Kiedy zamknęły się za nami
rozsuwane, oszklone drzwi prywatnej kliniki, odetchnęłam z ulgą. Harry
uśmiechał się promieniście przyglądając się tekturowej teczce, którą trzymał w
drugiej dłoni. Splotłam mocniej nasze palce, widząc, że chłopak zahibernował. Zamrugał
kilkakrotnie oczyma i pociągnął mnie w stronę samochodu. Żadne z nas nie umiało
wykrzesać z siebie jakiegokolwiek słowa. Myśl, że Baby Styles rozwija się
prawidłowo i ma się świetnie jest światełkiem w tunelu i choć na chwile odrywa
moje myśli od tych mniej przyjemnych związanych z Tatą i obecną sytuacją.
Doskwierało mi tylko nieprzyjemne uczucie obserwowania, czułam na sobie czyjś
wzrok, ale w pobliżu nikogo nie było, to pewnie przemęczenie i zbyt dużo
obciążających myśli. Harry otworzył mi drzwi od strony pasażera, ostrożnie
zajęłam miejsce i już miałam kłaść dłonie na klamrze od pasa, kiedy zauważyłam
przed sobą twarz mojego chłopaka.
- Daj, ja to zrobię. – posłał mi
wdzięczny uśmiech a ja skinęłam głową. Zapiął moje pasy, pogładził dłonią
brzuch i zajął miejsce za kierownicą. Harry wycofał z miejsca parkingowego i
kiedy płynnie poruszaliśmy się w przód, zaczęłam rozmawiać.
- Harry, czy jutro macie premierę
nowego teledysku do Best Song Ever ? – zapytałam, kojarząc w głowie słowa
Malik’a, który coś mi o tym wspominał.
- Yep, zgadza się. – Kiwnął głową
a na ustach pojawił się jeden z jego firmowych uśmieszków. W skupieniu
przerzucił bieg i wyprzedził kilka samochodów pod rząd, wgięło mnie w fotel,
ale nie bałam się z nim jeździć. Był nie tylko świetnym chłopakiem,
piosenkarzem, ale też umiał odnaleźć się za kółkiem wozu.
- Bardzo się cieszę, nie mogę się
doczekać. Malik nie pisnął słówkiem, ale z tego co opowiadał to faktycznie
będzie best song ever … - zaśmiałam się
obracając frontem do niego, przez co moje plecy spoczęły na miękkim obiciu
drzwi. Nie wiem dlaczego, ale uwielbiałam oglądać jak prowadzi samochód, z jaką
sprawnością manewruje kierownicą i kiedy jego mięśnie się napinają, przy
zmianie biegu. To było bardzo pociągające, nawet ta malutka zmarszczka
formująca się na czole, kiedy ktoś mu nie zjedzie z pasa, którym podąża.
- Teledysk jest wręcz zajebisty,
kwiatuszku. – mówiąc to położył swoją męską dłoń na moim udzie i pogładził mnie
lekko, zarumieniłam się, słysząc w swoim kierunku takie określenia. – Ha, nie
mów, że to Cię krępuje Abigail. – wyraźnie go to rozbawiło, bo przez ostatnie 100 metrów jazdy cieszył
się jak głupi, kiedy ja postanowiłam zamilknąć.
- Wracamy do domu, czy chcesz coś
zjeść na mieście ? – zapytał Styles a zważywszy na to, że prawie nic nie
zjadłam przed wyjściem to odczuwałam głód. Z chęcią więc przystałam na jego
pomysł.
- Byłoby idealnie, Harry. –
posłałam mu przyjazny uśmiech i wlepiłam wzrok za mijany za oknem krajobraz.
Podczas prowadzenia pojazdu chłopak mało co się odzywał, w skupieniu prowadził
auto, przez co trochę mi się nudziło.
- Dasz mi swój telefon ? –
poprosiłam.
