Kiedy się przebudziłam doznałam
wielkiego szoku, z początku nie mogłam skojarzyć gdzie jestem. Jednak po
pierwszych próbach wyłapania ostrości w oczach doszłam do wniosku, że jestem w
swoim pokoju, a co najlepsze poczułam na swojej talii czyjeś objęcia, lecz nie
były to męskie dłonie Harry’ego, tylko drobniutkie rączki Oliver’a, który spał
w najlepsze. Dźwignęłam się na łokciach i dopiero teraz zauważyłam, słodko
pochrapującego sobie Harry’ego. Ten widok złamał mi serce, wyglądali strasznie
uroczo tak we dwójkę. Harry musi być pewnie bardzo zmęczony po całym dniu
opieki nad moim młodszym bratem, kiedy ja sobie smacznie spałam, i uwaga … aż
dziewięć godzin. Na moim zegarku wybiła godzina dziewiętnasta a za oknami robiło
się ciemno. Wyswobodziłam się delikatnie nie budząc ani jednego ani drugiego i
zeszłam na dół. Salon wyglądał jak istne pobojowisko, wszędzie porozrzucane
były zabawki Małego, klocki nawet zalegały w kuchni na blacie. W salonie na
dywanie pełno było pomalowanych kartek z rysunkami cudownej dwójki. Z
zainteresowaniem uklęknęłam nad tkaniną i wzięłam obie prace do ręki i usiadłam
na sofie, by móc im się dogłębniej przyjrzeć. Pierwsza z nich, przedstawiała
sześć patyczastych postaci. Ich głowy były wielkie, nadprzyrodzenie wielkie,
jedną z nich zdobiła ogromna ilość i kolistych pociągnięć. Wnioskuję, że tak
właśnie Harry jest odbierany przez Oliver’a. Harry trzymał rękę dziewczyny z
blond włosami, niskiej i z większym brzuchem niż pozostali. Czy tak mnie
właśnie widzi ? Po prawej stronie usytuowany był Devon jak mniemam, stojący w
towarzystwie taty i kobiety w falbaniastej sukni do ziemi, ale na pewno nie
była to matka, to musiałabyć Meredith, bo Olluś inaczej rysował swoją mamę.
Wszyscy się szeroko uśmiechali a nad nimi świeciło, duże słońce . Na zielonej
trawie w oddali widać było naszego psa. Więc to musiałbyć nasz rodzinny
portret. Druga praca musiała więc należeć do Harry’ego, wnioskuję po
dojrzalszych i sprawniejszych rysach na papierze. Jednak poziom rysunku
Styles’a nie wiele różnił się od dwulatka. Harry narysował auto, czerwone,
kanciaste auto, z kołami większymi od szyb. Ta praca wywołała u mnie stłumiony
chichot. Pokiwałam z dezaprobatą głową i roześmiałam się w drodze do kuchni,
byłam spragniona. Odkręciłam butelkę z wodą i przechyliwszy odpowiednio wlałam
sobie jej prawie całą zawartość do ust. Nie oceniajcie mnie, piję i jem jak za
dwoje.
- Tu jesteś… szukałem Cię. – usłyszałam
ochrypły głos za sobą i poczułam sunące dłonie po mojej talii. Wiedziałam do kogo należy taka wspaniała barwa,
więc szczędziłam sobie zbędnego ruchu. Stałam w miejscu i spoglądałam w okno,
kiedy chłopak ułożył podbródek na moim ramieniu, niezdarnie się przy tym
schylając. Kiedy miałam pytać jak minął dzień, cała odrętwiałam a po ciele
rozniosły się przyjemne dreszcze. Chłopak sunął swymi ciepłymi wargami po moim
karku, zostawiając co rusz pojedyncze pocałunki. Mruknęłam mimowolnie i
odchyliłam głowę do tyłu. – Jak się czujesz ? Wypoczęta ? – szepnął ogrzewając swoim gorącym oddechem, wrażliwą podstawę
mojej szyi. W dalszym ciągu jego wszędobylskie usta rozproszyły mnie na tyle,
że byłam w stanie tylko skinąć głową. Co jest ze mną ? Dlaczego nie mogę się
odezwać ?
