niedziela, 24 listopada 2013

#72

Obudziłam się rano, pod wpływem budzącego się Harrego. Gdy chłopak zaczął się przeciągać, przez przypadek mnie szturchnął budząc mnie i wyrywając z jakiegoś dziwnego snu. Przetarłam zaspane oczy i ziewnęłam. Zegarek stojący na szafce obok łóżka, wskazywał godzinę siódmą nad ranem. „Nawet o zegarku pomyślał...”
- Cześć piękna – chłopak nachylił się i musnął moje usta swoimi.
- Cześć... ymm... piękny? – powiedziałam słodkim głosem a chłopak zaśmiał się na moje słowa.
- Skarbie, faceci nie mogą być piękni. Mogą być przystojni, zniewalający, olśniewający, dobrze zbudowani, i tak dalej, ale nie mogą być piękni... to określenie zarezerwowane jest dla dziewczyn – jęknął patrząc na mnie ze wymalowanym na czole „Serio Abby?!”. Położyłam głowę na jego nagiej klatce piersiowej i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. „Najpiękniejsza muzyka... i należąca w całości do mnie” rozmarzyłam się i zaczęłam rysować bliżej niezidentyfikowane wzorki na jego torsie.
- Dla mnie jesteś piękny – powiedziałam niewinnym głosikiem i wzruszyłam ramionami. Nie zaprzestawałam moim czynnościom i byłam nieźle usatysfakcjonowana, kiedy chłopak wzdrygał się od mojego delikatnego dotyku. Wiedziałam, że mu się to podoba, po jego cichym pomrukiwaniu. „Kurde... Harry i kot. Dwa w jednym!”
- Ta Twoja niewinność skarbie... jest... ugh – chłopak wywrócił oczami i zaczął bawić się moimi rozpuszczonymi włosami.
- Jest? – spytałam, lecz brunet milczał. Podniosłam się na łokciu i popatrzyłam na jego twarz. Unikał mojego wzroku, patrząc gdziekolwiek, byleby nie na mnie. – Jest? – postanowiłam spróbować po raz kolejny pociągnąć go za język.
- Bardzo podniecająca – powiedział jak gdyby nigdy nic, nadal na mnie nie patrząc. – Wierz mi, gdyby nie sytuacja i to, że nie wypada, to kochałbym się z Tobą tu i teraz – na jego ustach pojawił się ten cwany uśmieszek i właśnie teraz spojrzał na mnie, wiedząc, że będę wyglądać co najmniej jak pomidor. „Chciałaś chyba powiedzieć, dorodny pomidor...”

*

Ubrałam się i poszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Odkąd byłam w ciąży, nie mogłam okazyjnie nie jeść śniadania, czy odpuścić kolację, bo mała kruszynka w moim brzuchu, codziennie bardzo dotkliwie przypominała mi o jedzeniu. Wyciągnęłam kilka produktów z lodówki, o których jak widać Harry również pomyślał. Ten dom praktycznie był w stanie, jakby ciągle tu ktoś mieszkał. Przemyślane było dosłownie wszystko.
Przyrządziłam sobie kanapki i wypiłam kubek gorącej herbaty. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Odblokowałam urządzenie i kliknęłam na nieodczytaną wiadomość.
„Hej siostra! Tak tylko przypominam, że dziś popołudniu wracam, więc jakbyś była taka dobra, to poczekaj do mojego powrotu, lub podwieź mi klucze, bo nie będę miał jak dostać się do domu, a jak zgaduję, tata jest już w pracy. Dzięki!”
Kończąc czytać wiadomość momentalnie mina mi zrzedła. Z tego całego wczorajszego zamieszania, nawet nie zdążyłam zadzwonić do Devona i powiedzieć mu, że tata jest w szpitalu. „Cholera!”
- Co się stało, kotku? – ochrypły głos Harrego wyrwał mnie z rozmyślania.
- Nic poza tym, że dziś wraca Devon. – mruknęłam sarkastycznie pod nosem i usiadłam na krześle chowając twarz w dłoniach i przeczesując nerwowo włosy.
- I co w związku z tym? To chyba dobrze, prawda?
- Nie Harry. Nic nie jest dobrze – warknęłam na niego. – Tata jest w szpitalu. Devon wraca i nic o tym nie wie! Jak ja mam mu to teraz powiedzieć? „Cześć Devon. Wybacz, ale zapomniałam Cię upomnieć, że nasz tata jest w szpitalu, w stanie krytycznym i walczy o życie po wypadku samochodowym?” – czułam jak pod sam koniec załamuje mi się głos. Początkowy dobry humor, zastąpiło znów to dziwne uczucie w żołądku. No właśnie... tata jest w szpitalu i walczy o życie, a ja w najlepsze siedzę tu w domu i udaję że wszystko jest w porządku. Tak naprawdę to nic nie jest w porządku! Jak ja w ogóle mogę tak najzwyczajniej bawić się z moim chłopakiem w szczęśliwy dom, kiedy mój ojciec jest w szpitalu?!
- Skarbie, teraz to już chyba na to za późno. Porozmawiamy z Devonem, kiedy przyjedzie. – powiedział spokojnym głosem Harry.
- Muszę jechać do szpitala – powiedziałam nawet go nie słuchając i wstałam pośpiesznie ze swojego miejsca. Udałam się do łazienki i szybko umywszy zęby, poszłam ubrać płaszcz i buty.
- Jak się tam dostaniesz?
- Nie wiem. Pewnie pojadę taksówką. – mruknęłam pod nosem.
- W takim razie poczekaj chwilę, to Cię podwiozę – chłopak zaproponował i sam zaczął się ubierać.

