Po powrocie z wczorajszych zakupów z Malikiem, po szybkiej
kąpieli, praktycznie od razu zasnęłam. Byłam straszliwie zmęczona i nogi mi
prawie odpadały... Gdy wyszliśmy z kawiarni, obeszliśmy jeszcze pół galerii.
Zayn kupił sobie jakieś spodnie i bluzę, a ja upolowałam śliczny, beżowy
sweterek na wyprzedaży i kilka bluzek. Oczywiście nie obyło się bez przejścia
przez każdy możliwy sklep, więc zajęło nam to dość sporo czasu, i gdy wróciłam
do domu było już ciemno.
Obudził mnie dźwięk telefonu. Przetarłam oczy, i zaspanym
wzrokiem spojrzałam na ekran iPhone'a. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie
mojego chłopaka. Odblokowałam szybko telefon i odebrałam połączenie.
- Cześć, kochanie – przywitał się wesołym głosem.
- Hej – mruknęłam do telefonu, podnosząc się i opierając o
wezgłowie łóżka. Harry chyba domyślił się, po moim głosie, że mnie obudził, i
usłyszałam po drugiej stronie jego cichy chichot.
- Obudziłem Cię? – spytał rozbawionym głosem. No, kurwa,
bardzo śmieszne! Dzwoni do mnie w środku nocy, i jeszcze się ze mnie śmieje, że
jestem zaspana. Ha Ha Ha! Normalnie, boki zrywać...
- Nie, wiesz? mój głos zawsze jest taki zaspany –
powiedziałam zirytowana przewracając oczami – Która jest w ogóle godzina? –
spytałam.
- Już po 11, śpiochu. Czas wstawać, bo za niecałą godzinę
będę u Ciebie! – o cholera! Jęknęłam w myślach.
- Dobra, w takim razie do zobaczenia, Harry. Kocham Cię!
- Ja Ciebie też, śpiochu. Do zobaczenia – powiedział znów
śmiejąc się pod nosem, po czym dało się słyszeć sygnał rozłączonego połączenia.
Odłożyłam telefon na stolik i pobiegłam szybko do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, wyszorowałam zęby i uczesałam włosy w wysoki, koński
ogon. Poszłam do pokoju i wyciągnęłam z mojej szafy legginsy, bokserkę i
fioletową bluzę Harrego. Szybko ubrałam się i zbiegłam na dół do kuchni. Przy
stole siedział Olly i oglądał jakąś kolorową książeczkę, dla dzieci.
- Cześć, maluchu – przywitałam się z braciszkiem, całując go
w czółko. Usiadłam na krześle obok i przyglądnęłam się książeczce, którą
trzymał w swoich małych rączkach – Co ciekawego oglądasz?
- Zwiezątka – wyseplenił nie odrywając wzroku od książeczki.
W tym samym do kuchni wparował tata, nerwowo łapiąc za pokrywkę od garnka i
mieszając jego zawartość. Był tak zakręcony, że dopiero po chwili zauważył moją
obecność.
- Cześć córciu – posłał mi swój ojcowski uśmiech – Mogę mieć
do Ciebie prośbę? – spytał z powrotem przykrywając garnek.
- Jasne – uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem za pół godziny umówiony z Meredith. Zajmiesz się
młodym? – jego mina była wręcz błagalna. Zaśmiałam się cicho i pokiwałam głową.
- Nie ma sprawy. A Devona nie ma?
- Nie. Wróci dopiero koło pierwszej – powiedział tata, po
czym zgasił kuchenkę i zabrał się za sprzątanie po swoim gotowaniu.
Przez dość długi czas zastanawiałam się, czy mówić mu o tym,
że zaraz będzie tu Harry... w końcu zaakceptował nasz związek, jednak
wiedziałam, że nie jest mu łatwo i musi trochę pomyśleć nad tym wszystkim. Z
jednej strony bałam się, że będzie miał jeszcze coś przeciwko i myślałam nad
tym, żeby mu tego nie mówić... W końcu wychodzi i pewnie i tak by się nie
dowiedział o tym, że Harry tu był. Jednak patrząc na to z drugiej strony,
mieliśmy mówić sobie wszystko i być szczerzy. Sama nie chciałabym, żeby tata
coś przede mną ukrywał, lub żeby nie był ze mną szczery, więc postanowiłam
odpłacić mu się tym samym.
- Umm... tato?
- Tak? – ojciec odwrócił się w moją stronę.
- Wiesz.... bo... zaraz przyjdzie do mnie Harry... nie masz
nic przeciwko? – spytałam wypowiadając to praktycznie na jednym wydechu.
Popatrzyłam się na jego reakcję, ale ku mojemu zdziwieniu jego wyraz twarzy
pozostał niezmienny – Przepraszam, że dopiero teraz Ci o tym mówię, ale... –
nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi i w końcu doczekałam się z jego strony
jakiejkolwiek reakcji.
