Mmmasive thanks ! *o*
Jak chcecie to potraficie ! Macie takiego Henryczka Stylowego w nagrodę <3
Bardzo dziękuję za tak liczne komentarze, mam nadzieję, że będziemy się tej liczby trzymać !
A teraz - nowy rozdział - Jesteś moją małą księżniczką, wiesz kochanie ? - Poczułam czyjś dotyk na policzku. Pogrążona byłam we śnie ale i tak słyszałam czyjś głos. - Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić. Jej znowu zapomniałem. Nikomu nie pozwolę was skrzywdzić. Tak cholernie się cieszę, skarbie. - To musiał być głos Harry'ego. - Będziecie miały najlepiej w świecie, zrobię dla was wszystko. A wiesz co ? Mam nadzieję, że dasz mi wspaniałą córeczkę. Tak, czuję, że to będzie dziewczynka. Będę wtedy najszczęśliwszy. Dwie, moje, małe kobietki. Oszalałem Abigail. Ty śpisz a ja rozmawiam do siebie, tfu .. ciebie. - To było urocze, otworzyłam delikatnie ociężałe powieki i napotkałam na sobie jego wzrok.
- Cześć Harry. - Powiedziałam przerywając krótką chwilę wzajemnego lustrowania swoich tęczówek. Nachylił się nad moją twarzą i złożył czuły pocałunek w kąciku moich ust.
- Jak się czujesz, skarbie ? - Szepnął zakładając kosmyk grzywki za moje ucho.
- Już dobrze, a jeszcze lepiej bo jesteś tutaj. - Uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
- Aww to było słodkie Abby. Aż za bardzo. - Ułożyłam dłoń na jego karku i przyciągnęłam ku sobie, opadł bezwładnie na moje ciało. Nie był ciężki, no może trochę. Jego nagi tors połyskiwał w słońcu, koszula leżała przewieszona na krześle. Jego palce przechodziły po mojej odkrytej skórze na klatce piersiowej. Wywołało to u mnie przyjemne mrowienie. Prawą dłoń ułożyłam na jego muskularnych plecach i przeżyłam wtedy swój pierwszy zawał serca.
- Harry czy ty masz nowy tatuaż ? Co do chol...- Zaczęłam jednak przymknął moje usta pocałunkiem, który bezzwłocznie odwzajemniłam. Nie mogłam przestać jednak o tym myśleć, usta Harry'ego czule pieściły moje wargi jednak podświadomość nie odbiegała od tematu drukowanego "A ♥" na obojczyku. Odepchnęłam go delikatnie na bok i był zmuszony do przerwania pocałunku. - Czy ty wytatuowałeś sobie moje inicjały ? - Moje źrenice rozszerzyły się a on bezczelnie się wyszczerzył.
- Tak. - Odparł jakby to była jakaś błahostka. Nie to, żeby mnie się to nie podobało, ale tatuaż ?!
- Harry, tatuaż zostaje na zawsze ? Czy ty jesteś poważny ? - Podniosłam się do pozycji siedzącej i mocno gestykulowałam rękami, przez co zszedł ze mnie i usiadł obok, w bezpiecznej odległości.
- Tak, jestem tego świadomy. - Odparł bez ogródek. - Tatuaż zostaje na zawsze, tu się z tobą zgodzę. Ale ty też zostajesz na zawsze, więc jedno z drugim idzie w parze. - Szczęka delikatnie mi opadła. Czy on w delikatny sposób dał mi do zrozumienia, że będziemy razem już do końca ? Tak, cholera, tak ! Przeczesałam palcami włosy i przygryzłam wargę.
- Masz rację. Nigdzie się nie ruszam. - Naparłam swoimi ustami na niego. Świetnie się dopełnialiśmy. Jego malinowe wargi bez problemu odszukały rytm. Splatając moją prawą rękę z jego lewą, pocałowałem go w policzek.- Kocham cię i mam nadzieję, że nigdy nie pożałujesz tego tatuażu.
- Nigdy. - Szepnął w moje wargi. Radośnie się uśmiechnęłam i przejechałam palcem bo symbolu. Przygniotłam go do materaca i wspięłam się na niego. Cwaniacki uśmiech wymalował się na mojej twarzy.
- I co teraz zrobisz ? - Pokiwałam brwiami. Jego oczy błysnęły. Muszę przyznać że widok jego pode mną wyostrzył moje zmysły.
- Nic. - Uśmiechnął się niewinnie i poruszył ramionami. Położyłam dłoń na jego nagim torsie i przejechałam po nim. Z uwagą obserwowałam jak jego ciało pokrywa gęsia skórka. Dobrze mieć świadomość jak na siebie działamy. Jego pierś unosiła się i opadała, rytmicznie. Nachyliłam się i zaczęłam składać mokre pocałunki na jego mięśniach. Głowa Harry'ego opadła na poduszki. Był totalnie bezwładny. Ja nim rządziłam. Mruczał cicho kiedy kreśliłam drobne kółka na jego biodrze, tuż nad oblamówką bokserek, w które był tylko ubrany. Potrzebowałam tego, jestem pewna, że on też.