*

Harry podwiózł mnie pod szpital a sam pojechał do studia. Minusy bycia gwiazdą, to zapewne to, że nie Ty ustalasz godziny pracy. Nie miałam do niego o to żalu. Wiedziałam, że to nie jego wina i robi co musi. Doceniałam to, że i tak się mną zajmuje i wspiera mnie we wszystkich trudnych chwilach.
Schowałam dłonie do kieszeni płaszcza i poszłam w stronę ogromnego budynku szpitala. Ze względu na dość wczesną porę, na polu było bardzo zimno.  Mogłam sobie wyobrazić, jak będę wyglądać po tym kilkuminutowym przebywaniu na zewnątrz. Moja skóra była bardzo wrażliwa i zawsze jej zetknięcie z zimnym powietrzem powodowało wielkie rumieńce na mojej twarzy z czym wyglądałam co najmniej okropnie... Doszłam do budynku. Duże szklane drzwi się przede mną rozsunęły i weszłam do środka, udając się od razu do recepcji i upewniając, że tata nadal leży w tej samej sali. Ściągnęłam z siebie płaszcz i długim korytarzem doszłam do sali 189. Gdy miałam nacisnąć klamkę, coś mnie ścisnęło w żołądku... znów to nieprzyjemne uczucie... Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech. „Poradzisz sobie Abby!” Bałam się trochę tego, co tam zastanę... chyba gdzieś wgłębi siebie wierzyłam, że tata będzie leżał w pełni przytomny i jedynym, co będzie nie tak, to ewentualnie złamana ręka, czy kilka siniaków... Nacisnęłam klamkę i powoli weszłam do środka. Tata leżał nadal nieprzytomny w łóżku a do jego ciała podłączone były różne rurki i pikająca aparatura. To wszystko nieźle mnie przerażało i wcale nie sprawiało, że dziwne uczucie znikało... wręcz przeciwnie.
Przysunęłam sobie krzesło do łóżka i usiadłam na nim. Zaczęłam uważnie wpatrywać się w posiniaczoną i pokaleczoną twarz taty. Jest taki młody, a wygląda przez tą całą ‘oprawę’ okropnie. Czułam jak w oczach zaczynają zbierać mi się łzy. Nie mogłam chyba do końca uwierzyć w to co widzę... przecież jeszcze kilkadziesiąt godzin temu rozmawiał ze mną i śmiałam się z jego zachowania, przed randką. A teraz? Siedzę przy jego łóżku, i łzy same zlatują mi po policzkach, jak widzę jego zmasakrowane ciało i jak dociera do mnie powoli, że jest nieprzytomny i tak naprawdę wszystko, dosłownie wszystko może się zdarzyć. „Nie Abby... nawet tak nie myśl. Trzeba być dobrej myśli!” Jestem ciekawa, jak ja o tym wszystkim powiem Devonowi... no i co my zrobimy z Ollym, kiedy wróci od babci? Schowałam twarz w dłoniach i starałam się trochę uspokoić. „Przecież wszystko będzie dobrze... musi być.”
Do pomieszczenia weszła pielęgniarka. Widząc mnie, posłała mi współczujące spojrzenie i zaczęła sprawdzać i zapisywać wszystkie parametry na wszelkiej aparaturze, znajdującej się w tym pomieszczeniu. Już miała wychodzić, kiedy wpadł mi do głowy pewien pomysł i ją zatrzymałam.
- Przepraszam – powiedziałam totalnie zachrypniętym głosem. Kobieta odwróciła się i stanęła w miejscu. Odchrząknęłam i kontynuowałam -  Czy on mnie słyszy? – spytałam pełna nadziei.
- Nigdy nie wiadomo, czy pacjenci w śpiączce nas słyszą, ale jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że tak. To wszystko zależy od przypadku, ale często rozmawianie z nimi, przynosi same korzyści i jest większe prawdopodobieństwo, że pacjent szybciej się wybudzi ze śpiączki – dokończyła i obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem.