- Jasne, mam go w kieszeni kurtki
na tylnym siedzeniu, wyjmiesz sobie ? – rzucił okiem w lusterko boczne i
uśmiechnął się do mnie ciepło. Skinęłam głową i sięgnęłam ręką po skórzany
kożuch z futerkiem przy szyi. Wyjęłam czarnego iPhone’a i odblokowałam
wstukując odpowiedni szyfr znaków. Odpaliłam moją ulubioną grę Subway Surfers i
zaczęłam grać. Po chwili jednak telefon rozdzwonił się a na ekranie wyświetliło
się połączenie od Louis’a.
- Harreh, Lou dzwoni. – oddałam
mu komórkę a on umiejscowił ją na specjalnych widełkach i uruchomił
głośnomówiący. Po chwili w samochodzie rozbrzmiewał
głos Tomlinson’a.
- No cześć Lou, co jest ? –
przemówił Styles.
- Siema Styles, gdzie jesteś ?
- Wracam z Abby od lekarza i
jedziemy coś zjeść na mieście. A co ?
- O pozdrów Abigail, wszystko w
porządku u niej ? – zachichotałam pod nosem.
- Myślę, że sama ci o tym powie.
– powiedział uśmiechając się promieniście.
- Cześć Louis. – zagruchałam
nachylając się nad urządzeniem. – U nas wszystko porządku, Baby Styles się
rozwija prawidłowo. – uśmiechnęłam się gładząc się po brzuchu.
- To świetnie, a wiecie już jaka
jest płeć ? – zaciekawił się przyjaciel mojego chłopaka.
- Tak, to znaczy jest już taka
możliwość, ale zadecydowaliśmy z Abby, że wolimy aby to była dla nas
niespodzianka. Ważne, by Baby Styles urodził się zdrowy, tyle mi do szczęścia
potrzebne. – skwitował dumnie pnąc pierś w przód.
- Aha, rozumiem i całkowicie
popieram. Dobra dzieciaki, chciałem tylko się dowiedzieć, czy wszystko u was
gra, no więc nie przeszkadzam wam już. Trzymaj się Styles, pa Abby. –
dźwięcznie zaśmiał się.
- No cześć, cześć . – Harry
rozłączył się i posłał mi przyjazny uśmiech. Po chwili dojechaliśmy już na
miejsce. Cały lokal wyglądał bardzo swojsko i trzymał ciepły i rodzinny klimat,
a wdzięczna nazwa „Naleśniki u Billy’ego” dodawała atmosfery. Harry pchnął
drzwi i przepuścił mnie w nich. Zarumieniłam się lekko, bo zawsze zachowywał się
jak dżentelmen w stosunku do kobiet. Odebrał ode mnie płaszczyk i powiesił na
wieszaku przy wejściu. W oczy rzucały się pięknie przyozdobiona stołówka. Stoły
białego drewna okryte obrusami w czerwono-białą kratkę, bardzo w stylu lat ’80.
Na ścianach prócz wielkich, przejrzystych okien pozawieszane były obrazy i
podpisy gości, którzy przewinęli się
przez to miejsce. Zajęliśmy miejsce przy stoliku i od razu zabraliśmy się za
wertowanie karty.
- Na co masz ochotę kotku ? –
spytał pieszczotliwie Styles.
- Hmmm… poproszę naleśniki z
syropem klonowym i muffin’a czekoladowego. A do picia waniliowy shake. –
uśmiechnęłam się i podparłam łokciami o kant stołu. – A ty co sobie weźmiesz ?
- Ja chyba czekoladowe naleśniki
z truskawkami i cynamonem. A do picia chyba kawę. To poczekaj, kotku pójdę
złożyć zamówienie. – chłopak wstał i zabrał ze stołu menu. Podszedł do
wysokiego baru i złożył nasze zamówienia. Uśmiechnięty wrócił do stolika, taki
piękny, taki mój. Widziałam jak kobiety ukradkiem zerkały w jego stronę, jednak
Harry nic sobie z tego nie robił, spoglądał w moje oczy i dzierżył w swojej
dłoni moją dłoń. Na usta cisnął mi się ogromny uśmiech, mimo wszystko Harry
dawał mi poczucie szczęścia, czułam się kochana i czułam, że przynależę do
niego w całości. A myśl, że mamy razem dziecko i przed sobą wspólną przyszłość
powoduje wylew endorfiny po całym moim ciele.
