- No hej mamo. - zaczęłam przyjaznym dla ucha tonem.
- Cóż się stało, moja córka do mnie dzwoni. To ty mnie jeszcze pamiętasz ? - zadrwiła. Przepraszam bardzo... Kto tu o kim zapomina ? To ona sobie pojechała z małym do dziadków nie informując nikogo o tym. Świat upada na głowę ...
- Przestań. Zachowuj się dojrzale. - westchnęłam mieszając herbatę. - Co tam u ciebie, jak Olly ?
- Karmi kury z dziadkiem. Jest wniebowzięty. - dało się wyczuć, cieplejszy ton, w pewnym momencie wydawało mi się, że uśmiecha się do słuchawki.
- Umm to to dobrze. Pozdrów go. A co u ciebie ? - ponowiłam pytanie.
- W porządku. Potrzebowałam trochę odpoczynku od miasta. Stres i napięcie w biurze mnie przemogło. - westchnęła. - Musiałam odetchnąć. A ty nie w szkole, młoda damo ? Przecież jest dwunasta.
- Mamy odwołane lekcje, bo wybuchnęła epidemia grypy. - wzięłam łyka i okryłam się kocykiem po czubek nosa.
- A jak tam z Harrym ? - zdziwiło mnie to pytanie, czy to ją na prawdę interesuje ?
- Wspaniale. - rozmarzyłam się wspominając ostatnie dni. - Jest super. - nie chciałam za dużo mówić. Po co się chwalić, że był tu w nocy taki jeden, lokaty, metr osiemdziesiąt o zielonych oczach ? Im mniej tym lepiej dla mnie i dla niej. Przynajmniej nie będzie miała sobie co insynuować
- Córcia... - przeciągnęła.- Przesadziłam chyba. Nie powinnam tak naskakiwać, miałam zły dzień. Wiem, że to nie wymówka. Nie powinnam odgrywać tego na was. Bardzo mi przykro, że byłam niesprawiedliwa wobec ciebie. Później jak tata zrobił mi mowę dopiero do mnie dotarło jaka oschła i bezwzględna byłam. Bardzo przepraszam. - usłyszałam skruszony głos rodzicielki. Kamień spadł mi z serca i od razu wyszczerzyłam się.
- Nie szkodzi, nic się nie stało. Cieszę się, że już po wszystkim. - odetchnęłam z ulgą. - Wracajcie bo pusto tu bez was. Pozdrów Olly'ego a ja uciekam, bo chce mi się spaaaać. - zaśmiałam się.
- To trzymajcie się. Pilnuj tam Devon'a.. a z resztą zaraz do niego przedzwonię. Buziaki. - z uśmiechem nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Położyłam telefon obok poduszki, a sama wcisnęłam w nią swoją zmęczoną twarz. Poczułam jak mięśnie się rozluźniają a mózg przechodzi w hibernację. Odpoczynek to najbardziej wyczekiwany moment życia, chociaż nawet i tym można się zmęczyć, bo bolą mnie plecy od tej niewygodnej kanapy. Przeglądam kolejny kanały, nic ciekawego. Tu się biją, tu jakiś paskudny, piszczący głosik, oh god, wróżki ? No za co ja płacę ? Wolę literaturę pisaną... Czytanie książki to jak odkrywanie nowego lądu a oglądanie telewizji jest jak kolonizowanie na nowo. Już powoli usypiałam, oczy same mi się zamykały jak po salonie jak burza przemknął Devon. No zaraz mnie szlag jasny trafi.
- Umówiłem się, umówiłem się, umówiłem się ! - wyszczerzył się i rozwalił się na równoległej sofie. - Boże, Boże, Boże. - nawijał podekscytowany i całował wyświetlacz telefonu.
-Wychodzisz? - zmieniłam temat, nie chcąc się już przejmować tym szałem, normalnie to bym cieszyła się razem z nim, ale teraz jestem taaaka śpiąca.