- To o czym mogę mu mówić? – spytałam niepewnie.
- O wszystkim. Możesz mu opowiadać o tym jak Ci minął dzień, co się dzieje na świecie, czytać prasę i książki, puścić muzykę...
- Dziękuję – posłałam starszej kobiecie uśmiech.
- Nie ma za co. Gdyby coś się działo, nad łóżkiem jest czerwony przycisk, który nas zaalarmuje – odłożyła trzymaną kartę pacjenta na miejsce i wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie samą z tatą.
Wpatrywałam się w niego układając sobie w głowie to, co powinnam powiedzieć. Sama nie wiem od czego zacząć... „To może zacznij od czegokolwiek?” Uśmiechnęłam się i otarłam łzy z policzków.
- Cześć Tatusiu. To ja, Abby – powiedziałam i po krótkiej przerwie wzięłam głęboki oddech i kontynuowałam. – Chciałam ci powiedzieć, że bardzo cię kocham. Proszę, pamiętaj o tym... Nie mogę się doczekać, aż się obudzisz i znów będziesz narzekał, jak szybko twoja mała córeczka dorasta, jak będziesz do mnie wpadał i będziemy rozmawiać i pić twoją słynną gorącą czekoladę... strasznie ciężko patrzy mi się na twoją twarz, kiedy jest taka bez wyrazu... chciałabym, żebyś mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze, ale ty leżysz teraz tutaj i walczysz o życie... proszę, nie daj sobie przegrać... wierzę w ciebie i wiem, że uda ci się z tego wyjść. W końcu po kim odziedziczyłam tą siłę? – uśmiechnęłam się lekko, patrząc, jak jego klatka powoli unosi się i opada rytmicznie. W sali znów zapanowała cisza i jedynymi niepożądanymi dźwiękami, była pikająca aparatura. – Dziś przyjeżdża Devon... on jeszcze nic nie wie – szepnęłam. – Chciałabym, żeby to wszystko było snem... żebym obudziła się nagle i zobaczyła cię w kuchni, pichcącego coś i śpiewającego pod nosem radiowe przeboje. Chciałabym się obudzić i wiedzieć, że to był tylko zły koszmar, a ty tak naprawdę jesteś cały i zdrowy... – westchnęłam znów na granicy płaczu. Poczułam jak komórka wibruje mi w kieszeni. Wyciągnęłam urządzenie i odebrałam połączenie, nawet uprzednio nie sprawdzając, kto dzwoni.
- Halo? – spytałam pociągając nosem i przecierając dłonią policzki.
- Cześć Abby. Chciałem tylko przypomnieć, że za jakąś godzinkę będę w domu... Czy... czy Ty płaczesz? – spytał niepewnie.
- Nie, wszystko w porządku. Mam tylko katar... to nic – skłamałam. Cholera, wiem, że to nie jest wobec niego w porządku, ale co? Miałam mu to wszystko teraz powiedzieć przez telefon? Gdybym nie skłamała, wiedziałby, że coś jest nie tak i w końcu udałoby się to ze mnie wyciągnąć... Kto jak kto, ale Devon znał mnie znakomicie i wiedział też, jak wyciągnąć ze mnie wszystkie informacje i pociągnąć mnie za język, kiedy coś się działo.
- Hmm... nie jestem do końca pewny, czy wszystko mi mówisz, ale porozmawiamy, jak będę już w domu... – westchnął podejrzliwie – Do zobaczenia, siostra!
- Do zobaczenia – odpowiedziałam i rozłączyłam się, zanim zdarzy się coś, co nie powinno.
Czułam się okropnie tak go okłamując... to nie było w stosunku do niego ani trochę fair i doskonale o tym wiedziałam.