- O czym myślisz ? – wybudził
mnie z letargu myśli jego zachrypnięty głos. Pogładziłam kciukiem wierzch jego
dłoni i uśmiechnęłam się przed nosem.
- O wielu rzeczach. – tajemniczy
uśmiech pojawił się na jego twarzy. – O nas, o mnie i tobie, o Baby Styles i o
tym jak kobiety pożerają cię wzrokiem a ty nic sobie z tego nie robisz. – iskra
błysnęła w jego szmaragdowych tęczówkach. Przytknął moją dłoń do ust i musnął
ciepłymi wargami jej wierzch.
- Po co mają mnie interesować
inne, jak mam dziewczynę moich marzeń przed sobą, która nosi w sobie moje
dziecko. Kotku… Kocham cię jak szalony, co ty ze mną zrobiłaś … - pokiwał z
dezaprobatą głową i uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki. Jego słowa wywołały
u mnie przyjemne uczucie ciepła na policzkach. Chyba każda dziewczyna chciałaby
usłyszeć ust swojego chłopaka takie
słowa. Sprawił, że mu całkowicie zaufałam. Po chwili przyniesiono nasze
zamówienie i zaczęliśmy jeść. Z pewnością to były najlepsze naleśniki jakie
kiedykolwiek jadłam. Nic się z nimi nie mogło równać, nawet te przyrządzane
przez Devon’a. Harry zapłacił za nas i syci opuściliśmy lokal, kiedy usłyszałam
dzwonek mojego telefonu. Odblokowałam ekran i przystawiłam urządzenie do ucha.
- Halo ?
- Pani Abigail Turner ? –
usłyszałam formalny lecz przyjazny głos dojrzałej kobiety.
- Tak, zgadza się. W czym mogę
pomóc ? – Harry pytająco spojrzał na mnie próbując dowiedzieć się kto i
dlaczego do mnie telefonuje.
-
Z tej strony siostra Margaret DePrim, opiekuję się pańskim ojcem, Cedrick’iem
Turner’em – zamarłam .
- Tak, tak. Czy coś się stało ? –
zapytałam mrugając kilkakrotnie oczyma.
- Wolałabym porozmawiać z panią w
szpitalu, doktor chciałby z panią pomówić osobiście.
- Oczywiście, zaraz będziemy.
Ale… ale proszę mi powiedzieć, czy mój tata żyje ? – spytałam drżącym głosem.
- Panienko, wszystkiego dowie się
pani na miejscu, proszę zachować spokój. Pac Turner jest pod wykwalifikowanym
okiem naszej kadry. Proszę bezpiecznie dotrzeć na miejsce. Do widzenia pani. –
Z trudem schowałam telefon do kieszeni, nie mogłam opanować drżenia rąk i
dygotania szczęki.
- Abby co się stało ? Oddychaj
głęboko. – straciłam równowagę przez co zatoczyłam się lecz w ostatniej chwili
przytrzymał mnie Harry, zamykając szczelnie w swoich ramionach. – Boże, Abbs,
nic ci nie jest ? Kochanie, słyszysz mnie. – poklepał mnie kilkakrotnie po
policzku, jednak po chwili odzyskałam stabilność.
- Harry… szpital… tata. –
wychrypiałam i głowa z powrotem opadła mi na jego ramię.
- Jezu Chryste… - wymamrotał pod nosem i podprowadził mnie pod samochód. Przy jego pomocy wsiadłam do samochodu i przypięłam pasy. Szybko wycofał i popędził w stronę szpitala. – Kotku, jak się czujesz ? Wszystko z tobą w porządku ?
