***UWAGA***



Zastrzegam sobie możliwość występowania wulgaryzmów i treści mogących urazić niepełnoletnich czytelników.

sobota, 16 lutego 2013

# 4

Z perspektywy Devon'a
Było już dość późno a Abby jeszcze nie ma w domu, nie żeby coś ale mogłaby odbierać telefon. Denerwuję się jak nie odbiera i ona dobrze o tym wie, nakarmiłem Olivera i nerwowo chodzę po pokoju małego. W końcu jakiś znak, mój telefon dzwoni, ucieszyłem się bo to połączenie od Abigail. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po drugiej stronie telefonu usłyszałem jej przyjaciółkę, Valerie. 
- Cześć Val, czemu dzwonisz od Abby ? - pytam zniecierpliwiony. 
- Devon słuchaj mnie uważniej - dobra, robi się poważnie, takie słowa zazwyczaj nie wróżą nic dobrego. - Abigail jest na badaniach, wywróciła się i uderzyła w głowę, dla jej bezpieczeństwa wolałam wezwać- zimny pot oblał moje plecy, moja mała siostrzyczka jest na pogotowiu ? - Devon przyjedź do ST. Thomas Hospital. - szlochnęła. 
- Posłuchaj Valerie postaram się przyjechać jak najszybciej. Bardzo mądrze postąpiłaś. Ja już jadę.- byłem zdenerwowany, ale wiadomość że siostra przebywa pod opieką doświadczonych lekarzy jakoś mnie uspokoiła. Założyłem małemu kurtkę i czapkę. Po chwili byliśmy już w samochodzie, zapiąłem Olivera w foteliku na przednim siedzeniu . 
- Devuś gdzie tak pędzimy ? - zapytał zdziwiony malec
- Jedziemy po siostrzyczkę bo uderzyła się w główkę.Wszystko będzie dobrze.- uśmiechnąłem się do małego, depnąłem z większą siłą na pedał gazu, samochód odpowiedział w trybie natychmiastowym. Jestem pewien, że złamałem zasady w kilku paragrafach, ale to nie ważne. 
- Devuś ijo-ijo za nami jedzie, pac ! - cholera, przeklnąłem w duchu, no nie błagam nie w takiej chwili. Radiowóz wyprzedził mnie i nakazał zjechać na pobocze, po chwili człowiek w mundurze pukał w szybę, którą opuściłem do połowy. 
- A gdzie to się tak panu śpieszy ? - spytał z lekkim uśmiechem
- Błagam panie władzo, moja siostra jest w szpitalu. Mamy zapięte pasy, mały jest w foteliku, przegląd samochodu mam aktualny a tu mam prawo jazdy, proszę dajcie mi jechać, strasznie się martwię.-pod wpływem nerwów dostałem nagłego słowotoku, policjant na chwilę zamyślił się, byłem strasznie zdenerwowany. 
- Dobrze, jedź sprawy nie było. Zdrowia dla siostry. - odsalutował a ja ruszyłem, całe szczęście że trafiłem na starszego gościa z nimi to idzie zamienić jeszcze jakieś słowo, bo młodzi to trzymają ściśle przepisów. Po chwili byłem już w szpitalu. Z małym na rękach podszedłem do pielęgniarki. 
- Dzień dobry nazywam się Devon Turner i jakiś czas temu trafiła tutaj moja siostra z urazem głowy, gdzie się znajduje ?- rozejrzałem się po korytarzu.
- Pan z rodziny ? - spojrzała to na mnie to na Olivera, oh zaraz będzie że jestem ojcem tego dziecka, no cóż mentalność ludzka. - Halo , proszę pana . - pomachała mi przed oczyma
- Ah tak przepraszam , zamyśliłem się. Tak, jestem jej bratem.- uśmiechnąłem się
- Dobrze więc, trzecie piętro pokój 243. - i odeszła. Nie czekając na windę wbiegłem po schodach, mały miał przynajmniej frajdę. Ujrzałem Valerie i spory ruch w pokoju, da fuq ? Co to robi jakiś pięciu gości ? Wszedłem do pokoju i oczy wszystkich skierowały się na mnie.
- Co z nią, Valerie ? - spytałem ignorując tych chłopaków, położyłem małego na ziemi, który od razu podbiegł pod łóżko, szarpiąc rękę Abigail. 
- Lekarz powiedział że nic poważnego.- odetchnąłem z ulgą. - A wy to kto? - obróciłem się w stronę nieznajomych. 
- Ja jestem Liam, to jest Zayn, Harry, Louis i Niall. - ah tak widziałem ich gdzieś, oni chyba śpiewają, albo tańczą nie wiem. Po chwili byłem już wtajemniczony, cała sytuacja mnie trochę rozbawiła a dla tych chłopaków nie byłem już taki szorstki. Abigail zaczęła się budzić.
Z perspektywy Abigail