- Czuję się bardzo dobrze,
wstałam już, bo naładowałam całkowicie swoje baterie a poza tym musiałam się
napić. Byłam też ciekawa czy dom jest w całości. – dodałam z uśmiechem i
obróciłam się przodem do niego, kiedy zamknął mnie w swoich objęciach,
przypierając do blatu.
- Jutro to wszystko posprzątam,
przepraszam za bałagan… - zaczął się tłumaczyć, kiedy skutecznie mu przerwałam
stykając nasze wargi razem. Przysięgam i nie żartuję, póki chce ze mną być,
musi po prostu skurczyć się o dziesięć -piętnaście centymetrów. Z trudem
wspięłam się na palce, lecz chłopak szybko zauważył i podsadził mnie na kuchenny
blat, odsuwając łokciem klocki i nie przerywając słodkiego pocałunku. Harry
całuje mnie namiętnie, rozchylając wargi językiem, na co przystępnie się
zgadzam, krew we mnie zawrzała kiedy odwzajemniłam. Jęczę w jego usta, kiedy
lekko przyszczypuje moją talię.
- Abigail, naprawdę mam silną
samokontrolę, ale nie mogę się powstrzymać by nie przelecieć cię na tym blacie.
– czuję jak moja twarz płonie rumieńcem, nawet po tych wszystkich zbliżeniach
jakie przeszliśmy i nawet po tym, że stworzyliśmy dziecko, dalej mnie to
onieśmiela. Kiedy w miarę odzyskuję zdrowy rozsądek wydaje się być za późno,
ponieważ jesteśmy w drodze do
salonu, Harry kładzie mnie na największej sofie. Patrzę na niego niezrozumiałym
wzrokiem, on chyba nie myśli, że my, w salonie, kiedy Olly jest na górze ?
Rany, on chyba naprawdę tak myśli.
- Harreh, nie… - szepnęłam cicho,
dając mu do zrozumienia, że nic z tego nie będzie. Nie potrafię tak. Za bardzo
moje myśli odbiegałyby do brata. Jego czoło marszczy się, kiedy odrywa się
gwałtownie ode mnie i siada na krańcu sofy, dając mi więcej przestrzeni, by móc
choćby dźwignąć się na łokciach do siadu.
- Przepraszam … - podrapał się po
karku i nieśmiało na mnie spojrzał, wyglądał jak skrzywdzone dziecko i mimo
wszystko ten widok łamał mi serce, nie lubiłam kiedy Harry był smutny. – Nie
wiem co we mnie wstąpiło.- zaczął się tłumaczyć, kiedy mu przerwałam.
- Harry nie zrobiłeś niczego
wbrew mojej woli, to mi się podobało, ale sam widzisz, musimy opiekować się
Młodym. Jednak nie do końca chcę to tak kończyć, chodź tu. – powiedziałam
przyciągając go kurczowo do siebie. – Nie możemy się kochać, ale możemy się
poprzytulać… - spłonęłam rumieńcem w momencie wypowiadania tych słów. Jego usta
wykrzywiły się w filuternym uśmieszku, kiedy doskonale zrozumiał moje zamiary. Przeczesałam
palcami jego miękkie włosy, zmierzwione przez sen. Był tak blisko mnie,
podziwiałam fakturę jego idealnej twarzy tuż przed sobą, jego gładkich
policzków i proporcjonalnego nosa.
- Kocham cię. – wyszeptałam do
jego ust, ponownie łącząc je razem. Byłam taka spragniona jego pocałunków,
nieskazitelnych warg w kontakcie z moimi. Pragnęłam go. Chłopak szybko zyskał
pewności, kiedy pozwoliłam mu ułożyć się na jego kolanach, jego silne ramiona
przeniosły mnie na niego. Ułożyłam się wygodnie siadając na nim okrakiem i
pogłębiłam pocałunek, chwytając w dłonie jego twarz. Język Styles’a ze
sprawnością poruszał się w moim wnętrzu, jęknęłam w jego usta kiedy mocniej
ścisnął moje pośladki. Przysięgam na Boga, płonęłam we wnętrzu i musiałam dać
upust kumulującemu się we mnie napięciu. Poruszyłam biodrami, sunąc
bezpośrednio po kroczu chłopaka.