- Jezu Chryste… - wymamrotał pod nosem i podprowadził mnie pod samochód. Przy jego pomocy wsiadłam do samochodu i przypięłam pasy. Szybko wycofał i popędził w stronę szpitala. – Kotku, jak się czujesz ? Wszystko z tobą w porządku ?
- Mhm. – wycedziłam z trudem
mruknięcie i oparłam głowę o szybę.
- Nie denerwuj się Abby, wszystko
będzie dobrze. Zaraz tam będziemy.
- Obiecujesz ? – podniosłam się
chwytając jego dłoń.
- Boże, masz zimne dłonie,
włączyć ogrzewanie ? – spytał, jednak
sam po chwili podkręcił nawiew.
- Nie odpowiedziałeś na moje
pytanie …
- Obiecuję. – wziął głęboki wdech
i później zapadła cisza.
*
W szpitalu, pielęgniarka
zaprowadziła nas do gabinetu lekarza, który zajmuje się tatą i kazała chwilkę
poczekać. Byłam podenerwowana, ponieważ
to już za dużo czekania jak dla mnie. „Wybudzi się, tylko trzeba czasu” ,
„Dajcie mu trochę czasu, dojdzie do siebie” , „Jeszcze nie czas na wybudzanie,
za wcześnie” Ludzie zdecydujcie się w końcu… Po chwili doktor przywołał nas do
swojego gabinetu, podniosłam się z miejsca i poprosiłam Harry’ego, by poszedł
ze mną.
- Proszę usiąść. – doktor skinął
dłonią na dwa krzesła za biurkiem. Usiadłam odnajdując po omacku dłoń
Harry’ego. Byłam gotowa usłyszeć to co mają mi do powiedzenia. – A więc, pewnie
pani nie wie, dlaczego panią wzywam, hmm ? – potwierdziłam kiwając głową . –
Więc przejdźmy od razu do rzeczy. Nie ukrywam, że stan pańskiego ojca zaczął
się pogarszać. Obawiam się, że jego serce może nie wytrzymać takiego
obciążenia. Dzisiaj w nocy zespół reanimował go, lecz udało się przywrócić
bicie serca, jednak nie wiemy jak dalej tak będzie mógł. Szanse w tym momencie
są nikłe, bardzo nikłe panienko. – Szczęka mimowolnie mnie opadła i zaczęłam
niekontrolowanie płakać.
- Doktorze, z całym szacunkiem,
ale nie musiał być pan aż tak bezpośredni. – odezwał się Harry, który
uspokajająco gładził mnie po dłoni. – Dobrze pan wie, że moja dziewczyna jest w
ciąży i nerwy w jej stanie nie są wskazane. Mógłby pan być bardziej delikatny.
– syknął zdenerwowany. – Chodź stąd kochanie. – podniósł się z miejsca i
pociągnął mnie za sobą do wyjścia.
- H..h.hharry chodź do taty,
muszę go obaczyć. – wychlipałam ocierając łzy rękawkiem.
- Dobrze, dam ci chwilkę. Będę w
samochodzie, dasz sobie radę ? – przytaknęłam
i weszłam do sali, gdzie leżał tato. Zamknęłam za sobą drzwi i po cichu zajęłam
miejsce na taborecie obok. Stał dokładnie w tym samym miejscu, nikt go nie
ruszył. Zauważyłam na stoliczku tuż obok łóżka przepiękny bukiet kwiatów, a
więc Meredith musiała tutaj być.
