środa, 6 listopada 2013

#71

Czułam jak cała drżę. Harry patrzył na mnie pytająco, lecz głos tak mi się załamywał, że nie potrafiłam sklecić jakiegokolwiek normalnego zdania. Czułam, że ta sytuacja była zbyt przytłaczająca dla mnie. Byłam zbyt młoda, by wiedzieć co trzeba zrobić. Byłam przerażona, na skraju ataku paniki.
- Tata...on...on jest w szpitalu... w poważnym stanie – wychrypiałam i z moich oczu pociekły kolejne strumienie łez. Chłopak przytulił mnie i zaczął mną delikatnie kołysać.
- Ciii, maleńka. Wszystko będzie dobrze – szeptał uspakajająco, ale złe przeczucie nie odrywało się ode mnie nawet na moment – Chodź, skarbie. Pojedziemy tam... jeśli oczywiście chcesz... – dodał a ja pokiwałam głową, ocierając rękawkiem załzawione policzki. Podał mi rękę i pomógł wstać. Wciągnęłam na siebie szybko rurki i luźną koszulkę. Zeszliśmy na dół i wsiedliśmy do samochodu Harrego. Nie potrafiłam nic powiedzieć, cała dygotałam z nerwów, nie wiedziałam o czym mam teraz myśleć, co robić by pomóc tacie. Chłopak prowadził strasznie szybko, jeszcze by tego brakowało, jak na domiar złego.
- Hh..h.h.arry  strasznie się boję. - z moich wymsknęła się cicha wiązanka skomleń. Niepewnie spojrzałam w stronę chłopaka, który skupiony był na prowadzeniu.
- Shhh maluszku, daj mi rękę. – zdjął swoją dłoń z kierownicy i chwycił moją. – Będzie dobrze, zobaczysz kochanie. Zaraz będziemy na miejscu, wytrzymaj jeszcze trochę. – zacieśniłam uścisk naszych dłoni i oparłam głowę o zagłówek fotela, przymykając oczy i starając się racjonalnie pomyśleć.

*

Dotarliśmy na miejsce. Zanim Harry znalazł miejsce parkingowe ja wpadłam jak huragan do szpitala i podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry – przywitałam się – Mój ojciec został tu przywieziony z wypadku samochodowego. Cedric Turner – wyrzuciłam te słowa z siebie z taką prędkością, że kobieta mogła mnie nie zrozumieć, lecz odetchnęłam z ulgą, jak zauważyłam, że powoli zaczyna wklepywać coś w klawiaturę swojego komputera. „Za wolno... wolniej się nie da?!”
Po jakiś dwóch minutach bezczynnego gapienia się w pielęgniarkę i tracenia cierpliwości, kobieta podała mi numer sali.
- Przepraszam, jak tam najszybciej dojść? – spytałam nerwowo przygryzając wargę.
- Do końca tego korytarza, skręcić w prawo i na samym końcu znajduje się blok operacyjny. Gdzie go potem przewiozą, nie mam pojęcia – posłała mi zbolały uśmiech.
- Dziękuję – wydusiłam zmuszenie miłym głosem i poszłam korytarzem, który wskazała mi kobieta.
Zobaczyłam wielkie drzwi z napisem „SALA OPERACYJNA” żołądek na ten widok nieprzyjemnie się ścisnął a łzy na nowo napłynęły do oczu. Usiadłam naprzeciwko drzwi i tępym wzrokiem wpatrywałam się w czerwony napis. „Boże... proszę Cię. Daj mu przeżyć... tylko  tyle, proszę...” jęknęłam w myślach i schowałam twarz w dłoniach, wyobrażając sobie najgorsze. Czemu nasz mózg, w takich chwilach, zawsze generuje najgorsze obrazy... czy to jakieś triki naszej psychiki, które starają się nas przygotować na najgorsze? Nie wiem, ale wcale nie pomagały mi w utrzymywaniu coraz większej nadziei. Wręcz przeciwnie... wydzierały ze mnie ostatnie jej pokłady...
Poczułam, jak ktoś się do mnie przysiada i mocno mnie przytula. Ten zapach rozpoznałabym wszędzie... Wtuliłam się w ciało chłopaka i pozwoliłam moim łzom spływać po policzkach i moczyć koszulkę Harrego.
- Nawet nie wiem, co się dzieje... Odkąd pielęgniarka mnie tu skierowała, nie wiem nic... – szepnęłam przepełnionym bólem, głosem. Bezczynność i niewiedza w takim wypadku są najgorsze. Siedzisz i nie wiesz co zrobić. Nie wiesz, o czym myśleć, co mówić... totalna pustka, niszcząca od środka, jak jakiś huragan.
- Skarbie, wszystko będzie dobrze... zobaczysz, pamiętaj nie jesteś sama. – szepnął mi do ucha, kołysząc moim ciałem.
Czemu wszyscy tak mówią? Będzie dobrze... skoro będzie, to czemu nie może być też teraz? Czemu to tak bardzo boli? Czemu musi spotykać mnie...
Czasem zastanawiam się, czym zasłużyłam sobie na takie życie. Z jednej strony medalu, mam kochającą rodzinę, wspaniałego chłopaka z którym będę miała niedługo dziecko i przyjaciół, na których mogę liczyć... z drugiej, spotkało mnie w życiu tyle zawodu, bólu i cierpień, że czasem się zastanawiam, czy te radosne chwile nie są jakimś odwróceniem mojej uwagi.

*

Bliskość Harrego działała na mnie uspokajająco. Siedzieliśmy już od ponad godziny, i gdyby nie on, nie wiem co by było... Byłam strzępkiem człowieka. Gdy poszłam do łazienki i zobaczyłam swoje odbicie, to aż się przeraziłam. Czarne smugi od tuszu i łez, zaczerwienione oczy, blada skóra i roztrzepane włosy, które ciągle molestowałam swoimi palcami z nerwów. Puściłam zimną wodę i ochlapałam nią twarz. Co prawda, niewiele pomogło na mój wygląd, ale po zderzeniu z rozgrzaną skórą, przyniosło jej ulgę. Mój brzuch domagał się pożywienia, ale ja nie chciałam jeść. Byłam zbyt zestresowana, żeby cokolwiek przełknąć.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do Harrego. Chłopak otworzył ramiona a ja usiadłam na jego kolanach i z powrotem się w niego wtuliłam.
- Coś się działo? – spytałam ochrypłym szeptem.
- Nie... nadal nic nie wiadomo... – chłopak odpowiedział obolałym głosem.
Nie pozostawało nic innego, jak nadal bezczynnie czekać i być dobrej myśli.

*

Chciałam spać, ale nie mogłam. Chciałam jeść, ale nie mogłam. Chciałam coś wiedzieć, ale nie mogłam. Gdyby nie Harry, który dzielnie trwał w rozmawianiu ze mną i próbowaniu odwrócenia mojej uwagi, nie wiem co by było. W ogóle, nie wyobrażam sobie tej sytuacji, bez jego wsparcia. Minęły ponad trzy godziny... trzy, pierdolone godziny i z tej cholernej sali nadal nikt nie wyszedł! Wstałam i zaczęłam chodzić w kółko po korytarzu. Nie mogłam już siedzieć... nie mogłam o tym myśleć, bo moja psychika była już wystarczająco zniszczona. Byłam na krawędzi...
- Kotku, usiądź, nie możesz się denerwować, nic tym nie wskórasz.
- Nie komentuj Harry. – warknęłam a chłopak zamilkł, okej, potraktowałam go trochę za ostro. Harry zamilkł i nic już nie mówił, źle się z tym poczułam.
Nagle z sali wyszedł wysoki mężczyzna, koło czterdziestki. Podszedł do mnie powolnym krokiem. Widać było, że jest zmęczony. W końcu ponad cztery godziny na sali operacyjnej, robi swoje...
- Pani to Abigail? Córka pana Turnera? – spytał niskim głosem.
- Tak to ja – odpowiedziałam szybko – Już coś wiadomo? – spytałam, przygryzając w nerwowym geście wargę.
- Tak... pani ojciec miał ciężki wypadek. Kilka połamanych żeber, złamana noga, przecięta głowa, kilka uszkodzeń wewnętrznych, które doprowadziły do krwotoku. Bardzo ciężko było nam to zatamować i pani ojciec stracił bardzo dużo krwi. Przywieźli go nieprzytomnego i jest ryzyko, że będzie przez jakiś czas w śpiączce. Bardzo mi przykro – dokończył spokojnym, współczującym głosem, a ja czułam, jak łzy zamazują mi wzrok. Harry podszedł do mnie od tyłu, a ja momentalnie odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam się w niego, po prostu wybuchając płaczem.
Drzwi z bloku operacyjnego się rozsunęły i wyszli z niego lekarze i pielęgniarki wiozące łóżko z moim tatą. Zakryłam usta dłonią, gdy go zobaczyłam i nie mogłam pozbyć się tego okropnego uczucia w żołądku.
*
- Kochanie jedźmy do domu, nic nie wskórasz będąc tutaj. – przemówił Harry przeciągając się na jednej z szpitalnych ławek. Cztery cholerne godziny tkwię na tym korytarzu w bezruchu. Nie mogę nic ze sobą zrobić. Odchodzę od zmysłów a jemu się widocznie gdzieś piekli, fajnie.
