***UWAGA***



Zastrzegam sobie możliwość występowania wulgaryzmów i treści mogących urazić niepełnoletnich czytelników.

wtorek, 19 lutego 2013

# 8

– Szpiegowałem dla ciebie, kłamałem dla ciebie, narażałem dla ciebie życie, a wszystko to robiłem, by zapewnić bezpieczeństwo synowi Lily. A teraz mówisz mi, że hodowałeś go jak prosiaka na rzeź.
– To bardzo wzruszające, Severusie – powiedział z powagą Dumbledore. – A więc w końcu dojrzałeś do tego, by przejmować się losem tego chłopca?
– Jego losem? – wykrzyknął Snape. – Expecto patronum!. Z końca jego różdżki wystrzeliła srebrna łania. Wylądowała na podłodze, przebiegła przez pokój i wyskoczyła przez okno. Dumbledore patrzył, aż jej srebrna poświata zniknęła w ciemności, a potem odwrócił się do Snape'a. Oczy miał pełne łez.
– Przez te wszystkie lata?...
– Zawsze, ale teraz chodź do McDonald'a.- otwarłam nagle oczy, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to tylko sen... Harry Potter, oh god, tu już chyba drugi z rzędu sen z tym bohaterem, może ja po prostu jestem czarodziejką z którą telepatycznie ktoś chce mi coś przekazać ? Boże, coraz gorzej ze mną, przecież to tylko fikcja literacka. Rozmasowałam skronie i z powrotem opadłam na poduszkę. Zerknęłam na telefon, 8:06 ... cholera ja mam dzisiaj szkołę ! Sparaliżowana stanęłam na równe nogi, wsunęłam pokracznie kapcie i zbiegłam na dół.

- Mamuś, mamuś czemu mnie nie obudziłaś - krzyknęłam rozglądając się.
- Nie ma mamy, pojechała na zakupy.- usłyszałam głos Devon'a za sobą. - Nie obudziła cię, ponieważ masz dzisiaj na 9: 30 idiotko - poczochrał mnie po włosach, ah faktycznie.. czwartek, jejku gdzie ja żyję. Odetchnęłam z ulgą i zaglądnęłam do lodówki, kiedy brat znowu wyratował mnie z opresji.
- Kanapki masz na stole, ślepa jesteś ? - zaśmiał się wyglądając zza gazety, wystawiłam mu język i wraz z talerzykiem wróciłam na górę, małego nie było, ktoś go już musiał wcześniej zawieźć do przedszkola. Przykryłam się ciepłą kołderką i pochwyciłam pierwszą z brzegu kanapkę, ów wcześniej się jej przyglądając. Ahh kochany Dev mnie rozpieszcza, pełnoziarniste, dietetyczne pieczywo do tego plaster szynki z indyka, pomidor, szczypiorek i serek pleśniowy, druga była posmarowana twarożkiem z rzodkiewką, po takim pożywnym śniadanku szybko dostałam uczucia sytości, lewą ręką odłożyłam talerzyk i sięgnęłam po telefon.
No hej Curlyboy, żyjesz w ogóle ? :3 - Napisałam, do niego w dalszym ciągu uśmiechając się do wyświetlacza.
Cześć Abby, myślałem że masz lekcje, nie ładnie tak wagarować ;p - odpowiedź dostałam niemalże w trybie natychmiastowym.
Wohoh kochany skąd ta pewność ? Mam na 9.30 i nie wiem co robię o tak wczesnej porze -.- - znając siebie wstałabym dopiero po wpół do dziewiątej, tak jak to mam w zwyczaju.
Skoro już wiem gdzie mieszkasz i wiem o której zaczynasz lekcje w czwartki to może pozwolisz bym mógł Cię dzisiaj odwieźć ? Akurat będę jechał do miasta no i wiesz ... Ah ta życzliwość . KOCHANY ? To my jesteśmy już na tym etapie ? haha *o* So proud. - mimowolnie zaśmiałam się, ale jednak nie wiem czy to do końca dobry pomysł...
No nie wiem Harreh, a co sobie inni pomyślą ? Innym razem, ok ? : ) - odpisałam zgodnie ze swoimi przemyśleniami, zwolnijmy, póki co świetnie mi się z nim pisze.
Rozumiem wstydzisz się mnie... - okej okej, co to ma być ? Nie jesteśmy, hm nawet przyjaciółmi, to tylko kolega, którego przez przypadek widuję niemal z dnia na dzień. 
To nie tak, dobrze o tym wiesz. ;c Nie wstydzę się Ciebie Hazz, ale nie sądzisz, że wszystko idzie za szybko ? Poznajmy się, tak lepiej. - wysłano, raport doszedł po chwili.
Już się bałem Abigail, dobrze poczekam. Ale błagam, mogę chociaż po Ciebie przyjechać ? Pojedziemy na obiad, będzie fajnie, no weeź. Ploooose xx - uśmiechnęłam się, przed oczami stanął mi obraz Harrego i jego szczenięcych oczek, miłe uczucie.
Dobrze Panie Styles, Hillmonth High po piętnastej. A teraz przepraszam bo się spóźnię. - odłożyłam telefon na półeczkę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w pierwsze lepsze rzeczy wyciągnięte z szafy. Otrzymałam wiadomość od Valerie, nie będzie jej dzisiaj w szkole, źle się poczuła.Czyli dzień będzie nudny, no może do godziny piętnastej. Dev podwiózł mnie do szkoły zawsze jak to miał w zwyczaju, wetknęłam słuchawki do uszu i pod wpływem romantycznych ballad Johna Mayer'a przekraczam próg szkoły. Stawiam ostrożnie krok po kroku, w torbie grzebię ręką w poszukiwaniu kluczyków od szafeczki. Niespodziewanie zderzyłam się z kimś, w wyniku czego całą zawartość torby wylądowała na podłodze, pośpiesznie wyjęłam słuchawki.
- Strasznie przepraszam, zagapiłam się.- podniosłam wzrok, na osobę która potrąciłam.
- To, że prowadzasz się ze Stylesem to nie znaczy, że możesz chodzić jak królowa, Turner ...Oh pewnie ty go nawet nie znasz, wymyśliłaś to sobie jak zwykle z resztą. - wytknęła mi biorąc mnie z bara, przemilczałam jak to mam w zwyczaju Steffanie dla każdego jest wredna, nie wiem za co do mnie, nic jej przecież nie zrobiłam. Nie rozumiem niektórych ludzi. Odłożyłam płaszczyk i wyjęłam potrzebne książki. Dzień minął szybko, matematyka, zajęcia z wychowawcą, biologia, fizyka i dwa wf, którymi z resztą kończyłam. Nie chciałam żeby chłopak długo czekał więc pośpieszyłam się, odebrałam odzież wierzchnią i odłożyłam książki. Rozejrzałam się przed szkołą, Hazzy jeszcze nie było, no cóż w sumie jest za pięć dopiero, może korki są. 
- A co ty tu księżniczko "Nie patrzę na nikogo, chodzę jak chcę robisz ?" - usłyszałam jej piskliwy głosik, co ona ode mnie chce.
- Czekam na kolegę, co cię to interesuje ? - warknęłam wywracając oczami.
- Dziecko ty masz kolegów ? - miałam ochotę wyskoczyć z tekstem, że jesteśmy rówieśniczkami, ale co ja tu mam do gadania ... tylko tu sprzątam. - Ha, i może zaraz wyskoczysz z tekstem, że umówiłaś się z Harrym, który pewnie cię nigdy na oczy nie widział, co ? - zaśmiała się ironicznie.- Ty i taki chłopak, co by on z tobą dziecko robił? W jakim ty świecie żyjesz ...- Poczułam zimne stróżki potu na plecach, dlaczego ja nigdy nie potrafię wygarnąć ? Dlaczego muszę być taka ugrzeczniona ? Z pokorą przyjmowałam każdą z obelg, które padały w moją stronę. Taka już jestem, wieczorem dopiero coś we mnie puści i zacznę wyć po nocach.
- Abigail- usłyszałam jego chrypliwy głos, poczułam jego chłodne dłonie na swojej talii, stanęłam jak sparaliżowana, Harreh objął mnie od tyłu, mina Steffanie wyrażała więcej niż tysiąc słów.- Kochanie, przepraszam, że tak długo ale musiałem jeszcze coś załatwić, nie gniewaj się.- w tym momencie zrozumiałam, że on chce mi w ten sposób pomóc. - A kto to jest ? To twoja koleżanka ? - udał zdziwionego. - Oh gdzie moje maniery, jestem Harry. Harry Styles miło mi poznać.- posłał jeden z tych swoich uśmieszków i położył podbródek na moim ramieniu a ta dziewczyna po prostu uciekła ... uciekła jakiś tchórz. W dalszym ciągu nie potrafiłam się odezwać, w milczeniu podprowadził mnie do samochodu, wyczuwałam napięcie, Harry był zdenerwowany. Usiadł za kierownicą i przemówił.
- Boże, przepraszam że aż do tego się posunąłem, ale nie mogłem słuchać jak ona cię obraża Abby.- widziałam w jego oczach przejęcie- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. Jeśli byłem za blisko to prze...- wcięłam mu się.
- To ja chyba powinnam tobie podziękować. - odezwałam się. - Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie umiem stanąć w swojej obronie, zawsze ktoś robi to za mnie to przytłaczające. Nie umiem nikomu wygarnąć, jestem za dobra... - załamałam się. Hazz ruszył do przodu.
- Ale przyznaj niezłą miała minę, co ? - zaśmiał się głośno, jego entuzjazm udzielił się i po chwili rozchmurzyłam się, przecież nie będę się dąsać, ale byłam mu na prawdę wdzięczna, ktoś choć raz zamknął Steffanie mordę, chociaż brnęłam w kłamstwie. - A kto to w ogóle był ?
- Szkolna gwiazdeczka, Steffanie. Zawsze dostaje to czego zapragnie, po trupach do celu. To ona zawsze obraca się w najlepszym towarzystwie, bo przecież największa laska w szkole... Wiecznie jest otoczona chłopakami...- chłopak prychnął
- Pff nawet bym jej grabiami nie dotknął, Abby- zaśmiał się dźwięcznie chłopak, kontynuowałam.
- Nigdy nie miałam z nią na pieńku, ale dzisiaj przez przypadek na nią wpadłam , no i zaczęła mnie wyzywać.
- Boże co za laska, nie znam, ale już jej nie lubię. To jest pokolenie zimnych suczy więc się nie przejmuj, a poza tym eliminuje konkurencję- pokiwał brwiami, nie zrozumiałam go.
- Co masz na myśli ? - uniosłam podejrzliwie jedną brew i spojrzałam na niego, zacisnął nieco dłonie na kierownicy i westchnął.
- Jak to co mam na myśli ? Jest dla ciebie wredna bo widzi w tobie zagrożenie... Nie śmiem porównywać ciebie do niej, nie w tym rzecz, ale mówię tutaj z punktu widzenia mężczyzny - wypiął dumnie pierś do przodu i zrobił śmieszną minę. - Jesteś atrakcyjna i ona czuje się zagrożona... chociaż nie wiem co smakowitego w tym brązowym na twarzy .. yy ee no wiesz.. -spojrzał na mnie wymownie.
- Fluid - podpowiedziałam.
- No, fluid tak.- uśmiechnął się pod nosem- Strach jej nawet dotknąć bo koszulę pobrudzi.- zachichotaliśmy- Nie wiem jak jest w twojej szkole, ale ja cenię sobie naturalność.- mrugnął do mnie oczkiem, zarumieniłam się, w pewnym stopniu Harry powiedział, że jestem w jego typie ? ee nie wydaje mi się, to wszystko przez nadmiar wrażeń. - Rano patrzyłem na twojego Twittera, nieźle podskoczyła ci liczba obserwujących. - to fakt, ciekawe przez kogo... Zaparkował pod sympatyczną knajpką. 
- Nieźle się podziało.- zachichotałam i weszliśmy do restauracji, zajęliśmy miejsce przy stoliku. Zaczęliśmy rozmawiać.
- Co tam ciekawego powiesz ?- zagadnął ukazując dołeczki.
- A no nic, życie mija . - westchnęłam i zaśmialiśmy się, zabrzmiało to co najmniej jak wyznania czterdziestolatki. Zamówienie nam podano i zaczęliśmy konsumować.
- Dlaczego nie chciałaś abym mógł cię odwieźć ? Wiesz że to żaden problem.- oznajmił, odkładając puste naczynie na bok. Co mu miałam powiedzieć, że właśnie czegoś takiego się obawiałam ? Szum i multum przyjaciół bo Harry Styles jest moim znajomym ? Już znam ludzką pazerność, dużo dziewczyn kleiło się do mnie by zbliżyć się do mojego brata... chore. 
- Sama nie wiem, wiesz ... Hazz nie umiem nawet na to odpowiedzieć, ale jeśli chcesz to mogę mianować cię swoim własnym szoferem. - obróciłam w żart, oby mi się udało zejść z tego tematu.
- Nie żartowałem, mogę cię codziennie wozić.- jejku on mówi zupełnie poważnie.
- Chłopie nie masz co robić o siódmej rano ? A poza tym co z zespołem ?- spiorunowałam go swoim spojrzeniem, rozbawił mnie całkowicie. 
- No właśnie nie mam i mi się nudzi .- zrobił smutną minkę.- Obecnie mamy wolne, raz na jakiś czas wywiad, sesja więc jest luz. To jak, ustalone ? - podparł się na łokciach
- Jesteś uparty, niech ci będzie.- westchnęłam, przecież i tak go nie przegadam. Telefon zaczął mi dzwonić, jasna cholera Devon . Wyszeptałam przepraszam i odebrałam ... No nie, on o niczym nie wie. Nie powiedziałam mu, że odbiera mnie Harry.
- Dev przepraszam, że tak wyszło. Zajmij się małym, ja zaraz wrócę. - wywróciłam oczami.- Nie drzyj się na mnie, mam prawo do wychodzenia na miasto ...- nacisnęłam czerwoną słuchawkę, wkurzył mnie. Po prostu mnie zirytował ... Co on sobie myśli ?
- Chłopak ? - spojrzał na mnie smutno.- Narobiłem ci kłopotów swoim szczeniackim zachowaniem ? Przepraszam. - nawijał jak szalony, oh czy on też myśli że Dev to mój ... chłopak ? 
- Hazza- zaśmiałam się pod nosem. - Devon to mój BRAT - podniosłam ton i zaśmiałam się głośniej. Nie narobiłeś mi kłopotów, on po prostu się denerwuje, nie poinformowałam go.  - oznajmiłam bawiąc się serwetką, jego oczy ot co rozbłysnęły.
- Co ja sobie pomyślałem.- przybił facepalma i zarumienił się, wolę nie wiedzieć co przyszło mu na myśl.
- Odwieziesz mnie, mój ty szoferze ?- zachichotałam.
- Ależ oczywiście, moja pani..- pośpiesznie wstał i odsunął mi krzesło, pomógł ubrać płaszczyk a wszystko z teatralnym nastawieniem. Na koniec ukłonił mi się. Walnęłam go w ramię. No nie, ten idiota za mnie zapłacił... jak nie Niall to on, zwariować z nimi idzie. Sprawiłam mu długie kazanie i akurat byliśmy już pod moim domem. Odpięłam pasy.
- Dzięki Hazz za wspaniały dzień, pyszny obiadek no i za podwózkę. Jutro mam na ósmą, ciekawe kiedy wymiękniesz.- zaśmiałam się złowieszczo, mrugnęłam do niego oczkiem i wstałam, tez opuścił samochód.
- Ja również dziękuję... - podrapał się za karku i przestąpił z nogi na nogę, ha ! Denerwuje się czymś.- Jak chcesz to jutro mogę pomóc ci ze Steff, dla mnie żaden problem.- uśmiechnął się lekko.
- Przemyślę, cześć Hazza ! - pomachałam mu i odwróciłam się na pięcie, krzyknął kilka razy w moją stronę " Cześc Abby " na pół okolicy, śmieszny jest umie poprawić humor a swoją drogą jest strasznie słodki i ma dobre serce. Polubiłam go, może on nie jest taki zły ? Z uśmiechem weszłam do domu.
***
Dzisiaj ten rozdział taki nijaki, wybaczcie ale chciałam Wam coś wstawić, bo ostatnio coraz lepiej się to wszystko zaczyna kręcić. Mam kilka małych uwag.
Bardzo proszę nie spekulujcie już w tym momencie z kim będzie Abigail, bo znajomości są bardzo świeże i związek w tym stadium rozwoju to hm... kit : ) Mam kilka niespodzianek.

Czytasz = Komentujesz 
Bardzo lubię czytać Wasze komentarze, a dłuższe to uwielbiam *o* To bardzo podnosi na duchu i uświadamia, że jest tu dla kogo pisać. Pozdrawiam !



 

14 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział!! Kocham twoje opowiadania!! Szybko pisz następny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajefajny ^^ pisz , pisz xD

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM TEN ROZDZIAŁ!
    KOCHAM TO OPOWIADANIE!
    KOCHAM CIEBIE!
    Kobieto, masz genialny talent, który rzadko kiedy się spotyka. Nie zmarnuj go!
    Już wiem! Będę Twoim menagerem i wydam Ci książkę! Taki tam żart...
    No, ale to nawet nie taki zły pomysł... :D
    Pisz, dalej i jak najszybciej nowy rozdział dodawaj... Najlepiej jeszcze dziś! Na ten musiałam czekać aż dwa dni...
    I zapraszam (po raz kolejny) do mnie :D http://koszmarpowraca.blogspot.com
    Pomogłabyś mi może jakoś się wybić z moim blogiem? Dzięki z góry, i jeszcze raz powtarzam: JA CHCE JESZCZE DZIŚ NOWY ROZDZIAŁ! :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ps. Jak dodałaś to, ile jest teraz osób na blogu? Podasz linka? I coś do bohaterów - KOCHAM IMIĘ ABBY! :D No, ale na prawdę. Nie wiem dlaczego, ale jest dla mnie wyjątkowe... No i jeszcze ten maluszek... Malutki, słodziusi i koszulkę ma taką, co Zayn... Awwww... *3* Super blog, kolejny wypał :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. licznik on line jest po lewej stronie, pt " Ile was tu teraz jest " : ) A o bohaterach masz specjalną zakładkę na środkowym pasku u góry 0> http://the-little-thins-and-me.blogspot.com/p/bohaterowie.html.

      Usuń
  5. Kochanie, cudowne :* Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :D Czuję się jak na początku LWWY jak czekałam z utęsknieniem na kolejny rozdział :D Dodasz coś jutro? :* I mam pytanie, jeśli masz ochotę (BŁAAAGAM, MIEJ OCHOTĘ) zrób ze mnie w dalekiej przyszłości dziewczynę Niallera <3 Bo chyba najlepiej piszesz o Hazzie i kimś :) najcudowniej Ci to wychodzi, i chociaż nie zawsze podoba mi się zachowanie Harry'ego w Twoich opowieściach, chcę, żeby był z Abby! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubisz czytać długie komentarze ?
    To ja ci zafunduje dłuuuuugggiiii :D
    Kochana,
    cudo <33
    Oh, ten Harry .
    Taki dżentelmen ^^
    Coś chyba ten kom taki długi nie będzie ^^
    Nie wiem co napisać :<
    Warto było poczekać xd
    Weny <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku myślałam, że mi się blogi pomyliły ^^
    Harry *_____________*
    Jak ja bym chciała go poznać osobiście.
    Awwww *_________________*
    Nie no po prostu ten rozdz. podniósł mnie na duchu :D
    Weny <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja już się boje tych niespodzianek :-P Wcale nie nijaki tylko po prostu milo sie czyta bez większych sensacji co jest czasem dobre. :-D

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie jak zawsze zresztą <3 Czekam na następny i na następny rozdział w opowiadaniu z Ross i Harry'm

    OdpowiedzUsuń
  10. o matko! uwielbiam ten blog. Najlepsze jakiekolwiek, kiedykolwiek, czytalam:D:D:D po prostu swietne, ok koncze ide czytac dalej:D P.S moze wydaj ksiazke???? masz talent:)

    OdpowiedzUsuń
  11. To tak . Roździał jest super , ekstra i pro elo zajebisty < tak jak t i ten cały blog >
    A i gratuluje wielu rzeczy ;) // julka z ask esspera <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmmm.... długie komentarze? Nie wiem czy potrafię, ale spróbuję: Uwielbiam twoją historię, uwielbiam każdy rozdział. To dobrze, że wstawiasz trochę lżejszych rozdziałów, bo to równoważy te mocne :) Jednak zauważyłam parę błędów nie w samej historii, a w zapisie. Taki pierwszy to np. - Szkolna gwiazdeczka, Steffanie. Zawsze dostaje to czego zapragnie, po trupach do celu. To ona zawsze obraca się w najlepszym towarzystwie, bo przecież największa laska w szkole... Wiecznie jest otoczona chłopakami...- chłopak prychnął. Wiesz wtedy to wychodzi tak jakby to on to powiedział :) Ale to jest do poprawienia. Ogółem (takim wielkim ogółem) to świetnie piszesz. Nie mam żadnych uczuć do One Direction, ale lubię zawiłe, posplatane i nieprzewidywalne historie. Pisałaś już o snach z Harrym Potterem, czy to będzie miało jakiś związek z Harry'm S.?

    OdpowiedzUsuń