- Cześć tatusiu… - szepnęłam
chwytając jego chłodną dłoń, przebiegły mnie ciarki po plecach a to
nieprzyjemne uczucie. – Już strasznie długo tutaj leżysz, wiesz ? U nas w
porządku, Meredith jest z nami, zajmuje się Olly’m, jednak bez ciebie to nie to
samo tatusiu. – zamilkłam. - Bardzo za tobą tęsknimy, wszyscy. A, byłam dzisiaj
u lekarza, tatusiu. Dziecko jest zdrowe i prawidłowo się rozwija, wiesz jak się
ucieszyliśmy ? – lekki uśmiech przemknął przez moją twarz, naprzemiennie z
łzami. – Tatusiu, doktor mówił, że dzisiaj twoje serduszko tej nocy stanęło …
Tatusiu, jesteś silny, wiesz, że w ciebie wierzę ? Nie możesz tak łatwo się
poddać. Kocham cię tak bardzo… teraz już muszę iść, bo Harry na mnie czeka w
samochodzie. Tatusiu, przyjdę do ciebie jutro, porozmawiamy i poopowiadam ci co
u nas słychać, dobrze ? – nachyliłam się nad czołem taty i złożyłam rodzinny
pocałunek i ocierając łzy, które teraz lały mi się strużkami opuściłam szpital.
Odszukałam auto Harry’ego i wróciłam do niego. Posłał mi pytające spojrzenie,
jednak nie chciałam rozmawiać. To dla mnie za dużo.
*
Podczas drogi powrotnej do domu
nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa, byłam pochłonięta dobitnymi słowami
lekarza i obecnym stanem zdrowia Taty, nie mogłam pozbyć się z myśli mojej
matki, która pojawiła się tutaj jakiś czas temu bez konkretnego powodu.
Przekręciłam klucz w drzwiach wejściowych i już miałam stawiać pierwszy krok,
kiedy usłyszeliśmy hałas i nagły płacz dziecka, popatrzyłam porozumiewawczo na Harry’ego i oboje ruszyliśmy w kierunku
skąd dochodził odgłos. Przeraziłam się kiedy zobaczyłam Oliver’a na podłodze a
obok drewniany taboret. Boże… Podbiegłam do Malca i ukucnęłam obok sprawdzając
jego podstawowe funkcje życiowe.
- Olly, skarbie słyszysz mnie ? –
zapytałam miękkim głosem, przypatrując się jego twarzy doszukując się w niej
grymasu bólu, ale na szczęście nie znalazłam. Delikatnie zaczesałam jego włoski
i ucałowałam główkę.
- Tak, słysę, ja nie chciałem
nahałasować, pseplaszam. – wymamrotał i wtulił się w moją klatkę piersiową a ja
w tym momencie dziękowałam Bogu za taki obrót sprawy. Cud, że skończyło się
tylko na potłuczeniach, mógł sobie coś połamać a przy niefortunnym wypadku
upaść na główkę i obić skroń. Dzięki Ci Boże.
– westchnęłam spoglądając w stronę sufitu.
- Nic się nie stało Mały, a
zająca chociaż złapałeś ? – spytał Harry kucając obok nas, Olly zaśmiał się i
wyswobodził się z moich objęć i zawiesił się na szyi mojego chłopaka. Usiadłam
w siadzie skrzyżnym i przypatrywałam się tej dwójce, Styles ma świetne
podejście do dzieci.
- Nie złapałem. – zachichotał i
wtulił się w jego tors.
- Olluś a co ty chciałeś zrobić ?
– zapytałam delikatnie chcąc wiedzieć jaki był powód stawania na taborecie, a
tak poza tym to gdzie jest Devon ?
- Chciałem się napić, a
szklaneczki są u góly w safce a nie mogłem sięgnąć. – wytłumaczył się, Boże a
gdzie w tym wszystkim znowu jest Dev ? – A dlaczego nie pomógł Ci Devuś ?
- Bo on śpi, bawiliśmy się cały
dzień i jest zmęcony pewnie, nie chciałem go budzić. – w tym momencie
uścisnęłam tą dwójkę, ciesząc się, że skończyło się tylko i wyłącznie na
potłuczeniu. Harry podniósł się i zaniósł Olly’ego do jego łóżeczka i położył
go do snu. Podziwiam Harry’ego za to z jaką łatwością opiekuje się Małym, on je
mu z ręki a usypianie przy Harry’m idzie mu bardzo sprawnie i z dużą łatwością.
