Od pewnego czasu kompletnie straciłem rachubę. Zatraciłem się w sobie, zaszyty w pokoju i jego smutku ciemności blasku. Przyjaciele mówią, mi abym się otrząsnął, jednak ja tak nie potrafię. Nie umiem tak na zawołanie odpuścić sobie tej dziewczyny. Abigail jest dla mnie wszystkim. To dla niej z chęcią wstawałem o wczesnych godzinach rannych by sprawić jej przyjemność i zawieźć ją na czas do szkoły. Pamiętam, jak pomagałem jej się odegrać an wrednej Steffanie. To były takie piękne chwile. Trzymam je głęboko w swoim sercu, dzięki nim mogę jeszcze jako tako egzystować. Do dziś mam przed oczami jej minę, kiedy poprosiłem ją o radę w sprawie randki, była zawiedziona, zezłoszczona jednak dobrze to maskowała. Nie wiem jak w znacznym stopniu zmieniła się wewnątrz, jednak z zewnątrz jest nie do poznania. Mam tylko nadzieję, że towarzystwo w jakim teraz przebywa nie ściągnie jej na tą złą drogę. Tyle bym dał, by móc zacząć to wszystko od początku. A wszystko przez jeden mały błąd ...
Ostatnio razem z chłopakami dużo koncertujemy, non stop jesteśmy na różnych wyjazdach. Rano budzimy się w Nowym Jorku a zasypiamy w Bostonie. Lou zresztą jak i reszta uparcie twierdzą, że powinienem dać już sobie spokój i iść dalej. Chyba nie potrafiłbym się aż tak, ponownie zakochać. Tak jak dzisiaj, jesteśmy w Phoenix a ja ciągle rozmyślam. Leżę samotnie w czterech ścianach mojego hotelowego pokoju pod piersią tuląc się do przezroczystej butelki, z wysokoprocentową cieczą, która ostatnio jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek. Mój organizm dłużej tak nie pociągnie, a może to już nie ma sensu ? Zayn będzie zadowolony, dostanie moje solówki, Abigail ... przecież jej to jest wszystko jedno, sama na mnie wywrzeszczała dając do zrozumienia, że dla niej już nie istnieję. No właśnie, nie istnieję ? Istnieć ? Nie istnieć ? Co komu z tego, o jednego palanta mniej na tym świecie. Depresja, głęboki smutek i mrok, bezgraniczna niemoc i myśli samobójcze są obrazem wewnętrznej agonii...
Moim marzeniem było zakochać się. Tak po prostu, być szczęśliwym. Byłem. Opowiem wam bajkę o żabie.
Była raz sobie nieszczęśliwa żaba, cierpiała na depresję, miała
myśli samobójcze. Zawsze rano, gdy się budziła, miała napady lęku.
W ogóle świat wydawał jej się beznadziejny. Zastanawiała się:
„Jeśli ma być beznadziejne życie, to po co musi ono być? Swoje życie
mogę oddać komuś bardziej wartościowemu, jemu się przyda,
nie mnie...”
Któregoś dnia pojawiła się myśl samobójcza. Oj, była w tym dniu intensywniejsza niż zwykle. Lęk wybałuszył i tak wielkie już oczy żaby. Ze swego domu udała się nad rzekę.
Oznajmiła innym żabom, że zamierza popełnić samobójstwo. Najlepiej, żeby przejechał ją samochód. Wystarczy z rzeki wyskoczyć na most i poczekać. Inne żaby popukały się po głowie, przegoniły ją, wyzwały od wariatki. Ta odeszła. Zaszła nad pobliski staw. Oznajmiła kaczkom i łabędziom, które tam były, że chce się rzucić na swe życie. Znów żaba została wyzwana, że co jej do głowy przyszło.
Przy stawie była mała chatka. Mieszkali tam ludzie. Domu pilnował pies Burek. Żaba udała się w stronę chatki. Pies wyszedł jej na powitanie. Żaba powiedziała, że chce się zabić i nie chce słyszeć, ażeby jej wybito to z głowy. Burek zaopiekował się żabą. Pies próbował wybić żabie myśl samobójczą. Na podwórku znalazła się nawet kozetka. Żaba na niej leżała i opowiadała fakty z swego życia. Pies siedział obok i wysłuchiwał, dawał poradę. Było jeszcze wiele takich sesji. Wiadomo, pies to najlepszy przyjaciel... żaby...
Któregoś dnia pojawiła się myśl samobójcza. Oj, była w tym dniu intensywniejsza niż zwykle. Lęk wybałuszył i tak wielkie już oczy żaby. Ze swego domu udała się nad rzekę.
Oznajmiła innym żabom, że zamierza popełnić samobójstwo. Najlepiej, żeby przejechał ją samochód. Wystarczy z rzeki wyskoczyć na most i poczekać. Inne żaby popukały się po głowie, przegoniły ją, wyzwały od wariatki. Ta odeszła. Zaszła nad pobliski staw. Oznajmiła kaczkom i łabędziom, które tam były, że chce się rzucić na swe życie. Znów żaba została wyzwana, że co jej do głowy przyszło.
Przy stawie była mała chatka. Mieszkali tam ludzie. Domu pilnował pies Burek. Żaba udała się w stronę chatki. Pies wyszedł jej na powitanie. Żaba powiedziała, że chce się zabić i nie chce słyszeć, ażeby jej wybito to z głowy. Burek zaopiekował się żabą. Pies próbował wybić żabie myśl samobójczą. Na podwórku znalazła się nawet kozetka. Żaba na niej leżała i opowiadała fakty z swego życia. Pies siedział obok i wysłuchiwał, dawał poradę. Było jeszcze wiele takich sesji. Wiadomo, pies to najlepszy przyjaciel... żaby...
Czasem to notoryczne stanie w jednym miejscu zaczyna być
wyczerpujące. Niby nic takiego się nie robi, ale… męczy. Nie mówię
tu o stanie fizycznym – bo z nim jest całkiem, całkiem – acz
o psychice rzec tu trzeba. Przechyliłem szklaną butelkę i wlałem do ust czyste whisky. Niekiedy budziłem się o drugiej, trzeciej w nocy i nie mogłem zasnąć.
Wstawałem z łóżka, szedłem do kuchni i nalewałem sobie 'Daniels'a.
Ze szklaneczką w ręku wpatrywałem się w jedno z naszych wspólnych zdjęć. Zaś obok stała jedna fotografia, szczególna jak dla mnie. Abigail zrobiła sobie to zdjęcie moim telefonem, chwilę przed wyjazdem w trasę. Wziąłem ramkę do rąk i uważnie przyglądałem się jej. Znam już te zdjęcia na pamięć a w dalszym ciągu nie mogę się na nie napatrzeć. Słodka, drobna blondynka, która zawładnęła moim sercem, na dobre.. nie chce już mnie znać. Ospale poderwałem się do góry i podszedłem do okna. Głośno wzdychając przeczesałem dłońmi kręcone włosy. Stałem opierając się o granitowy parapet bezczynnie wpatrując się w tętniące życiem Phoenix.. Trzęsące się dłonie,
łzawiące oczy i dreszcze, jestem wrakiem. Skończonym. Chłopaki właśnie w tym momencie, o godzinie dziewiętnastej powinni zaczynać wywiad. Beze mnie. Po raz kolejny muszą się za mnie tłumaczyć, składając oświadczenie o mojej chorobie. Chorobie na miłość ... do szklanej butelki i zwiniętego tytoniu w białej bibułce z pomarańczowym filtrem.
Syknąłem pod nosem i ukryłam twarz w dłoniach, po raz kolejny już dzisiaj zanosząc się płaczem. Otarłem rękawem słoną ciecz ociekającym po bladym poliku, muszę przestać się mazać. Poszedłem do łazienki i zanurzyłem twarz pod strumieniem zimnej wody, poczułem wibracje w prawej kieszeni spodni. Spojrzałem na wyświetlacz, no tak. Louis dzwoni już po raz dziesiąty. Zakręciłem kurek i pośpiesznie otarłszy dłonie o frotowy ręcznik odebrałem.
Syknąłem pod nosem i ukryłam twarz w dłoniach, po raz kolejny już dzisiaj zanosząc się płaczem. Otarłem rękawem słoną ciecz ociekającym po bladym poliku, muszę przestać się mazać. Poszedłem do łazienki i zanurzyłem twarz pod strumieniem zimnej wody, poczułem wibracje w prawej kieszeni spodni. Spojrzałem na wyświetlacz, no tak. Louis dzwoni już po raz dziesiąty. Zakręciłem kurek i pośpiesznie otarłszy dłonie o frotowy ręcznik odebrałem.
- Halo ? - Burknąłem wywracając oczami, mam już tego dość, dzwoni zawsze z tym samym pytaniem. 'Jak się czujesz Harry?', 'Wszystko OK ?'
- No zajebiście, wyżywaj się na mnie. Gratuluję.- W słuchawce usłyszałem podniesiony głos mojego przyjaciela. Louie rzadko się denerwował, byłem wściekły na siebie, że go sprowokowałem. - Martwię się idioto o ciebie, nawet wywiadu nie mogę spokojnie udzielić bo zastanawiam się, czy wać pan Harold nie zachce skakać z radości przez okno. - Wygarnął a szczęka zaczęła mi samoistnie drgać. Pokręciłem głową i odruchowo
oblizałem opierzchnięte wargi. - Harry otrząśnij się, żyj od nowa. Wiem, że jest ci ciężko, ale to już nie ma sensu. Loczek. - Jego pełen wyrzutów ton głosu przybrał spokojniejszą barwę, przepełnioną współczuciem. Zacisnąłem mocno zęby i
przymknąłem powieki.
- LouLou, ja już nie mam sił. Nie chcę żyć. - Wychlipałem osuwając się po ścianie, zawartość alkoholu w mojej krwi ułatwiła okazywanie uczuć i emocji.
- Co ty wygadujesz ?! - Jęknął poirytowany i maksymalnie poddenerwowany.
- Boję się życia. Boję się wszystkiego. Czego chcę ? Pragnę tego, co już nigdy nie będzie moje.. Czy wytrzymam tę walkę, tę negatywną siłę, która się we mnie odradza ? Lou, muszę to zrobić.
- Styles, czy ciebie już do reszty popierdoliło ?!
- Miłość można nazwać chorobą umysłową, przez którą wciąż wygadujemy głupoty.- Ironicznie się zaśmiałem obracając w dłoni pustą już szklankę.
- Matko, ty jesteś konkretnie najebany. Nie ruszaj się z pokoju, zaraz tam będę.
- A wiesz co jest najlepsze ? - Rozpromieniłem się w uśmiechu. - Papierowe serduszka, olbrzymie pluszowe misie, ja też lubię magię świąt, smacznego. - Rozłączyłem się i cisnąłem telefonem w ścianę. Delikatny wyświetlacz iPhone'a rozleciał się na tysiące kawałeczków, no masz ci babo placek, w końcu ktoś poczuł się tak jak ja. Siedziałem zupełnie sam w ciemności, oparłszy się o drewnianą ramę łóżka podwinąłem nogi pod brodę. Po raz kolejny zdjaję sobie z tego sprawę, że znowu jestem pod wpływem alkoholu, jednak to beztroskie uczucie, jakie ogarnia moje ciało jest częścią raju. Czuję jakbym zasmakował płomienia prosto z Rydwanu Niebieskiego, czyn na miarę Prometeusza. Przynajmniej starszy kolega z mitologii wykazał się odwagą dokonując prometejskiego czynu, ja jestem tchórzem. Odwróciłem głowę w stronę drzwi, z których dobiegał dźwięk przekręcanego zamka. Już po chwili moje tęczówki poraziła żarząca się biel lampy ościennej. Mój przyjaciel pośpiesznie wtargnął wgłąb pomieszczenia, odrzucił metalowy pęczek kluczy i mocno mnie utulił.
- Tak się o ciebie bałem, idioto. - Tommo zamknął mnie w swoim uścisku, a ja poczułem się jak małe, bezbronne dziecko. - Nigdy więcej nie wygaduj takich głupot Harry. Zrozumiałeś ? - Potrząsnął za moje obezwładnione ręce. - Harry, jak ci to mogło przez myśl przejść ?
- Louis jestem nikim. Nie rozumiesz !? - Nerwowo podniosłem się na kolana, stopniowo podnosząc się do pionu, na równe nogi. Zachwiało mnie lekko, jednak ustałem. - Jestem dla niej nikim, a ona jest dla mnie wszystkim. Nie wiesz, Louis'ie jakie to uczucie. Rozpierdala mnie od środka. - Pokierowałem się w stronę łóżka i wtuliłem się w aksamitne poduszki. Tak, bardzo nie chciałem być sam. - Luli, zostań ze mną, proszę. - Niepewnie spojrzałem na niego załzawionymi tęczówkami. On też źle wyglądał, co rusz obarczałem ich swoimi problemami.
- Dobrze, Harry. A teraz śpij, proszę.
~*~
Z perspektywy Abigail
Z perspektywy Abigail
# jakiś czas później. Można rzec, że kilka dni przed zakończeniem roku.
~*~
Dlaczego mam słuchać serca? Bo nie uciszysz go nigdy. I nawet gdyby
udawał, że nie słyszysz, o czym mówi, nadal będzie biło w twojej
piersi i nie przestanie powtarzać ci tego, co myśli o życiu
i świecie. Zawsze ukryje łzy, nigdy nie widać strachu lecz każdego wieczoru
tylko smutek przytula prawdziwie.Udawać można czasem całe życie. Udając stracisz siebie - przestaniesz być prawdziwy.
- Abigail słuchasz mnie ? - Z przemyśleń wyrwał mnie zniecierpliwiony ton głosu Troy'a.
- Tak, tak. Oczywiście. - Przybrałam na twarz lekki uśmiech.
- To powtórz co powiedziałem. - Spojrzał na mnie z wyrzutem. Przygryzłam niepewnie wargę i spuściłam wzrok. - Tak myślałem. - Skwitował wzdychając. - Abby, dlaczego ty tak właściwie do niego nie zadzwonisz. Męczysz się dziewczyno. - Zmarszczyłam brwi i uważnie słuchałam słów jakie wypowiadał. -Kochasz Go. - Wzruszył ramionami.
-Nie. Na jakiej podstawie tak twierdzisz ? - Zaśmiałam się nerwowo a w głębi siebie byłam chodzącym kłębkiem nerwów. Dobierałam słowa ostrożnie, stąpałam po cienkim gruncie.
-Codziennie widzę twoje oczy. Codziennie mówimy o czymś innym. Owszem starasz się o nim nie mówić. Mimo wszystko, Abby wiem, że twoje uczucie co do tego chłopaka nie wygasło. To nie znika tak z dnia na dzień.
-Przestań Troy. - Jęknęłam chowając twarz w dłoniach.
-...ale nie udaje Ci się zamaskować tych ogników. Zatroszcz się o to, o każdą rozmowę, każdy gest, każdy stukot klawiatury i oddech w słuchawce. Nie okłamujmy się, jesteście dla siebie stworzeni.
-Nie chcę klawiatury, nie chcę słuchawki. Chcę poczuć jak kiedyś jego zapach, dotyk, wzrok...- Wrzasnęłam histerycznie i z nerwów zaczęłam wyrywać trawę na otaczającej nas łące. Wpadłam w furię. Bezlitośnie rwałam kolorowe główki stokrotek, bez wahania rozerywałam grube łodygi tulipanów, a Troy przyglądał mi się uważnie.
-Widzisz?- Westchnął rozbawiony.
-Co niby ? Co mam widzieć ? - Warknęłam, ten chłopak wie więcej o mnie niż ja sama i przez to zaczął działać mi na nerwach.
-Kochasz. Tylko przyznaj się do tego. Sama. W końcu przed sobą. Ja sobie poradzę, przecież ty nigdy nie chciałaś ze mną być. Mówisz że jesteś dobry w udawaniu że wszystko jest w porządku, to może przestaniesz już udawać i wyrazisz swoje prawdziwe uczucia... Przemyśl to Abigail, idę do domu, wiesz gdzie mnie szukać. - Poklepał mnie po ramieniu i zostałam sama ze swoimi myślami. Byłam cała roztrzęsiona. Jak udało mu się mnie tak odczytać ? Wydawało mi się, że poradzę sobie w tym. Na początku owszem, Styles dla mnie nie istniał, z obrzydzeniem wpatrywałam się w jego zdjęcia, kiedy leciały ich piosenki kazałam momentalnie wyłączać radio, nie chciałam słuchać niczego co było związane z jego tematem.
-Nie. Na jakiej podstawie tak twierdzisz ? - Zaśmiałam się nerwowo a w głębi siebie byłam chodzącym kłębkiem nerwów. Dobierałam słowa ostrożnie, stąpałam po cienkim gruncie.
-Codziennie widzę twoje oczy. Codziennie mówimy o czymś innym. Owszem starasz się o nim nie mówić. Mimo wszystko, Abby wiem, że twoje uczucie co do tego chłopaka nie wygasło. To nie znika tak z dnia na dzień.
-Przestań Troy. - Jęknęłam chowając twarz w dłoniach.
-...ale nie udaje Ci się zamaskować tych ogników. Zatroszcz się o to, o każdą rozmowę, każdy gest, każdy stukot klawiatury i oddech w słuchawce. Nie okłamujmy się, jesteście dla siebie stworzeni.
-Nie chcę klawiatury, nie chcę słuchawki. Chcę poczuć jak kiedyś jego zapach, dotyk, wzrok...- Wrzasnęłam histerycznie i z nerwów zaczęłam wyrywać trawę na otaczającej nas łące. Wpadłam w furię. Bezlitośnie rwałam kolorowe główki stokrotek, bez wahania rozerywałam grube łodygi tulipanów, a Troy przyglądał mi się uważnie.
-Widzisz?- Westchnął rozbawiony.
-Co niby ? Co mam widzieć ? - Warknęłam, ten chłopak wie więcej o mnie niż ja sama i przez to zaczął działać mi na nerwach.
-Kochasz. Tylko przyznaj się do tego. Sama. W końcu przed sobą. Ja sobie poradzę, przecież ty nigdy nie chciałaś ze mną być. Mówisz że jesteś dobry w udawaniu że wszystko jest w porządku, to może przestaniesz już udawać i wyrazisz swoje prawdziwe uczucia... Przemyśl to Abigail, idę do domu, wiesz gdzie mnie szukać. - Poklepał mnie po ramieniu i zostałam sama ze swoimi myślami. Byłam cała roztrzęsiona. Jak udało mu się mnie tak odczytać ? Wydawało mi się, że poradzę sobie w tym. Na początku owszem, Styles dla mnie nie istniał, z obrzydzeniem wpatrywałam się w jego zdjęcia, kiedy leciały ich piosenki kazałam momentalnie wyłączać radio, nie chciałam słuchać niczego co było związane z jego tematem.
Już za niedługo ponownie wracam do Londynu. Zaczynają się wakacje a tata chce mieć nas przy sobie, swoją drogą, bardzo się stęskniłam za Ollym i Devon'em. Rozmowy telefoniczne czy przez kamerkowe łącze nigdy nie zastąpią tych prawdziwych. Może Dev, albo Val mi pomogą w sprecyzowaniu swoich uczuć ?
~*~
Rozdział według mnie jest bardzo uczuciowy, starałam się oddać postaciom jak najwięcej kłębiących się we mnie emocji, mam nadzieję, że to mi się udało. :))
Z góry przepraszam, ale chyba wszyscy wiedzą co mnie czeka w następnym tygodniu ?
No cóż, taki jest los trzecioklasistów.
Ale po egzaminach jestem już cała Wasza :)
KOMENTUJCIE :>
~*~
Kochani, jeśli macie jakieś pytania do postaci tytułowej zapraszam na ASK'a Abigail
-> http://ask.fm/AbigailOfficial <-
NOWY -> http://ask.fm/HarryOfficialxxo <- NOWY
NOWY -> http://ask.fm/HarryOfficialxxo <- NOWY
Właśnie tam możecie zadać mi pytania a także wybiec ciekawym nosem w przyszłość.
Serdecznie proszę o komentarze.
Zapraszam na TT. @czekajkinga
Oraz Facebook'a . Kinga Karolina Czekaj
Aww. Mialam nadzieje, ze tak bedzie ;*
OdpowiedzUsuń+ dodasz jeszcze jakis rozdzial na bloga lwwy, czy juz przestalas go pisac? :c
Póki co jest zawieszony x.x
UsuńDlaczego?? :c
UsuńMam nadzieję, że będziesz go jeszcze kontynuować c:
Jakby co to nas poinformujesz? XD
Bosko. Kocham twój blog. zapraszam do mnie http://opowiadanielondonismyparadise.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga. Boski rozdział i czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń@WerciaLoL
Matko! - CUDNE!!!
OdpowiedzUsuńNaprawde genialny rozdział :D
Oni muszą być razem <3
-K
rjureyherdhywirhywhrdiqeyuwyehwqjhewqueyhuic *.* Zajebioza :)
OdpowiedzUsuńSuuuuupeeeeeer! Next please! xoxo
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna *.* Masz ogromny talent! Powinnaś napisać książkę :D Jak czytam każdy kolejny rozdział czuję się jak postać, która w tej chwili "przemawia. Na prawdę masz ogromny talent :** Życzę Ci weny na następne rozdziały <3
OdpowiedzUsuńNasze kochanie wróciło! Jeee! Ale się cieszę! Nie przestawaj, czekam na kolejny rozdział z utęsknieniem, musisz to nadrobić <3 Kocham Cię. Czekam na nexta. ♥
OdpowiedzUsuńPowodzenia na testach miszczu:3 cudowny rozdział, taki wzruszający:')
OdpowiedzUsuńMój Boże już czuję, że będzie dobrze między Abby a Harrym ^_^ Rozdział uroczy nie mogę doczekać się na następne. Powodzenia na egzaminach, trzymam za Ciebie kciuki. Kocham Cię Asiaaa xx <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!!!Strasznie emocjonujące.Pisanie idze ci jak zawsze świetnie :3 .Znów życzę ci weny i powodzenia na egzaminach ! :-)
OdpowiedzUsuń-M
Mega super ^.^
OdpowiedzUsuńTo do następnego ;d
Boskie, cudne, genialnie <3
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to bd między nimi ^^
Czekam na nn <3 !
+ zapraszam: onlyyouharrystyles.blogspot.com c;
Cudeńko jak stąd do Londynu :>
OdpowiedzUsuńWENYWENYWENYWENY !
Zajebisty *O*
OdpowiedzUsuńWeny <3
+ powodzenia na egzaminach ;D
świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na kolejny <3
OdpowiedzUsuńAwwww *3*
OdpowiedzUsuńTo jest takie słodkie. ♥
Weny <33
Sweet <3
OdpowiedzUsuńYeeeahhhhhhhhhhh!!!Kocham tego bloga i ogólnie całą ciebie!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa dalszego rozwoju sytuacji.♥
Harry + Abigail=♥
WOW!!! Świetne!!! Dawaj następny!! :D
OdpowiedzUsuńświetny czekam na dalszy ciąg
OdpowiedzUsuńSporo osób chyba przestało sprawdzać przez tę długą nieobecność, ale nadal tu jesteśmy i zachwycamy się tym co piszesz :D Oby tak dalej xx
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Daj szybko next ;*
OdpowiedzUsuńKochamy cię za wszystko co dla nas robisz:) Testy to masakra:/
OdpowiedzUsuńFajny .. dobrze, że Abigail zmieniła swoje nastawienie do Loczka ; )
OdpowiedzUsuńgenialy powrót i udanych testów :*
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana do L A : wiecej info na stronie http://onedirectionheisperfectboys.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award. Więcej wiadomości i pytania znajdziesz na moim blogu -> http://little-things-and-me.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :))
Pani Styles jest szportę:3
OdpowiedzUsuńKochają cię setki polskich directioners!!!! :****
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest cudne ;p Jak dobrze że wraca do tego Londynu ;p
OdpowiedzUsuńWeny życze i czekam na nastepny ;**
nominuję cię do libster award. więcej informacji u mnie :* http://littlethings-opowiadanie-1d.blogspot.com/ # dodaję ;)
OdpowiedzUsuńooo jaa zajebisty. już się nie mogę doczekac następnego. dawajjj szybko !!
OdpowiedzUsuńPłakałam czytając :3 kocham cie<3
OdpowiedzUsuńPłaczemy za Toba i wiernie czekamy na następne cudeńko;* xoxo
OdpowiedzUsuńtaki sobie...hmmmmmm......nie wiem. o.-Magda
OdpowiedzUsuń