***UWAGA***



Zastrzegam sobie możliwość występowania wulgaryzmów i treści mogących urazić niepełnoletnich czytelników.

sobota, 30 listopada 2013

# 73


- Co proszę ? – Devon ryknął przeczesawszy palcami i tak powichrzone już włosy. Zacisnęłam usta w cienką linię i wzięłam głębszy wdech, próbując jakkolwiek dotrzeć do brata.
- Dev… - szepnęłam łamiącym się głosem.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś Abby ? Cholera, no ! – krzyknął rzucając torbę w korytarzu i odchodząc w głąb mieszkania. Czułam na sobie wzrok Harry’ego i jego współczujące spojrzenie.
- Devon, to nie tak … - Obrócił się na pięcie i skupił swoją uwagę na mnie. Chwycił w dłonie butelkę z wodą mineralną i gorączkowo wlał sobie całą jej zawartość do ust.
- Czemu mi o niczym nie powiedziałaś ? – odstawił ją z impetem na blat, przez co jej plastikowa faktura zakołysała się i spadła na podłogę z hukiem.
- Sama dowiedziałam się o tym niedawno, bo w nocy, strasznie to przeżywam, wybacz, nie myślałam wtedy…
- Dev, tak było… - obróciliśmy się nagle i zobaczyłam Harry’ego podnoszącego butelkę z ziemi. – Abigail była w strasznym stanie, w drodze ze szpitala wycieńczona zasnęła w samochodzie, nie budziłem jej już… wstała zaledwie dwadzieścia minut temu. Nie miej jej niczego za złe. – wypowiedział się Harry zaskarbiając sobie uwagę mojego brata. Devon z uwagą słuchał słów Styles’a i chłonął interpretując dogłębnie.
- Gdzie on jest ? –  powiedział zmieniając nagle temat. Po części ucieszyłam się, że nie powrócił do poprzedniego. Taki już jest, najpierw wybuchnie a kiedy dojdzie do niego, to jak najszybciej chce zatuszować wątek i przejść do kolejnego, lecz … chyba każdy tak ma. Nie mam mu niczego za złe.
- St. Thomas' Hospital. – odrzekł ze spokojem Harry. Byłam mu bardzo wdzięczna, że mnie wspiera podczas tak osobistych rozterek rodzinnych. Nie każdy zachowałby się tak odpowiedzialnie i służył dobrą radą. Po prostu mógł „wypiąć się tyłkiem” [1] i kazać zadzwonić jak już wszystko się ułoży.
- Jadę tam. – Dev skierował się z powrotem w stronę drzwi. – A, iii… Abigail ?
- Tak ? – uniosłam wzrok łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
- Przepraszam. – powiedział śmiertelnie poważny.
- Nic się nie stało, kocham Cię Devon. – wyszeptałam podchodząc w jego stronę. - Ja Ciebie tez siostrzyczko, najbardziej w świecie. - zamknął mnie w swoich ramionach by po chwili delikatnie ucałować moją głowę. Odchrząknął ostentacyjnie i odsunął mnie delikatnie od siebie, no tak, za słodko się zrobiło. Po chwili jego sylwetka zniknęła za drzwiami. Odwróciłam się w stronę Harry’ego, który z zamiłowaniem przyglądał się mojej osobie.
- Coś się stało ? – spytałam dotykając swojej twarzy, nie wiem, pośliniłam się, czy co ?
- Jesteś taka dobra, kochanie. – powiedział kiwając z niedowierzaniem głową.
*
- Dobrze, zawiozę Cię tam, ale najpierw musisz zjeść śniadanie. – Harry pokiwał mi przed oczyma wskazującym palcem i skarcił mnie swoim spojrzeniem.
- Świetnie, więc idę do kuchni i …
- NIE. – wtrącił mi się w pół słowa i nie dał mi dokończyć. – Poprawka, pójdziesz i położysz się w sypialni a ja przygotuję coś dla Ciebie, dobrze ? – Roześmiałam się, był taki opiekuńczy i tak słodki w tym co robił.
- Jak sobie życzysz. – zeskoczyłam z wysepki i stanęłam na palcach obdarzając chłopaka buziakiem w policzek.  Udałam się do swojego pokoju i rozłożyłam się na łóżku, zakrywając jego przyjemnie ciepłą kołdrą. Już po chwili usłyszałam stawiane kroki na drewnianych schodach, Harry z tacą na rękach wszedł do pokoju. Uśmiech samoistnie cisnął mi się na usta widząc mojego chłopaka w różowym fartuszku.