- Nie, jak chcesz to sobie jedź, ja tu zostaję. – podniosłam wzrok i ukryłam twarz w dłoniach. Tatusiu …
- Abigail wiesz dobrze, że cię tu nie zostawię. Jesteś wykończona, ja też, a twój tata jest pod stałym nadzorem lekarzy, oni chyba wiedzą lepiej jak postąpić, niż my. Kotku, przyjedziemy tutaj rano, może będą coś więcej wiedzieć. – wstał i wystawił ku mnie swą ciepłą dłoń. Z lekkim zawahaniem ujęłam ją. W głębi siebie wiedziałam, że mówi dobrze, ale trudno mi było przyznać się przed samą sobą. Odwróciłam się jedynie w stronę sali i ostatni raz wlepiłam wzrok w matową szybę. Pa tato. Harry ułożył dłoń na moich lędźwiach i lekko pchnął mnie w stronę wyjścia, obróciłam się i nie obejrzałam się już za siebie.
*
Harry’s POV,

Naprawdę martwiłem się o Pana Turner’a. Może nasze kontakty nie były za dobre, ale to dobry człowiek a poza tym ojciec Abigail i głowa domu. Naprawdę nieprzyjemna sytuacja. Wydaje się bardzo tym dotknięta. Nie mogę nawet sobie wyobrazić, jak musi czuć się teraz Abby. Nie mają krewnych, którzy mogliby zaopiekować się małym Oliver’em na czas niedyspozycji pana Turner’a. Olly pewnie trafi do nas albo do Devon’a. Może wydawać to się niedorzeczne, ale mógłby być to dobry sprawdzian dla przyszłych rodziców. Chociaż Olly to nie to samo, jest już „odchowanym” chłopcem, sprawiającym mniej problemów niż noworodek. Podczas drogi powrotnej do domu Abby mi usnęła. Zaparkowałem samochód w garażu i nie budząc dziewczyny delikatnie wyswobodziłem ją z pasów i wziąłem w ramiona unosząc jej obezwładnione ciało. Kopnąłem nogą drzwi od auta a pilot od garażu, który miałem w zębach nacisnąłem. Nie pytajcie jak, grunt, że roleta się zaczęła zasuwać.  Pchnąłem ramieniem drzwi garażowe prowadzące do domu i ostrożnie wszedłem starając nie urwać nóg śpiącej Abigail. Wszedłem po schodach mijając długi hol, prowadzący prosto do naszej sypialni. Wszystko pachniało nowością, panele połyskiwały odbijając światło padające z lamp a nowo zamontowane drzwi nie pisnęły ani słówkiem, kiedy je otwierałem. Ułożyłem ją na miękkim materacu. Wyglądała słodko, tak niewinnie i nieświadomie. Abigail – chodź wiele razy ją o tym informowałem, była bardzo ładną i atrakcyjną personą. Odwiązałem sznurówki i zdjąłem buty z jej nóg. Nie mogłem się powstrzymać i dmuchnąłem w nagie stopy i momentalnie podkurczyła mięśnie. Nie dręcząc jej dłużej zarzuciłem na nią pościel.
- Śpij dobrze kochanie, kocham Cię. – szepnąłem dotykając swoimi wargami jej czoła. Na palcach wyszedłem i delikatnie zamknąłem za sobą drzwi. Głośno odetchnąłem, będąc pod wrażeniem swoich zdolności manualnych i tego, że się nie przebudziła. Powinna spać, jest wykończona i na skraju, a to nie sprzyja dziecku. Od teraz ja jestem odpowiedzialny za dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Nie Devon, nie jej matka czy ktokolwiek. Dziewczyna i tworzące się życie pod jej sercem w całości przynależały do mnie.

~ notkę uzupełnię później

28 komentarzy:

  1. świetny rozdział ♥ chociaż troszki mnie denerwuje jak harry do niej mówi maluszku eh :D ALE I TAK SUPER c: - @catybelieves

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwwwwww jestem po prostu no .... ja... ja nawet nie wiem w jakim jestem stanie ! Przez cały rozdział siedziałam z otwartą mordą xD Oby tak dalej ! Kocham WAS :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAJEBIOZA JEDYNY SŁOWEM.
    Chciałam napisać taki piękny długi wzruszający komentarz ale chyba mi nie wychodzi. W każdym razie bardzo mi się podoba i czekam na następny. / @HoranoweLovee

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednym słowem... zajebiozaaa!!
    Najlepsza końcówka :D

    Zapraszam do mnie ;> http://1d-dance-with-me-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste *0*
    Jejky slodki Harry. *.*
    Ale ten wypadek.;cc
    Czejam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejny <3 Genialnie piszesz <3 !

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś geniuszem! Super rozdział, myślałam że umrę z iekawości co be=ędzie dalej!
    Czekam na następny! (znowu ;) )

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne *.* !!! Czekam na więcej <333

    OdpowiedzUsuń
  9. oooooooo mój boże ! zajebisty ! nie mogę doczekać się następnego !! :D @love_cookies3 *_*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaaaa *o* Genialne :D
    Dobrze, że coś się dzieje :D hehehe <3
    Czekam na następny again :D xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. meeegaaa ;3 dodawał czesciej ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Supeeeer jestem strasznie ciekawa co będzie dalej! Weny dziewczyny xx

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG jaki zwrot najpierw wyprowadzka mamuśki potem ciąża Abigail, a teraz śpiączka jej taty zaraz nie wytrzymam psychicznie!!!!!!!!!!OliwkaXD :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Śweitny, oby tata Abby przeżył <3

    OdpowiedzUsuń
  15. o bożę kocham tego bloga!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny rozdział! <3
    Dajecie następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. cudooowny rozdział,! ja chce następny !! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojejciu jaki.cudowny<3 jestem strasznie ciekawa co będzie z tatą Abby! Mam nadzieję że z tego wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. przeczytałam :)
    dzięki i dawaj następny :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny! Ciekawa jestem co będzie dalej :3 Na prawdę masz głowę do tego! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. o boże on jest cudowny!!! nie mogę się doczekać next'a!!! *o* błagam dodaj go szybko bo nie wytrzymam i chyba skoczę z mostu :p ale dobra teraz na serio proszę niech będzie szubko!!! o bożę chyba się uzależniłam :D

    OdpowiedzUsuń
  22. no dziewczyny ...... kocham was!!! <3 z niecierpliwością czekam na następny i mam nadzieję że pojawi się on nie długo ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. http://hope-for-the-future-styles.blogspot.com/
    Zapraszm na bloga o Harrym Styles ! tt: @ https://twitter.com/HassHope

    OdpowiedzUsuń
  24. całkiem fajny , czekam na następny :) @catybelieves

    OdpowiedzUsuń