- Harry. Mogę coś dla ciebie zrobić ? - Szepnęłam muskając jego klatę.
- Abby, cholera ... za ścianą jest twój ojciec, bracia. Kochanie, nie chcę mieć siekiery pomiędzy oczami. - Westchnął podnosząc się do siadu. Przeczesał palcami włosy i odetchnął głęboko. Uklękłam za nim i oplotłam swoje ramiona wokół niego. Ułożyłam podbródek na jego silnym ramieniu. Zbłaźniłam się ? Obrócił głowę i nasze oczy się spotkały. Zakłopotana spłonęłam rumieńcem.
- I co teraz zrobisz ? - Pokiwałam brwiami. Jego oczy błysnęły. Muszę przyznać że widok jego pode mną wyostrzył moje zmysły.
- Nic. - Uśmiechnął się niewinnie i poruszył ramionami. Położyłam dłoń na jego nagim torsie i przejechałam po nim. Z uwagą obserwowałam jak jego ciało pokrywa gęsia skórka. Dobrze mieć świadomość jak na siebie działamy. Jego pierś unosiła się i opadała, rytmicznie. Nachyliłam się i zaczęłam składać mokre pocałunki na jego mięśniach. Głowa Harry'ego opadła na poduszki. Był totalnie bezwładny. Ja nim rządziłam. Mruczał cicho kiedy kreśliłam drobne kółka na jego biodrze, tuż nad oblamówką bokserek, w które był tylko ubrany. Potrzebowałam tego, jestem pewna, że on też.
- Harry. Mogę coś dla ciebie zrobić ? - Szepnęłam muskając jego klatę.
- Abby, cholera ... za ścianą jest twój ojciec, bracia. Kochanie, nie chcę mieć siekiery pomiędzy oczami. - Westchnął podnosząc się do siadu. Przeczesał palcami włosy i odetchnął głęboko. Uklękłam za nim i oplotłam swoje ramiona wokół niego. Ułożyłam podbródek na jego silnym ramieniu. Zbłaźniłam się ? Obrócił głowę i nasze oczy się spotkały. Zakłopotana spłonęłam rumieńcem.
~*~
Chciałem tego cholernie. Abigail nie zdaje sobie sprawy z tego jaka jest urzekająca. Jednym ruchem zdołała pobudzić mnie całego. Nie możemy na to pozwolić,kiedy w domu jest jej ojciec, cięty na mnie. Ale za każdym razem jak wyobrażam sobie jej malutkie usta wokół mnie.... ahhh. Jej drobne rączki oplotły się wokół mojego pasa a sama wtuliła podbródek w zagłębienie mojej szyi. Znając ją dobrze, wiem, że czuje się cholernie skrępowana. Obróciłem głowę napotykając jej wzrok. Jej twarz przypominała odcień skórki pomidora.
- Kochanie...- Westchnąłem przyciągając ją na swoje kolana. - Nie teraz, dobrze ? - Uniosłem palcem jej podbródek, aby mieć pewność, że to do niej dotarło. Jej karmelowe tęczówki błysnęły a ona sama skinęła głową. - Nie to, że nie chcę, ale to może być krępujące. Okej ?
- Masz rację, przepraszam. - Opuściła wzrok tak jakby coś źle zrobiła. Szybko przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w szczelnym uścisku. - Abby kochanie, uspokój się. Nic się nie stało. Innym razem. - Powiedziałem spokojnie głaszcząc ją po plecach. Po chwili rozluźniła się i mogłem zobaczyć jej piękny uśmiech. Patrzyłem na nią, położyła się i otuliła pościelą. Naciągnąłem na siebie wąskie nogawki ciemnych jeans'ów i pozostawiłem je rozpięte. Sięgnąłem dłonią po koszulę i narzuciłem ją na ramiona. Chwyciłem za guzik i już miałem zapinać.
- Ja chcę to zrobić. - Zaoferowała z uśmiechem. Stanęła na nogi i obciągnęła koszulkę sięgającą do połowy jej ud. Ujęła rąbek koszuli w dłonie i zaczęła zapinać guzik po guziku, od dołu. Robiła to z taką precyzją, nie spoglądała nawet na wykonywaną czynność, tylko patrzyła mi się w oczy. Kiedy była przy kołnierzyku wywinęła go w odpowiednią stronę . Wsunęła koszulę do moich spodni i odpowiednio ją ułożyła. To było cholernie seksowne kiedy tak mnie ubierała, na prawdę musiałem się powstrzymywać by zachować zimną krew. Zasunęła rozporek i wtedy przyznam, było mi cholernie gorąco. Kucnęła siłując się z klamrą od paska, na Boga, ona robi to specjalnie. Nie, nie, nie. Wytrzymam. Wytrzymam.
- Daj, może sam to zrobię ? - Powiedziałem lekko odsuwając się.
