***UWAGA***



Zastrzegam sobie możliwość występowania wulgaryzmów i treści mogących urazić niepełnoletnich czytelników.

sobota, 11 stycznia 2014

#78

Kiedy zamknęły się za nami rozsuwane, oszklone drzwi prywatnej kliniki, odetchnęłam z ulgą. Harry uśmiechał się promieniście przyglądając się tekturowej teczce, którą trzymał w drugiej dłoni. Splotłam mocniej nasze palce, widząc, że chłopak zahibernował. Zamrugał kilkakrotnie oczyma i pociągnął mnie w stronę samochodu. Żadne z nas nie umiało wykrzesać z siebie jakiegokolwiek słowa. Myśl, że Baby Styles rozwija się prawidłowo i ma się świetnie jest światełkiem w tunelu i choć na chwile odrywa moje myśli od tych mniej przyjemnych związanych z Tatą i obecną sytuacją. Doskwierało mi tylko nieprzyjemne uczucie obserwowania, czułam na sobie czyjś wzrok, ale w pobliżu nikogo nie było, to pewnie przemęczenie i zbyt dużo obciążających myśli. Harry otworzył mi drzwi od strony pasażera, ostrożnie zajęłam miejsce i już miałam kłaść dłonie na klamrze od pasa, kiedy zauważyłam przed sobą twarz mojego chłopaka.
- Daj, ja to zrobię. – posłał mi wdzięczny uśmiech a ja skinęłam głową. Zapiął moje pasy, pogładził dłonią brzuch i zajął miejsce za kierownicą. Harry wycofał z miejsca parkingowego i kiedy płynnie poruszaliśmy się w przód, zaczęłam rozmawiać.
- Harry, czy jutro macie premierę nowego teledysku do Best Song Ever ? – zapytałam, kojarząc w głowie słowa Malik’a, który coś mi o tym wspominał.
- Yep, zgadza się. – Kiwnął głową a na ustach pojawił się jeden z jego firmowych uśmieszków. W skupieniu przerzucił bieg i wyprzedził kilka samochodów pod rząd, wgięło mnie w fotel, ale nie bałam się z nim jeździć. Był nie tylko świetnym chłopakiem, piosenkarzem, ale też umiał odnaleźć się za kółkiem wozu.
- Bardzo się cieszę, nie mogę się doczekać. Malik nie pisnął słówkiem, ale z tego co opowiadał to faktycznie będzie best song ever …  - zaśmiałam się obracając frontem do niego, przez co moje plecy spoczęły na miękkim obiciu drzwi. Nie wiem dlaczego, ale uwielbiałam oglądać jak prowadzi samochód, z jaką sprawnością manewruje kierownicą i kiedy jego mięśnie się napinają, przy zmianie biegu. To było bardzo pociągające, nawet ta malutka zmarszczka formująca się na czole, kiedy ktoś mu nie zjedzie z pasa, którym podąża.
- Teledysk jest wręcz zajebisty, kwiatuszku. – mówiąc to położył swoją męską dłoń na moim udzie i pogładził mnie lekko, zarumieniłam się, słysząc w swoim kierunku takie określenia. – Ha, nie mów, że to Cię krępuje Abigail. – wyraźnie go to rozbawiło, bo przez ostatnie 100 metrów jazdy cieszył się jak głupi, kiedy ja postanowiłam zamilknąć.
- Wracamy do domu, czy chcesz coś zjeść na mieście ? – zapytał Styles a zważywszy na to, że prawie nic nie zjadłam przed wyjściem to odczuwałam głód. Z chęcią więc przystałam na jego pomysł.
- Byłoby idealnie, Harry. – posłałam mu przyjazny uśmiech i wlepiłam wzrok za mijany za oknem krajobraz. Podczas prowadzenia pojazdu chłopak mało co się odzywał, w skupieniu prowadził auto, przez co trochę mi się nudziło.
- Dasz mi swój telefon ? – poprosiłam.
- Jasne, mam go w kieszeni kurtki na tylnym siedzeniu, wyjmiesz sobie ? – rzucił okiem w lusterko boczne i uśmiechnął się do mnie ciepło. Skinęłam głową i sięgnęłam ręką po skórzany kożuch z futerkiem przy szyi. Wyjęłam czarnego iPhone’a i odblokowałam wstukując odpowiedni szyfr znaków. Odpaliłam moją ulubioną grę Subway Surfers i zaczęłam grać. Po chwili jednak telefon rozdzwonił się a na ekranie wyświetliło się połączenie od Louis’a.
- Harreh, Lou dzwoni. – oddałam mu komórkę a on umiejscowił ją na specjalnych widełkach i uruchomił głośnomówiący. Po chwili w samochodzie rozbrzmiewał głos Tomlinson’a.
- No cześć Lou, co jest ? – przemówił Styles.
- Siema Styles, gdzie jesteś ?