- Abby... – podszedł do mnie i złapał mnie za ręce, którymi
nerwowo gestykulowałam – Skarbie, nie denerwuj się tak – posłał mi ten swój
rodzicielski uśmiech – Tak, może przyjść, ale proszę... zajmijcie się Olly’m,
dopóki Devon nie wróci, zgoda?
- Zgoda – wtuliłam się w niego mocno i trwaliśmy tak chwilę
w uścisku, dopóki tata się nie odezwał.
- Dobrze, ale puść mnie już, bo mnie udusisz – zaśmiał się a
ja momentalnie oderwałam się od jego ciała – Idę się przygotować się na wyjście
z Meredith – puścił mi oczko i zostawiając mnie razem z Olly’m, poszedł na
górę.
*
Siedziałam razem z Olly’m na kanapie w salonie i oglądaliśmy
bajkę. Tata wyszedł z domu jakieś piętnaście minut temu, a Harrego nadal nie
było. Wysłałam mu już kilka wiadomości, ale na żadną nie odpisał... Zaczynałam
się powoli martwić i zastanawiać, czy coś mu się nie stało... „Nie Abby...
pewnie zapomniał tylko komórki...” próbowałam się uspokoić w myślach,
podczas gdy mój młodszy braciszek z wielką ciekawością oglądał bajkę.
Pogłaskałam go po główce, wstałam i udałam się do kuchni. Wyciągnęłam mojego
białego iPoda i wybrałam numer Harrego. Jeden sygnał, drugi, trzeci...
sekretarka. Zaczęłam nerwowo krążyć po pomieszczeniu i zdecydowałam się
zadzwonić jeszcze raz, niestety z niezmiennym skutkiem.
Za kolejnym razem wybrałam numer Zayna...
- Halo, Abby? – usłyszałam lekko ochrypły głos w telefonie.
- Harry? Co się dzieje, czemu nie odbierasz? – spytałam
zdenerwowanym głosem. Wielki kamień spadł z serca, kiedy usłyszałam ten
charakterystyczny, ochrypły głos – I tak w ogóle, to czemu masz komórkę Zayna?
- Przepraszam skarbie. Zepsuł mi się samochód i oddałem go
do naprawy... z komórką w środku – „no i wszystko jasne... cały Harry!”
– Już do Ciebie jedziemy. Zayn mnie zawozi.
- Dobrze, w takim razie czekam. Do zobaczenia – powiedziałam
do telefonu i rozłączyłam się.
Wróciłam do Olly’ego i usiadłam obok niego. Chłopczyk
momentalnie odwrócił się w moją stronę i jakby wyczuwając moje zdenerwowanie,
spytał:
- Cos se stało Abby? – patrzył na mnie swoimi niebieskimi
oczkami, oczekując odpowiedzi.
- Nie skarbie... wszystko dobrze – uśmiechnęłam się do niego
i pogładziłam po delikatnych, blond włoskach. Popatrzyłam na duży zegar,
wiszący nad telewizorem. Wskazywał godzinę 12:45. Czyli za niedługo powinien
pojawić się Devon...
W pomieszczeniu rozległo się donośne pukanie. Otworzyłam
drzwi i moim oczom ukazał się Harry z wielkim bukietem czerwonych róż, i za nim
stojący Malik.
- Hej, kochanie – chłopak pocałował mnie przelotnie w usta i
wręczył bukiet kwiatów – To dla Ciebie.
- Cześć, Abby – Zayn pomachał mi uśmiechając się pod nosem.
- Wchodźcie – zaprosiłam ich do środka i zamknęłam drzwi.
Poszłam do pokoju i wzięłam z niego duży, granatowy wazon. Udałam się do kuchni
i napełniłam go wodą. Wstawiłam pięknie pachnące róże i zaniosłam do salonu,
kładąc na dużej, czarnej komodzie.
- Przyznajcie się... który wpadł na ten pomysł? –
popatrzyłam na obu chłopaków, a Ci wymienili pomiędzy sobą porozumiewawcze spojrzenia.
- No jasne że ja! – powiedział udawanym, oburzonym głosem
Harry – Śmiesz wątpić w moją romantyczność? – spytał, a Zayn, który w tym
momencie stał obok niego, wybuchnął niepohamowanym śmiechem widząc minę Harrego
i moją.
- Nie skądże... – prychnęłam – Coś mi się wydaje, że Malik
uratował Ci dziś tyłek dwukrotnie – powiedziałam uśmiechając się do mulata.
*
Olly nadal oglądał bajki, podczas gdy ja z Harrym i Zaynem
siedziałam przy stole. Chłopcy opowiadali mi o nagrywaniu nowej piosenki.