- Proszę kochanie. – położył tacę przede mną, usiadłam i oparłam się o wezgłowie łóżka z apetytem przyglądając się kanapkom, jakie dla mnie przygotował. – Smacznego. – uśmiechnął się lekko i obrócił się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz ? – spytałam biorąc pierwszy kęs.
- Posprzątać kuchnię i spakować resztę Twoich rzeczy. – Jakich moich rzeczy ? – zmrużyłam oczy i pytająco mu się przyglądałam.
- Ale w jakim celu ?
- Żebyśmy mieli już wszystko pod ręką, już niewie…. – zaczął się tłumaczyć a ja momentalnie się zdenerwowałam.
- Harry, chyba się nie rozumiemy. – odrzekłam odkładając póki co talerz na stolik, jakoś straciłam apetyt.
- Co masz na myśli ? – przysiadł na łóżku i odnalazł moją dłoń, splatając nasze palce razem.
- No nie myślisz chyba, że przeprowadzę się w tym momencie, kiedy mój tata jest w szpitalu a rodzina nie wie jak funkcjonować dalej… - jęknęłam zniesmaczona jednocześnie widząc jego zawód. – Przepraszam Cię, ale muszę zostać w domu i pokierować jakoś jego życiem.
- Ta… ok. rozumiem. Spoko. – odparł nieco przygaszony. – Przepraszam, nie powinienem na Ciebie naciskać. Będę na dole, gdybyś czegoś potrzebowała to wołaj. – odszedł zrezygnowany. Doskonale wiedziałam, że mogłam go zranić swoimi słowami, jednak Harry musi zrozumieć w jakiej sytuacji się znajduję. Dokończyłam jeść w ciszy, próbowałam sobie dać do zrozumienia, że postąpiłam dobrze, jednak wewnątrz siebie wiedziałam, że mogłam nieco łagodniej rozegrać tą całą sytuację. Dalej przed oczami mam jego podekscytowanie z jakim się wypowiadał, jaki był szczęśliwy … później nagle ten piękny uśmiech zniknął. Szybko ubrałam się i zeszłam na dół. Stał opierając się o blat, nawet nie zwrócił na mnie uwagi, pochłonięty był myślami. Podeszłam o niego na palcach i z całej siły objęłam go od tyłu, wtuliwszy się w jego muskularne plecy. Harry szybko odwrócił się i oplótł swoje ramiona wokół mojej talii, przyciągając do siebie. Trwaliśmy w silnym uścisku i chłonęliśmy ciszę jaka nam wystarczała, nie potrzebowaliśmy słów by wyrazić swoją skruchę i kłębiące się uczucia.
- Przepraszam Harry, nie powinnam była tak na Ciebie naskakiwać. – przytknęłam głowę do jego ciepłego torsu i wsłuchiwałam się w najpiękniejszą melodię świata, kiedy chłopak swoimi męskimi dłońmi gładził mnie po plecach.
- Nic się nie stało kotku, ja też nie myślałem. Po prostu pochłonęła mnie całkowicie wizja wspólnego mieszkania i … - przytknęłam mu palec do ust.
- Nie mów nic Harry, to moja wina. Przepraszam. – szepnęłam przesuwając palcami po fakturze jego pełnych, zaróżowionych warg. Przejechałam opuszkami palców po jego policzku, napawając się jego miękkością. – Po prostu bardzo Cię kocham, a kiedy się kogoś kocha, mówi się często nieprzemyślane rzeczy. – Delikatnie uśmiechnęłam się widząc blask w jego zielonych tęczówkach.
- Nie, to ja cię bardzo kocham, Twoje uczucie w porównaniu do mojego to tak jakby zestawić ze sobą fanów naszych i The Wanted. – I humorek powrócił na dobre, uśmiechnął się łobuzersko, ukazując swoje dołeczki. Nie omieszkał się od ciętej uwagi, na temat swoich konkurentów, ale było to słodkie porównanie.
*
Kiedy byliśmy w szpitalu miałam chwilę by pomyśleć w nurtującej ciszy. Devon siedział z opuszczoną głową a biedny Harry nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Czuję się okrutnie wplątując go w sfery życia, które tak naprawdę go nie dotyczą. Źle wygląda, jest blady i … nie jest sobą, powinien rozerwać się, korzystać z życia w zespole.
- Harry ? – Podeszłam do niego i ukucnęłam przed nim, oparłszy się dłonią o jego udo.
- Hm ? – wybudził się z letargu myśli i spojrzał na mnie.
- Powinieneś jechać do domu. Odpocząć, wyspać się, pójść na piwo z chłopakami, rozerwać się trochę. – uniosłam pokrzepiająco kącik ust w górę, starając się brzmieć przekonująco.
- Ale przecież mnie potrzebujesz przy sobie… - zamrugał i nie potrafił skoncentrować wzroku w jednym punkcie.
- Owszem, potrzebuję byś mnie kochał, jedź Harry. – uśmiechnęłam się, zakładając za ucho uroczego loka. – No, raz dwa. – zachichotałam podnosząc się na równe nogi. Chłopak wstał i otoczył mnie swoimi silnymi ramionami.
- Zadzwonię. – szepnął nachylając się obdarzając mnie uroczym buziakiem w usta. Zebrał kurtkę z wieszaka i skierował się w stronę windy. Uśmiechnięta zajęłam wolne miejsce tuż obok brata i oparłam głowę o jego ramię.
- Dobrze zrobiłaś, Abby. Szkoda chłopaka, i tak nam już wystarczająco pomógł. – Uśmiechnęłam się do siebie, w duchu, lżej mi na sumieniu. Na korytarzu pojawiła się pielęgniarka, zmierzająca w naszą stronę.
- Państwo Turner ? – zerknęła w swój kajet upewniając się, czy dobrze trafiła, Devon odpowiedział. -  Pani Meredith chce z wami mówić, sala 251. – Jak ja mogłam być tak przyślepiona, że zapomniałam o Meredith ? Przecież oni jechali razem, chwyciłam się za głowę, jednak byłam bardziej spokojna, gdyż pielęgniarka uwzględniła, że „chce mówić” czyli nic jej życiu nie zagraża.
Udałam się za panią pielęgniarką w nieznaną mi strefę szpitala i przekroczyłam próg sali, w której leżała kobieta. Podeszłam po cichu pod jej łóżko i zajęłam miejsce.
- Dzień dobry Meredith, jak się czujesz ? – spytałam zabierając jako pierwsza głos. Z tego co dało mi się zauważyć, była w lepszym stanie niż mój ojciec. Na jej twarzy znajdowało się co prawda kilka sińców, jednak nie tak poważnie jak u mojego taty. Nie była podłączona, do żadnej specjalistycznej aparatury podtrzymującej życie, jej klatka piersiowa miarowo unosiła się i opadała.
- Dzień dobry Abigail. Powiedz mi co jest z Cedrick’iem ? Nikt mi tutaj nie chce powiedzieć, a ja muszę wiedzieć czy coś mu grozi. Jeśli tak, to nie wybaczę sobie tego nigdy … - urwała obracając wzrok w stronę okna.
- Jest w śpiączce, spokojnie. – Chwyciłam ją za dłoń i pokrzepiająco ścisnęłam. – Powiesz mi jak to było ?
- Nie wiele pamiętam, ale dobrze… spróbuję. – powiedziała odchrząkając . Rozsiadłam się wygodniej na szpitalnym krześle i zamieniłam się w czynnego słuchacza. – Otóż wracaliśmy z Twoim ojcem z kina, wieczorny seans zakończył się nieco później niż planowaliśmy. Prowadziliśmy normalne rozmowy, dobrze nam się układało a czas  mijał bardzo przyjemnie, kiedy … ehh zza zakrętu wyłonił się samochód jadący naszym pasem, kierowca stracił panowanie nad autem a Cedrick by ratować mnie odbił w drzewo, sam przyjmując uderzenie. Mój krzyk, pisk opon, ogromny huk, tyle pamiętam … - Pod koniec nie hamowałam łez, nie potrafiłam stłamsić tego w sobie, tato postąpił bardzo honorowo, jeśli można tak mówić, chciał ratować Meredith i udało mu się… - Obudziłam się na noszach w szpitalu, kiedy nachylało się nade mną siedem głów ratowników. Trudno opisać co w tamtej chwili odczuwałam, pamiętam tylko, że do mojej krwi został wprowadzony zastrzyk i od tego momentu już nic nie pamiętam. – Załzawiona uniosła się do pozycji siedzącej i wyłapała moje spojrzenie. – Abby nie miej mi niczego za złe, uwierz, wolałabym zginąć, niż, żeby Twój ojciec miał za mnie cierpieć. Przepraszam Ciebie, Devon’a i Oliver’a…. – skutecznie ją uciszyłam.
- Shhh Meredith, wszystko będzie dobrze, lada dzień tata się obudzi i jeszcze nie raz powtórzycie taki wypad. – próbowałam sama uwierzyć w swoje przekonujące słowa, wszyscy wiemy, że w zaistniałej sytuacji było bardzo ciężko, no ale. – Potrzebujesz czegoś, woda, jakieś owoce ? Powiedz to Ci przyniosę. – zaoferowałam lekko się uśmiechając otarłszy kciukiem płynące łzy.
- Nie dziękuję, ale wolałabym zostać teraz sama, przepraszam. – wyszeptała półgłosem.
- Oczywiście, odpoczywaj. – powiedziałam ponosząc się z miejsca i wychodząc z Sali. Szybko pokonałam dystans z drugiego piętra do poczekalni na parterze. Wtuliłam się w ramię brata opowiadając mu całą historię. Pozostało nam tylko czekać …
*
Wieczorem, po całym dniu spędzonym w szpitalu przy tacie ledwo co kontaktowałam. Czułam się ogłuszona mechanicznym pogłosem maszyn a oczy promieniowały o nadmiernej ilości jarzeniowego światła, mój stan psychiczny też nie był za dobry. Leżałam na łóżku, bawiąc się rąbkiem pościeli, kiedy ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Proszę . – odpowiedziałam przenosząc wzrok na drzwi. Ich drewniana faktura uchyliła się i ujrzałam postać osoby, której kompletnie bym się tu nie spodziewała, to znaczy nie w tym samym miejscu i czasie.
- Cześć, pomyślałem, że wpadnę do Ciebie. Dawno nie rozmawialiśmy a Harry powiedział mi co zaszło. – moja szczęka nieco opadła ku dołowi widząc jego postać w przestrzeni pokoju.
- Cześć Zayn, dobrze Cię widzieć. – uniosłam kąciki ust ku górze i wstałam podchodząc do przyjaciela. Zayn miał na sobie rurki z granatowego jeans’u, biały T-shirt z logiem firmy Vans i czarną bluzę. Wyglądał bardzo dobrze, a jego nowa fryzura świetnie prezentowała się po tylu dniach nie widywania się. Wtuliłam się w jego tors powoli zaciągając się jego zapachem. Pachniał świeżym tytoniem i męską wodą kolońską, uwielbiałam to połączenie.
- Dawno Cię nie widziałem, maluszku … - powiedział czochrając mnie po włosach. Odpuściłam sobie wypytywanie go po co tu przyszedł i kto go wpuścił, po prostu cieszyłam się jego obecnością.
- Ja ciebie też, nie maluszku … - odgryzłam się powoli poluźniając uścisk. Usiadłam z powrotem na łóżku i poklepałam wolne miejsce obok siebie. Materac ugiął się pod jego ciężarem i już po chwili leżeliśmy pochłonięci ciszą.
- Jak się czujesz ? – spytał, a jego oczy nagle zgubiły ten charakterystyczny blask.
- Nie za dobrze… cała ta sytuacja lekko mnie przerasta. Wiesz… nie wiem co z tatą, nie wiem co z Olly’m i generalnie to, żenada. – westchnęłam miętosząc w dłoni skrawek koszulki.
- Rozumiem… a jak, no wiesz… brzusio ? – wykrzywił usta w lekkim uśmiechu. Nie mogłam się powstrzymać od cichego westchnienia.
- W porządku, ale coraz częściej mały daje o sobie znać. Czuję się jak ociężały waleń i … coś ci pokażę ! – bąknęłam z entuzjazmem. Położyłam się i uchyliłam delikatnie koszulkę w górę, odsłaniając przed chłopakiem swój formujący się już brzuch. Spoglądał na mnie niezrozumiale i obserwował uważnie każdy mój ruch. – Daj rękę . – wyjaśniłam ujmując jego dłoń w swoją. Jego męska, ciepła dłoń wylądowała na moim brzuchu a spojrzałam mu wtedy w oczy. Tańczyły w nich znajome mi iskierki, a na ustach ukazał się przepiękny uśmiech. Zayn zaczął wodzić dłonią po moim brzuchu.
- Too… too… - wydukał . – Boże, to coś pięknego. – powiedział nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Gołym okiem dało się zauważyć wybrzuszenie i chyba każdy mógł już stwierdzić moją ciążę. – Niesamowite. – wyszeptał kręcąc z dezaprobatą głową. Naciągnęłam materiał koszulki na siebie .

*
Następny rozdział pojawi się po przekroczeniu progu 25 komentarzy : ) 

29 komentarzy:

  1. Fajny! Nie spodziewałabym się Zayna, dawno go nie było ;) Ale dobrze że Devon wrócił, nie dziwię się jego reakcji, sama też byłabym wściekła... Czekam na następny i mam nadzieję że szybko stuknie te 25 komentarzy...

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny! mam nadzieję, że Cedrick obudzi się ze śpiączki, smutno by było gdyby umarł ;/ , nie mogę się doczekać porodu Abby. czekam z niecierpliwością na następny ! @love_cookies3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie , że Zayn się pojawił ! może wkręcicie w akcje później jakieś fanki 1D ? może koncert ? ogólnie super :) @catybelieves

    OdpowiedzUsuń
  4. Generalnie to zajebiste *.*
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;** <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejkuuu ;3 dawaj szybko następny !! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejkuuu ;3 dawaj szybko następny !! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. dawno Zayna nie było :D
    Super, przyjemny rozdział <3 :)
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny *.* czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział:D
    mam nadzieję że z tatą Abigal będzie wszystko dobrze...
    Czekam na next :D
    @GosiaGlebocka

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham<3 czekam na następny *.*.*.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyczny <3 czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ajajaj wspaniałe <33 *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. supcio :-) czekamy na następny

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo mi sie pododba

    OdpowiedzUsuń
  15. super! i ten zayn na koncu <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne! :D Dobrze że Devon się nie złości! :) Abi dobrze zareagowała według mnie na to co powiedział Harry :3 Mam nadzieję że w następnym rozdziale będzie coś romantycznego pomiędzy Harry'm i Abi :* I czekam na to by obudził się tata Abi! :D
    Czekam na next! :* WSPANIAŁE!!! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  17. najlepsze opowiadanie EVER ! xD

    OdpowiedzUsuń
  18. ojejciu jestem pod wrażeniem sijbfoaisb fangirling poziom hard hihi macie talent do pisania, jest cud, miód, malina <3 A końcówka jest taka.... Taka słodka <3 No cóż, pozostaje mi czekać na następny rozdział, a poza tym strasznie boję się o tatę Abby- bardzo go lubię haha nie uśmiercajcie go, błagam :) Weny xx

    OdpowiedzUsuń
  19. dziekiiii <3 dajcie nowy ;3
    a wgl kto pisze to opowiadanie ?

    OdpowiedzUsuń
  20. Perfect! kiedy nowy?

    OdpowiedzUsuń
  21. Ah, mogłabyś napisać mi na TT, gdzie robiłaś/zamawiałaś szablon? Na TT, bo tutaj nie patrzę na komentarze. Z góry jestem wdzięczna. <3 x
    @We_Run_Things_

    OdpowiedzUsuń