- Harreh…- sapnęłam czując pod
sobą jego twardniejącą męskość. Dzielił nas tylko cienki materiał rurek
chłopaka i moje szorty od piżamy. Chłopak przeniósł swoje pocałunki na mą szyję
obcałowując wrażliwe obojczyki.
- Powtórz to, błagam. – warknął
gardłowo. – Abigail, potrzebuję cię. – Nie mogłam już dłużej być taką egoistką
jaką byłam, Harry też miał swoje potrzeby a ja mu ich nie dawałam. Nie chciałam
w tej chwili tej sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy, chciałam, żeby w tej
chwili nic prócz nas nie było ważne, nikt ani nic. Potrafiłam wyrzucić z umysłu
tatę, małego brata na górze, chciałam abyśmy byli tylko my.
- Dobrze, kochanie. Dla ciebie. –
szepnęłam muskając jego pełne usta. Dla niego byłam w stanie zrobić wszystko.
Ponownie wprawiłam swoje biodra w ruch. Poczułam jak Harry podwija moją
koszulkę w górę a po chwili leżała ona już na podłodze.
*
Otwieram oczy i budzę się w
objęciach Harry’ego Styles’a. Leżę z głową na jego nagim torsie a on sam tuli
mnie zwycięsko do siebie. W przestrzeni mojego pokoju jest tak duszno a objęcia
Harry’ego i ciepła pościel przysparzają u mnie zawroty głowy, albo to nie to ?
Gwałtownie wyswabadzam się z jego objęć, owijam nagie ciało kocem i pędzę do
łazienki. A więc nudności. W ostatniej chwili dobiegłam do miejsca, gdzie
mogłam dać ujście wnętrznościom. Raz pierwszy, drugi i trzeci. Po wszystkim
padam bezwładnie na posadzkę i jest mi bardzo słabo. Bóle brzucha nie minęły a
nieprzyjemny posmak w ustach sprawił, że moja twarz wykrzywiła się w grymasie.
Wplatam dłoń we włosy, zakładając kosmyki za ucho i podnoszę się o własnych
siłach, podążając do umywalki. Puszczam wodę i spoglądam w lustro. Jestem
strasznie blada i nienajlepiej wyglądam. Nabieram wody w dłonie i przepłukuję
kilkakrotnie usta, zanim dokładnie wyszczotkuję zęby. Biorę do ręki elektryczną
szczoteczkę i z tubki wyciskam pastę. Nie mam ochoty przestać szorować zębów, a
gdybym mogła przyśpieszyłabym obroty dwukrotnie. Wracam na palcach, zaglądając
przelotem do pokoju Małego, który po tym jak Harry przeniósł go do łóżeczka już
się nie obudził, dalej śpi. Delikatnie zamykam za sobą drzwi i siadam na łóżku
naciągając na siebie T-shirt chłopaka. Kładę się i ostrożnie naciągam kołdrę. Z
wahaniem unoszę rękę i przebiegam czubkami palców po plecach Styles’a. Jest
taki ciepły, nawet kiedy pościel ledwo sięga do jego pośladków. Z matczynym
instynktem nakrywam więcej materiału na jego ciało i wtulam się w jego plecy.
- Gdzie byłaś ? – mruczy sennym
głosem. O w mordę jeża, nigdy nie przyzwyczaję się do jego seksownego
brzmienia, szczególnie porannego.
- Shh w łazience, śpij dalej . –
szepczę składając przeciągłego buziaka na jego łopatce. W głębi siebie mam nadzieję,
że poskutkuje i uda mi się utrzymać Harry’ego w łóżku, pogrążonego we śnie.
Zaczyna się ruszać i wtedy mam pewność, że jest zbyt rozbudzony. Sprawnie
obraca się w moją stronę i napotyka moje spojrzenie. Oh słodka, Anielko… taki
seksowny, cały mój. Jego wytatuowany tors pobłyskuje w promieniach słonecznych
migoczących przez uchylone roletki. Z jego gardła wydobywa się cichy pomruk,
sprowadzając mnie na ziemię.
- Dzień dobry kochanie. Dziękuję
za wczorajszą noc, było gorąco. – nachyla się i muska nosem moje ucho, rumienię
się.
- Cześć. – odpowiadam, mniej
entuzjastycznie. Niestety mnie nie udzielił się taki dobry nastrój jak jemu,
źle się czuję i przed chwil bałam się, że wypruję płuca.
- Coś się stało ? – gładzi
kciukiem mój policzek i ma nieodgadniony wzrok. – Abby. – ponagla mnie.
- Zwymiotowałam, to nic
wielkiego. Normalne. – uspokajam go widząc zaniepokojenie na jego ślicznej
twarzy.
- Ouh… Ale już wszystko dobrze ?
- Powiedzmy, troszkę boli mnie
brzuch, ale da się wytrzymać. – tłumaczę wplątując dłoń w jego loki. Podparł
się na łokciu i patrzy z zatroskaniem na mnie.
- Hmm…leż tutaj, zaraz przyjdę. –
Podnosi się i bez krępacji zmierza w stronę drzwi, z moich ust wydobywa się
donośny śmiech, kiedy widzę jego nagie pośladki.
- Harry ubierz się ! – jęczę
rzucając w niego poduszką. Jest niemożliwy, ale mam okazję podziwiać ciało,
które tak uwielbiam. Włosy ma potargane a w oczach widzę szelmowski błysk
porażający zielonym spojrzeniem. Harry … Harry jest piękny. Ma szerokie
ramiona, w których zawsze czuję się bezpiecznie i kochana. Uwielbiam jego
drobne, kobiece nogi i zazdroszczę, że jest tak proporcjonalny i zgrabny. Może
dłoni… Jego ręce są męskie i ponadprzeciętnie duże, ale o dziwo nasze palce w
szczelnym uścisku pasują do siebie. Kocham jego pełne, malinowe usta, które
mogłabym obcałowywać całymi dniami.
- Witam ponownie. – zmierza ku
mnie, chodem pełnym gracji, na szczęście odziany w parę grafitowych, markowych
bokserek. W dłoni niesie szklankę i opakowanie tabletek. – Masz kochanie, popij
. To lekki lek, nieszkodliwy a rozkurczający, przełknij. – zachęca wręczając mi
kapsułkę. Nigdy nie byłam chętna do zażywania lekarstw, ale o tym wam już
wcześniej wspominałam. Niepewnie biorę lek do ust i przepijam dużą ilością
wody. Ocieram wierzchem dłoni usta i odkładam szklankę.
- Dziękuję. – słodko uśmiecham
się w jego kierunku. Harry z powrotem zajmuje miejsce obok mnie a zegarek
wskazuje tylko godzinę ósmą, śmiało możemy jeszcze chwilkę poleżeć.
- Panno Turner, jak Ci było
wczoraj ? – pyta a moja twarz przybiera odcień purpury. Zakrywam twarz
poduszką, nie chcąc być dalej pod presją jego świdrującego spojrzenia. –
Odpowiedz.
- Cudownie. – odpowiadam zgodnie
z prawdą mając przed oczami obraz z ubiegłej nocy. Harry ujmuje moją brodę,
nachyla się i składa na ustach lekki pocałunek. Jego dotyk rezonuje w całym
moim ciele.
- Abby, Abby ! –słyszę donośny
tupot a drzwi do mojego pokoju z hukiem otwierają się a przez nie wpada Oliver.
W ostatniej chwili zdążyliśmy się oderwać od siebie i odpowiednio zakryć. Chłopczyk
wskakuje na łóżko, a ja myślę, co by było gdybyśmy się w porę nie nakryli. Uff
mało brakowało.