- Spadaj, ja to zrobię. - Zawzięcie się uśmiechnęła i poradziła sobie z zapięciem. Podniosła się na równe nogi i szeroko się wyszczerzyła. - Gotowe.
- Dziękuję ci bardzo, ale wiesz, że sam bym sobie poradził ? - Powiedziałem zmierzając w kierunku lustra. Zarzuciłem włosami i rękami ułożyłem je jak tylko mogłem.
- Wiem, ale ja i tak to chciałam zrobić. - Uśmiechnęła się niewinnie i naciągnęła na tyłek jakieś luźne spodenki. - Idziesz coś zjeść ?
- Kotku, muszę się już zbierać. A poza tym nie chcę przeciągać struny u twojego ojca. - Powiedziałem zgodnie z prawdą. Uśmiechnąłem się, kiedy poczułem jak splątała nasze palce. Moja duża dłoń całkiem zakryła jej drobną. Abby pociągnęła mnie za sobą na dół odprowadzając do przedpokoju. Odetchnąłem z ulgą, wszyscy jeszcze spali, więc możliwe, że jej ojciec nawet nie wie, że zostałem. Ująłem jej twarz w dłonie a jej oddech uspokoił się.
- Dziękuję za wieczór, noc. Było bardzo przyjemnie. - Złączyłem nasze usta w czułej pieszczocie. Już miałem przekroczyć próg jej domu kiedy sobie o czymś przypomniałem. - A no i trzymam za słowo. - Mrugnąłem do niej oczkiem i odwróciłem się na pięcie. Jestem w stu procentach pewny, że się zarumieniła. Wsiadłem do zaparkowanego na podjeździe swojego samochodu. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i nacisnąłem na sprzęgło dodając gazu. Silnik Range Rover'a odpowiedział przyjaznym dla męskiego ucha warkotem. Przejrzałem lusterka boczne i kiedy było wolne wycofałem na drogę. Zatrąbiłem do machającej mi Abigail i popędziłem ulicami Londynu do domu.
~*~
Następnego ranka nie było już tak przyjemnie. Obudziłam się z pustą połową łóżka i padał deszcz. Przez większą część nocy nie spałam dobrze, strasznie bolał mnie brzuch i próbowałam czytać książkę, ale pech chciał, że mój e-book rozładował się po przeczytaniu spisu bohaterów i krótkiej notki od autora. Zastanawiałam się czy nie napisać przypadkiem do któregoś z chłopaków, nie wiem z resztą co oni by robili o godzinie drugiej na telefonie... Więc siedziałam i trudziłam się by znaleźć jakąś dogodną pozycję, fajnie by było wreszcie zasnąć. Dopiero kiedy podwójna dawka paracetamolu zaczęła działać, mogłam zmrużyć oko i obudzić się właśnie teraz, czyli o jedenastej. Deszcz dudnił w dachówkę a powiew wiatru uderzał o okna. Przeciągnęłam się i sięgnęłam po telefon.
DO : Harroldziu ♥
Robisz dzisiaj coś ważnego ? : >
Głośno ziewnęłam a odpowiedź nadeszła szybciej niż myślałam. Zawsze mnie zadziwia. Jeszcze dobrze nie odłożyłam telefonu a on już odpisał.
OD : Harroldziu ♥
Zależy czy do "ważnych" zalicza się ślęczenie w łóżku z gorączką i anginą ... -.-
Harry jest chory ? No pięknie się dorobił... Ale kiedy zdążył się tak załatwić ? Wczoraj jak opuszczał ten dom był zdrów jak ryba.
Do : Harroldziu ♥
Potrzebujesz pomocy ? Jak co to zbieram się i do Ciebie jadę. Mój biedny :C Trzymaj się kochanie.
Zrobiło mi się go żal, wyobraziłam sobie jak leży w łóżku pod przykryciem ogromnej ilości papierowych chusteczek z zaczerwienionym nosem. Mam nadzieję, że angina nie odbije się później na jego pięknym głosie, bo byłoby nie za ciekawie.
OD : Harroldziu ♥
Daj spokój kotku. Doceniam, ale się tylko zarazisz.
O nie, to mnie na pewno nie powstrzyma. Jak co to oboje będziemy chorzy, co się równa z większą ilością czasu spędzonego ze sobą. Już mu nie odpisałam, będzie się droczył a ja jak się uprę to tak będzie. Odkryłam pościel i podniosłam się na równe nogi. Podeszłam do okna, padało tak, że rynny nie nadążały z oddawaniem wody. Wyjęłam pierwsze lepsze jeans'y z szafy. Padło na czarne rurki. Z resztą u mnie w szafie nie znajdziecie innego kroju spodni niż rurki, czy może z krokiem. Do tego luźny T-shirt od Daniels'a i byłam prawie gotowa. Wyszczotkowałam zęby i spięłam włosy w wysokiego kucyka. Nie będę się malować, po cholerę.jak i tak zaraz wszystko spłynie ? Sprawdziłam rozkład autobusów. 11.28 a jest 11.26. FUCK! Zbiegłam szybko na dół, w pędzie wsunęłam telefon do tylnej kieszeni spodni i narzuciłam płaszczyk. Wskoczyłam w nowe gumiaki i wybiegłam z domu. -> click <- . Rozłożyłam parasolkę i biegłam szybko na przystanek. Przebiegłam na drugą stronę ulicy i akurat nadjeżdżał autobus. Odetchnęłam z ulgą, kiedy drzwi zostały otwarte. Otrzepałam parasol i weszłam do wewnątrz. Droga strasznie się dłużyła, kierowca jechał bardzo uważnie a w dodatku zatrzymywał się na każdym z przystanków na żądanie. Wysiadłam na przystanku przecznicę od domu chłopaków. Zaczęło grzmieć i silnie wiać. Mimo iż byłam kilkadziesiąt metrów od celu widoczność była tak słaba, że ledwo widziałam gdzie idę. Zawiewało od każdej strony, więc byłam już teoretycznie cała mokra. No zajebiście. Stanęłam przy bramie i zadzwoniłam domofonem. Raz ... drugi... dziesiąty. Co do cholery ? Wykręciłam szybko numer do Malik'a. Odebrał.
- Zayn do cholery rusz swój tłusty tyłek i racz otworzyć mi bramę, bo kurwa moknę ! -Ryknęłam głośno. Byłam zła. To mało powiedziane.
- O matko ... dobra, już idę. - Rozłączył się i ktoś wyszedł z domu. Podbiegł szybko i otworzył mi bramkę. Zatrzymaliśmy się na ganku, z trudem łapałam oddech. Czułam wodę gromadzącą się w butach. Każdy krok powodował nieprzyjemne skrzypienie.
- Malik, możesz mi wytłumaczyć dlaczego stałam tam jak idiotka i dzwoniłam domofonem a nikt nie raczył odebrać ? - Warknęłam wkurzona.
- Mogłaś sobie dzwonić. - Wyłączyliśmy go bo nachalne fanki potrafiły dzwonić nawet i o czwartej rano.-Zachichotał kompletnie nie przejmując się moim znerwicowaniem.
- Trzeba było tak od razu. - Przewróciłam oczami i zdjęłam buty. Miałam wszystko mokre, doszczętnie.
- Daj te buty, wezmę je do suszarni. Zdejmuj ten płaszcz, szybko bo i ty będziesz chora ! - Rozpiął za mnie guziki i ściągnął go z moich ramion i zniknął za drzwiami nieznanego mi dotychczas pomieszczenia. Zdjęłam skarpetki i poszłam na górę do pokoju skąd wydobywał się głośny kaszel. Zapukałam i po uzyskaniu odpowiedzi weszłam. Kiedy mnie zobaczył podniósł się do pozycji siedzącej.
- Boże, Abbs na serio ? - Wychrypiał ledwo co mówiąc. - Kotku jesteś cała mokra, przebierz się szybko.- Pokazał palcem na szafę. Pokiwałam głową i wyciągnęłam z niej czarne dresy i podkoszulek. Udałam się do łazienki i zdjęłam przemoczoną odzież, z trudem odkleiłam od siebie spodnie. Otarłam włosy ręcznikiem i przeciągnęłam przez głowę koszulkę. Zaciągnęłam się jej zapachem, pachniała tak ślicznie, tak charakterystycznym dla niego zapachem. Pchnęłam drzwi łazienki i przekroczyłam próg jego pokoju, ponownie. Wyglądał strasznie źle, był cały blady, nos miał zaczerwieniony od chusteczek do nosa. Przysiadłam przy łóżku i położyłam dłoń na jego czole. Był gorący, cały. Posłał mi smutne spojrzenie i zakasłał.
- Leż tu, idę zrobić nam herbaty. - Powiedziałam i ulotniłam się z pokoju. Czułam się tutaj jak u siebie, stąd też taka samowolka i pewność. Znałam dobrze ich dom, dobrze wiedziałam co znajduje się w każdej z szuflad, lub gdzie Horan trzyma jedzenie. Napełniłam filtr wodą i odczekałam zanim czysta woda przesiąknie. W tym czasie przygotowałam dwa kubki i włożyłam torebkę herbaty na pół. Bo ani ja, ani Harry nie lubimy mocnej herbaty. Co idzie w parze z oszczędnością. Nalałam wody do czajnika i pstryknęłam. Wskoczyłam na blat i czekałam. W tym czasie nie kto inny jak Horan Wspaniały pojawił się w kuchni.
- A dzień dobry, co za miła niespodzianka. - Wyszczerzył się i zamknął w swoich ramionach.
- Hej Niall'er.- Uśmiechnęłam się słodko i w tym momencie zdałam sobie sprawę, że to idealna chwila by wypytać co było powodem zachorowania Hazz'y. - Dlaczego Styles jest przeziębiony ?
- Wieczorem był z Louisem na basenie i go wzięło. - Wytłumaczył zajadając kanapkę. Kiwnęłam głową i zalałam herbatę wrzątkiem. Dodałam cukru i pożegnałam się na tą chwilę z blondwłosym. Noga pchnęłam drzwi i położyłam swój kubek na półce po lewej, wolnej stronie łóżka a drugi dałam mu do ręki. Wziął łyka i głośno odetchnął.
- Mmm jaka dobra. - Rozpromienił się w uśmiechu. - Dziękuję.
- Nie ma za co. - Odparłam i uchyliłam pościel kładąc się obok niego. Zaczął protestować, że się zarażę, ale szczerze nie obchodziło mnie to. Uwielbiam być blisko niego. Nic już na to nie poradzę. Ułożyłam głowę na jego piersi a on objął mnie swoim ramieniem. Co jakiś czas kaszlał, przez co musiałam się podnosić, ale było i tak bardzo wygodnie.
- Jak się czujesz kotku ? Brałeś już jakieś leki ? - Spytałam troskliwie wpatrując się w jego przymglone, zielone tęczówki.
- Liam był rano w aptece. Już mi lepiej, ale i tak czuję się fatalnie. Ten katar, gardło i całe oskrzela. Bez sensu. - Jęknął. Pamiętam zawsze jak byłam chora to matka wcierała we mnie maść silnie rozgrzewającą i fakt jest faktem, pomagało, ale pytanie. Czy oni taką posiadają ?
- Harry masz może coś na bazie maści rozgrzewającej ? - Spytałam z ciekawości.
- Tak, jest w mojej kosmetyczce. Po koncercie to mój jedyny ratunek. - Odparł spokojnie. - A co ? - Namierzyłam jego kosmetyczkę, czarna torebka z Adidas'a stała na biurku rozpięta do połowy. Wstałam na równe nogi i zaczęłam przeszukiwać jej zawartość. Pasta do zębów, grzebyk, płyn po goleniu, golarka. JEST ! Wzięłam tubkę do ręki i podeszłam do niego. Usiadłam na jego udach i nakazałam podwinąć koszulkę.Wycisnęłam na obie ręce maść i zaczęłam wsmarowywać w jego klatkę piersiową. Robiłam to ze skupieniem, dokładnie starłam się wetrzeć lekarstwo w okolicach oskrzeli i gardła. Patrzył się na mnie zafascynowany i nie przestawał się szczerzyć.
- Mmm kochanie, kiedy robił to Lou to nie było tak przyjemnie. - Wymruczał. Teraz tak na prawdę zdałam sobie w którym miejscu dokładnie siedziałam. Zarumieniłam się jak cholera i pośpiesznie z niego zeszłam.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo Styles. - Pokiwałam groźnie palcem a odpowiedział mi tylko jego śmiech. Odłożyłam opakowanie z powrotem do kosmetyczki i dokładnie zasunęłam suwak. Oczywiście nie wrzuciłam tego tak jak było, tylko szczoteczkę do zębów wsadziłam do etui. Ludzie, trochę sterylności nie zaszkodzi. A jeszcze wilgotną gąbkę schowałam do woreczka. Zaśmiałam się pod nosem. Czułam się co najmniej jak stara kura domowa, która robi przy swoich dzieciach . No cóż, za niedługo faktycznie tak będzie...
DO : Harroldziu ♥
Robisz dzisiaj coś ważnego ? : >
Głośno ziewnęłam a odpowiedź nadeszła szybciej niż myślałam. Zawsze mnie zadziwia. Jeszcze dobrze nie odłożyłam telefonu a on już odpisał.
OD : Harroldziu ♥
Zależy czy do "ważnych" zalicza się ślęczenie w łóżku z gorączką i anginą ... -.-
Harry jest chory ? No pięknie się dorobił... Ale kiedy zdążył się tak załatwić ? Wczoraj jak opuszczał ten dom był zdrów jak ryba.
Do : Harroldziu ♥
Potrzebujesz pomocy ? Jak co to zbieram się i do Ciebie jadę. Mój biedny :C Trzymaj się kochanie.
Zrobiło mi się go żal, wyobraziłam sobie jak leży w łóżku pod przykryciem ogromnej ilości papierowych chusteczek z zaczerwienionym nosem. Mam nadzieję, że angina nie odbije się później na jego pięknym głosie, bo byłoby nie za ciekawie.
OD : Harroldziu ♥
Daj spokój kotku. Doceniam, ale się tylko zarazisz.
O nie, to mnie na pewno nie powstrzyma. Jak co to oboje będziemy chorzy, co się równa z większą ilością czasu spędzonego ze sobą. Już mu nie odpisałam, będzie się droczył a ja jak się uprę to tak będzie. Odkryłam pościel i podniosłam się na równe nogi. Podeszłam do okna, padało tak, że rynny nie nadążały z oddawaniem wody. Wyjęłam pierwsze lepsze jeans'y z szafy. Padło na czarne rurki. Z resztą u mnie w szafie nie znajdziecie innego kroju spodni niż rurki, czy może z krokiem. Do tego luźny T-shirt od Daniels'a i byłam prawie gotowa. Wyszczotkowałam zęby i spięłam włosy w wysokiego kucyka. Nie będę się malować, po cholerę.jak i tak zaraz wszystko spłynie ? Sprawdziłam rozkład autobusów. 11.28 a jest 11.26. FUCK! Zbiegłam szybko na dół, w pędzie wsunęłam telefon do tylnej kieszeni spodni i narzuciłam płaszczyk. Wskoczyłam w nowe gumiaki i wybiegłam z domu. -> click <- . Rozłożyłam parasolkę i biegłam szybko na przystanek. Przebiegłam na drugą stronę ulicy i akurat nadjeżdżał autobus. Odetchnęłam z ulgą, kiedy drzwi zostały otwarte. Otrzepałam parasol i weszłam do wewnątrz. Droga strasznie się dłużyła, kierowca jechał bardzo uważnie a w dodatku zatrzymywał się na każdym z przystanków na żądanie. Wysiadłam na przystanku przecznicę od domu chłopaków. Zaczęło grzmieć i silnie wiać. Mimo iż byłam kilkadziesiąt metrów od celu widoczność była tak słaba, że ledwo widziałam gdzie idę. Zawiewało od każdej strony, więc byłam już teoretycznie cała mokra. No zajebiście. Stanęłam przy bramie i zadzwoniłam domofonem. Raz ... drugi... dziesiąty. Co do cholery ? Wykręciłam szybko numer do Malik'a. Odebrał.
- Zayn do cholery rusz swój tłusty tyłek i racz otworzyć mi bramę, bo kurwa moknę ! -Ryknęłam głośno. Byłam zła. To mało powiedziane.
- O matko ... dobra, już idę. - Rozłączył się i ktoś wyszedł z domu. Podbiegł szybko i otworzył mi bramkę. Zatrzymaliśmy się na ganku, z trudem łapałam oddech. Czułam wodę gromadzącą się w butach. Każdy krok powodował nieprzyjemne skrzypienie.
- Malik, możesz mi wytłumaczyć dlaczego stałam tam jak idiotka i dzwoniłam domofonem a nikt nie raczył odebrać ? - Warknęłam wkurzona.
- Mogłaś sobie dzwonić. - Wyłączyliśmy go bo nachalne fanki potrafiły dzwonić nawet i o czwartej rano.-Zachichotał kompletnie nie przejmując się moim znerwicowaniem.
- Trzeba było tak od razu. - Przewróciłam oczami i zdjęłam buty. Miałam wszystko mokre, doszczętnie.
- Daj te buty, wezmę je do suszarni. Zdejmuj ten płaszcz, szybko bo i ty będziesz chora ! - Rozpiął za mnie guziki i ściągnął go z moich ramion i zniknął za drzwiami nieznanego mi dotychczas pomieszczenia. Zdjęłam skarpetki i poszłam na górę do pokoju skąd wydobywał się głośny kaszel. Zapukałam i po uzyskaniu odpowiedzi weszłam. Kiedy mnie zobaczył podniósł się do pozycji siedzącej.
- Boże, Abbs na serio ? - Wychrypiał ledwo co mówiąc. - Kotku jesteś cała mokra, przebierz się szybko.- Pokazał palcem na szafę. Pokiwałam głową i wyciągnęłam z niej czarne dresy i podkoszulek. Udałam się do łazienki i zdjęłam przemoczoną odzież, z trudem odkleiłam od siebie spodnie. Otarłam włosy ręcznikiem i przeciągnęłam przez głowę koszulkę. Zaciągnęłam się jej zapachem, pachniała tak ślicznie, tak charakterystycznym dla niego zapachem. Pchnęłam drzwi łazienki i przekroczyłam próg jego pokoju, ponownie. Wyglądał strasznie źle, był cały blady, nos miał zaczerwieniony od chusteczek do nosa. Przysiadłam przy łóżku i położyłam dłoń na jego czole. Był gorący, cały. Posłał mi smutne spojrzenie i zakasłał.
- Leż tu, idę zrobić nam herbaty. - Powiedziałam i ulotniłam się z pokoju. Czułam się tutaj jak u siebie, stąd też taka samowolka i pewność. Znałam dobrze ich dom, dobrze wiedziałam co znajduje się w każdej z szuflad, lub gdzie Horan trzyma jedzenie. Napełniłam filtr wodą i odczekałam zanim czysta woda przesiąknie. W tym czasie przygotowałam dwa kubki i włożyłam torebkę herbaty na pół. Bo ani ja, ani Harry nie lubimy mocnej herbaty. Co idzie w parze z oszczędnością. Nalałam wody do czajnika i pstryknęłam. Wskoczyłam na blat i czekałam. W tym czasie nie kto inny jak Horan Wspaniały pojawił się w kuchni.
- A dzień dobry, co za miła niespodzianka. - Wyszczerzył się i zamknął w swoich ramionach.
- Hej Niall'er.- Uśmiechnęłam się słodko i w tym momencie zdałam sobie sprawę, że to idealna chwila by wypytać co było powodem zachorowania Hazz'y. - Dlaczego Styles jest przeziębiony ?
- Wieczorem był z Louisem na basenie i go wzięło. - Wytłumaczył zajadając kanapkę. Kiwnęłam głową i zalałam herbatę wrzątkiem. Dodałam cukru i pożegnałam się na tą chwilę z blondwłosym. Noga pchnęłam drzwi i położyłam swój kubek na półce po lewej, wolnej stronie łóżka a drugi dałam mu do ręki. Wziął łyka i głośno odetchnął.
- Mmm jaka dobra. - Rozpromienił się w uśmiechu. - Dziękuję.
- Nie ma za co. - Odparłam i uchyliłam pościel kładąc się obok niego. Zaczął protestować, że się zarażę, ale szczerze nie obchodziło mnie to. Uwielbiam być blisko niego. Nic już na to nie poradzę. Ułożyłam głowę na jego piersi a on objął mnie swoim ramieniem. Co jakiś czas kaszlał, przez co musiałam się podnosić, ale było i tak bardzo wygodnie.
- Jak się czujesz kotku ? Brałeś już jakieś leki ? - Spytałam troskliwie wpatrując się w jego przymglone, zielone tęczówki.
- Liam był rano w aptece. Już mi lepiej, ale i tak czuję się fatalnie. Ten katar, gardło i całe oskrzela. Bez sensu. - Jęknął. Pamiętam zawsze jak byłam chora to matka wcierała we mnie maść silnie rozgrzewającą i fakt jest faktem, pomagało, ale pytanie. Czy oni taką posiadają ?
- Harry masz może coś na bazie maści rozgrzewającej ? - Spytałam z ciekawości.
- Tak, jest w mojej kosmetyczce. Po koncercie to mój jedyny ratunek. - Odparł spokojnie. - A co ? - Namierzyłam jego kosmetyczkę, czarna torebka z Adidas'a stała na biurku rozpięta do połowy. Wstałam na równe nogi i zaczęłam przeszukiwać jej zawartość. Pasta do zębów, grzebyk, płyn po goleniu, golarka. JEST ! Wzięłam tubkę do ręki i podeszłam do niego. Usiadłam na jego udach i nakazałam podwinąć koszulkę.Wycisnęłam na obie ręce maść i zaczęłam wsmarowywać w jego klatkę piersiową. Robiłam to ze skupieniem, dokładnie starłam się wetrzeć lekarstwo w okolicach oskrzeli i gardła. Patrzył się na mnie zafascynowany i nie przestawał się szczerzyć.
- Mmm kochanie, kiedy robił to Lou to nie było tak przyjemnie. - Wymruczał. Teraz tak na prawdę zdałam sobie w którym miejscu dokładnie siedziałam. Zarumieniłam się jak cholera i pośpiesznie z niego zeszłam.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo Styles. - Pokiwałam groźnie palcem a odpowiedział mi tylko jego śmiech. Odłożyłam opakowanie z powrotem do kosmetyczki i dokładnie zasunęłam suwak. Oczywiście nie wrzuciłam tego tak jak było, tylko szczoteczkę do zębów wsadziłam do etui. Ludzie, trochę sterylności nie zaszkodzi. A jeszcze wilgotną gąbkę schowałam do woreczka. Zaśmiałam się pod nosem. Czułam się co najmniej jak stara kura domowa, która robi przy swoich dzieciach . No cóż, za niedługo faktycznie tak będzie...
~*~
Proszę bardzo o opinię : ))
Zostaw po sobie ślad. :>
O jaaa ! Jaki boski <3
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza hkfjdhkfhkjdkhkjhfgjhkhfkhgkhfghkdhkjskjhjgkfhj! :D
Daję ci jeszcze mocniejszego kopa w tyłek, żeby rodział pojawił się jutro ! <3
KC KC KC KC
Pisz następny! Cudne!
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńCzesi z niecierpliwością na następny <3
@NataliaHampel
Czekam *<3
Usuńbiedulek :(
OdpowiedzUsuńAbbs jaka troskliwa *.*
ahbjagshbdkjnhjbgfjhn ♥
ooooo biedny harrus :) abby jest urocza , nie moge doczekac sie na nastepny rozdzial :p @love_cookies3 uwielbiam cie !!
OdpowiedzUsuńKocham, kocham i jeszcze raz kocham. <3 Kobieto! ja już mmyślałam, że bd się bzykać. :c No weź. :<
OdpowiedzUsuńWeny. <3
Geeeenialnee! <3
OdpowiedzUsuńjak zwykle świetne*.*
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następny ;)
jak zwykle rozdział cudowny i słodki *.*
OdpowiedzUsuńStyles brudas zero porządku nawet w kosmetyczce :D
czekam z niecierpliwością na następny ;** <3 *.*
Boski rozdział:*
OdpowiedzUsuńfjboivwebvfvoiubsd oooo jaaaa. jakiii cudowny. no brak słów... dalej,dalej. nie mogę się doczekac
OdpowiedzUsuńaaa kocham <33
OdpowiedzUsuńAww Abi taka troskliwa <3
OdpowiedzUsuńSłodko :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie z resztą jak zawsze ;)x Biedny Harroldzik ;< Czekam na next !
OdpowiedzUsuńAevsyxbsjzgs, bistyyy. Biedny Harold :c. Czekam na 62. *u *
OdpowiedzUsuńMeeeega*·* biedny Harry ;c Abby jest taka ;) urocza ;) love this! Czekam na następny
OdpowiedzUsuńOjojojo... biedny Harold :( no, ale nie o tym chciałam napisać
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ( jak zawsze ). Czekam na następny <3
~Wika
Chcecie nowy rozdział ale komentowac to już nie łaska .... : <
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńBiedny Harry :c Mam nadzieję ,że z tego wyjdzie xD
Vanessa Styles
Mój biedaczek ;c
OdpowiedzUsuńAww oni są tacy słodcy <3
__________________
czekam na nn :D
ooooooo jak słodko :)
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga!!!!!
OdpowiedzUsuńczekam na next!!!
OdpowiedzUsuńSzczerze, to nie mam pojęcia co napisać. To jest GENIALNE!!!
OdpowiedzUsuńjezu właśnie sie dowiedziałam że polski odpowiednik imienia Harry to Henryk;/ bez obrazy dla Henryków(polskich) ale nie lubie tego imienia;p Harry lepiej brzmi. A rozdział boski:)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Hazza się rozchorował :/
Zdrówka mu życzę XD
Czekam na nn :D
+ ja-jestem-one-direction.blogspot.com
Jejciu *.* Cudownie <3 Życzę weny <3 nie jestem w stanie nic więcej napisać- brak mi słów. Nic dodać nic ująć :**
OdpowiedzUsuńdawaj następny dzisiaj !!!! <3 jak zwykle ten świetny *.*
OdpowiedzUsuń*_______________________________________________________________*
OdpowiedzUsuńnieee mam słów... jejjejeuuuu jakii boskii... aaa może by tak +18. :)))) dawaj dalejj szybko :P
OdpowiedzUsuńkiedy nastepny rozdzial????????? ja juz chce- Magda
OdpowiedzUsuńto siebie kurwa chciej ...
UsuńNo i jak zwykle cudowny :P Co tu jeszcze pisać.... czekam na kolejny a i Harry biedaczysko chore :P < dobrze mu tak nie musiał iść na basen > < haha > Czekam i do kolejnego komentarza i rozdziału :P / Magdaaa :*
OdpowiedzUsuńOMG ..., Jakie to słodkie =^.^= . Czekam na następny .;)
OdpowiedzUsuńŚwietne <333
OdpowiedzUsuńBiedny Harry trzeba było nie iść na basen XDDD
OdpowiedzUsuńG E N I A L N Y <333
czekam aż Abby powie swojemu tacie że jest w ciąży :(((
Biedna Abby ;ccc
BRAK
MI
SŁÓW
życzę weny :***
Shy (@semprecacto)
biedna Harry, biedna Abby
OdpowiedzUsuńciekawa jestem co jej tata zrobi jak ona mu powie że jest w ciąży ;)
Haha! Też mam angine -> pSZypadek, nie sONdze :D
OdpowiedzUsuńSzkoda jakby teraz zostali rodzicami...
zajebisty *,* dalej proszęęęęę
OdpowiedzUsuńjesteś moim bogiem!
OdpowiedzUsuńkocham ten rozdział!! <3 :*
ZAJEBISTY!!
Z niecierpliwością czekam na następnyy!! ;*
WENY :*
Zajekurwabisty blog *,* Czekaju czekam na nexta xd
OdpowiedzUsuńWikeej <3
Ale się zajebiście akcja rozwinęła. ; 3 Nie było mnie zaledwie 2 tygodnie a tu taki postęp. Tylko ciekawa jestem jak zareaguje tata Abby na wieść, że będzie dziadkiem. ^^ Dawaj szybko następny. ; D
OdpowiedzUsuńPrzez 2 dni przeczytałam całe 61 rozdziałów i powiem tyle MASZ DZIEWCZYNO WIELKI TALENT DO PISANIA. Mam nadzieję że szybko to się nie skończy bo świetnie się to czyta i to najlepszy sposób na wakacyjną nudę. ;)
OdpowiedzUsuńNOMINUJĘ CIĘ DO THE VERSATILE BLOGGER !
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na do-not-stop-fighting.blogspot.com
ZAPRASZAM ♥♥
Boski. Zapraszam do mnie opowiadanielondonismyparadise.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKocham Cię normalnie :D <33
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńNie chcę mi się pisać długiego komentarza .. Wolę przejść do następnego rozdziału .. ;p Chociaż naprawdę warto chwalić twoją pracę, bo jest co, to ja jednak nie umie wyrazić wszystkiego co mi się tu podoba ; <
OdpowiedzUsuń