mamrotaniem z jego strony. – Harry musimy jechać,
wstawaj, proszę. – Jęknęłam płaczliwie próbując zwlec go z całej siły z łóżka.
- Co jest ? – Otworzył
oczy i zamrugał kilkakrotnie wyłapując ostrość.
- Nic, ale musimy jechać.
Odwieziesz mnie ? – Przyklęknęłam nakrywając się kołdrą, nie zapomniawszy, że
nadal jestem naga.
- Odwiozę, ale czemu teraz
? – Mruknął zaspany. – Która jest godzina ?
- Dochodzi dziewiętnasta.
Nie chcę, żeby tata się denerwował, pewnie wrócił już z pracy i wszyscy
zastanawiają się gdzie teraz jestem. Devon wyjechał na weekend a młody jest u
ciotki.
- Dobrze Abby. Ubierzemy
się i jak najszybciej cię odwiozę, dobrze ? – Skinęłam przytakując głową.
Zebrałam z podłogi biustonosz i sprawnie poradziłam sobie z jego zapięciem.
- Źle to zrobiłaś. – Mówi
śmiejąc się pod nosem. Popatrzyłam się na niego z niezrozumieniem wypisanym na
twarzy. – Chodzi mi o to, że ja zrobiłbym to lepiej. – Wyszczerzył się
cwaniacko. Pokiwałam głową z politowaniem i wróciłam się do zbierania
pojedynczych części mojej garderoby, porozrzucanych po podłodze. Zastanawiała
mnie jedna kwestia... skoro Harry już urządził to mieszkanie, to czy jest ono
oficjalnie jego, czy jeszcze nie pozałatwiał wszystkich papierkowych spraw?
Zaproponował mi wspólne mieszkanie, ale ja nadal nie wiedziałam, kiedy mamy się
tu wprowadzić, i czy w ogóle, jest to już decyzja podjęta i bez możliwości
zmiany.
- Umm... Harry, mam takie jedno pytanie – zaczęłam
nieśmiało. Ten temat był dla mnie nieco krępujący. W końcu to Harry kupił ten
dom, za własne oszczędności i dodatkowo, czułam się niezręcznie ze względu na
to, że pewnie nie musiałby tego robić, gdyby nie ja. – Kiedy planujesz
przeprowadzkę?
- Jak najszybciej – brunet uśmiechnął się ciepło i
kontynuował – Dziś załatwiłem z agentką nieruchomości wszystkie szczegóły,
zapłaciłem resztę za dom i od dziś jest już oficjalnie nasz.
- Twój Harry... to jest twój dom – poprawiłam go spuszczając
wzrok. Chłopak chwycił mój podbródek i uniósł moją twarz do góry, tak, że teraz
nie mogłam uciec wzrokiem od jego przeszywających mnie na wskroś, zielonych
tęczówek.
- Skarbie. Ten dom jest tak samo twój, jak mój – powiedział ciepłym
głosem – jesteście częścią mojego życia i za niedługo będziemy wielką
szczęśliwą rodziną. Gdyby nie Ty, to by tej rodziny nie było, więc daruj sobie
ten drobiazg, jakim jest ten dom. To tylko materialna część. Dla mnie
najcenniejsza jesteś ty i nasze maleństwo – złożył na moich ustach delikatny
pocałunek – Proszę cię. Nie przejmuj się już takimi bzdurami... – „Tak...
łatwo mu mówić ‘bzdurami’ na dom wart pewnie dziesięć moich domów...” jęknęłam
w myślach.
- Ale... – już chciałam zaprotestować, ale chłopak mnie
uciszył.
- Nie ma żadnego ale, Abby.
*
Tak jak go poprosiłam, chłopak odwiózł mnie do domu.
Zaproponowałam mu, żeby został na herbatę i ciasto. Weszliśmy do domu i
zastaliśmy tatę, który nerwowo chodził po salonie wiążąc krawat.
- Cześć... wow! Tato, jak ty elegancko wyglądasz –
uśmiechnęłam się cwanie do niego – Co to za okazja?
- Idziemy z Meredith do teatru – powiedział trochę niepewnym
głosem. Fajnie było go widzieć takiego pełnego życia, trochę stresującego się
przed randką. Bardzo cieszyło mnie to, że pomimo rozpadu małżeństwa jego i
kobiety, która kiedyś podawała się za moją matkę, korzysta z życia i znalazł
szczęście. – Myślałem, że będziesz wcześniej i jestem prawie spóźniony.
- Przepraszam, w takim razie. Leć już, i nie daj Meredith na
siebie czekać – puściłam mu oczko i popchnęłam go w kierunku wyjścia.
- Na pewno sobie poradzicie? – spytał niepewnie, jakby
zastanawiając się, czy zostawianie nas samych, jest dobrym pomysłem.
- Tato – jęknęłam – nie jestem już dzieckiem i Harry jest ze
mną. Na pewno wszystko będzie dobrze – uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco.
- Dobrze, ale gdyby coś się działo, to dzwoń, dobrze? Mogę
nie wrócić na noc – „czy ja właśnie zauważyłam błysk w jego oku?!” –
bawcie się dobrze, dzieciaki. Pa! – krzyknął na odchodne i tyle go widzieli.
- Czy Ty to widziałeś? – wyszczerzyłam się do Harrego, który
z uśmiechem przyglądał się tej całej sytuacji.
- Tak... powiem szczerze, skarbie, że tej strony twojego
taty nie znałem.
- Widzisz, co ta miłość robi z ludźmi – westchnęłam patrząc
za okno, jak czarny samochód cofał z podjazdu.
- Mamy całą noc dla siebie... i co my z tym fantem zrobimy?
– Harry objął mnie od tyłu i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Przeszły
mnie przyjemne ciarki, ale starałam się być nieugięta. Szczerze, to nie miałam
największej ochoty na seks. Miałam ochotę na jedzenie. A konkretnie, to duże
opakowanie lodów waniliowych, z polewą czekoladową i truskawkami. O taaak! Tego
mi trzeba. Uwolniłam się z objęć Harrego i powędrowałam do naszej dużej
lodówki. Bez problemu znalazłam w niej opakowanie lodów a w szafce czekoladę.
Teraz trzeba tylko znaleźć truskawki. Zaczęłam przepatrywać lodówkę w
poszukiwaniu owoców i na moje szczęście znalazłam jedno opakowanie z
czerwonymi, dojrzałymi truskawkami. „Los mi dziś sprzyja!” Wpakowałam do
miski trochę lodów, oblałam obficie płynną czekoladą i wkroiłam kilka umytych
truskawek. Harry przyglądał mi się z wesołą miną i zaczął się śmiać, jak
zaczęłam zajadać się zimnym deserem i z błogością wymalowaną na twarzy
mruczałam, gdy zaspokoiłam mój głód słodkości.
- Co takiego śmiesznego jest w moim jedzeniu? – uniosłam
brew i czekałam na odpowiedź bruneta. Chłopak znów się zaśmiał i pokiwał głową
z niedowierzaniem.
- Nic... po prostu śmiesznie wyglądasz, jak jesz coś, na co
masz wielką ochotę. Te dźwięki mi coś przypominają... – pokiwał śmiesznie
brwiami, za co oberwał kuksańca w bok.
- Harry... serio? Czy dla ciebie wszystko musi się
dwuznacznie kojarzyć? – spytałam rozbawiona – Powiem jakieś przypadkowe słowo,
jak parówka, a tobie od razu się to będzie kojarzyć – dodałam, a Harry
niepohamowanie wybuchnął donośnym śmiechem. „A nie mówiłam? Z kim ja żyję?!”
- Dobra, nie wiem jak Ty, ale ja i nasza mała kruszynka,
idziemy oglądnąć jakąś komedię – prychnęłam rozbawiona pod nosem i chwytając
miskę z lodami, udałam się do salonu. Walnęłam się na wygodną sofę i zaczęłam
przeglądać wszystkie programy po kolei. Prawie wszystkie to były jakieś nudne
filmy, ale w końcu trafiłam na upragnioną komedię. Rozsiadłam się wygodnie i zaczęłam
śledzić losy bohaterów.
Nie minęło wiele czasu, jak poczułam, że ktoś się do mnie
dosiada... tym kimś oczywiście był Harry, który objął mnie ramieniem i próbował
załapać o co chodzi w tym filmie, lecz szczerze powiedziawszy, to średnio mu to
wychodziło.