- Widzę, że cię to interesuje. - warknął szybko stając do pionu. - Dzięki siostra. - wywrócił oczami.
- Nie, czekaj Dev ! - podniosłam się. - To nie tak.. Cieszę się. - uśmiechnęłam się lekko. - Źle się czuję, przepraszam. - wstałam i przytuliłam brata. - Nie gniewaj się. - pogładziłam go po plecach a on odwzajemnił uścisk.
- Nic się nie stało malutka. Pogadamy wieczorem, ja już lecę. Trzymaj się. - cmoknął mnie w policzek i jak szalony popędził do garażu, cały Devon. Zadowolona, że w końcu mam chwilę wytchnienia położyłam się do swojego łóżeczka. Rozłożyłam się na całej długości i po chwili straciłam już zupełny kontakt z rzeczywistością. Ze snu wybudziło mnie dopiero dzwonek telefonu. Chwyciłam telefon leżący na szafce i automatycznie wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Emmm hallo ? - odchrząknęłam senną chrypę.
- O cześć. - wesołym głosem zaczął Harry, zamilkł na chwilę. - Jejku, kochanie ty spałaś ?
- No, tylko troszkę. - odparłam pośpiesznie, wiedząc, że i tak będzie miał wyrzuty sumienia. -Coś się stało?.
- Strasznie cię przepraszam. - zamilkł, uśmiechnęłam się sama do siebie. - Znam już termin wyjazdu.-dodał od niechcenia.- Możemy się spotkać ? To pilne.
- Jasne. A którą mamy godzinę, tak w ogóle ? - ziewnęłam a on zachichotał.
- Osiemnasta, dwadzieścia dwie tak dokładnie. To widzę, że nieźle pospałaś. - znowu dźwięczny śmiech.
- Chwilę po jedenastej już mnie brało, źle się czułam, ale już jest w porządku. To co, jak i gdzie ? - wstałam i rozprostowałam kości.
- Zaraz będę. Przejdziemy się ? - trochę spanikowana ruszyłam czym prędzej do szafy.
- Świetny pomysł. Dobra, to ja się ubieram. Buziaki. - cmoknęłam do słuchawki.
- Oj, zaraz będą. zaraz będą. - zaśmiał się cicho i rozłączył połączenie. Dosłownie wskoczyłam w dżinsowe rurki i narzuciłam jakąś grubszą bluzę. Zerknęłam przez okno i w tym samym czasie rozległ się dźwięk dzwonka. Zbiegłam jak szalona na dół, nie patrząc kto otworzyłam drzwi i rzuciłam się w ramiona ... siwego mężczyzny ?
- Ddddzzień ddoobry - wydukałam, oddalając się na bezpieczną odległość. Mężczyzna śmiał się niczym mikołaj. Ho-ho-ho kurwa.
- Po raz pierwszy tak miło witają listonosza. - zaśmiał się mężczyzna i wręczył koperty, zarumieniona podpisałam potwierdzenie odbioru. Mężczyzna odszedł a ja spojrzałam przed siebie, teraz już jetem pewna, to Harry. Podbiegłam i dosłownie wskoczyłam na niego. Chłopak zaśmiał się donośnie i obrócił się kilka razy wokoło własnej osi. Kiedy mnie już postawił bezpiecznie na ziemi wpiłam się w jego wargi.
- Zawsze tak witasz listonoszów ? - pokiwał brwiami i oplótł swe dłonie wokoło mojej talii. Zarzuciłam rączki za jego kark robiąc słodką minkę.
- Daj spokój. - machnęłam ręką. - Myślałam, że to ty. - stanęłam na palcach i cmoknęłam go prosto w usta. Zadowolony z obrotu sprawy uśmiechnął się promieniście i ruszył w przód splatając nasze palce razem. Zerknęłam ukradkiem na idącego obok Harrego. Wyglądał jak zawsze, bardzo dobrze a czapka tylko dodawała mu uroku. Tylko zastanawia mnie jeden fakt.