- Wracam z Abby od lekarza i jedziemy coś zjeść na mieście. A co ?
- O pozdrów Abigail, wszystko w porządku u niej ? – zachichotałam pod nosem.
- Myślę, że sama ci o tym powie. – powiedział uśmiechając się promieniście.
- Cześć Louis. – zagruchałam nachylając się nad urządzeniem. – U nas wszystko porządku, Baby Styles się rozwija prawidłowo. – uśmiechnęłam się gładząc się po brzuchu.
- To świetnie, a wiecie już jaka jest płeć ? – zaciekawił się przyjaciel mojego chłopaka.
- Tak, to znaczy jest już taka możliwość, ale zadecydowaliśmy z Abby, że wolimy aby to była dla nas niespodzianka. Ważne, by Baby Styles urodził się zdrowy, tyle mi do szczęścia potrzebne. – skwitował dumnie pnąc pierś w przód.
- Aha, rozumiem i całkowicie popieram. Dobra dzieciaki, chciałem tylko się dowiedzieć, czy wszystko u was gra, no więc nie przeszkadzam wam już. Trzymaj się Styles, pa Abby. – dźwięcznie zaśmiał się.
- No cześć, cześć . – Harry rozłączył się i posłał mi przyjazny uśmiech. Po chwili dojechaliśmy już na miejsce. Cały lokal wyglądał bardzo swojsko i trzymał ciepły i rodzinny klimat, a wdzięczna nazwa „Naleśniki u Billy’ego” dodawała atmosfery. Harry pchnął drzwi i przepuścił mnie w nich. Zarumieniłam się lekko, bo zawsze zachowywał się jak dżentelmen w stosunku do kobiet. Odebrał ode mnie płaszczyk i powiesił na wieszaku przy wejściu. W oczy rzucały się pięknie przyozdobiona stołówka. Stoły białego drewna okryte obrusami w czerwono-białą kratkę, bardzo w stylu lat ’80. Na ścianach prócz wielkich, przejrzystych okien pozawieszane były obrazy i podpisy gości,  którzy przewinęli się przez to miejsce. Zajęliśmy miejsce przy stoliku i od razu zabraliśmy się za wertowanie karty.
- Na co masz ochotę kotku ? – spytał pieszczotliwie Styles.
- Hmmm… poproszę naleśniki z syropem klonowym i muffin’a czekoladowego. A do picia waniliowy shake. – uśmiechnęłam się i podparłam łokciami o kant stołu. – A ty co sobie weźmiesz ?
- Ja chyba czekoladowe naleśniki z truskawkami i cynamonem. A do picia chyba kawę. To poczekaj, kotku pójdę złożyć zamówienie. – chłopak wstał i zabrał ze stołu menu. Podszedł do wysokiego baru i złożył nasze zamówienia. Uśmiechnięty wrócił do stolika, taki piękny, taki mój. Widziałam jak kobiety ukradkiem zerkały w jego stronę, jednak Harry nic sobie z tego nie robił, spoglądał w moje oczy i dzierżył w swojej dłoni moją dłoń. Na usta cisnął mi się ogromny uśmiech, mimo wszystko Harry dawał mi poczucie szczęścia, czułam się kochana i czułam, że przynależę do niego w całości. A myśl, że mamy razem dziecko i przed sobą wspólną przyszłość powoduje wylew endorfiny po całym moim ciele.
- O czym myślisz ? – wybudził mnie z letargu myśli jego zachrypnięty głos. Pogładziłam kciukiem wierzch jego dłoni i uśmiechnęłam się przed nosem.
- O wielu rzeczach. – tajemniczy uśmiech pojawił się na jego twarzy. – O nas, o mnie i tobie, o Baby Styles i o tym jak kobiety pożerają cię wzrokiem a ty nic sobie z tego nie robisz. – iskra błysnęła w jego szmaragdowych tęczówkach. Przytknął moją dłoń do ust i musnął ciepłymi wargami jej wierzch.
- Po co mają mnie interesować inne, jak mam dziewczynę moich marzeń przed sobą, która nosi w sobie moje dziecko. Kotku… Kocham cię jak szalony, co ty ze mną zrobiłaś … - pokiwał z dezaprobatą głową i uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki. Jego słowa wywołały u mnie przyjemne uczucie ciepła na policzkach. Chyba każda dziewczyna chciałaby usłyszeć  ust swojego chłopaka takie słowa. Sprawił, że mu całkowicie zaufałam. Po chwili przyniesiono nasze zamówienie i zaczęliśmy jeść. Z pewnością to były najlepsze naleśniki jakie kiedykolwiek jadłam. Nic się z nimi nie mogło równać, nawet te przyrządzane przez Devon’a. Harry zapłacił za nas i syci opuściliśmy lokal, kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Odblokowałam ekran i przystawiłam urządzenie do ucha.