*

Dojechałam środkami komunikacji miejskiej do domu. Harry nie mógł po mnie przyjechać bo jeszcze pracował, ale obiecał, że postara się dotrzeć do domu przed Devonem i być ze mną podczas tej rozmowy. Otworzyłam drzwi mieszkania i weszłam do środka. Było tak pusto. Kompletnie bez życia... Nie było mnie tu przeszło dwa dni, a dom momentalnie zrobił się jakby bardziej obcy. Uchyliłam okna w pokojach, żeby pomieszczenia się przewietrzyły. Poszłam do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę. Usiadłam przy wyspie kuchennej i zapadłam w stan totalnej zadumy. Jedynym dźwiękiem, był odgłos gotującej się wody w czajniku. Ostatnimi czasy zadawałam sobie w kółko jedno pytanie... Czemu to wszystko, musi spotykać akurat mnie? Życie jest tak cholernie przewrotne. Jednego dnia wszystko jest perfekcyjnie, zaś drugiego, wszystko się wali. Nauczyłam się już, że szczęściem nie można cieszyć się długo... coś i tak w końcu Ci je brutalnie odbierze i zostaniesz z niczym.
Woda się zagotowała. Zalałam herbatę wrzątkiem i usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają i zamykają. Mięśnie w moim ciele jak na zawołanie się spięły. Boże... co jeśli Harry nie zdążył i to Devon? Co ja mu powiem? Sama nie dam rady... Odwróciłam się w kierunku wejścia do kuchni i uważnie patrzyłam, czekając, aż ktoś się pokaże. Wysoka postać wyłoniła się zza rogu i odetchnęłam z ulgą, kiedy okazał się nią Harry.
- Cześć kotku – podszedł do mnie i złożył na moich ustach krótki pocałunek. – Jeszcze nie przyszedł? – spytał odsuwając się ode mnie i patrząc mi w oczy.
- Nie... na całe szczęście...
- Co u Twojego taty? – spytał siadając na jednym z krzeseł.
- Bez zmian – szepnęłam.
- Choć tu do mnie, kotku – wyciągnął w moją stronę ręce a ja do niego podeszłam i usiadłam mu na kolanach, wtulając się w niego. Położyłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy, rozkoszując się tym pięknym, uspakajającym mnie zapachem. Nie wiem, jak to się dzieje, ale bliskość Harrego, miała na mnie niesamowity wpływ. Chłopak nawet czasem nieświadomie, swoją osobą, dodawał mi odwagi, lub mnie uspokajał... wystarczyło tylko to, że był obok. Niczego więcej nie potrzebowałam. Tylko jego.
Drzwi znów się otworzyły. Teraz tylko, miałam pewność, że był to Devon...
- Cześć Siostra – usłyszałam krzyk z holu. Popatrzyłam niepewnym wzrokiem na Harrego, a on uśmiechnął się i szepnął, że wszystko będzie dobrze. Szczerze, to ostatnio mam już dość słuchania tego stwierdzenia, bo ‘ma być dobrze’ a wcale nie jest. Wzięłam głęboki oddech i wstałam z kolan Harrego. Poszłam do holu i stanęłam w progu patrząc na uśmiechniętego brata, który wieszał właśnie kurtkę na wieszaku.
- Cześć, młoda – podszedł do mnie i objął w braterskim uścisku.
- Hej – szepnęłam. Tak jak sądziłam, Devon momentalnie zauważył, że coś jest nie tak.
- Co się stało? – odsunął się na długość ramion i popatrzył mi w oczy. Spuściłam wzrok na podłogę i usłyszałam, że za mną stanął Harry. – Cześć – zwrócił się do chłopaka i usłyszałam jak Harry odpowiada mu tym samym. – Abby, co się dzieje? – ponaglił mnie.
- Umm... przepraszam, że wcześniej Ci o tym nie powiedziałam, ale nie chciałam Cię martwić – westchnęłam. – Tata miał wypadek i leży w szpitalu w ciężkim stanie – niepewnie podniosłam na niego wzrok i zobaczyłam w jego oczach smutek i niedowierzanie za razem. 