- Harreh, kochanie nie jest ci zimno ? - zadrżałam na samą myśl, mam na sobie bluzę a i tak czuję powiewający chłodny wiatr. Kto normalny chodzi w marcu w krótkim rękawku ?
- Mając ciebie przy sobie, uwierz. Gorąco. - zaśmiał się cicho. Maszerowaliśmy powolnym krokiem po parku, rozkoszując się majestatem przyrody . Drzewa powoli okrywały się zielonymi pączkami a ptaki budowały na nich swoje gniazda. W stawie znowu pojawiły się kaczki a na trawie wyrosły żółte, i fioletowe krokusy. Powietrze było lekkie i świeże, nawet jak na pełne samochodów miasto. Szliśmy uśmiechnięci i wsłuchiwaliśmy się w śpiew ptaków. Idąc wąskim, parkowym deptakiem poczułam jak ważny jest dla mnie ten chłopak.
- Usiądziemy ? - wskazał ręką na wolną ławkę po naszej prawej. Przystałam na pomysł, usiadłam tuż obok, odwracając się frontem do niego. - Ale pięknie. - oglądnął się po parku i westchnął. - Uwielbiam tą porę roku. - zakończył przemowę z uśmiechem.
-Wiosna jest zdecydowanie najpiękniejsza,wszystko budzi się do życia.Wiesz co ci powiem ?- zamyśliłam się.
- Mhm ? - przytaknął gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni.
- Drzewa umierają inaczej niż ludzie. Drzewa wyglądają tak, jak gdyby cieszyły się własną śmiercią. Wprawdzie potem będzie wiosna i one zakwitną znowu, ale ty wiesz, że nigdy nie można mieć pewności. No i skąd o tym mają wiedzieć drzewa? Dla nich na pewno każda jesień jest ostatnia. - westchnęłam i wtuliłam się w jego tors.
- To.. było.. było głębokie. - zaśmiał się cicho. - Moja mała myślicielka. - cmoknął mnie w czubek głowy. Natychmiast się podniosłam i rozbawiona spojrzałam na niego.
- Od kiedy ty jesteś takim romantykiem, co ? - dźgnęłam go palcem pomiędzy żebra.
- Ja ? - prychnął. - Od zawsze. - pokiwał brwiami. - A co ? - uśmiechnął się kokieteryjnie.
- Zupełnie mi to nie przeszkadza. - spojrzałam na niego urokliwie. - To mów co z tą trasą. - spoważniałam.
- A było tak miło. - westchnął. - Miałem dzisiaj spotkanie w biurze. - skrzywił się. - Znam już dokładny plan, czas wyliczony co do minuty. To chore. - zbulwersował się.
- Co idzie na pierwszy ogień ?
- Francja, Belgia, Holandia, Niemcy, Dania, Norwegia, Szwecja, Włochy, Hiszpania i jestem u ciebie.
- Pozwiedzasz trochę. Będzie dobrze. - cmoknęłam go. - A kiedy wyjeżdżasz ?
- I to jest najgorsze. Za cztery dni. - przyciągnął mnie mocniej. - Ale to będą cztery, nasze wspaniałe dni. Nie smutamy, masz rację. - pogładził mnie po plecach. - Mogę cię porwać do siebie ? Lekcje masz odwołane, a poza tym zdecydowanie za rzadko mnie odwiedzasz.
- No nie wiem. - spuściłam wzrok. - Nie mam rzeczy, a poza tym.. no nie wiem.
- Oj nie daj się prosić. - napotkałam błagające spojrzenie. - Abbbbyy- przeciągnął jękliwie. - Nie masz rzeczy, ale zawsze możemy wpaść po coś twojego. Proooszę, kochanie. Zobaczysz jakie jutro zrobię ci śniadanko, no prooszę. - złożył ręce jak do pacierza, zaśmiałam się.
- No doobra. - No cóż nie będę ingerować w to co on tam wymyślił. Ciekawe tylko do czego to doprowadzi. Szliśmy zaledwie jakieś pięć minut i już byliśmy przed domem. Zostawiłam go w salonie a sama pobiegłam na górę w biegu pakując rzeczy. Do ciemnej torby adidasa wrzuciłam piżamkę, coś na przebranie i jakieś kosmetyki zgarnęłam po drodze z łazienki. Starałam się nie przedłużać chociaż i tak kilkakrotnie usłyszałam wołanie Harrego. Kiedy postawiłam pierwszy krok na schodach, odwrócił się i entuzjastycznie wyszczerzył się.
- No w końcu. - zabrał ode mnie torbę i przewiesił ją sobie na ramieniu. - Gotowa ? - wystawił dłoń w moja stronę. Bez namysłu pochwyciłam ją i uśmiechnięci wyszliśmy z domu. Postanowiłam, że poinformuję Devon'a zaraz jak dojdziemy do domu chłopaków. Radosnym krokiem przemierzaliśmy kolejno przecznice, słońce chowało się ku zachodowi a uliczne latarnie jedna po drugiej zaczynały spełniać swoją rolę. Po kilkunastu minutach marszu w końcu dotarliśmy do posesji, która tak jak poprzednio wywarła na mnie ogromne wrażenie. Harry przepuścił mnie w drzwiach i z ulgą odłożył moje rzeczy na komodzie.
- Chłopaaaki ! Abigail przyszła. - wydarł się, po chwili słychać było istne poruszenie. Cała czwórka zbiegła na dół po schodach i stanęła przed nami na baczność.
- Posterunkowy Liam Payne melduje gotowość oddziału. Spocznij. - zasalutował a Styles oddał gest, już w tym momencie chciało mi się śmiać... a to pewnie tylko początek.
- No cześć , moja ty marcheweczko ! - pierwszy dorwał się do mnie Louis, ha ... już rozróżniam, chłopak wyściskał mnie porządnie.
- Ekhem. - odchrząknął Loczek. - Nie żeby coś, Louis'ie, ale wiesz. Ona jest moja. - pokiwał brwiami. Lou oddał mnie w ramiona Zayn'a, tego chłopaka o przepięknych czekoladowych tęczówkach i bujnej kruczo czarnej czuprynie, robi wrażenie.
- Witaj w piekle. - zaśmiał się cicho.
- Dobrze wiedzieć. - prychnęłam odsuwając się od niego.
- Hej Abby ! - pomachał mi ten uroczy blondynek, Niall z kanapką w buzi.
- Ile razy mówiłem ci, że z pełną buzią się nie je ? - Liam spiorunował go wzrokiem. - Witaj w domu, czuj się jak u siebie. -odparł jak zwykle spokojny . Po całej tej powitalnej szopce zniecierpliwiony Harrold zaprowadził mnie do siebie, tłumacząc chłopakom, że za chwilę wrócimy.
- Oooouuuu już ja wiem co oznacza to za chwilę wrócimy. - pokiwał brwiami Tomlinson. Jednak szybko ucichł bo dostał nadlatującą poduszką od Malik'a. W salonie rozpoczęła się wojna więc szybko ulotniliśmy się na schody. Położył moje rzeczy obok łóżka i piąte przez dziesiąte ogarnął w pokoju.
- Idę na dół, bo zaraz mi dom rozwalą. Idziesz ? - stanął w progu mając na rękach stos talerzy ... i stare skarpetki.
- Zaraz tam przyjdę, tylko zadzwonię do brata. - uśmiechnęłam się a on zniknął za drzwiami. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni iPhona i wykonałam połączenie. Brat nie odbierał, pewnie wyciszył telefon przez to spotkanie, więc wysłałam mu sms'a.