- Abby... – przerwał moje skupienie na filmie i chcąc, nie
chcąc odwróciłam się w jego stronę.
- Hm?
- Myślałaś już nad imieniem dla dziecka? – spytał kompletnie
mnie zaskakując.
- Umm... szczerze, to nie – uśmiechnęłam się niepewnie i
popatrzyłam gdzieś w dal. Trochę zdziwiło mnie jego pytanie... byłam w 3
miesiącu ciąży i jak na razie to modliłam się do Boga o to, żeby nasze dziecko
urodziło się zdrowe, bez żadnych komplikacji, a nie zastanawiałam nad imieniem.
- Ja kiedyś nad tym rozmyślałem i gdyby to był chłopiec, to
może Johnatan? – popatrzył na mnie pytająco, na co uśmiechnęłam się do niego
ciepło. Z jednej strony, to było dość słodkie, że myślał nad imieniem dla naszego
dziecka...
- A dziewczynka? Mi się podoba Mary Anne... – westchnęłam opierając głowę o jego ramię.
- Zawsze marzyłem, żeby moja córeczka miała na imię Darcy –
chłopak kompletnie się rozmarzył. „Hmm... Darcy? W sumie ładne imię...”
- To możemy zrobić taki układ, że jeśli będzie to
dziewczynka, to Ty wybierzesz imię... a jak chłopiec, to ja – uśmiechnęłam się
do niego kładąc rękę na moim podbrzuszu.
- Dobrze – chłopak się uśmiechnął i spojrzał na moje dłonie
delikatnie masujące, nieco większy brzuch. Wstał i poprosił, żebym się
położyła. Wykonałam jego polecenie i po chwili leżałam na łóżku, uważnie
obserwując poczynania Harrego. Chłopak usiadł przy mnie i podwinął moją
koszulkę do góry. Położył swoje duże, ciepłe dłonie na moim brzuchu i zaczął go
delikatnie głaskać. Chyba się na chwilę zamyślił, bo zauważyłam, jak lekko
uśmiecha się sam do siebie, jakby sobie coś wyobrażając. Ze spokojem
relaksowałam się pod jego czułym i delikatnym dotykiem. Odprężyłam się,
przymknęłam oczy i zaczęłam sobie wyobrażać, jak może już za niedługo wyglądać
nasze wspólne życie.
*
Obudziła mnie nagła potrzeba skorzystania z łazienki.
Przetarłam zaspane oczy i zaczęłam się zastanawiać, skąd się wzięłam w łóżku.
Jedyne co pamiętam, to uspokajający dotyk dłoni Harrego... Popatrzyłam na moje
skąpe ubranie, składające się z samej bielizny. Uśmiechnęłam się pod nosem,
dziękując w duchu Harremu za to, że ściągnął ze mnie niewygodne spodnie i inne
ciuchy. Popatrzyłam w lewo i zauważyłam śpiącego Harrego z rozkosznie
uchylonymi, malinowymi ustami. Widok śpiącego, bezbronnego Harrego, to chyba
mój ulubiony widok, mogłabym się tak w niego wpatrywać wiekami, gdyby nie moja
narastająca potrzeba skorzystania z łazienki. Pocałowałam delikatnie chłopaka,
zważając na to, żeby go nie obudzić i pobiegłam do łazienki. Gdy załatwiłam
swoje potrzeby wybrałam się jeszcze na chwilę do kuchni, żeby zaspokoić
pragnienie. Nalałam do wysokiej szklanki wody i wypiłam prawie duszkiem.
Podeszłam do rozświetlonego okna i spojrzałam na jasny jak nigdy księżyc.
Chmara gwiazd rozsypana była po niebie i pięknie okalały księżyc w pełni, dodając
jeszcze większego uroku tej nocy. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy zobaczyłam
spadającą gwiazdę. Pomyślałam życzenie i cicho na palcach wróciłam do sypialni.
Ułożyłam się obok Harrego i ponownie zasnęłam, udając się do krainy zdumiewających i nieraz zadziwiających snów.
Ponownym powodem mojego zbudzenia był dźwięk telefonu,
odbijający się echem w mojej głowie. Podniosłam nieprzytomny wzrok na budzik,
stojący na szafce nocnej, który wskazywał godzinę 2.57 w nocy. Poczułam jak
Harry się powoli budzi i patrzy równie nieprzytomnym i zaspanym wzrokiem na
mnie pytająco. Chwyciłam brzęczący telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Pani Abigail Turner? – po drugiej stronie odezwał się
poważny, męski głos. Zdziwił mnie nieco ten telefon. Kto normalny dzwoni o tej
porze?!
- Tak, to ja. O co chodzi? – spytałam niepewnie patrząc na
Harrego, który z ciekawością mi się przyglądał.
- Doktor Maxfield. – przedstawił się krótko – Dzwonię w
sprawie pani ojca. Miał poważny wypadek i przywieźli go do naszego szpitala –
czułam jak moje początkowe przerażenie zamienia się z bezsilność i jak łzy
zaczynają zamazywać mój wzrok. Wysłuchałam ostatniej informacji podanej przez
lekarza i zakończyłam połączenie, czując jak słone łzy skapują kropla po
kropli, po moich rozgrzanych policzkach.
#Koooochamy #Was
O MÓJ BOŻE ...
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z powyższym komentarzem ... to jest.... no nie moge znalezc zadnego dobrego slowa.... prosze... pisz nastpny jak najszybciej !!!!!
OdpowiedzUsuńO M G !! Ej, ale przeżyje c'nie ? :o czekam na nn :) xX
OdpowiedzUsuńO M G !! Ej, ale przeżyje c'nie ? :o czekam na nn :) xX
OdpowiedzUsuńzajebisty !! nie mogę doczekać się następnego :D asia @love_cookies3
OdpowiedzUsuńOh NIE! Biedny tata Abby! Niee... ale naprawde to mi się strasznie strasznie podoba! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń~Wika
Doktor Maxfield ?? Fanka "Pamiętniki Wampirów" ??
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział to jest fantastyczny oby tak dalej :P
Zajebisty ^^
OdpowiedzUsuńtego się nie spodziewałam , świetny rozdział , z niecierpliwością czekam na następny :OOOOOO
OdpowiedzUsuńzajebisty ! koniec zaskakujący :o nie mogę się doczekać następnego ! @catybelieves
OdpowiedzUsuńJfsgfgytifufgjihcfejkh *.* cudo *-*
OdpowiedzUsuńale serio w takim momencie ? ;ccc
Czekam na nexta ;** <3 <3
Boże dziewczyny nie róbcie mi tego:C w takim momencie przerywacie? eh... czekam na następny rozdział, czekam czekam czekam<3<3<3
OdpowiedzUsuńtez Was kochamy<3
Haha idealny moim zdanie moment :D
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej teraz każdy czeka.. :)
cudowny rozdział, genialnie jak zawsze opisane <333.
Weny i czekam na następny :* :*
Urwane w super momencie...
OdpowiedzUsuńAle gracie na nerwach! Biedny tata Abbs :/
Kiedy następny rozdział?
Nie wiem jak to robicie ale po każdym rozdziale umieram z ciekawości co będzie dalej...
OMG, myślę że ojciec Abby przeżyje :D A tak to super rozdział
OdpowiedzUsuńO boże ale akcja pod koniec!!! Kocham was właśnie za takie nerwy. Czekam z niecierpliwością!!!! OliwkaXD
OdpowiedzUsuńOSDHDRZJFSZDXFASDF *.* Przerwane w takim momencie .-. Koooocham, czekam na next'a <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Czekam na next'a, chyba jak wszyscy. Boske!!
OdpowiedzUsuńdobry pomysł z wypadkiem ojca, gratuluje!
OdpowiedzUsuńAwww! *.* Świetne!! Czekam na więcej<3!!!
OdpowiedzUsuńBedzie ciekawie :) swietny rozdział
OdpowiedzUsuńwięcej więcej ;3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńTo już tydzień!
Ja chcę następny rozdział, skręca mnie w środku o tym co może być dalej!
Omg!!! On żyje co nie?! A rozdział zajebisty!!! Czekam na next *o*
OdpowiedzUsuńO jaaa swietne! Cieszę się że blog działa z powrotem :))
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział! :3
dawać, dawać dziewoje moje!
OdpowiedzUsuń