*
Osobiście jestem zażenowana, że udało się wam uzbierać tylko 13 komentarzy. Ostatnio, kiedy warunkiem dodania nowego rozdziału było +20 komentarzy, jakoś wszyscy się mobilizowali. To smutne, zwłaszcza, że poświęcamy cały czas wolny, by dla was pisać i uwierzcie, schodzi więcej na pisanie nowego rozdziału, niż na komentarz, który maksymalnie może zabrać 2-3 minuty. Wymagacie od nas, wypisując kiedy to będzie nowy, ale nikt nie potrafi zauważyć w sobie czegoś niepokojącego.
Bardzo interesujący rozdział :) Fajnie się im wszysko a Olly jest pewnie taki sweetaśny :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę zajebisty rozdział.. ! :D Kocham tego bloga. :**
OdpowiedzUsuńsuperancki <3
OdpowiedzUsuńnie umiem sie rozpisywac, ale moge tylko powiedziec, ze nadal tu jestem, mimo, ze mozesz mnie nie pamietac hahah :(( kc i w ogole idealnie piszecie xx
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, a scena na sofie najlepsza! Poprostu kocham <3
OdpowiedzUsuńUff fart :P A;e z Ollusiem znowu niewiele brakowało...
OdpowiedzUsuńBiedna Abby z tym wymiotami, oby czuła się lepiej!
No i przykro mi że autorki tak się czują. MOże jestem anonimem ale komentują każdy rozdział i czekam na następny! Bo cóż do zobaczenia w mam nadzieję nasptępnym!
cudowny !!!!!
OdpowiedzUsuńpoproszę o nexta!
OdpowiedzUsuńCzytając przenoszę się tam, gdzie sama chciałabym być. W takie relacje damsko-męskie pod względem emocjonalnym. Dziękuję Wam!
OdpowiedzUsuńPiękny!
OdpowiedzUsuńniesamowity ! tylko dręczy mnie to co chciała matka Abby, nie mogę doczekać się jak wszystko będzie wyjaśnione. życzę weny. Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku ! Asiaaa @love_cookies3
OdpowiedzUsuńNo brak słów <3 Jak zawsze niesamowity rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział ♡♥ kkebdbejdbdsi czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :) jestem ciekawa dalszego ciągu opowiadania xx
OdpowiedzUsuńCudowny.!. Proszę o następny rozdział...
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać ...
WOW, co wy ze mną zrobiłyście! Niedawno zobaczyłam link to tego opowiadania, zaczęłam czytać i w ciągu 2 dni dosłownie pochłonęłam wszystkie rozdziały! Na serio siedziałam do 3 w nocy z komputerem na kolanach i nie mogłam się oderwać! Normalnie chyba się uzależniłam :3 Muszę wam powiedzieć, że macie ogromny talent. Na prawdę to co tu piszecie jest lepsze od "dzieł" niejednego znanego młodzieżowego pisarza :) No to chyba tyle z moich "przemyśleń" ^^ od teraz "dodaje stronkę do ulubionych" i mam nadzieję, że szybko pojawią się tu nowe rozdziały, na które oczywiście z niecierpliwością czekam ;)
OdpowiedzUsuńświetny. Wesołych świąt :D
OdpowiedzUsuńExtra Wesołych ;-)
OdpowiedzUsuńboski!!!!! <3 i ach ta podniecajaca Harre'go Abby <3
OdpowiedzUsuńŚwietne! *.* Czekam na następny <3 :D
OdpowiedzUsuńBosskiee !!! Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Dziękuję Wam że piszecie o opowiadanie bo jest genialne <3 Weny xx
OdpowiedzUsuńHeej ! Niedawno znalazłam twojego bloga i zaczęłam go czytać . Jest świetny . Muszę powiedzieć że ten rozdział jest fantastyczny a ja jestem twoją wielką fanką i byłabym wdzięczna jeśli weszłabyś na mojego bloga i dała kilka wskazówek (jeśli będziesz miała czas) to jest link ---> http://w-ciemnosci-opowiadanie.blogspot.com/ . Przepraszam za spam . Pozdrawiam ! :* <3
OdpowiedzUsuńwesołych i weny !!
OdpowiedzUsuń