Cześć Devon'ku kochany <3 Harry porwał mnie do siebie. Zamknęłam dom, klucze tam gdzie zawsze. Wyjdź wieczorem z Bentely'em. Do zobaczenia ! ;))
Przeczesałam ręką włosy i ospale stanęłam do pionu. Rozejrzałam się po pokoju, widok z okien miał niesamowity. Cały Londyn widziany przez jedno okienko, niesamowite. Słysząc głośniejsze krzyki, nie wiedziałam czy chcę się tam znajdować, ale pośpiesznie zeszłam na dół. To co tam ujrzałam, zwaliło mnie z nóg. Kompletnie.
- Co wy wyprawicie? - mruknęłam próbując zachować spokój. Louis skakał po kanapie, Niall podskakiwał energicznie na kolanach Liama błagając go o kolację a Styles był łaskotany przez Malika, który z resztą na nim siedział. Nikt nic nie usłyszał, no jasne. Przecież ja jestem niewidzialna.- Haalo ?!- krzyknęłam zirytowana. -Ja tu stoję. - zaplotłam dłonie na klatce piersiowej. Dopiero za drugim razem zareagowali. - Normalnie, jak dzieci. - zajęłam miejsce obok Liama, nie wiem czemu, ale czuję, że nic mi przy nim nie grozi. Przy Tomlinsonie to aż strach usiąść.
- Dobra, bydło. Koniec. - zaczął poważniej Styles, któremu już udało się wydostać z sideł Malika. Słodko wyglądał z poczochranymi loczętami i zmierzwioną koszulką, on w ogóle cały jest słodki, aż próchnicy można dostać.
- Chce ktoś, coś z kuchni ? - zapytał blondynek energicznie zmierzając w stronę pomieszczenia. Odruchowo wszyscy złapali się za głowę. Nie wiem o co chodzi. Zaczęłam zastanawiać się co może być przyczyną. Jednak Harry wybawił mnie z przemyśleń.
- Boże, chłopie dopiero co zjadłeś kanapkę. - pokiwał z niedowierzaniem głową.
- No właśnie, zjadłem. Czas przeszły. Teraz zgłodniałem. - wyszczerzył się triumfalnie i pognał do łazienki jak łania. Oni są zdecydowanie nie możliwi, ani chwili nie usiedzą w spokoju. Nawet Harry zachowuje się inaczej, co oczywiście mi nie przeszkadza, bo aż miło mi patrzeć na roześmianą mordkę mojego chłopaka. Dobrze, że trafił na tych wariatów, taka przyjaźń przetrwa wiele. Sama wiem na przykładzie z Valerie. We dwójkę jest nam zawsze raźniej. Polegamy w całości na sobie, wiemy o sobie wszystko i z problemami zmagamy się razem. Prawdziwa przyjaźń nie uznaje przeszkód, pozorna znajdzie je zawsze, nawet tam gdzie ich nie ma. Prawdziwa przyjaźń słodyczą, od której człowiek nie nabiera kalorii. Dzisiejsze przyjaźnie są krótkotrwałe, bo zostają budowane na fundamencie zabawy, a nie na prawdziwej lojalności i ufności w drugiego człowieka.
- Emm Abby wszystko okej ? - usiadł obok Harry i objął mnie ramieniem. Zapanowała cisza a ja wybudziłam się z rozmyślań, fakt zawiesiłam się.
- Tak, tak. - zaczesałam palcami włosy i potrząsnęłam głową. - Tylko się zamyśliłam. - uśmiechnęłam się lekko co odwzajemnił chłopak i posadził mnie sprawnym ruchem na swoje kolana. Oparłam głowę na jego ramieniu. Jego loczęta łaskotały mnie w szyję przez co cicho chichotałam.
- Ale wy razem ślicznie wyglądacie. - odezwał się Zayn, oboje jak na znak zarumieniliśmy się.