- Halo ?
- Pani Abigail Turner ? – usłyszałam formalny lecz przyjazny głos dojrzałej kobiety.
- Tak, zgadza się. W czym mogę pomóc ? – Harry pytająco spojrzał na mnie próbując dowiedzieć się kto i dlaczego do mnie telefonuje.
-  Z tej strony siostra Margaret DePrim, opiekuję się pańskim ojcem, Cedrick’iem Turner’em – zamarłam .
- Tak, tak. Czy coś się stało ? – zapytałam mrugając kilkakrotnie oczyma.
- Wolałabym porozmawiać z panią w szpitalu, doktor chciałby z panią pomówić osobiście.
- Oczywiście, zaraz będziemy. Ale… ale proszę mi powiedzieć, czy mój tata żyje ? – spytałam drżącym głosem.
- Panienko, wszystkiego dowie się pani na miejscu, proszę zachować spokój. Pac Turner jest pod wykwalifikowanym okiem naszej kadry. Proszę bezpiecznie dotrzeć na miejsce. Do widzenia pani. – Z trudem schowałam telefon do kieszeni, nie mogłam opanować drżenia rąk i dygotania szczęki.
- Abby co się stało ? Oddychaj głęboko. – straciłam równowagę przez co zatoczyłam się lecz w ostatniej chwili przytrzymał mnie Harry, zamykając szczelnie w swoich ramionach. – Boże, Abbs, nic ci nie jest ? Kochanie, słyszysz mnie. – poklepał mnie kilkakrotnie po policzku, jednak po chwili odzyskałam stabilność.
- Harry… szpital… tata. – wychrypiałam i głowa z powrotem opadła mi na jego ramię.
- Jezu Chryste… - wymamrotał pod nosem i podprowadził mnie pod samochód. Przy jego pomocy wsiadłam do samochodu i przypięłam pasy. Szybko wycofał i popędził w stronę szpitala. – Kotku, jak się czujesz ? Wszystko z tobą w porządku ?
- Mhm. – wycedziłam z trudem mruknięcie i oparłam głowę o szybę.
- Nie denerwuj się Abby, wszystko będzie dobrze. Zaraz tam będziemy.
- Obiecujesz ? – podniosłam się chwytając jego dłoń.
- Boże, masz zimne dłonie, włączyć ogrzewanie ? – spytał, jednak sam po chwili podkręcił nawiew.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie …
- Obiecuję. – wziął głęboki wdech i później zapadła cisza.
*
W szpitalu, pielęgniarka zaprowadziła nas do gabinetu lekarza, który zajmuje się tatą i kazała chwilkę poczekać. Byłam podenerwowana, ponieważ to już za dużo czekania jak dla mnie. „Wybudzi się, tylko trzeba czasu” , „Dajcie mu trochę czasu, dojdzie do siebie” , „Jeszcze nie czas na wybudzanie, za wcześnie” Ludzie zdecydujcie się w końcu… Po chwili doktor przywołał nas do swojego gabinetu, podniosłam się z miejsca i poprosiłam Harry’ego, by poszedł ze mną.
- Proszę usiąść. – doktor skinął dłonią na dwa krzesła za biurkiem. Usiadłam odnajdując po omacku dłoń Harry’ego. Byłam gotowa usłyszeć to co mają mi do powiedzenia. – A więc, pewnie pani nie wie, dlaczego panią wzywam, hmm ? – potwierdziłam kiwając głową . – Więc przejdźmy od razu do rzeczy. Nie ukrywam, że stan pańskiego ojca zaczął się pogarszać. Obawiam się, że jego serce może nie wytrzymać takiego obciążenia. Dzisiaj w nocy zespół reanimował go, lecz udało się przywrócić bicie serca, jednak nie wiemy jak dalej tak będzie mógł. Szanse w tym momencie są nikłe, bardzo nikłe panienko. – Szczęka mimowolnie mnie opadła i zaczęłam niekontrolowanie płakać.
- Doktorze, z całym szacunkiem, ale nie musiał być pan aż tak bezpośredni. – odezwał się Harry, który uspokajająco gładził mnie po dłoni. – Dobrze pan wie, że moja dziewczyna jest w ciąży i nerwy w jej stanie nie są wskazane. Mógłby pan być bardziej delikatny. – syknął zdenerwowany. – Chodź stąd kochanie. – podniósł się z miejsca i pociągnął mnie za sobą do wyjścia.
- H..h.hharry chodź do taty, muszę go obaczyć. – wychlipałam ocierając łzy rękawkiem.
- Dobrze, dam ci chwilkę. Będę w samochodzie, dasz sobie radę  ? – przytaknęłam i weszłam do sali, gdzie leżał tato. Zamknęłam za sobą drzwi i po cichu zajęłam miejsce na taborecie obok. Stał dokładnie w tym samym miejscu, nikt go nie ruszył. Zauważyłam na stoliczku tuż obok łóżka przepiękny bukiet kwiatów, a więc Meredith musiała tutaj być.
- Cześć tatusiu… - szepnęłam chwytając jego chłodną dłoń, przebiegły mnie ciarki po plecach a to nieprzyjemne uczucie. – Już strasznie długo tutaj leżysz, wiesz ? U nas w porządku, Meredith jest z nami, zajmuje się Olly’m, jednak bez ciebie to nie to samo tatusiu. – zamilkłam. - Bardzo za tobą tęsknimy, wszyscy. A, byłam dzisiaj u lekarza, tatusiu. Dziecko jest zdrowe i prawidłowo się rozwija, wiesz jak się ucieszyliśmy ? – lekki uśmiech przemknął przez moją twarz, naprzemiennie z łzami. – Tatusiu, doktor mówił, że dzisiaj twoje serduszko tej nocy stanęło … Tatusiu, jesteś silny, wiesz, że w ciebie wierzę ? Nie możesz tak łatwo się poddać. Kocham cię tak bardzo… teraz już muszę iść, bo Harry na mnie czeka w samochodzie. Tatusiu, przyjdę do ciebie jutro, porozmawiamy i poopowiadam ci co u nas słychać, dobrze ? – nachyliłam się nad czołem taty i złożyłam rodzinny pocałunek i ocierając łzy, które teraz lały mi się strużkami opuściłam szpital. Odszukałam auto Harry’ego i wróciłam do niego. Posłał mi pytające spojrzenie, jednak nie chciałam rozmawiać. To dla mnie za dużo.
*
Podczas drogi powrotnej do domu nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa, byłam pochłonięta dobitnymi słowami lekarza i obecnym stanem zdrowia Taty, nie mogłam pozbyć się z myśli mojej matki, która pojawiła się tutaj jakiś czas temu bez konkretnego powodu. Przekręciłam klucz w drzwiach wejściowych i już miałam stawiać pierwszy krok, kiedy usłyszeliśmy hałas i nagły płacz dziecka, popatrzyłam porozumiewawczo na Harry’ego i oboje ruszyliśmy w kierunku skąd dochodził odgłos. Przeraziłam się kiedy zobaczyłam Oliver’a na podłodze a obok drewniany taboret. Boże… Podbiegłam do Malca i ukucnęłam obok sprawdzając jego podstawowe funkcje życiowe.
- Olly, skarbie słyszysz mnie ? – zapytałam miękkim głosem, przypatrując się jego twarzy doszukując się w niej grymasu bólu, ale na szczęście nie znalazłam. Delikatnie zaczesałam jego włoski i ucałowałam  główkę.
- Tak, słysę, ja nie chciałem nahałasować, pseplaszam. – wymamrotał i wtulił się w moją klatkę piersiową a ja w tym momencie dziękowałam Bogu za taki obrót sprawy. Cud, że skończyło się tylko na potłuczeniach, mógł sobie coś połamać a przy niefortunnym wypadku upaść na główkę i obić skroń.  Dzięki Ci Boże. – westchnęłam spoglądając w stronę sufitu.
- Nic się nie stało Mały, a zająca chociaż złapałeś ? – spytał Harry kucając obok nas, Olly zaśmiał się i wyswobodził się z moich objęć i zawiesił się na szyi mojego chłopaka. Usiadłam w siadzie skrzyżnym i przypatrywałam się tej dwójce, Styles ma świetne podejście do dzieci.
- Nie złapałem. – zachichotał i wtulił się w jego tors.
- Olluś a co ty chciałeś zrobić ? – zapytałam delikatnie chcąc wiedzieć jaki był powód stawania na taborecie, a tak poza tym to gdzie jest Devon ?
- Chciałem się napić, a szklaneczki są u góly w safce a nie mogłem sięgnąć. – wytłumaczył się, Boże a gdzie w tym wszystkim znowu jest Dev ? – A dlaczego nie pomógł Ci Devuś ?
- Bo on śpi, bawiliśmy się cały dzień i jest zmęcony pewnie, nie chciałem go budzić. – w tym momencie uścisnęłam tą dwójkę, ciesząc się, że skończyło się tylko i wyłącznie na potłuczeniu. Harry podniósł się i zaniósł Olly’ego do jego łóżeczka i położył go do snu. Podziwiam Harry’ego za to z jaką łatwością opiekuje się Małym, on je mu z ręki a usypianie przy Harry’m idzie mu bardzo sprawnie i z dużą łatwością. Nie wiem czym to jest spowodowane, może charyzmatycznym głosem ? Odetchnęłam z ulgą i podniosłam przewrócony stołek i odstawiłam z dala od zasięgu widzenia Oliver’a, czyli w pomieszczeniu gospodarczym przy garażu.
*
Harry’s POV