Nie wiem czym to jest spowodowane, może charyzmatycznym głosem ? Odetchnęłam z
ulgą i podniosłam przewrócony stołek i odstawiłam z dala od zasięgu widzenia
Oliver’a, czyli w pomieszczeniu gospodarczym przy garażu.
*
Harry’s POV
Oglądaliśmy w salonie powtórki
jakiegoś reality show. Abigail była od dłuższego czasu bardzo przybita i nie za
bardzo wiedziałem co mogę zrobić by ją pocieszyć. Była przejęta tym wszystkim,
kłótnią z bratem, której niestety byłem naocznym świadkiem a w dodatku dzwoniła
Diane… jej matka. Ta kobieta jest naprawdę bez serca, chciała nas ostrzec, że
wie o pogorszającym się stanie zdrowia Cedrick’a i poinformowała nas o planach
co do przejęcia opieki nad Oliver’em w wypadku śmierci Taty Abby. Dziewczyna
załamała się po tym, w sumie nic a nic jej się nie dziwię. Trzeba być potworem,
aby żerować na cudzym nieszczęściu.
- Harry ? – usłyszałem jej
cieniutki głosik wymawiający moje imię. Poruszyła się na moich kolanach i
zaczerpnęła powietrza. Spojrzałem na nią, dając do zrozumienia, że może mówić
dalej a ja ją słucham. – Kocham Cię strasznie, ale musisz pójść do domu. –
wyszeptała bawiąc się rąbkiem koszulki. Nie zrozumiałem jej.
- Ale dlaczego Kochanie ? Coś nie
tak ? – spytałem zaniepokojony.
- Nie mogę tak w całości zabierać
twojego życia, proszę Cię idź do domu. – powtórzyła znacznie głośniej.
- Abby zdaje mi się, że
poruszaliśmy już ten temat, prawda ? – poirytowany wywróciłem oczyma, skinęła
głową, jednak nie była do końca przekonana.
- Harry idź do domu proszę, jeśli
mnie kochasz to wyjdź. – podniosła głos a ja oniemiały przyglądałem się
poczynaniom drobnej blondynki.
- Czy ty mnie właśnie
szantażujesz ? - zdjąłem jej ciało ze swoich kolan i stanąłem na równe nogi.
Przytaknęła bezceremonialnie głową. Boże, jest taka skomplikowana. - Cokolwiek
by się działo to dzwoń. – powiedziałem zarzucając na siebie kurtkę.
- Poczekaj… - chwyciła mnie za
dłoń. – Jesteś zły ? – szepnęła cichutko i wtuliła się w moją klatkę piersiową.
- Ależ skąd Abby, tylko troszkę
za tobą nie nadążam, ale jest okej. – odwzajemniłem uścisk i przebiegłem dłonią
po jej plecach. Uniosła palcami mój podbródek i wpiła się w moje usta. Szybko
odwzajemniłem pocałunek, mając nadzieję, że tak naprawdę uda mi się ją przekonać
bym został. To nie był dobry pomysł zostawiać ją samą z bratem na noc.
Delikatnie odsunęła się ode mnie i pogładziła mnie po policzku.
- Idź Harry odpocznij, poradzę
sobie. – uśmiechnęła się lekko i podała mi trampki. Ukucnąłem i zacząłem
sznurować conversy. – Zadzwoń jak dojedziesz do domu, okej ? – podniosłem się
na równe nogi i przystałem na jej prośbę. Zamknęły się za mną drzwi posiadłości
Turner’ów a ja ruszyłem w stronę samochodu. Nie byłem do końca pewny czy to był
dobry pomysł, ale nie dała mi wyboru. Nie musiałeś być taki uległy Styles . Odzywa
się we mnie moje wnętrze, taka jest prawda. Mogłem negocjować a nie zostawiać
ją samą jak chciała, teraz już za późno ponieważ
dojeżdżałem pod dom.
~*~
Jedyne co Wam mogę pisnąć słówkiem to tyle - SZYKUJCIE SIĘ NA DRAMĘ !