- Cieszę się, że nasz Harroldzina trafił na ciebie, Abby. - uśmiechnął się przyjaźnie Liam, a ja już dosłownie spaliłam cegłę.
- Co przegapiłem ? - wybełkotał Horan'ek kładąc się na puszystym dywanie z parówką w ręku.
- Nic takiego, podziwiają Styles'ów a ja rzygam tęczą. - wycedził przez zęby Lou. - Harrold jest mój, rozumiemy się ? - zmierzył mnie wzrokiem, oczywiście wszyscy wiedzą, że to w żartach. Zaśmialiśmy się a ja obdarowałam Styles'owy policzek buziakiem.
- Co racja to racja, ładnie razem wyglądacie. - skomplementował nas Niall, wytknęłam język pasiastemu, na co ten tupnął nogą i wybiegł z pokoju. Spojrzałam spanikowana na Harrego. A on machnął ręką.
- Daj spokój, wydurnia się. - szepnął mi do ucha, i miał rację. Po chwili w podskokach wpadł do salonu. Dobra moje kochane ruchogołąbki, idę odcedzić unicorna i idę spać. Dobrej nocki. - przesłał wszystkim buziaki i pomknął tak szybko jak się tu pojawił. Spojrzałam zdezorientowana na chłopaków, chyba domyślam się co oznacza to "odcedzić unicorna".
- On tak zawsze ? - szczęka mi opadła.
- Tak, nie przejmuj się. Tommo jest mistrzem w byciu bezpośrednim. - odezwał się Zayn, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Muszę się przyzwyczaić, że przebywam z piątką chłopców. Przytaknęłam. Chłopcy zaczęli oglądać jakiś film, w sumie to był nawet ciekawy, ale oczy same mi się już zamykały.
- Harry ? - szepnęłam na ucho pochłoniętemu akcją chłopakowi. Oderwał wzrok od ekranu i spojrzał na mnie, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
- Co ? - uśmiechnął się słodko. - Nie podoba ci się film ? Głodna jesteś ?... - zadawał mnóstwo pytań.
- Nie, tylko chciałabym się już położyć. Zaprowadzisz mnie do łazienki ? - wlepiłam w niego swe niepewne spojrzenie. Od razu poderwał się do pionu i pociągnął mnie za sobą na piętro. Wstąpiliśmy po drodze jeszcze po rzeczy. Podprowadził mnie pod same drzwi łazienki.
- Poradzisz sobie ? - uśmiechnął się zalotnie.
- No nie wiem, nie wiem. - droczyłam się. Zauważyłam ten błysk w jego oku, uniósł mnie i posadził na stojącej obok pralce, nie stawiałam oporu, wręcz byłam ciekawa tego co się teraz wydarzy.
- Czyli tak bardzo jesteś śpiąca, co ? - szepnął zmysłowo stając pomiędzy moimi nogami. Objął mnie i zrobiło mi się gorąco. Złożył delikatny pocałunek na moich wargach.Po chwili przerodził się w bardziej namiętny i pełen uczucia. Jego język drażnił moje podniebienie, co doprowadzało mnie do coraz większej palpitacji serca. Oparłam ręce o jego klatkę piersiową, która rytmicznie się unosiła i opadała. Wahałam się, jednak po chwili zaczęłam podnosić jego koszulkę ku górze. Wyczułam nieustanny uśmiech. Zaczerpnęłam powietrza i spojrzałam mu w oczy. Skinął głową i powróciliśmy do poprzedniej czynności. Czarna koszulka Harrego wylądowała na dywaniku. Drzwi otworzyły się...
- Ooommg. prze-pra-szam. - stojący w progu blondynek zarumienił się.
- Cholera, no . Wynocha. - warknął wkurzony Harry. - Nikt nie nauczył cię pukać ? -zmierzył go wzrokiem. Zawstydzony Horan szybko ulotnił się a ja zeskoczyłam z pralki. Do uszy moich dobiegł cichy jęk zawodu.
- Przepraszam, Harry. Nie mogę... - spuściłam wzrok wlepiając go w kafelki. - Jeszcze nie teraz, zrozum.- wyszeptałam przepraszająco. Niespodziewanie chłopak ujął mój podbródek, przez co zmusił mnie do patrzenia sobie w oczy. Nie widziałam w nich złości.
- Abby, nic się nie dzieje. - uśmiechnął się lekko. - Będę u siebie. Ręczniki masz pod zlewem- wskazał.- Miłej kąpieli. - musnął mój policzek przelotnie opuszkiem palców. Poczułam się cholernie źle, i nawet prysznic mi nie poprawił samopoczucia. Niepotrzebnie dałam mu nadzieję. Po zakończonej kąpieli nakremowałam ciało balsamem kakaowym i rozczesałam włosy. Przebrałam się w piżamkę i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Bez problemu trafiłam do pokoju, gdzie czekał na mnie przebrany już Harry, co mnie zdziwiło, miał mokre włosy.
- Kąpałeś się ? - wpakowałam stare rzeczy do torby i usiadłam na łóżku.
- Na dole jest łazienka. - położył się i uchylił kołdrę zapraszając mnie do środka, tak też zrobiłam. Chłopak okrył nas i zgasił lampkę nocną. Położyłam się na boku i po chwili poczułam obejmującego mnie od tyłu Harrego. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam głowę.
- Gniewasz się ? - zaczęłam okręcać pojedynczego loczka wokół palca.
- Ani trochę. - pokiwał głową i cmoknął mnie w usta. - Nie jestem z tego zbioru Abby. To nie jest najważniejsze, ja poczekam.- otulił swym szeptem moją szyję, wzmogło to we mnie dreszcze. Zaciągnęłam się ślicznym zapachem męskiego żelu pod prysznic i jabłkowego szamponu Hazzy. Ostatnie co pamiętam to ciche "Dobranoc" i zasnęłam.
Ufff wyrobiłam się z rozdziałem.
Strasznie się cieszę, że pod poprzednim padło tyle komentarzy, well done !
Do następnego :))
uwielbiam, uwielbiam !! rozdział świetny, dobrze, że Abby się tak szanuje. chociaż ta sielanka robi się trochę nudna przydałoby się jakieś zamieszanie np. śmierć jakiegoś członka rodziny albo jakies kłótnie, które nie zagrożą nikomu bardzo ale taki dreszczyk emocji jest potrzebny. dzięki jeśli weźmiesz mój pomysł pod uwagę :) a i mam takie pytanko kiedy będzie następny rozdział opowiadania live while we're young ?? kocham Ciebie i Twoje blogi <3 xxx
OdpowiedzUsuńco do LWWY nie mam zupełnie pojęcia.
UsuńCenię sobie Twoją uwagę, ale nie chcę by mój blog był tandetą z fabułą w 70 % jak na innych blogach. Muszę wymyślić coś oryginalnego :))
Bardzo się cieszę, że nie chcesz zakończyć LWWY! ♥
UsuńCo do rozdziału to zaaaajeeeebiiistyyy ♥
OdpowiedzUsuńzajebisty!! kocham twoje opowiadania!!
OdpowiedzUsuńBoski, boski i boski *.* Dzieje się coś i z wielką przyjemnością się czyta :D Nie mogę się doczekać kolejnego :P Twoje rozdziały są takie wspaniałe <3
OdpowiedzUsuńo ... Mój ..... Boże ..... Serce mi tak wali że myślałam że zejdę na zawał .. Już myślałam że to się w końcu stanie, że poniosą ją emocje .. A tu dupa , ale Harroldzik taki kochany taki wyrozumiały , tak się morda szczerzy że próchnicy można dostać (* le twój tekst , uwielbiam go xD ) Nie wiem jak ty to robisz, ale jak czytam twoje opowiadania to zapominam o całym Bożym świecie ! Ze zniecierpliwieniem czekam na nexta Ps Kiedy dodasz na LWWY ?
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM TOOO *__*
OdpowiedzUsuńAlee Hazza kochaany i wyrozumiałyy <3 bosh czytając to to tylko jeden wielki banan na gębie :) Z wielką przyjemnością czytaam i czekam na następny tu i na LWWY :D Wenee masz nie samowitą :*
OdpowiedzUsuńLWWY póki co uśpione kochana :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że nie na długo i szybko wróci !
Usuń~ Wierna fanka <3
super<333 tak dalej
OdpowiedzUsuńJak ja kocham czytać twojego bloga aaaa co do rozdziału bardzo fajny aaa pod koniec słodki i czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńWerciaLoL
Jak ja kocham czytać twojego bloga aaaa co do rozdziału bardzo fajny aaa pod koniec słodki i czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńWerciaLoL
Ehh następny mam nadzieję jeszcze jutro ;d
OdpowiedzUsuńZajebisty oby tak dalej ;D
Ale super taki długi i taki zarąbisty :D Nie mogę się doczekac kolejnego :P
OdpowiedzUsuńŚwietny! Po prostu rozwalasz!! Mrs. Styles to jest genialne tak jak LWWY!!
OdpowiedzUsuńDodawaj na dwóch blogach!! ♥
<33333
OdpowiedzUsuńSUPER ! MAM NADZIEJE ŻE DZISIAJ NEXT !
OdpowiedzUsuńRozdział jest super! Jak już mówiłam, masz wielki talent do pisania, ale będę ci to pisać, i pisać i pisać... I też przyłączam się do wcześniejszych komentarzy, że fajnie by było gdybyś wymyśliła coś z dreszczykiem emocji :)
OdpowiedzUsuńProszę Cię żebyś Dodała kolejny rozdział LWWY, nie mogę się doczekać kontynuacji tamtego jak i tego opowiadania więc życzę dużo weny i świeżych pomysłów! ;)
i nie wiem czy to było specjalnie, czy może tego nie zauważyłaś, ale wyłapałam w tym rozdziale coś takiego:
"- Ile razy mówiłem ci, że z pełną buzią się nie je ?"
Chyba nie da się jeść z pustą buzią :D ale spx.
I po raz nie wiem który powiem Ci że KOCHAM CIEBIE I TWOJE OPOWIADANIA!
twoja oddana czytelniczka:
Cherry.xx
PS. Kiedy możemy się spodziewać następnego rozdziału tego opowiadania i opowiadania LWWY? :)
Mieli, się bzykać :<
OdpowiedzUsuńNo weź. Mówiłaś , że się już zbliżasz xd
Kłamco !
Weny <33
Hahahah no, tez na to czekałam :D
UsuńJak mogłas mi to znowu zrobic ^^
Juz nie bede komentowac z anonima :P
koocham!!! pisz dalej zajebiste! ;pp
OdpowiedzUsuńŚwietny świetny i jeszcze raz świetny :)
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać next <3
Gosia :)
ZAJEBISTY ;)
OdpowiedzUsuńWIDZIEMY DZISIAJ NEXTA !
Uff haha dziękujemy ;)
OdpowiedzUsuńzajebisty jak zawsze ;D
Super czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńdaawaj 24 :D
OdpowiedzUsuńRozdział swietny i czekam na następny. Zapraszam na : http://the-story-of-us-one-direction-girls.blogspot.com/ gdzie pojawił się nowy rozdziała. Miło by było gdybyś skomentowała :*
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaa za kazdym razem mam takie dreszcze jak nigdy!!!!!!1 To sie nadaje na ksiazke!!!!! seriooo:) pomysl nad tym:) - Magda
OdpowiedzUsuń