Oglądaliśmy w salonie powtórki jakiegoś reality show. Abigail była od dłuższego czasu bardzo przybita i nie za bardzo wiedziałem co mogę zrobić by ją pocieszyć. Była przejęta tym wszystkim, kłótnią z bratem, której niestety byłem naocznym świadkiem a w dodatku dzwoniła Diane… jej matka. Ta kobieta jest naprawdę bez serca, chciała nas ostrzec, że wie o pogorszającym się stanie zdrowia Cedrick’a i poinformowała nas o planach co do przejęcia opieki nad Oliver’em w wypadku śmierci Taty Abby. Dziewczyna załamała się po tym, w sumie nic a nic jej się nie dziwię. Trzeba być potworem, aby żerować na cudzym nieszczęściu.
- Harry ? – usłyszałem jej cieniutki głosik wymawiający moje imię. Poruszyła się na moich kolanach i zaczerpnęła powietrza. Spojrzałem na nią, dając do zrozumienia, że może mówić dalej a ja ją słucham. – Kocham Cię strasznie, ale musisz pójść do domu. – wyszeptała bawiąc się rąbkiem koszulki. Nie zrozumiałem jej.
- Ale dlaczego Kochanie ? Coś nie tak ? – spytałem zaniepokojony.
- Nie mogę tak w całości zabierać twojego życia, proszę Cię idź do domu. – powtórzyła znacznie głośniej.
- Abby zdaje mi się, że poruszaliśmy już ten temat, prawda ? – poirytowany wywróciłem oczyma, skinęła głową, jednak nie była do końca przekonana.
- Harry idź do domu proszę, jeśli mnie kochasz to wyjdź. – podniosła głos a ja oniemiały przyglądałem się poczynaniom drobnej blondynki.
- Czy ty mnie właśnie szantażujesz ? - zdjąłem jej ciało ze swoich kolan i stanąłem na równe nogi. Przytaknęła bezceremonialnie głową. Boże, jest taka skomplikowana. - Cokolwiek by się działo to dzwoń. – powiedziałem zarzucając na siebie kurtkę.
- Poczekaj… - chwyciła mnie za dłoń. – Jesteś zły ? – szepnęła cichutko i wtuliła się w moją klatkę piersiową.
- Ależ skąd Abby, tylko troszkę za tobą nie nadążam, ale jest okej. – odwzajemniłem uścisk i przebiegłem dłonią po jej plecach. Uniosła palcami mój podbródek i wpiła się w moje usta. Szybko odwzajemniłem pocałunek, mając nadzieję, że tak naprawdę uda mi się ją przekonać bym został. To nie był dobry pomysł zostawiać ją samą z bratem na noc. Delikatnie odsunęła się ode mnie i pogładziła mnie po policzku.
- Idź Harry odpocznij, poradzę sobie. – uśmiechnęła się lekko i podała mi trampki. Ukucnąłem i zacząłem sznurować conversy. – Zadzwoń jak dojedziesz do domu, okej ? – podniosłem się na równe nogi i przystałem na jej prośbę. Zamknęły się za mną drzwi posiadłości Turner’ów a ja ruszyłem w stronę samochodu. Nie byłem do końca pewny czy to był dobry pomysł, ale nie dała mi wyboru.  Nie musiałeś być taki uległy Styles . Odzywa się we mnie moje wnętrze, taka jest prawda. Mogłem negocjować a nie zostawiać ją samą jak chciała, teraz już za późno ponieważ dojeżdżałem pod dom.

