***UWAGA***



Zastrzegam sobie możliwość występowania wulgaryzmów i treści mogących urazić niepełnoletnich czytelników.

środa, 20 lutego 2013

# 9

Nastał nowy dzień, piątek, piąteczek, piątunio jak kto woli. Ja rozumuję to tylko jako jeden dzień do weekendu, przeżyć. Wstałam jeszcze przed moim budzikiem, a co mnie obudziło ? No jak to co ... sms od Harrolda.
A dzień dobry, na którą masz dzisiaj ? Bo wiesz, jestę szoferę :D - po przeczytaniu tej wiadomości zaśmiałam się głośno, odpisałam mu i w piżamie zeszłam na śniadanie. Co mnie zdziwiło... w domu pustki. Dev na uczelni, rodzice w pracy a mały w przedszkolu. Podłączyłam telefon do głośników i puściłam na cały regulator swoje ulubione piosenki. Na szybko wchłonęłam kanapki które zrobił mi jak mniemam tata, keczupowe serduszko na dwóch plastrach goudy, to jego znak rozpoznawczy, popiłam szklanką zimnego mleka i pobiegłam w obawie o spóźnienie się ubierać. Wyjrzałam za okno, śniegu przybyło... Ubrałam się adekwatnie do wskazującej rtęci za oknem. Przemyłam twarz chłodną wodą i rozczesałam włosy, za pięć minut ma przyjechać Harry. Ułożyłam grzywkę i wyszczotkowałam dokładnie zęby na koniec psiknęłam się ulubionymi perfumami. Ubrałam płaszczyk i pozamykałam dokładnie dom, wyszłam na podjazd i akurat czarny Range Rover zaparkował na krawężniku. Rzuciłam torbę na tylne siedzenie.
- Hej Hazza- uśmiechnęłam się do chłopaka, który dzisiaj bardzo dobrze wygląda.
- Witam cię, witam - ruszył z miejsca.- Ładnie dziś wyglądasz.- zaczął wpatrując się w przednią szybę, czyżbym się rumieniła ? Co mam mu odpowiedzieć ?
- Dziękuję - postarałam się o słodki uśmieszek.- Nie jest ci zimno ? Chłopie ty masz tylko pod spodem T-shirt.- spytałam, mierzwiąc w dłoni cienki materiał jego skórzanej kurtki.
- No, wiesz.- pokiwał brwiami.- To się nazywa gorący towar.- zaśmiał się a ja mu zawtórowałam, co racja to racja Harroldzie, ciekawe czy jest tego świadomy jak reagują na niego dziewczyny. - Bożee mam dzisiaj wywiad- jęknął.- Tak mi się nie chce...
- Dasz radę, stay strong.- mrugnęłam do niego.- A tak w ogóle to bardzo ci dziękuję, myślałam, że ty tylko żartowałeś z tą podwózką. To miłe.- uśmiechnęłam się pod nosem, obserwując otoczenie za szybą. Szukał miejsca parkingowego, które niestety było oddalone od szkoły o kilkadziesiąt metrów, w sumie to i tak dobrze. Uparł się, że mnie odprowadzi.
- Do której dzisiaj masz lekcje ? - spytał, kopiąc co większe to ilości śniegu pod swoimi nogami.  Odpowiedziałabym ale na horyzoncie pojawiła się Steffanie, która z przesadnym uśmieszkiem zmierzała w naszą stronę, chłopak widząc to delikatnie objął mnie, no nie powiem, zrobiło mi się goręcej.
- Będzie dobrze, zobaczysz- szepnął mi na ucho, kiedy Steff stanęła przed nami, tupiąc nogą.
- Proszę, proszę kogo my tu mamy. - prychnęła.- Turner no nieźle ...- zlustrowała nas od góry do dołu, nie powiem było to krępujące. -Nie spodziewałam się, że na taką dziecięcą twarzyczkę wyrwiesz takiego przystojniaka- wlepiła swój wzrok na Hazzę.
- Masz jakiś problem ? - odezwał się niespodziewanie, szczęka jej opadła.- No pytam się, czy masz jakiś problem do mojej dziewczyny. Jak nie to z łaski swojej odejdź, bo krajobrazy nam zasłaniasz, jeśli jednak masz jakiś problem to przepraszam, ale to nic nikogo nie obchodzi, rozumiemy się ? - zabrzmiało to dosyć groźnie.
- Pogadamy kiedy indziej- wysyczała i pokierowała się w kierunku szkoły.
- Spróbuj ją tylko tknąć.- krzyknął donośniej, oniemiałam, nie potrafiłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa, po prostu mnie zamurowało. Ktoś w końcu zatkał jej tą parszywą gębę.
- Boże, Harreh dziękuję- wtuliłam się w niego, to był pierwszy taki ruch z mojej strony, po chwili odsunęłam się delikatnie a chłopak widząc zakłopotanie na mojej twarzy zachichotał pod nosem.
- To się nazywają podziękowania. Jak chcesz to mogę być nie tylko twoim szoferem ale i także chłopcem od przytulania, co ty na to ? - uśmiechnął się ukazując dołeczki, podmuch wiatru rozwiał jego włosy, potrząsnął nimi w sposób tak, którego nawet nie umiem opisać. Czyżby Zeus zesłał Afrodytę pod męską postacią na glob ? Ten chłopak jest cholernie przystojny i jestem pewna że jest tego świadomy. W odpowiedzi zarumieniłam się i swą akceptację wyraziłam jeszcze jednym krótkim uściskiem, konkretnie go to rozbawiło.
- Ha, wiedziałem.- odparł dumnie wypinając pierś, zmarszczyłam czoło, nie rozumiem do czego zmierza.
- Streszczaj się panie Styles bo zaraz dzwonek - pośpieszyłam go przestępując z nogi na nogę.
- Polubiłaś to. - zagryzł wargę, czy on chce mnie zabić ?
- Co do cholery ?- odparłam nieco zirytowana, nie lubię być trzymana w napięciu.
- Chodź to ci pokażę- odparł tajemniczo i objął mnie delikatnie. - Już wiesz ? - uniósł podejrzliwie brew, czy ja jestem aż tak przewidywalna, czy może mam wypisane na czole "Uwielbiam być przytulana przez Harrego, bo jest bardzo pociągający, amen ?" Przytaknęłam kiwając głową.
- Dobra leć mała bo spóźnisz się na lekcje. -zwrócił się do mnie patrząc z góry, nie moja wina że mu się za bardzo urosło i musi się niemal schylać, trzeba było nie słuchać Shreka i nie pić mleka, proste.
- Pa tato -odmachałam śmiejąc się. Popchnął mnie delikatnie w stronę szkoły i w podskokach ruszyłam do budynku.Po chwili zniknęłam za ścianą. Pierwsza lekcja minęła spokojnie, na geografii jak zwykle się nudziłam bo zrobiłam sobie lekcje do przodu w ćwiczeniach, dopiero na fizyce zaczęło się coś dziać, napisał Harry.
Ej bo przez tą Steff czy jak jej tam nie odpowiedziałaś mi na pytanie o której kończysz ;c Zaczepiała Cię jeszcze ? Jak szkoła, dostałaś jakieś oceny ? - uśmiechnęłam się do wyświetlacza, z nim to gorzej jak z ojcem, nawet Dev przy nim wymięka.
Kończę o drugiej. Nie odezwała się do mnie ani słowem, dostałam piąteczkę TATO. :*- dostałam raport o dostarczonej wiadomości.
To świetnie się składa, akurat będę po wywiadzie. Mogę po Ciebie przyjechać ? PS : Nawet nie mów nie bo i tak przyjadę ^^ - czy on nie ma nic w domu do roboty ? Nie szkoda mu benzyny ?
Od kiedy Ty jesteś taki uparty, co ? :D Niech Ci będzie, TATO. - odpisałam chowając telefon do kieszeni, zbliżająca nauczycielka zmierzyła mnie wzrokiem, przepisałam jeden przykład a po chwili znowu znajome wibracje na udzie.
Ja ? Od zawsze, a co ? :D Dobra, MŁODA ucz się, ucz bo nauka to do potęgi klucz. - yghh zaraz mu chyba coś zrobię, to zdecydowanie nie sprawiedliwe. Dlaczego ja chodzę do szkoły a on nie ? Oh tak, zapomniałam, że jest starszy o dwa lata ...Nie odpisałam bo groziło mi to konfiskatą iPhona a tego nikt by nie chciał. Przerwę obiadową spędziłam w towarzystwie koleżanek pod nieustannym świdrującym spojrzeniem Steffanie, bosz co ona do mnie ma ? Nie może mnie po prostu ignorować ?
- Ty, Turner chodź no to na chwilkę.- przywołała mnie do swojego stolika, taa na pewno pójdę.
- Skoro masz sprawę to sama podejdź - prychnęłam, przegryzając jabłko.
- Od kiedy ty się taka pyskata zrobiłaś, co ? Chciałam ci powiedzieć, że ten twój pan gwiazda bardzo mi się podoba, lepiej uważaj bo wiesz ... - zaśmiała się ironicznie i właśnie w tej chwili nie wiem co mam robić, brnąć dalej w kłamstwo czy wycofać się.
- Nie byłabym tego taka pewna. - zajęłam się z powrotem konsumowaniem owocu, a ona jak ten natręt w dalszym ciągu tu stała.
- Czego kurwa ode mnie chcesz ? - podniosłam głos, nerwowo odsuwając tacę. Dziewczyny spojrzały na mnie jak na sparaliżowaną, nie ja nie przeklinam, potrafię inaczej zaimponować...
- No pięknie Turner - zadrwiła. - To kiedy lecisz do spowiedzi ? - klasnęła w dłonie
- Nie będziesz mi mówić co mam robić, jasne ? - zmierzyłam ją wzrokiem.
- Idź stąd- ni stąd ni zowąd pojawił się za moimi plecami Cody, znowu ktoś mi pomaga ... - Steff odpuść, co ty od niej chcesz ? Utrata pewności siebie ? Bardzo mi przykro. - udał smutnego i szyderczo się zaśmiał. Chłopak poklepał mnie po ramieniu i puścił mi oczko po czym odszedł.
- To było dziwne- skomentowała Melody, koleżanka z klasy.
- Dziewczyno ty to masz branie, jak nie Styles to Cody ? Woo, a nią się nie przejmuj.. zazdrości ci kochana- uścisnęła mnie Pheobe, nie skomentowałam tylko mrugnęłam do niej oczkiem i posłałam całusy do wszystkich dziewcząt przy stoliku, szkoda że Valerie nie ma, zachorowała biedna, jutro idę do niej z lekcjami i pożyczę zeszyty. Dokończyłam lunch i szybko minęły dwie lekcje. Wyszłam przed budynek szkoły, akurat przed nią stał dobrze znany mi czarny samochód. Harry opierał się o maskę, co muszę przyznać bardzo korzystnie wyglądało, kiedy mnie ujrzał rozpromienił się i pomachał entuzjastycznie. Nie czekając przyspieszyłam kroku.
- Cześć Hazza - stanęłam przed nim, dopiero teraz zauważyłam że co większe to śnieżynki utkwiły mu na włosach.
- Ładnie to tak witać się z chłopcem od przytulania, no wiesz co -prychnął i zaśmiał się. Otworzyłam drzwi od samochodu i wrzuciłam plecaczek. Niech sobie nie myśli, że ja jestem ot co taka łatwa, to że mnie niesamowicie pociąga to jedno,a  drugie to jest, że mam nieco głowie. Wiem do czego zmierza już chłopak w takim wieku, nie mówię, że Harry też jest taki, ale nawet nie umiem się wypowiedzieć, bo go nie znam aż tak. Obszedł samochód dookoła i zajął miejsce za kierownicą. Miałam wrażenie, że jest zły jednak zmieniłam zdanie bo po chwili zaczął śmiać się sam do siebie, ciekawe.. nie wnikam.
- Jedziemy do mnie ? - zaproponowałam. - Jeszcze nie byłeś u mnie a mam wrażenie że jesteś trochę zły.- odwróciłam się w jego stronę, jakby na znak uśmiechnął się i rozpromienił.- To jak panie Styles ? Zaszczycisz mój dom swą obecnością ? - pokiwałam brwiami.
- Dzięki za zaproszenie, o ile tylko nie będę przeszkadzać to bardzo chętnie- uniósł kciuk i ruszył do przodu.
- No i jak w szkole ? - zapytał obserwując samochody w prawym lusterku.
-  Steff na lunchu się doczepiła.- westchnęłam spoglądając za szybę.- Powiedziała, że mam ciebie bardziej pilnować, bo jej się podobasz...
- Boże co za dziewczyna, nie przejmuj się, w końcu odpuści. - szturchnął mnie lekko w ramię co mnie rozbawiło, udało mu się. - A poza tym tak jak już mówiłem, nawet bym jej grabiami nie tknął, słowo skauta.
- Hazza ty byłeś skautem ? - poprawiłam włosy w lusterku
- Nie- parskną śmiechem- Nie byłem, ale tak się mówi.- machnął ręką i akurat zaparkowaliśmy przed domem. Wysiedliśmy z auta. Otworzyłam bramkę.
- Emm Abby a twój brat mnie nie zabije ? - zapytał nieco zdenerwowany
- Ejj ciołku- pchnęłam go lekko.- Nie masz większych problemów ?- zadrwiłam
- No wyobraź sobie, że nie. Jak nie braciszek to tatuś, albo mamusia z wałkiem co ? - zagestykulował machając rękami, zdecydowanie poprawił mi humor. Pociągnęłam go za rękaw kurtki w stronę wyjścia.
- Jedynym stworzonkiem co może cię zabić jest mój pies.- otwarłam drzwi a lablador wskoczył na chłopaka machając ogonem- Bentley- dokończyłam z uśmiechem.
- Abby twój pies mnie gwałci - wywinął wargę i zrobił smutną minkę. Odwiesił płaszcz i zdjął buty. Zamknęłam Bentley'a w piwnicy co by nie szczekał co chwilę. Weszliśmy w głąb domu.
- Chcesz się czegoś napić ? - kulturalnie zapytałam.
- Poproszę herbatę. - zniknęłam za drzwiami kuchni, kiedy chłopak rozglądał się po salonie. Nastawiłam wodę i wróciłam do niego, stał nad kominkiem i oglądał ramki ze zdjęciami. Stanęłam po jego lewej stronie i przyglądałam się w milczeniu.
- Bardzo ładnie mieszkasz- pochwalił. - A to jak mniemam twoja rodzinka, co ? - wskazał na portret rodzinny na ścianie.
- Tak, to brat Devon, maluch Oliver, no i mama z tatą.- uśmiechnęłam się do zdjęcia. Poszedł za mną do kuchni, zaparzyłam herbatę i podałam kubek.
- Chodź, pokażę ci swój pokój. - oznajmiłam upijając łyk. Pchnęłam nogą drzwi, dobrze że intuicyjnie posprzątałam, z czystym sumieniem mogłam wprowadzić gości. Siadłam w siadzie skrzyżnym na łóżku, Hazza bacznie wszystko oglądał.
- Masz śliczny pokój i jak czysto, haha nie chciałabyś mojego widzieć. - machnął ręką i siadł obok. - Wiesz... cieszę się że cię poznałem. - skwitował w lekkim uśmiechu.- Spojrzałam w jego zielone tęczówki.- Gdybyś chciała kiedykolwiek wygadać się to dzwoń o każdej porze dnia i nocy. To śmieszne, ale ja ci ufam, wiem że mnie nie wykorzystasz. - westchnął biorąc łyk. Cisza, regularny oddech naszych ciał i aromatyczny zapach świeżo parzonego earl grey'a.
- Miłe z twojej strony Hazza. - dotknęłam delikatnie jego ramienia. - Jesteś pierwszym chłopakiem z którym mam taki kontakt, pomijając oczywiście mojego brata. Z nikim wcześniej tak się nie dogadywałam. Byłam ostrożna co do kolegów, bo raz po prostu ktoś chciał mnie wykorzystać i nabrałam dystansu.- opuściłam głowę, ale nie wstydzę się tego przy nim mówić, nie wykorzysta tego przeciw mnie, może i pomoże.
- Jejku, mam nadzieję że mnie się nie obawiasz. - mrugnął. - Swoją drogą, to nie rozumiem moich młodszych pobratyńców, może to dwa lata ale wydaje mi się że moje pokolenie było dojrzalsze, nie umiałbym tak "skorzystać" przepraszam, za nie ładne sformułowanie z dziewczyny, Abigail. - sparaliżował mnie swoim zielonym spojrzeniem, nie wiem co w nim jest ale czuję się jak pod hipnozą. Znam go bardzo krótko, ale mu ufam. Mówił bardzo poważnie, nie blefował. Ma bardzo intrygującą osobowość, potrafi być dystyngowany i szarmancki a zarazem jest w nim taki kilkunastoletni chłopiec który potrafi rozbawić. Nie ukrywajmy, Harry jest romantykiem. Położyłam się i nie chcący wytrąciłam chłopakowi kubek z ręki, herbata wylądowała na jego spodniach. Wykrzywił się w grymasie bólu, szybko wstałam.
- Hazza ściągaj spodnie, poparzysz się !- przejęta zaczęłam rozpinać mu rozporek, stąpał z nogi na nogę.
- Podobają mi się twoje zamiary - wyszczerzył się cwaniacko.- walnęłam go w ramię i siłowałam się z rozporkiem, kiedy klamka od ugięła się a do pokoju wszedł ...
***
Jejku tak strasznie się cieszę, jest nas tutaj coraz więcej ! Nawet nie umiem opisać swojej radości. Mam nadzieję, że docenicie moją pracę. Proszę o komentarze. 

BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TYLE WEJŚĆ *O*
JESTEŚCIE KOCHANE !

16 komentarzy:

  1. Świetny rozdział jak zwykle:) Uwielbiam twój styl pisania :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :)
    Gosia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG *.* Extra ! :D Czekam na nastęonym ale jest jedno "ale" :< Chodzi mi oto, że nie dodajesz kolejnych rozdziałów na poprzednim blogu! :( Rozumiem że chcesz rozkręcić tego bloga, ale proszę nie zapominaj o fanach LWWY :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój boże ! Ten rozdział jest po prostu zajebisty ! Szczególnie ta końcówka XD Dziewczyno masz wielki talent ! PS kiedy będzie kolejny rozdział LWWY ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega. Dawaj szybko dziewczyno!!!<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest zajebisty, ciekawe kto wszedł do pokoju jak Abigail walczyła z rozporkiem Hahaha

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty *o* Omg.. Ale będzie wpierdol ^^
    Przepraszam za wyrażenie xd

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahaha :) jest genialny !! :) uwielnbiam cie :)

    nie moge sie foczekac natepnego:)

    OdpowiedzUsuń
  8. hahaha, uwielbiam twoje opowiadania :) jesteś super zdolna :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hahahahahaha.. nie no świetne! ;DD
    Nie mogę się doczekać kolejnego. Mogę się założyć że kolejny rozdział będzie śmieszny hahahahaha :D
    Super piszesz, nie mogę się doczekać następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. HAHAHAHAHAHA kolejny proszę

    OdpowiedzUsuń
  11. Kto wszedł KTO KTO KTO ??? Dawaj szybko NEXT !!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny rozdział i oczywiście czekam na następnego xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny, z resztą jak wszystkie :D
    Zostałaś nominowana: http://koszmarpowraca.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  14. aaaaa nie nie tylko nie to! wolaja mnie na kolacje :(:(:(:(:( akurat w takim momencie:D

    OdpowiedzUsuń
  15. Affgewrhbvfdasvtrea Zakończenie no po prostu jak reklamy na polsacie w takim momencie . Jejku super ;)
    //Julka esspera

    OdpowiedzUsuń