__________

Kolejny rozdział za nami. Jak wam się podobał? :)
Chciałyśmy gorąco podziękować za każdy komentarz. Te kilka słów, które piszecie pod rozdziałami, dla was jest chwilą na napisanie, a dla nas chwilą uśmiechu, satysfakcji, oraz dowiedzenia się od Was, co wam się podoba, a co nie. To dla nas bardzo ważne, bo piszemy to dla Was :)
Przepraszamy za to, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. 

A w ramach przeprosin:
Harry do Was leci :D

19 komentarzy:

  1. Proszę cię niech tata Abby się wybudzi. ;c
    Czekałam na ten rozdział z nie cierpliwością i wkońcu się doczekałam. :D
    @puchnina3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, warto było czekać na taki cudowny rozdział *,*
    Uwielbiam całego tego bloga. ;*
    Co do rozdziału cudowny. <33
    Boję się tylko jak zareaguje Davon ;/
    Ale co będzie to będzie :D
    czekam na następny ;* <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto było czekać! :D Uwielbiaaaaaaam rozdzialiki :3! Czekam na więcej :D Mam nadzieję tylko że wszystko będzie ok ;D.
    Czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG! Cudny rozdział! Kiedy Abby mówiła do tatay,
    uroniłam kilka łez. To było niesamowite!
    Co dziennie wchodziłam na twojego bloga i sprawdzałam
    czy jest kolejny rozdział, ale go nie było :C
    Aż tu dzisiaj mówię sobie ze na pewno nie będzie
    nowego rozdziału, już chciąłam wyłączyć stronę gdy
    tu nagle zauwarzyłam rozdział #72 ! :D

    A tym czasem, zapraszam na mojego bloga o 1D ♥
    1d-dance-with-me-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle super rozdział! <3 z niecierpliwością czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, nareszcie się doczekaliśmy kontynuacji ;)
    Uwielbiam realizm w twoim opowiadaniu!
    A ten gif to wczorajszy 1DDAY? Oglądałam xd

    OdpowiedzUsuń
  9. jak zawsze rozdział cudowny.!!! nie mogę się doczekać następnego, mam nadzieję, że tata Abby wyzdrowieje. uwielbiam was i życzę weny Asia @love_cookies3 :)

    OdpowiedzUsuń
  10. super;) ale napisz prosze o okolicznoosciach wypadku bo martwie sie o Meredith!;(

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg. Płacze, piękny. Nie moglam sie go doczekac. Czekam na nastepny Kinguś. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg. Płacze, piękny. Nie moglam sie go doczekac. Czekam na nastepny Kinguś. <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdy Abby mówiła do taty rozpłakałam się...
    Rozdział przepiękny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku jaki cudowny rozdział <3 obie cudnie piszecie dziewczyny! :D jesteście niesamowite, z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Weny kochane xx

    OdpowiedzUsuń
  15. tata abby mogłby sie wybudzic w jakims nieprawdopodobnym momencie np w obecnosci harre'go

    OdpowiedzUsuń
  16. całkiem fajny , czekam na następny :) @catybelieves :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajny :)) W końcu ! :D
    Czekam na następny :)
    Świetnie Wam idzie <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaj***sty !!! Czekam na kolejny rozdział...

    OdpowiedzUsuń