Stałam na pograniczu zakazanego lasu jedną stopą już tam byłam, ale się bałam bo Zakazanym Lesie Voldemort zniszczył tylko horkruksa- część swojej duszy w Harrym. A kiedy Nagini też odcięli łeb to został już tylko sam Voldemort. Ale kurcze przecież on cały czas miał w sobie odrobinę krwi Lilly- więc nie mógł umrzeć tak do końca- pewnie zostało po nim to dziwne czerwone niemowlę zawieszono gdzieś w niebycie- tak jak po akcji w Dolinie Godryka- tylko że wtedy miał jeszcze swoje horkruksy, a teraz już nich nie miał. I w tym kontekście ostatnia scena była super jak Harry dotknął blizny... 
- Panie Potter proszę się wybudzić. Harry wstawaj. - poczułam jak ktoś potrząsa moim ciałem a częstotliwość wykonywanej czynności z biegiem czasu rosła. System operacyjny odzyskał kontrolę nad szeregiem zmysłów, odzyskałam czucie w kończynach, poruszyłam lekko prawą dłonią.
Czułam już się trochę lepiej, byłam na tyle silna by móc się przebudzić. Otwieram ociężałe powieki, obraz jej rozmyty, jednak po chwili odzyskuję ostrość.
- Budzi się, budzi się - słyszę nad sobą multum szeptów skumulowanych w jednej chwili. Nie, chyba jednak dalej mi się śni bo widzę, no właśnie kogo ? Widzę pochylające się nade mną One Direction a gdzieś w oddali Valerie i Devon'a.
- Co mi się stało ? - wydukałam, starając się coś sobie przypomnieć, jednak na próżno, w mojej głowie pustka. Podniosłam się na łokciach do pozycji siedzącej, okej poczułam się lekko onieśmielona.
- Mam dużo pytań, odpowiecie mi ? - wszyscy skinęli głowami, no tego w końcu oczekiwałam.
- Zaczynamy - uniosłam kąciki ust. - Co ja tu robię ? - wytrzeszczyłam oczy, przemówił któryś z tych chłopaków, którego imienia za nic w świecie nie pamiętam.
- A więc zaczęło się to tak - chłopak w koszulce z batmanem wziął dłuższą przerwę na oddech- Podpisywaliśmy płyty w centrum gdzie robiłyście zakupy, no i podczas podpisywania Valerie omdlała, później ona się wybudziła i zawstydzona gdzieś sobie poszła, pożegnałaś się z nami i nagle ot co łupnęłaś na płytki . - byłam pod pełnym podziwem, bo udało mu się to wymówić na jednym dechu, generalnie zauważyłam, że ten chłopak z natury bardzo szybko mówi.
- Wow- skomentowałam, szczęka samoistnie mi opadła. - A ty Dev jak się tu znalazłeś ? - odwróciłam głowę w kierunku brata.
- Ej ja tes tu jestem ! - nagle Olly wpełznął na moje łóżko, siadł na mojej klatce piersiowej i zaczął uradowany klaskać. Dev przysiadł się obok tego no w loczkach ... Harrego ! Tak to Harry, kolega od wody.
- Valerie mnie poinformowała, wziąłem małego i oto jestem. Nawet nie wiesz jak oboje się przejęliśmy.
- Dzięki wam chłopcy że jesteście. - uśmiechnęłam się w ich kierunku .- Kiedy mnie wypisują ? - rozejrzałam się po sali. Dwa okna, wpuszczające dość dużą ilość światła, kilka amatorskich obrazów i telewizor. Na dłuższą metę ja bym tutaj chyba zwariowała. Ostra zieleń ścian raziła po oczach.
- W sumie to już - przyszła uśmiechnięta Valerie w towarzystwie lekarza. Zdjęłam z siebie Oliver'a sadzając go na kolanach Devon'a. Stanęłam na równe nogi i nieco zachwiałam się, dobrze, że ten kolega od wody był blisko.
- Dzięki - uśmiechnęłam się, kiedy opanowałam swoje nogi i na nowo przypomniałam sobie jak to się stoi. Chłopak w zamian odpowiedział ślicznym uśmiechem, fuck czy ja przed chwilą mówiłam że opanowałam stanie w pionie?Jego uśmiech zwalił mnie z nóg.
- Nie ma sprawy- mrugnął do mnie oczkiem. Wyszliśmy ze szpitala i przyszła pora pożegnać raz na zawsze zespół. Może to błahe, ale doceniam to że byli ze mną w szpitalu. Mogli przecież wysłać jakiegoś gońca od siebie by mieć czyste konto, a jednak byli. Devon podwiózł po drodze Valerie, kiedy byliśmy już sami zaczęłam rozmowę.
- Dev, błagam nie mówmy rodzicom - dotknęłam delikatnie jego ramienia. - Nic mi nie jest a oni tylko niepotrzebnie by się zdenerwowali. - Znając jego charakter właśnie przedstawia sobie za i przeciw.
- Niech będzie, Abby. To nasza słodka tajemnica, ale za to ty mnie kryjesz w sobotę bo jadę do Leed's na imprezę ale oficjalnie nieoficjalna wersja dla rodziców to nauka u Chester'a. - wyszczerzył się.
- Mówisz to tak jakbym miała to robić po raz pierwszy.- wywróciłam oczami i nie dowierzając zaśmiałam się ironicznie. Resztę drogi już milczeliśmy bo maluch zasnął na moich kolanach, no to mamy spokój. Na miejscu Dev wypuścił mnie na podjeździe a sam podjechał do garażu. Przekręciłam wolną ręką zamek i wślizgnęłam się do wnętrza. Po cichu, pchnęłam nogą drzwi i zaniosłam braciszka do jego łóżeczka. Starając się go nie obudzić, przebrałam go w luźniejsze rzeczy i ułożyłam do spania ów wcześniej puszczając na odtwarzaczy odgłosy przyrody, przy których wręcz uwielbia spać. Po chwili szum wodospadu rozbrzmiewał po pokoju.
- Śpi ? - obejrzałam się , za mną oparty w framudze drzwi stoi Devon . Skinęłam głową i wyszłam wymijając brata. Poszłam do siebie i wślizgnęłam się pod ciepłą kołdrę kiedy telefon mi zawibrował.
No hej, zakupy udane ? Jestem strasznie padnięty, padam na twarz ;c
Uśmiechnęłam się do ekranu, i sprawnie wstukałam odpowiedź.
No nie do końca, ale było zabawnie. Dobra skoro jesteś zmęczony to popiszemy jutro. Dobranoc Harry xx
Nie wiedziałam czy dobrze robię wysyłając durne "xx" ale ... ehh większych problemów to ja chyba nigdy nie miałam. Tak a propos to muszę jutro poprawić paznokcie.
Dzięki za zrozumienie, kolorowych snów Abigail xx
A jednak odpisał z "xx" . Może powinnam zacząć odstawiać jakiś taniec przepełniony euforią, ale po co.
- Rozmawiałem z rodzicami. Zostaną u dziadków na kilka dni. Chata wolna siostruniu - Devon przysiadł z brzegu łóżka. Wieczorne rozmowy to jest to, uwielbiam swojego brata.
- To fajnie ale chyba nie planujesz żadnej imprezy, prawda ? - spojrzałam na niego i spotkałam się z cwaniackim uśmieszkiem z jego strony.
- Co to to nie - wzruszyłam oczyma. - Biorę małego i się wyprowadzam- zaśmialiśmy się a Devon położył się obok mnie, bezczelnie rozpychając się. Cham­stwo nie zna żad­nych gra­nic i barier.
- Oj Abby nie daj się prosić. - zrobił smutną minkę. Pozostałam nieugięta, trick ze szczeniackim spojrzeniem na mnie już nie działa. - Bo podejmę się radykalnych metod ! - zaśmiał się złowieszczo pocierając dłonie. Noc­ne kon­wersac­je służą po­mocą me­tafo­rom neolo­gicznym, gdy na­wet łas­kotki przy­bierają ludzką pos­tać.
- Dobra, dobra stop- skuliłam się i zakryłam szczelniej pościelą - Niech ci będzie Dev, ale to co chcę w zamian wymyślę jutro a teraz chce mi się spać. Dobranoc. - kulturalnie dałam mu do myślenia, że chcę aby już sobie poszedł. Po chwili byłam już sama. 
***
Czwóreczka za nami. Z piątym rozdziałem jednak troszeczkę się wstrzymam bo muszę pomyśleć co i jak. Jesteście ciekawi jak będzie wyglądać pierwsze spotkanie Abigail i Harrego ? 
Ja też, dlatego muszę pomyśleć. 
Zapraszam do czytania.
Komentujcie, obserwujcie, pytajcie as always.
Kocham Was xx

6 komentarzy:

  1. Omomomo zgon ! Kocham twoje wsystkie opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDO ! to spotkanie musi byc nieasmowite :D mam szansę na dziś jeszcze ?
    niech umówią się, gdzieś w parku i spotkają przez Olliego :D albo co kolwiek :)
    jestes niesamowita
    D: czeeekam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo *________________*
    Weź szybko dodaj 5 bo mnie chce czytać ;c
    Weny <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham te opowiadanie i tamte :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaaaaaaa! Chyba to sobie wydrukuję i zrobię z tego książkę. Grube, opasłe tomisko do czytania! Takie jakie lubię najbardziej!

    OdpowiedzUsuń