~*~
Jedyne co Wam mogę pisnąć słówkiem to tyle - SZYKUJCIE SIĘ NA DRAMĘ !
Jesteśmy obie bardzo szczęśliwe, za taką wspaniałą liczbę wyświetleń naszego bloga. Za każde jedno pojedyncze wejście gorąco dziękujemy. To bardzo podnosi na duchu. Ostatnio też zauważyłam, że zaczynacie się aktywnie udzielać. Nie mogłam sobie tego inaczej wymarzyć. Kocham Was miśki ! 
Zaglądnijcie w wolnej chwili do zakładki " Rozdziały" aktualizowałam ją i jesteśmy na bieżąco, a no i oczywiście odnowiłam "Bohaterów" . 
Uciekam, już. Papa : )


21 komentarzy:

  1. aaaaaaa!!!!! bożę cudowny!!!! już się nie mogłam doczekać :D a teraz czekam na nexta :) kocham was <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział... Tylko nie rob zadnej dramy po między Harrym i Abby chociaz ze wzgledu na dziecko i po za tym tyle juz razem wycierpieli, nie rozdzielaj ich, niech przez to przejdą razem

    OdpowiedzUsuń
  3. Tata Abby umarze...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehhh świetny jak zawsze. Obawiam się tej dramy :D Niech nic się nie psuje pomiędzy nimi ! Kocham ten blog <3

    OdpowiedzUsuń
  5. mega rozdział! *.* nie moge się doczekac następnego :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. tylko niech tata abby bie umiera!!!! rozdział the best<3

    OdpowiedzUsuń
  7. ROZDZIAŁ ŚWIETNY! *.*
    Kochaaaaaaaaaaam <3 Czekam z niecierpliwością na następny <3! :***

    OdpowiedzUsuń
  8. w końcu musi nadejść DRAMA TIME ! xD rozdział cudowny, nie mogę doczekać się następnego ;) Asiaaa @love_cookies3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. JEJKU CZEKAM NA NASTĘPNYYY !! KOCHAM ♥
    + Dostałyście nominację do Libster Awards ! ♥ Więcej informacji na moim blogu ;) -> http://daaamnyoulovee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. ŚWIETNY CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTĘPNY <3333 MYŚLĘ ŻE NIKOMU NIC SIĘ NIE STANIE

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow... świetne, zresztą jak zawsze ;) Czekam na następny !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej :/ Mam wrażenie że tata Abby umrze :(
    No i jej matka - jedyne słowo jakie przechodzi mi do głowy na myśl o niej to s*ka.
    Czkam na następny rozdział i dramę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział czekam na następny zapraszam do mnie http://midnight-harry-styles-fanfictionx.blogspot.com/ :***

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże nhggjhhvfrgbufdbhduhyyiyfvj ❤

    OdpowiedzUsuń
  16. Matkomatkomatko popadam w depresję. Nie wiem dlaczego... Dlatego że nigdy nie będę miała takiego Harrego czy dlatego że tata Abby jest w stanie krytycznym? :p już nie mogę się doczekać następnego, weny xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak po 1/4 tekstu to myślałam, że mnie trafi bo było zbyt słodko hahahahah :D
    Więc dobrze, że kochana siostra Margaret zadzwoniła haha xD
    Ale fajnie, na prawdę jesteście fantastyczne ! <3
    No ja mam nadzieje, że coś się zacznie dziać *mrożącego krew w żyłach* !! haha ♥♥
    Mam nadzieje, że szybko się doczekam kolejnego awwww *o*

    OdpowiedzUsuń
  18. świetne *o* kiedy kolejny? Nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział,trochę za słodko jak dla mnie,ale da sie przezyc;d cale szczescie ze margaret zadzwonila:D Czekam na wiecej, wszystkich zapraqszam do mnie na bloga,jesli ktos przeczyta prosze zostawiajcie komentarze,poniewaz chcialabym poznac wasze opinie:) http://a-chance-for-a-better-future.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń