w części poprzedniej
- Too… too… - wydukał . – Boże, to coś pięknego. –
powiedział nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Gołym okiem dało się zauważyć
wybrzuszenie i chyba każdy mógł już stwierdzić moją ciążę. – Niesamowite. –
wyszeptał kręcąc z niedowierzaniem głową. Naciągnęłam materiał koszulki z
powrotem na siebie i posłałam mulatowi ciepły uśmiech.
- Chyba powoli zaczynam się do
tego przyzwyczajać, wiesz? – westchnęłam cicho, kładąc się na łóżku. Chłopak
dołączył do mnie i odwrócił głowę w moim kierunku.
- Do czego? – spytał, a jego
ciekawe tęczówki lustrowały moją twarz.
- Do tego, że nie jestem już
odpowiedzialna tylko za siebie... teraz odpowiadam za nas dwoje... –
uśmiechnęłam się delikatnie wyobrażając sobie małe dzieciątko, rozwijające się
we mnie. Położyłam dłoń na lekko wystającym brzuchu i zaczęłam go gładzić
spokojnym ruchem ręki.
Leżałam tak na łóżku z Zaynem w
kompletnej ciszy. Nie wiedziałam za bardzo, o czym mam z nim porozmawiać, choć
bardzo chciałam z kimś porozmawiać o normalnych rzeczach, a nie ciągle myśleć o
tym, co się dzieje. Przewróciłam się na bok i podparłam na łokciu, wpatrując w
chłopaka.
- Powiedz mi, jak wam idzie
nagrywanie piosenek i tworzenie teledysku, o którym mi mówiliście? – spytałam z
ciekawością. Chłopak zaśmiał się pod nosem, jakby coś sobie przypominając.
- Dobrze... teledysk jest już
prawie gotowy. Zostało zmontowanie i ewentualne poprawki, ale o tym dowiemy się
dopiero jutro – uśmiechnął się.
- A płyta? – spytałam ponownie.
- Piosenki z płyty, powoli, ale
do przodu – puścił mi oczko i uśmiechnął się. – Przez teledysk do Best Song
Ever, nie mamy czasu na nagrywanie piosenek, bo... cóż, to jest naprawdę
męczące. Ale nic więcej nie powiem. Sama za niedługo zobaczysz efekty – udał,
że przekręca kluczyk przy ustach, i że go wyrzuca, a ja zaśmiałam się cicho.
W pokoju znów zapanowała
niezręczna cisza i leżeliśmy po prostu się w siebie wpatrując. Chłopak przybrał
poważny wyraz twarzy, obserwując uważnie moją twarz i wpatrując się w oczy.
Spuściłam wzrok na pościel, szukając na niej niewidocznej nitki, tylko po to,
żeby nie widzieć tych przeszywających, czekoladowych tęczówek. Nagle chłopak
zrobił coś, co całkowicie mnie zaskoczyło, wyłączając we mnie wszystkie
instynkty, razem ze zdrowym rozsądkiem. Odgarnął za ucho kosmyk moich blond
włosów, plątający się przy twarzy i lekko pogładził dłonią mój policzek. Fakt,
faktem, że był blisko mnie, wcale nie ułatwiał sprawy, bo czułam jak przeszywał
moją dusze, swoim przenikliwym wzrokiem. Nie mogłam się w ogóle ruszyć. Zayn
zaczął powoli się zbliżać, i gdy był dosłownie milimetry od moich ust, zdrowy
rozsądek dostał objawienia, gdzieś w niebie i stwierdził, że jednak wróci...
szkoda, że dopiero wtedy, jak sprawy zaczęły zachodzić za daleko. „Jezu,
przecież ja nie mogę tego zrobić! Co ja w ogóle wyprawiam?!” jęknęłam w
myślach, i chyba Bóg mnie wysłuchał, bo gdy moje serce prawie wyskoczyło z
klatki piersiowej, w pokoju rozniosło się donośne pukanie. Odskoczyliśmy od
siebie z Zaynem jak poparzeni i zaczęłam wpatrywać się w niego tępo, nie
wiedząc, czemu do cholery to zrobił?! Czemu chciał mnie pocałować, wiedząc, że
ja tego nie chcę! „Jesteś tego pewna...?” moje drugie ja, jak zawsze nie
dawało mi spokoju. „Cholera, jasne, że nie chciałam! Kocham Harrego i nie
chcę go skrzywdzić... do tego całując się z jego przyjacielem...”
- Abby, wszystko w porządku? – zza drzwi dało się słyszeć
zdenerwowany głos Devona i ponowne pukanie.
- Tak, wejdź – powiedziałam
szybko, patrząc ostatni raz, niedowierzającym wzrokiem na Zayna, i odwracając
go ku wejściu. – Coś się stało? – spytałam widząc nietęgi wyraz twarzy Devona.
- Umm... musimy porozmawiać –
powiedział nerwowo, patrząc uważnie na mnie. „Ten wzrok nie zwiastował
niczego dobrego...”
*
Malik widząc, że musi nas
zostawić samych, pożegnał się i poszedł. Miał naprawdę ogromne szczęście, że
przyszedł Devon. Dzięki temu nie zdążyłam opieprzyć go, za to co próbował
zrobić. Po wejściu Devon’a do pokoju, ta czynność, znalazła się zdecydowanie na
drugim miejscu listy rzeczy do zrobienia...
Popatrzyłam niepewnie na brata i
pokazałam na miejsce obok siebie, na łóżku. Chłopak podszedł i usiadł na nim,
biorąc głęboki wdech i patrząc na mnie.
- Olly przyjeżdża od dziadków...
– powiedział cicho, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- O Boże... westchnęłam cicho i
schowałam twarz w dłoniach – Co my mu teraz powiemy? On jest za mały, żeby znać
całą prawdę, a na pewno będzie się dopytywał o nieobecność ojca... – jęknęłam
zrezygnowana i przeczesałam ręką rozpuszczone włosy, które spadły mi na twarz.
- Nie mam pojęcia. Tu się nasuwa
dobre pytanie... Lepiej powiedzieć mu prawdę, w dość przystępny dla niego
sposób, czy skłamać, że tata z Meredith gdzieś wyjechali...? Nie wiadomo, jak
zareaguje... – powiedział brat siadając
na moim łóżku.
- Sama nie wiem, moglibyśmy tak
zrobić. Powiedzielibyśmy, że pojechał w delegację, jak za dawnych lat i wydaje
się, że to by wystarczyło. – skubnęłam palcami swoją brodę i tępo zaczęłam
wpatrywać się w sufit. – Kiedy Go przywiozą ?
- Dziadek Steve już jedzie … -
wymamrotał zrezygnowany i opadł na materac. Jeśli dziadek już jedzie, to
znaczy, że nie mamy za wiele czasu, to tylko 30 kilometrów. – Abigail, zajmiesz
się nim ? Ja mam teraz kolokwium, a poza tym mam etat w sklepie i nie chciałbym
tego zawalić siostrzyczko, oczywiście, że będę Cię wyręczał, kiedy będę tylko
mógł. Dzisiaj muszę jechać na nockę, ale wynagrodzę Ci to w najbliższym czasie.
– wszystko trafiło do mnie dość dosadnie. Musiałam zająć się Oliver’em by Devon
mógł jakkolwiek na nas zarobić. Brzmi to poważnie, ale teraz znajdujemy się w
nieciekawej sytuacji. Kiedy odeszła matka to tata stał się naszym głównym
źródłem dochodów. Nigdy nie mogłam narzekać, na brak czegoś i chciałabym ze
wszystkich sił zapewnić to Oliver’owi i mojej małej kruszynce. Nikt nie wie
kiedy tata się obudzi, nie ma pewności, że w ogóle do tego dojdzie. Musimy dać
sobie radę.
- Oczywiście, nie mam wyjścia,
bracie. – posłałam mu pokrzepiające spojrzenie i przysiadłam obok niego,
zarzucając sobie jego ramię na swoje barki. Błysnął przelotnym uśmiechem,
jednak to nawet nie była połowa z tego na jaki było go stać. Ja w sumie też nie
miałam powodów do uśmiechania się. Najlepszy kumpel mojego chłopaka przychodzi
do mnie w godzinach wieczornych i próbuje mnie pocałować, nie, taki zarys
sytuacji zdecydowanie nie wpływa dobrze na mój stan. Jestem kłębkiem nerwów, a
to chyba ostatnie co powinno się wydarzyć. Usłyszałam sygnał swojego
dzwoniącego telefonu, sięgając po niego ręką jednocześnie pożegnałam się z
wychodzącym Devon’em, który musiał jechać do pracy. Bez zwłoki odblokowałam
ekran i przytknęłam urządzenie to ucha.
- Halo.
- Cześć kochanie. – ten
charakterystycznie zachrypnięty głos … - Pomyślałem, że mógłbym wpaść do
Ciebie, jeśli oczywiście nie masz nic w planach na dzisiejszy wieczór. – Jeśli nie masz na myśli opiekowania się
młodszym bratem i zastępowanie mu tymczasowo matki i ojca, to stary … wbijaj
śmiało.
- Ouhh, nie, skądże. Zapraszam,
tylko …
- To świetnie będę za pięć minut.
– Rozłączył się, tylko szkoda, że nie dał mi dojść do słowa. Włożyłam brudne
naczynia do zmywarki i uruchomiłam jej odpowiedni program pracy. Mieszkanie
było pochłonięte ciszą i mechanicznym odgłosem parzonej wody obijającej się o
naczynia dopóki nie zadzwonił dzwonek. Odłożyłam telefon na blat i wpuściłam
Harry’ego do wnętrza. Przyznam, że dość szybko udało mu się zregenerować, nie
miał już uwydatnionych sińców pod oczami a jego włosy zyskały swą dawną
obecność. Harry z powrotem wyglądał jak człowiek, atrakcyjny człowiek… bardzo.
Miał na sobie biały, prześwitujący T-shirt z dekoltem ukazującym jego
wytatuowany tors i czarne rurki. Tradycyjnie zamiast porządnej jesiennej kurtki
miał na sobie skórzany kożuch z futerkiem na karku, szkoda tylko, że rozpięty.
Jeszcze brakuje mi tego, by on się poważnie rozchorował. Moje przemyślenia
wydawały się poważnie rozbawić mojego chłopaka, pomachał mi dłonią przed oczami
i zachichotał.
- Tęskniłem. – wyszeptał
ściągając z nóg brązowe skórzane sztyblety. W głowie miałam zarys naszych
pożegnań i powitań, jeden drobny całus i nic poza tym, postanowiłam wprowadzić
nieco zażyłości pomiędzy nas. Nie chciałam by ten okres nas podzielił.
- Ja za Tobą bardziej. – stanęłam
na palcach i naparłam na wargi zdezorientowanego chłopaka, który dopiero po
chwili odwzajemnił w pełni pocałunek. Zarzuciłam ręce wysoko, na szyję chłopaka
a on natychmiast chwycił mnie delikatnie w talii. Mogłabym przysiąc, że w tej
chwili się uśmiecha. Zaczął kreślić wzory palcem na mojej wystającej kości
biodrowej nie zaprzestając naszego
pocałunku. Masował swoim językiem moje podniebienie, kiedy usłyszałam po raz kolejny
dzisiejszego dnia dzwonek do drzwi.
- Harry … - szepnęłam
wyswabadzając się z objęć, niechętnie z resztą zostałam puszczona.-Muszę iść
otworzyć. – wytłumaczyłam, kiedy złożył jeszcze jeden, drobny całus w kąciku
mych ust. Puściłam jego dłoń i poszłam otworzyć drzwi. Stał przede mną dziadek
Steve, ojciec od strony mojej matki, nasze kontakty nieco się rozbiegły po
całym tym wszystkim gównie. Mieliśmy i tak wiele szczęścia, że zgodzili się
zaopiekować małym, jednak dobijał mnie fakt, że nie możemy na nic liczyć z ich
strony. Jak wiecie, lub nie rodzina od mojego taty praktycznie nie istnieje.
Tata stracił rodziców w bardzo młodym wieku, miał zaledwie osiem lat, i tak
naprawdę to nigdy nie miałam ciepłych i kochających dziadków. Rodzice matki nie
byli przychylni związkowi moich, uważali, że matka zasługuje na kogoś
„lepszego” niż, chłopca po architekturze. Sytuacja się nieco zmieniła, kiedy
tatuś zaczął dostawać zlecenia na całym świecie wykonując jedne z
nowocześniejszych to wieżowców w Dubaju, czy wstrząsoodpornych mostów w
Japonii. Smutne bardzo, więc nigdy nie mogłam pójść na obiad do babci, bo od
zawsze żyli w waśni. Lecz w sumie to moja babcia jest strasznie opryskliwą,
starszą kobietą, więc patrząc na to z tej strony, niewiele tracę. Spojrzałam w dół
i obok poczułam Malca obejmującego mnie na wysokości kolan.
- Olluś ! – ukucnęłam i wzięłam
braciszka na ręce. Ucałowałam jego główkę kilkakrotnie nie mogąc nacieszyć się
jego widokiem. Odstawiłam go na ziemię i pognał jak burza do domu. Ouh tak,
dziadek.
- Dziękuję dziadku, wejdziesz?
Napijesz się czegoś? – spytałam z grzeczności i odwróciłam głowę z uwagi na
śmiechy dobiegające z salonu. Olly wisiał do góry nogami, przytrzymywany przez
Harry’ego.
- Nie, dziękuję, będę już jechać.
– Odrzekł formalnym tonem i nawet mnie nie przytulił, serio dziadku ?
- Dobrze... w takim razie,
jeszcze raz dziękuję za zajęciem się Olly’m – posłałam mu wymuszony uśmiech i
gdy mruknął coś pod nosem i odwrócił się, zamknęłam za nim drzwi oddychając
głęboko. Boże... jest moją rodziną, a nawet nie potrafi udawać zainteresowanego
czy coś... To jest kolejny dowód, że większości ludzi zależy tylko na kasie.
Poszłam przed siebie i udałam się
do salonu. Głośny śmiech Olly’ego dało się słychać w całym mieszkaniu, kiedy to
Harry łaskotał malca i wygłupiał się z nim na całego. Czasem miałam wrażenie,
że on sam jeszcze nie wyrósł z tych chłopięcych lat i zachowuje się na poziomie
Olly’ego, ale z drugiej strony kochałam to w nim. Kiedy sytuacja tego wymagała,
był poważny, troskliwy i opiekuńczy, ale potrafił też dobrze się bawić i jak
widać świetnie dogadywał się z dziećmi. Będzie na pewno świetnym ojcem.
Widząc, że Harry świetnie zajmuje
się młodszym bratem, postanowiłam coś ugotować. Było już dużo po porze obiadu,
a zupełnie nic nie było przygotowane. Zabrałam się za coś prostego i szybkiego
i zaczęłam gotować makaron, a na osobnej patelni smażyć kurczaka z warzywami.
Jak na zawołanie do kuchni zbiegło się całe towarzystwo i po chwili poczułam
jak Olly podchodzi do mnie i stukając rączką w moją nogę, próbuje zwrócić na
siebie moją uwagę. Oderwałam się na chwilę od garnków stojących na kuchence i
popatrzyłam na Olly’ego.
- Abby, jestem głodny – wywinął
słodko wargę i zrobił nieco naburmuszoną minę. Zaśmiałam się na ten widok i
popatrzyłam na Harry’ego, który stał oparty o framugę i przypatrywał się nam
uważnie.
- To poproś Harry’ego, żeby
pomógł Ci w nakryciu do stołu, i za jakieś dziesięć minut będzie gotowe –
uśmiechnęłam się do niego, a on pobiegł szybko do bruneta i oboje znikneli w jadalni.
Włączyłam cicho radio i zaczęłam śpiewać pod nosem lecące w nim przeboje. Już
prawie kończyłam przyrządzać jedzenie, kiedy poczułam jak ktoś obejmuje mnie od
tyłu i kładzie ręce na zaokrąglonym brzuchu.
- Mmm... pachnie znakomicie –
ochrypły głos Harry’ego sprawił, że po całym moim ciele przeszły przyjemne
ciarki. – Ciekawe, czy też tak smakuje... – wtulił nos w moją szyję i złożył na
niej kilka pocałunków, podgryzając moją skórę.
- Harry – jęknęłam przeciągle, po
czym zaśmiałam się, bo jego usta zaczęły podrażniać skórę, lekko ją łaskocząc.
– Proszę Cię. Przestań... – szepnęłam, choć tak naprawdę tego nie chciałam.
Trzeba było zdać sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy sami i że trzeba
zaopiekować się Olly’m, a nie urządzać tu jakieś gry wstępne w kuchni!
- No ale co? To? – spytał
niewinnym głosem, dmuchając delikatnie w wrażliwą skórę na mojej szyi. – To? –
spytał ponownie, składając na niej delikatny pocałunek, przez co się wzdrygnęłam. – Czy może to? – spytał znów
przygryzając skórę w tym miejscu, na co cicho pisnęłam zaskoczona i odwróciłam
się do niego, karcąc go wzrokiem.
- Wszystko – wzięłam jego twarz w
dłonie i delikatnie pocałowałam, żeby nie czuł się jakoś odrzucony. – A teraz
proszę idź, i przypilnuj Oliviera, ja zaraz przyjdę z obiadem – posłałam mu
delikatny uśmiech i wróciłam do gotowania.
*
Po obiedzie Olly zaczął narzekać,
że chce spać, więc Harry zaoferował się, że pomoże mu się wykąpać, przebierze
go w pidżamkę i położy do łóżka. Byłam totalnie wykończona całym dniem i jedyne
o czym marzyłam, to położyć się i odpocząć. Najlepiej w objęciach Harry’ego.
Poszłam do salonu i położyłam się
na kanapie. Sama nie wiem, czy to był dobry pomysł, po w mojej głowie zaczęło
roić się od myśli zaczynając od wypadku ojca, przez ciążę, do ‘prawie pocałunku’
Malika... Tak właściwie, to czemu on to zrobił? Czy już niejednokrotnie nie
próbowałam mu wyjaśnić, że z tego nic nie będzie i to co było z Bradford,
pozostanie w Bradford? Czy on nie pojął tego, że robiąc to, rani mnie? I że tak
właściwie, to nie jest ani trochę fair, w stosunku do jego najlepszego
przyjaciela! Więc czemu on to zrobił?!
- Hej, o czym tak myślisz? –
Harry usiadł na skraju kanapy, ręką delikatnie odgarniając zabłąkane kosmyki z
mojej twarzy. Uśmiechnęłam się do niego, starając się, żeby wyglądało to jak
najbardziej wiarygodnie.
- Nic... tak po prostu... o
wszystkim – mruknęłam. – Uch... moje mięśnie – jęknęłam, próbując dźwignąć się
na ramionach i usiąść.
- Bolą? Skarbie... nie powinnaś
się tak przepracowywać w swoim stanie. Lekarz zabronił Ci się przemęczać –
Harry powiedział troskliwym głosem.
- To co, mam przestać odwiedzać
ojca w szpitalu, przestać zajmować się domem, czy może w ogóle, zostawić tu
Olly’ego samego i wynieść się do Ciebie, niczym nie przejmując?! – warknęłam
nieco wściekle. Sorry, ale niech on czasem pomyśli! Gdybym mogła, to bym się
nie przepracowywała. Nie moja wina, że moje życie jest tak nienormalne!
Podniosłam wzrok na chłopaka, i
od razu pożałowałam mojego wybuchu. Cholera!
- Harry... ja, ja przepraszam. Nie
wiem co we mnie wstąpiło, prze... – nie zdążyłam dokończyć, bo chłopak przerwał
mi w pół zdania.
- Nie, Abby. Przestań. Wiesz?
Rozumiem, że Tobie nie jest lekko... wyobraź sobie, że mi też nie jest, ale
mimo to staram się zachować jakieś pozytywy, czy chociaż pozory... Ja nie chcę
Cię skrzywdzić. Chcę Ci po prostu pomóc, ale Ty czasem zachowujesz się, jakbyś
nie chciała tej pomocy... – dokończył ze smutnym wyrazem twarzy i bez słowa
wstał z kanapy.
- Harry... ale...
- Idę się przewietrzyć – mruknął
pod nosem, i jedyne co usłyszałam, to trzask drzwi. Poczułam jak w moich oczach
zbierają się łzy. Zwinęłam się w kłębek i zaczęłam najnormalniej płakać. Czemu
moje życie jest tak trudne?
#Notkę uzupełnimy jutro : )
#30 komentarzy ?
Pierwsza!!! Jejku wspaniałe <33 ;*
OdpowiedzUsuńMatko to jest cudowne.... Brak mi słów! Nie mogę doczekać się następnego, jestem tak strasznie ciekawa co będzie dalej! :D
OdpowiedzUsuńsuper ;-)
OdpowiedzUsuńoch! mam nadzieję, że nie będzie się długo gniewał . a poza tym rozdział cudowny, nie mogę doczekać się następnego ;) @love_cookies3
OdpowiedzUsuńomg omg omg świetny *.* i jeszcze do tego Zayn <3
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na następny! :)
Zabijcie, rozmiatacie, wymiatacie sjnfnsjs czekam na następny <3 A wy lenie, nieroby jak czytacie to komentujcie a nie! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. Mam nadzieję że tata Abby się niedługo wybudzi i będzie ok :)
OdpowiedzUsuńcudny :D za około ile dni dodasz nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny zajebisty i wgl. taki jdwjdidbidhfoseheoewpjwvdydbnzmosjeigu *.* cudowny normalnie *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na next *.*
super :D @catybelieves
OdpowiedzUsuńŚWIETNY! FANTASTYCZNY! NO NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ *.*!! Kocham! Czekam na więcej! <3 Jestem ciekawa czy w następnym rozdziale będzie coś z perspektywy Harry'ego :3!
OdpowiedzUsuńCzekam na next <33333 :*
Bardzo udany rozdział. Czekam z nie cierpliwością na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńŚwietny kocham tego bloga :D
OdpowiedzUsuńRozpłakałam się. Świetny i wzruszający!
OdpowiedzUsuńKocham. Abby + Zayn = <3
OdpowiedzUsuńOjej :/ Pokomplikowało się między Abby i Harrym...
OdpowiedzUsuńAle Zayn? Niby było kiedyś że Abby mu się podoba i ta sytuacja w Bradford, ale teraz mu się zebrało?
Jestem zaskoczona ta ostatnia postawa Hazzy. No ale czekam na reszte xX
OdpowiedzUsuńKochany rozdział tylko ta końcówka :c
OdpowiedzUsuńMamy rozumieć, że Zayn wraca do gry? :> hmm :D
Czekam na ciąg dalszy <3
Weny ! xx
Świetne ! Czekam na next :>
OdpowiedzUsuńBoooże <3 Genialny! Nie mogę się odczekać następnego! :*
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co zrobi Harry ! ;*
OdpowiedzUsuńczekam na next
Świetny czekam na next !!
OdpowiedzUsuńjest super! nie mmogę doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńMalik!
OdpowiedzUsuńRozdział super, ale Malik! Oj nie ładnie, nie ładnie...
Udany, winszuje. :)
OdpowiedzUsuńAaa świetny :))
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie z ojcem Abby :)
Świetnie piszecie!
fantastyczny ! czekam z niecierpliwością na następny ;D życzę weny bo jak na razie to idzie wam niesamowicie *_*
OdpowiedzUsuńHarry zachowal się jak dzieciak. zwial;/ czekam na następny yy^^ / Gosiek
OdpowiedzUsuńExtra awwwww nie moge sie doczekac next ;-)
OdpowiedzUsuń