Jesteśmy obie bardzo szczęśliwe, za taką wspaniałą liczbę wyświetleń naszego bloga. Za każde jedno pojedyncze wejście gorąco dziękujemy. To bardzo podnosi na duchu. Ostatnio też zauważyłam, że zaczynacie się aktywnie udzielać. Nie mogłam sobie tego inaczej wymarzyć. Kocham Was miśki !
Zaglądnijcie w wolnej chwili do zakładki " Rozdziały" aktualizowałam ją i jesteśmy na bieżąco, a no i oczywiście odnowiłam "Bohaterów" .
Uciekam, już. Papa : )
aaaaaaa!!!!! bożę cudowny!!!! już się nie mogłam doczekać :D a teraz czekam na nexta :) kocham was <3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział... Tylko nie rob zadnej dramy po między Harrym i Abby chociaz ze wzgledu na dziecko i po za tym tyle juz razem wycierpieli, nie rozdzielaj ich, niech przez to przejdą razem
OdpowiedzUsuńTata Abby umarze...
OdpowiedzUsuńtak myślisz ? hmmm ?
UsuńEhhh świetny jak zawsze. Obawiam się tej dramy :D Niech nic się nie psuje pomiędzy nimi ! Kocham ten blog <3
OdpowiedzUsuńmega rozdział! *.* nie moge się doczekac następnego :)))
OdpowiedzUsuńtylko niech tata abby bie umiera!!!! rozdział the best<3
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ ŚWIETNY! *.*
OdpowiedzUsuńKochaaaaaaaaaaam <3 Czekam z niecierpliwością na następny <3! :***
w końcu musi nadejść DRAMA TIME ! xD rozdział cudowny, nie mogę doczekać się następnego ;) Asiaaa @love_cookies3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJEJKU CZEKAM NA NASTĘPNYYY !! KOCHAM ♥
OdpowiedzUsuń+ Dostałyście nominację do Libster Awards ! ♥ Więcej informacji na moim blogu ;) -> http://daaamnyoulovee.blogspot.com/
ŚWIETNY CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTĘPNY <3333 MYŚLĘ ŻE NIKOMU NIC SIĘ NIE STANIE
OdpowiedzUsuńWow... świetne, zresztą jak zawsze ;) Czekam na następny !!!
OdpowiedzUsuńOjej :/ Mam wrażenie że tata Abby umrze :(
OdpowiedzUsuńNo i jej matka - jedyne słowo jakie przechodzi mi do głowy na myśl o niej to s*ka.
Czkam na następny rozdział i dramę ;)
Świetny rozdział czekam na następny zapraszam do mnie http://midnight-harry-styles-fanfictionx.blogspot.com/ :***
OdpowiedzUsuńBoże nhggjhhvfrgbufdbhduhyyiyfvj ❤
OdpowiedzUsuńMatkomatkomatko popadam w depresję. Nie wiem dlaczego... Dlatego że nigdy nie będę miała takiego Harrego czy dlatego że tata Abby jest w stanie krytycznym? :p już nie mogę się doczekać następnego, weny xx
OdpowiedzUsuńTak po 1/4 tekstu to myślałam, że mnie trafi bo było zbyt słodko hahahahah :D
OdpowiedzUsuńWięc dobrze, że kochana siostra Margaret zadzwoniła haha xD
Ale fajnie, na prawdę jesteście fantastyczne ! <3
No ja mam nadzieje, że coś się zacznie dziać *mrożącego krew w żyłach* !! haha ♥♥
Mam nadzieje, że szybko się doczekam kolejnego awwww *o*
świetne *o* kiedy kolejny? Nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńsuperrrrr <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,trochę za słodko jak dla mnie,ale da sie przezyc;d cale szczescie ze margaret zadzwonila:D Czekam na wiecej, wszystkich zapraqszam do mnie na bloga,jesli ktos przeczyta prosze zostawiajcie komentarze,poniewaz chcialabym poznac wasze opinie:) http://a-chance-for-a-better-future.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń