Czułam jak cała drżę. Harry
patrzył na mnie pytająco, lecz głos tak mi się załamywał, że nie potrafiłam
sklecić jakiegokolwiek normalnego zdania. Czułam, że ta sytuacja była zbyt
przytłaczająca dla mnie. Byłam zbyt młoda, by wiedzieć co trzeba zrobić. Byłam
przerażona, na skraju ataku paniki.
- Tata...on...on jest w
szpitalu... w poważnym stanie – wychrypiałam i z moich oczu pociekły kolejne
strumienie łez. Chłopak przytulił mnie i zaczął mną delikatnie kołysać.
- Ciii, maleńka. Wszystko będzie
dobrze – szeptał uspakajająco, ale złe przeczucie nie odrywało się ode mnie
nawet na moment – Chodź, skarbie. Pojedziemy tam... jeśli oczywiście chcesz...
– dodał a ja pokiwałam głową, ocierając rękawkiem załzawione policzki. Podał mi
rękę i pomógł wstać. Wciągnęłam na siebie szybko rurki i luźną koszulkę.
Zeszliśmy na dół i wsiedliśmy do samochodu Harrego. Nie potrafiłam nic
powiedzieć, cała dygotałam z nerwów, nie wiedziałam o czym mam teraz myśleć, co
robić by pomóc tacie. Chłopak prowadził strasznie szybko, jeszcze by tego
brakowało, jak na domiar złego.
- Hh..h.h.arry strasznie się boję. - z moich wymsknęła się
cicha wiązanka skomleń. Niepewnie spojrzałam w stronę chłopaka, który skupiony
był na prowadzeniu.
- Shhh maluszku, daj mi rękę. –
zdjął swoją dłoń z kierownicy i chwycił moją. – Będzie dobrze, zobaczysz
kochanie. Zaraz będziemy na miejscu, wytrzymaj jeszcze trochę. – zacieśniłam
uścisk naszych dłoni i oparłam głowę o zagłówek fotela, przymykając oczy i
starając się racjonalnie pomyśleć.
*
Dotarliśmy na miejsce. Zanim
Harry znalazł miejsce parkingowe ja wpadłam jak huragan do szpitala i podeszłam
do recepcji.
- Dzień dobry – przywitałam się –
Mój ojciec został tu przywieziony z wypadku samochodowego. Cedric Turner –
wyrzuciłam te słowa z siebie z taką prędkością, że kobieta mogła mnie nie
zrozumieć, lecz odetchnęłam z ulgą, jak zauważyłam, że powoli zaczyna wklepywać
coś w klawiaturę swojego komputera. „Za wolno... wolniej się nie da?!”
Po jakiś dwóch minutach
bezczynnego gapienia się w pielęgniarkę i tracenia cierpliwości, kobieta podała
mi numer sali.
- Przepraszam, jak tam
najszybciej dojść? – spytałam nerwowo przygryzając wargę.
- Do końca tego korytarza,
skręcić w prawo i na samym końcu znajduje się blok operacyjny. Gdzie go potem
przewiozą, nie mam pojęcia – posłała mi zbolały uśmiech.
- Dziękuję – wydusiłam zmuszenie
miłym głosem i poszłam korytarzem, który wskazała mi kobieta.
Zobaczyłam wielkie drzwi z
napisem „SALA OPERACYJNA” żołądek na ten widok nieprzyjemnie się ścisnął a łzy
na nowo napłynęły do oczu. Usiadłam naprzeciwko drzwi i tępym wzrokiem
wpatrywałam się w czerwony napis. „Boże... proszę Cię. Daj mu przeżyć...
tylko tyle, proszę...” jęknęłam w
myślach i schowałam twarz w dłoniach, wyobrażając sobie najgorsze. Czemu nasz
mózg, w takich chwilach, zawsze generuje najgorsze obrazy... czy to jakieś
triki naszej psychiki, które starają się nas przygotować na najgorsze? Nie
wiem, ale wcale nie pomagały mi w utrzymywaniu coraz większej nadziei. Wręcz
przeciwnie... wydzierały ze mnie ostatnie jej pokłady...
Poczułam, jak ktoś się do mnie
przysiada i mocno mnie przytula. Ten zapach rozpoznałabym wszędzie... Wtuliłam
się w ciało chłopaka i pozwoliłam moim łzom spływać po policzkach i moczyć
koszulkę Harrego.
- Nawet nie wiem, co się
dzieje... Odkąd pielęgniarka mnie tu skierowała, nie wiem nic... – szepnęłam
przepełnionym bólem, głosem. Bezczynność i niewiedza w takim wypadku są
najgorsze. Siedzisz i nie wiesz co zrobić. Nie wiesz, o czym myśleć, co
mówić... totalna pustka, niszcząca od środka, jak jakiś huragan.
- Skarbie, wszystko będzie
dobrze... zobaczysz, pamiętaj nie jesteś sama. – szepnął mi do ucha, kołysząc
moim ciałem.
Czemu wszyscy tak mówią? Będzie
dobrze... skoro będzie, to czemu nie może być też teraz? Czemu to tak bardzo
boli? Czemu musi spotykać mnie...
Czasem zastanawiam się, czym
zasłużyłam sobie na takie życie. Z jednej strony medalu, mam kochającą rodzinę,
wspaniałego chłopaka z którym będę miała niedługo dziecko i przyjaciół, na
których mogę liczyć... z drugiej, spotkało mnie w życiu tyle zawodu, bólu i
cierpień, że czasem się zastanawiam, czy te radosne chwile nie są jakimś
odwróceniem mojej uwagi.
*
Bliskość Harrego działała na mnie
uspokajająco. Siedzieliśmy już od ponad godziny, i gdyby nie on, nie wiem co by
było... Byłam strzępkiem człowieka. Gdy poszłam do łazienki i zobaczyłam swoje
odbicie, to aż się przeraziłam. Czarne smugi od tuszu i łez, zaczerwienione
oczy, blada skóra i roztrzepane włosy, które ciągle molestowałam swoimi palcami
z nerwów. Puściłam zimną wodę i ochlapałam nią twarz. Co prawda, niewiele
pomogło na mój wygląd, ale po zderzeniu z rozgrzaną skórą, przyniosło jej ulgę.
Mój brzuch domagał się pożywienia, ale ja nie chciałam jeść. Byłam zbyt
zestresowana, żeby cokolwiek przełknąć.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do
Harrego. Chłopak otworzył ramiona a ja usiadłam na jego kolanach i z powrotem
się w niego wtuliłam.
- Coś się działo? – spytałam
ochrypłym szeptem.
- Nie... nadal nic nie wiadomo...
– chłopak odpowiedział obolałym głosem.
Nie pozostawało nic innego, jak
nadal bezczynnie czekać i być dobrej myśli.
*
Chciałam spać, ale nie mogłam.
Chciałam jeść, ale nie mogłam. Chciałam coś wiedzieć, ale nie mogłam.
Gdyby nie Harry, który dzielnie trwał w rozmawianiu ze mną i próbowaniu
odwrócenia mojej uwagi, nie wiem co by było. W ogóle, nie wyobrażam sobie tej
sytuacji, bez jego wsparcia. Minęły ponad trzy godziny... trzy,
pierdolone godziny i z tej cholernej sali nadal nikt nie wyszedł! Wstałam i
zaczęłam chodzić w kółko po korytarzu. Nie mogłam już siedzieć... nie mogłam o
tym myśleć, bo moja psychika była już wystarczająco zniszczona. Byłam na krawędzi...
- Kotku, usiądź, nie możesz się
denerwować, nic tym nie wskórasz.
- Nie komentuj Harry. – warknęłam
a chłopak zamilkł, okej, potraktowałam go trochę za ostro. Harry zamilkł i nic
już nie mówił, źle się z tym poczułam.
Nagle z sali wyszedł wysoki
mężczyzna, koło czterdziestki. Podszedł do mnie powolnym krokiem. Widać było,
że jest zmęczony. W końcu ponad cztery godziny na sali operacyjnej, robi
swoje...
- Pani to Abigail? Córka pana
Turnera? – spytał niskim głosem.
- Tak to ja – odpowiedziałam
szybko – Już coś wiadomo? – spytałam, przygryzając w nerwowym geście wargę.
- Tak... pani ojciec miał ciężki
wypadek. Kilka połamanych żeber, złamana noga, przecięta głowa, kilka uszkodzeń
wewnętrznych, które doprowadziły do krwotoku. Bardzo ciężko było nam to
zatamować i pani ojciec stracił bardzo dużo krwi. Przywieźli go nieprzytomnego
i jest ryzyko, że będzie przez jakiś czas w śpiączce. Bardzo mi przykro –
dokończył spokojnym, współczującym głosem, a ja czułam, jak łzy zamazują mi
wzrok. Harry podszedł do mnie od tyłu, a ja momentalnie odwróciłam się w jego
stronę i wtuliłam się w niego, po prostu wybuchając płaczem.
Drzwi z bloku operacyjnego się
rozsunęły i wyszli z niego lekarze i pielęgniarki wiozące łóżko z moim tatą.
Zakryłam usta dłonią, gdy go zobaczyłam i nie mogłam pozbyć się tego okropnego
uczucia w żołądku.
*
- Kochanie jedźmy do domu, nic
nie wskórasz będąc tutaj. – przemówił Harry przeciągając się na jednej z
szpitalnych ławek. Cztery cholerne godziny tkwię na tym korytarzu w bezruchu.
Nie mogę nic ze sobą zrobić. Odchodzę od zmysłów a jemu się widocznie gdzieś
piekli, fajnie.
- Nie, jak chcesz to sobie jedź,
ja tu zostaję. – podniosłam wzrok i ukryłam twarz w dłoniach. Tatusiu …
- Abigail wiesz dobrze, że cię tu
nie zostawię. Jesteś wykończona, ja też, a twój tata jest pod stałym nadzorem
lekarzy, oni chyba wiedzą lepiej jak postąpić, niż my. Kotku, przyjedziemy
tutaj rano, może będą coś więcej wiedzieć. – wstał i wystawił ku mnie swą
ciepłą dłoń. Z lekkim zawahaniem ujęłam ją. W głębi siebie wiedziałam, że mówi
dobrze, ale trudno mi było przyznać się przed samą sobą. Odwróciłam się jedynie
w stronę sali i ostatni raz wlepiłam wzrok w matową szybę. Pa tato. Harry ułożył dłoń na moich lędźwiach i lekko pchnął mnie w
stronę wyjścia, obróciłam się i nie obejrzałam się już za siebie.
*
Harry’s POV,
Naprawdę martwiłem się o Pana
Turner’a. Może nasze kontakty nie były za dobre, ale to dobry człowiek a poza
tym ojciec Abigail i głowa domu. Naprawdę nieprzyjemna sytuacja. Wydaje się
bardzo tym dotknięta. Nie mogę nawet sobie wyobrazić, jak musi czuć się teraz
Abby. Nie mają krewnych, którzy mogliby zaopiekować się małym Oliver’em na czas
niedyspozycji pana Turner’a. Olly pewnie trafi do nas albo do Devon’a. Może
wydawać to się niedorzeczne, ale mógłby być to dobry sprawdzian dla przyszłych
rodziców. Chociaż Olly to nie to samo, jest już „odchowanym” chłopcem,
sprawiającym mniej problemów niż noworodek. Podczas drogi powrotnej do domu
Abby mi usnęła. Zaparkowałem samochód w garażu i nie budząc dziewczyny
delikatnie wyswobodziłem ją z pasów i wziąłem w ramiona unosząc jej
obezwładnione ciało. Kopnąłem nogą drzwi od auta a pilot od garażu, który
miałem w zębach nacisnąłem. Nie pytajcie jak, grunt, że roleta się zaczęła
zasuwać. Pchnąłem ramieniem drzwi
garażowe prowadzące do domu i ostrożnie wszedłem starając nie urwać nóg śpiącej
Abigail. Wszedłem po schodach mijając długi hol, prowadzący prosto do naszej
sypialni. Wszystko pachniało nowością, panele połyskiwały odbijając światło
padające z lamp a nowo zamontowane drzwi nie pisnęły ani słówkiem, kiedy je
otwierałem. Ułożyłem ją na miękkim materacu. Wyglądała słodko, tak niewinnie i
nieświadomie. Abigail – chodź wiele razy ją o tym informowałem, była bardzo
ładną i atrakcyjną personą. Odwiązałem sznurówki i zdjąłem buty z jej nóg. Nie
mogłem się powstrzymać i dmuchnąłem w nagie stopy i momentalnie podkurczyła
mięśnie. Nie dręcząc jej dłużej zarzuciłem na nią pościel.
- Śpij dobrze kochanie, kocham
Cię. – szepnąłem dotykając swoimi wargami jej czoła. Na palcach wyszedłem i
delikatnie zamknąłem za sobą drzwi. Głośno odetchnąłem, będąc pod wrażeniem
swoich zdolności manualnych i tego, że się nie przebudziła. Powinna spać, jest
wykończona i na skraju, a to nie sprzyja dziecku. Od teraz ja jestem
odpowiedzialny za dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Nie Devon, nie jej
matka czy ktokolwiek. Dziewczyna i tworzące się życie pod jej sercem w całości
przynależały do mnie.
~ notkę uzupełnię później
świetny rozdział ♥ chociaż troszki mnie denerwuje jak harry do niej mówi maluszku eh :D ALE I TAK SUPER c: - @catybelieves
OdpowiedzUsuńawwwwwwww jestem po prostu no .... ja... ja nawet nie wiem w jakim jestem stanie ! Przez cały rozdział siedziałam z otwartą mordą xD Oby tak dalej ! Kocham WAS :*
OdpowiedzUsuńZAJEBIOZA JEDYNY SŁOWEM.
OdpowiedzUsuńChciałam napisać taki piękny długi wzruszający komentarz ale chyba mi nie wychodzi. W każdym razie bardzo mi się podoba i czekam na następny. / @HoranoweLovee
Jednym słowem... zajebiozaaa!!
OdpowiedzUsuńNajlepsza końcówka :D
Zapraszam do mnie ;> http://1d-dance-with-me-baby.blogspot.com/
Perfecto!
OdpowiedzUsuńZajebiste *0*
OdpowiedzUsuńJejky slodki Harry. *.*
Ale ten wypadek.;cc
Czejam na next ;*
Czekam na kolejny <3 Genialnie piszesz <3 !
OdpowiedzUsuńJesteś geniuszem! Super rozdział, myślałam że umrę z iekawości co be=ędzie dalej!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! (znowu ;) )
Genialne *.* !!! Czekam na więcej <333
OdpowiedzUsuńoooooooo mój boże ! zajebisty ! nie mogę doczekać się następnego !! :D @love_cookies3 *_*
OdpowiedzUsuńJaaaa *o* Genialne :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że coś się dzieje :D hehehe <3
Czekam na następny again :D xoxo
meeegaaa ;3 dodawał czesciej ! *.*
OdpowiedzUsuńSupeeeer jestem strasznie ciekawa co będzie dalej! Weny dziewczyny xx
OdpowiedzUsuńOMG jaki zwrot najpierw wyprowadzka mamuśki potem ciąża Abigail, a teraz śpiączka jej taty zaraz nie wytrzymam psychicznie!!!!!!!!!!OliwkaXD :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)!!!!!
OdpowiedzUsuńŚweitny, oby tata Abby przeżył <3
OdpowiedzUsuńo bożę kocham tego bloga!!! <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńDajecie następny *.*
cudooowny rozdział,! ja chce następny !! <3
OdpowiedzUsuńOjejciu jaki.cudowny<3 jestem strasznie ciekawa co będzie z tatą Abby! Mam nadzieję że z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam :)
OdpowiedzUsuńdzięki i dawaj następny :D
Nextt <333
OdpowiedzUsuńŚwietny! Ciekawa jestem co będzie dalej :3 Na prawdę masz głowę do tego! :D
OdpowiedzUsuńo boże on jest cudowny!!! nie mogę się doczekać next'a!!! *o* błagam dodaj go szybko bo nie wytrzymam i chyba skoczę z mostu :p ale dobra teraz na serio proszę niech będzie szubko!!! o bożę chyba się uzależniłam :D
OdpowiedzUsuńno dziewczyny ...... kocham was!!! <3 z niecierpliwością czekam na następny i mam nadzieję że pojawi się on nie długo ;)
OdpowiedzUsuńCudo!
OdpowiedzUsuńhttp://hope-for-the-future-styles.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszm na bloga o Harrym Styles ! tt: @ https://twitter.com/HassHope
całkiem fajny , czekam na następny :) @catybelieves
OdpowiedzUsuńmiało być do nowego xd
Usuń