Nagrali już prawie wszystkie solówki i została tylko praca nad teledyskiem,
która jak mi opowiedzieli będzie dosyć długa, ze względu na postacie, za które
będą ‘przebrani’.
Siedziałam na kolanach Harrego, który nieprzerwanie bawił
się moimi palcami, kreślił na moich dłoniach jakieś wzory, lub kładł swoją
głowę w zagłębieniu przy mojej szyi.
Niespodziewanie
zadzwonił telefon Zayna. Chłopak przeprosił nas na chwilę i odebrał połączenie,
ale ku naszemu zdziwieniu, oddał go zaraz Harremu, szepcząc, że to do niego.
Hazza wziął telefon, i wyszedł do kuchni, żeby spokojnie porozmawiać, w czym na
pewno nie pomagały mu odgłosy bajki w salonie.
- Jak tam po wczorajszych zakupach? – zagaiłam trochę,
przerywając nieznośną ciszę. Nienawidzę, kiedy siedzę z kimś i dookoła panuje
bezwzględna cisza... w pewnym sensie jest to męczące i trochę niezręczne...
- Dobrze – chłopak uśmiechnął się lekko – Nie wiem jak ty,
ale moje nogi już prawie wczoraj odpadły... dawno nie łaziłem tak długo po
sklepach – zaśmiał się cicho pod nosem, a ja mu zawtórowałam, dodając:
- Jak Harry rano do mnie zadzwonił, to myślałam, że go
uduszę... I jeszcze bezczelnie nazywał mnie śpiochem – prychnęłam.
- Co ja? – spytał wchodząc do pokoju, kręcono-włosy chłopak,
i oddał komórkę Malikowi. Przysiadł się obok mnie, i objąwszy mnie ramieniem,
pocałował w policzek.
- Nic, nic... rozmawiamy sobie z Zaynem o tym, jaki jesteś
bezczelny – wystawiłam mu język, na co chłopak zrobił znów swoją popisową,
oburzoną minę.
- Jaa? Bezczelny? – prawie piszczał – Chyba sobie mnie z
kimś dzisiaj mylisz, skarbie. Przecież ja jestem najgrzeczniejszym pod słońcem
chłopakiem – puścił mi oczko, na co wszyscy się zaśmialiśmy – A tak nawiasem
mówiąc, to dzwonił Paul... Musimy jeszcze raz nagrać moją solówkę, bo przy
montażu coś schrzanili, i szybciej nagram nową, niż oni to naprawią... –
westchnął wywijając przy tym śmiesznie wargę.
- No to jedź teraz, żeby jak najszybciej to załatwić... –
powiedziałam wzruszając ramionami. Co mi da wściekanie się na Paula, czy
facetów od montażu... niczego nie zmieni, a mnie w moim stanie, lepiej się nie
unosić i nie denerwować, szczególnie, że wolę nie robić tego przy młodszym
bracie.
- Chodź, odprowadzić mnie do drzwi – poprosił mnie chłopak.
Skinęłam głową i wstałam. Harry złapał mnie za rękę, i wplatając swoje długie
palce w moje, pociągnął mnie za sobą. Gdy doszliśmy do drzwi, chłopak mnie
zatrzymał, lekko przyparł do ściany i biorąc moją twarz w swoje dłonie, mocno i
zachłannie wpił się w moje wargi, płosząc stado motyli w moim żołądku. Dawno
nie czułam tej pasji i żądzy w takim pozornie małym geście.
Gdy brunet w końcu oderwał się ode mnie, zachłysnęliśmy się
potrzebnym powietrzem i wyrównując swoje lekko przyśpieszone oddechy, staliśmy
tak w ciszy, patrząc sobie w oczy. Chłopak oparł się swoim czołem o moje i
szepnął mi prosto w usta:
- Miałem tak cholerną ochotę to zrobić, od czasu, kiedy tu
wszedłem... – jego ciepły oddech owionął moją twarz, wcale nie zmniejszając
przyjemnego uczucia w żołądku.
- Harry, idź już... zobaczymy się potem – powiedziałam
cicho, choć tak naprawdę, wcale nie miałam najmniejszej ochoty, żeby wychodził.
Zdecydowanie zaskoczył mnie tym gestem...
- Do zobaczenia potem, aniołki – cmoknął mnie jeszcze raz
przelotnie w usta, i jedyne co słyszałam potem to trzask zamykanych drzwi.
Nawet nie popatrzyłam w tamtą stronę, tylko stałam tam pod drzwiami jak kołek i
starałam się pozbierać myśli. Tak, jakby czas na chwilę się zatrzymał.
Położyłam lewą rękę na podbrzuszu, gdzie gdzieś tam w
środku, rosło nowe życie... „Nasze życie...” To było tak wspaniałe,
mając wsparcie od Harrego i wiedząc, że nasze dziecko będzie dorastało w
normalnym domu i w pełnej rodzinie. Nie wiem, czy wybaczyłabym sobie taki błąd,
przez który musiałabym skazać tą maleńką istotę na życie bez obojga rodziców.
Cieszyłam się, że udało nam się z Harrym zacząć wszystko od początku i powoli,
małymi kroczkami odbudowywać dawną relację i zaufanie. Każdego dnia, życie
dawało mi nową lekcję... lekcja ta, nosiła tytuł: „Jak uczyć się kochać, na
nowo”. Doświadczałam jej codziennie, z każdym małym gestem ze strony Harrego, z
każdym nowym przeżyciem i każdym momentem, naszego nowego, wspólnego życia.
Przypomniałam sobie, jak to było żyć przez jakiś czas ze
świadomością, że jestem w ciąży, że dziecko prawdopodobnie będzie wychowywać
się bez ojca... to były chyba dla mnie jedne z najgorszych chwil w życiu,
jednak zawsze warto pamiętać, że po każdej, nawet największej i nie wiadomo jak
tragicznej burzy, wychodzi słońce, dając nowe nadzieje... Nadzieje na lepsze
jutro.
Dotknęłam opuszkami palców moich ust. Czułam na nich jeszcze
jego smak i dotyk. Tak, jakby to stało się dosłownie sekundę temu...
Uśmiechnęłam się sama do siebie i powoli wróciłam do salonu, w którym siedział
szczerzący się, jak mysz do sera, Malik.
- Uuu... Abby... widzę, że coś jest na rzeczy – chłopak
powiedział nie zaprzestając szerokiemu uśmiechaniu się, na co momentalnie
popatrzyłam na niego niezrozumiałym wzrokiem.
- Umm... co mówiłeś? Przepraszam, ale nie usłyszałam –
spytałam marszcząc brwi i skupiając całą moją uwagę na siedzącym przy stole
mulacie.
- Mówię, że nie wiem co zrobił, lub powiedział Harry, ale
odkąd poszłaś go odprowadzić, to chodzisz cała rozpromieniona i nie
kontaktujesz – powtórzył, a ja załapując kontekst jego wypowiedzi, oblałam się
rumieńcem. „Cholerne rumieńce!”.
*
Ten rozdział jest taki mdsygkfkj *o* Powitajmy gromko Adę : )
Rozdział wspaniały. Sądzę, że Harry w następnym rozdziale zabierze Abigail do ich nowego domu.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;*
+ niall-fanfiction69.blogspot.com
Ja chcę kolejny już teraz! No ok, poczekam do poniedziałku! Żarcik! Witam gromko Adę :* Rozdział cudny!
OdpowiedzUsuńDo następnego!
cudowny! nie mogę doczekać się następnego, no i witam Adę ;)
OdpowiedzUsuńBoski!!! Już uwielbiam te rozdziały z wkładką Ady!!! <3
OdpowiedzUsuńfghjklkjhghjklkjhghjk *,*
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham!
Ada witaj :)
NEXT NEXT NEXT
kocham Malika ♥
xoxo Wikeej
Awwwwwwww *,* Jezu kocham to <3 Czekam na NEXT ! I świetnie wam idzie ;) Ada witaj :*
OdpowiedzUsuńWeny i czasu <3
Aaaaa... mega !!! Wreszcie się doczekałysmy ale warto było <3 Witamy Adę !
OdpowiedzUsuńWitamy witamy, a rozdział świetny! gdyby ktoś chciał mógłby wpaść do mnie. Dopiero zaczynam i bardzo proszę.
OdpowiedzUsuńhttp://stay-forever-withme.blogspot.com/ zapraszam :)
Siemka Ada. Super rozdział świetnie razem piszecie i czekamy na nn. Gromkie brawa dla Ady.
OdpowiedzUsuńOliwkaXD
Nareeeeeszcie! Świetny :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ze jestem szczera ale postaraj sie jeszcze bardziej bo cos mnie to nie przekonalo ale poza tym wierze ze potrafisz jednak pisac :)
OdpowiedzUsuńDlaczego cię nie przekonało. Było super. I jeszcze raz gromkie brawa dla Ady. OliwkaXD
UsuńŚwietny czekam na next <3
OdpowiedzUsuńEkstra czekamy na nn.
OdpowiedzUsuńZnów gromkie brawa dla Ady. Czekam na nn. OliwkaXD
OdpowiedzUsuńCzekamy;-)))
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten rozdział, ale dopiero teraz zobaczyłam, ze juz jest... <3
OdpowiedzUsuńDlaczego usunęłyście mój komentarz? Bo powiedziałam prawdę, że macie wygórowane wymagania?
OdpowiedzUsuńPrawda Boli?
Nie fajnie, powinnyście przyjąć krytykę